Półmetek krów i banków

Mówi się, że cykl życia książki trwa 3 miesiące. Potem wszystko zwalnia, a ponownie nabiera tempa dopiero, gdy czytelnicy przypominają sobie o autorze przy kolejnej książce. 25 maja miną 2 miesiące od premiery mojej najnowszej książki „Szwajcaria, czyli jak przeżyć między krowami a bankami”. To więcej niż półmetek, więc czas na małe podsumowanie!

To były ciężkie 2 miesiące dla mnie jako autorki. Koronawirus przejechał walcem po planach promocji i sprzedaży. Uważa się, że powinny być to żniwa dla branży wydawniczej, bo zamknięci w domu czytelnicy wreszcie mają czas na czytanie. A tu klops. Według statystyk, zamknięte tradycyjne księgarnie i brak atmosfery, żeby zatopić się w lekturze wywołały jeden z większych kryzysów czytelniczych. Ogólna tendencja nałożyła się na problemy szczególne mojej książki, czyli zamknięte granice. Przez pierwsze 5 tygodni po premierze miałam w rękach tylko ebook. Wielbiciele tradycyjnych papierówek mieszkający w Szwajcarii też musieli uzbroić się w cierpliwość. A w Polsce… kto teraz czyta emigranckie opowieści, gdy granice zamknięte, a smętna rzeczywistość sprowadza wszystkie marzenia do parteru?

Czytaj dalej …

Kulisy książki, czyli jak powstało to tajemnicze miejsce między krowami a bankami

Rok temu miałam życiowy kryzys. Jedną nogą byłam już w Polsce, witałam się z dobrze obwąchanymi w czasach studenckich krakowskimi pubami, przeglądałam polskie ogłoszenia o pracę… Ale co zrobić z blogiem, z tysiącem artykułów, z wiedzą o Szwajcarii po latach researchów nieźle wdrukowaną w moją głowę, z milionem doświadczeń emigracyjnych?… Wiedziałam, że mogłabym nadal prowadzić Szwajcarskie Blabliblu z Polski, ale czy to było to samo? Czy nie lepiej by było po prostu odpuścić?

Książka zaczęła się pisać w zasadzie sama. Przelewałam na papier wszystkie te moje emigracyjne historie, śmieszne i straszne i smutne i poetycko-awanturnicze. Przelewałam też swoją wiedzę i przemyślenia na temat Szwajcarii. Śmiałam się sama do siebie i nierzadko też roniłam łzę. To było moje podsumowanie i pożegnanie ze Szwajcarią, ostateczne THE END.

Czytaj dalej …

„Hausfrau” Jill Alexander Essbaum czyli woda na młyn dla naszych polskich mężczyzn

Do czytania „Hausfrau” amerykańskiej autorki J.A. Essbaum zabrałam się z prawdziwym książkowym apetytem. W końcu książka, która opowiada o życiu ekspatów w Szwajcarii, a tak konkretnie życiu znudzonej amerykańskiej żony szwajcarskiego bankiera w małym helweckim miasteczku! Może coś z czym przynajmniej część Polek w Szwajcarii może się identyfikować, mimo że pewnie nigdy się do tego nie przyznają. Jaka piękna recenzja powstanie, pewnie zatytułowana „Każda z nas jest Anną Benz” – tak sobie myślałam… I co?

Czytaj dalej …

Kto zabił Laurę Palmer?….oooo, sorry! Nolę Kellergan!

-Nie mogę spać i urwałam się dziś z pracy!

-A co się stało? Źle się czujesz?

-Nie, czytam! Nie mogę się oderwać!

W taki oto sposób dowiedziałam się o istnieniu Joela Dickera i jego książki „Prawda o sprawie Harry’ego Queberta”. Ominął mnie szum medialny, nachalna promocja, która zwykle nie wróży nic dobrego lub takie „dzieła” jak „50 twarzy…”. Zabrałam się za szperanie, kto to jest ten Joel Dicker. I oto, co znalazłam na Internecie:

Ooooo…. Czytaj dalej …