Rychło w czas mi się zebrało na opowieści z krypty. Ale musicie mi wybaczyć, na początku listopada uprawiałam grobbing w Polsce, także nie miałam żadnej interesującej historii ze Szwajcarii. Obiecuję, że o świętach Bożego Narodzenia opowiem w lutym, a o Walentynkach w lipcu!
Jednak, jak mówią, „listopad – czas zadumy”, które to powiedzenie już niemal dorównuje słynnemu komunałowi „zima zaskoczyła drogowców”. Także mam nadzieję, że jeszcze jesteście wystarczająco zadumani, żeby przyjąć na klatę parę wieści cmentarnych ze Szwajcarii.
Jadę sobie moim białym rowerkiem, pięknie i chmurnie dookoła, a tu… cmentarz. Więc rower się położył, a ja postanowiłam zajrzeć. I naprawdę się zachwyciłam. Czytaj dalej …