Grubi, starzy i łysi Szwajcarzy, czyli jak wygląda prawdziwa miłość

Dzisiejszy artykuł nie ma prawa bytu bez odpowiedniego kontekstu. Dlatego drogi czytelniku, jeśli nie zapoznałeś się z artykułem o szwajcarskich mężczyznach, to najpierw przejdź TU.

Artykuł, jak sami widzicie raczej nie punktuje ani szwajcarskich chłopaków ani chłopaków polskich. Puenta, którą usiłowałam w nim przeforsować (jakby ktoś nie zauważył) jest taka, żeby podążać za własnym sercem, a nie paszportem, czy portfelem. Przynajmniej wydawało się, że moja teza jest dość jasno i wyraźnie wyłożona i praktycznie nie można po przeczytaniu tego artykułu mieć wątpliwości co do intencji autorki. A jednak.

Stwierdziłam, że wrzucę linka do mojego artykułu na fanpejdż fb Polacy w Szwajcarii, a co, w końcu temat ciekawy, niech sobie poczytają polscy imigranci. I się zaczęło. Niestety dyskusja się nie zaczęła na moim blogu, ani nawet na fanpejdżu mojego bloga, ale właśnie na stronie Polacy w Szwajcarii. Dlatego w ramach dodatkowego kontekstu muszę Wam co-nie-co przytoczyć. Czytaj dalej …

Stereotypowo o szwajcarskich wieśniakach i bankierach

Stereotypy mają to do siebie, że w 99% są krzywdzące. Patrząc przez pryzmat stereotypu, nie zauważymy żywej osoby wraz z jej wadami, zaletami i unikalną osobowością, ale na przykład patrząc na Joannę L.  – cycastą wieśniaczkę, która ubija masło jak nikt inny. Co akurat bardzo mi pasuje. Wolę to, niż żeby każdy się zastanawiał, czy w spodniach mam akurat to, a nie nic innego, a brody nie mam tylko dlatego, że się wyjątkowo z rana ogoliłam.

Niemniej jednak, należy pamiętać, że z czegoś te stereotypy wynikają, gdzieś istnieje jakiś ułamek prawdy. Nad tym ułamkiem dzisiaj się będę rozwodzić, ale nie w kontekście stereotypów dotyczących narodowości, ale że tak powiem stereotypów funkcjonujących „wewnątrz” Szwajcarii – Szwajcarów o Szwajcarach…z innych kantonów. Czytaj dalej …

O stereotypach i sirotce Asi

Dziś minął pierwszy dzień mojego intensywnego kursu francuskiego na uniwersytecie w Lozannie. Jak zwykle mnóstwo ludzi, których nie znałam i te same natrętne myśli w mojej głowie. Wiem, że nie powinno się oceniać ludzi na podstawie rasy, wyglądu, czy ubioru. Przerobiłam lekcję politycznej poprawności, mam trochę znajomych trochę bardziej i mniej opalonych, z większymi lub mniejszymi oczami, posiadających pewne męskie elementy w całości i nie w całości i nie zwykłam traktować nikogo inaczej bez względu na te różnice. Oczywiście też bez przeginki.

Z moją kumpelą, która od kilku lat jest z ciemnoskórym, potrafiłyśmy kiedyś się zaśmiewać do łez, że „każdy musi mieć swojego Czarnucha”, a jej chłopak z szerokim uśmiechem pozował do zdjęć w słomkowym kapeluszu i z łopatą jako nasz niewolnik. Natomiast pierwsze słowa do mojej koleżanki Japonki to zwykle „cześć, gdzie jest Twój aparat?” ku jej uciesze. Ja się zawsze oferuję, jak jesteśmy zmęczeni na mieście, że ukradnę jakiś samochód. Niestety nikt nie kuma czaczy, bo tu Polacy nie kradną… Czyli ogólnie ze stereotypów można i warto się śmiać tak uważam, chociażby po to, żeby je oswoić. Czytaj dalej …

Blog klientki taksówkarza

Blog klientki taksówkarza.

Tak, tak, wiem, że tytuł brzmi dwuznacznie, ale nie będę oszukiwać, że to nie jest odpowiedź na słynny Blog Taksówkarza. Tak się złożyło, że w Polsce korzystam z usług firm taksówkarskich raczej często – bo często podróżuję, dość regularnie snuję się po nocach na mieście (i staram się unikać ryzykownych sytuacji) i wiele razy bywam spóźniona. Oprócz tego zwykle rozmawiam z taksówkarzem – po pierwsze, nauczyłam się w Szwajcarii, że kultura wymaga, żeby z każdym, z kim stykasz się choćby na parę chwil zamienić choćby dwa zdania, a po drugie, jak wracam do Polski, zwykle jestem trzy razy bardziej rozmowna. Nie dość, że bardzo brakuje mi języka polskiego, ale w dodatku zwykle jest o czym rozmawiać: „O, jak tu się zmieniło!”, „Zrobili wreszcie ten most!”, czy też „No nie, znowu remont na Nowohuckiej?”. Czytaj dalej …

Chodźmy do łóżka albo złamię ci rękę, czyli uwodzenie po góralsku

Najpierw obejrzyjcie sobie uważnie i do końca teledysk.

Oldskulowa ballada heavy-metalowa w stylu lat 90-tych, prawda? Gdyby nie ten tekst… Jechałem z koleżkami z Martigny, gdy cię ujrzałem jak łapałaś stopa. Byłaś naprawdę pod wrażeniem mojej imprezy (Subaru Imprezy)… I jakże romantyczny refren: Czytaj dalej …