Czas wziąć na warsztat słynne szwajcarskie produkty. Ta seria artykułów jest napisana we współpracy i inspirowana pomysłem niejakiego Leszka z Krakowa, opcjonalnie Heidelbergu, czasem Bazylei, a bywa, że i Genewy, a tak naprawdę to z Nigdziebądź 3 kilometry na prawo dróżką za brzózkami koło stodoły starej Maćkowej. Nie będę może zaczynała od Rolexa, ewentualnie mogę od Rollexa spod Hali Targowej. Paaaani! Oryginalny! Od starego Szwajcara kupiony w Genewie. Tak tanio, bo on takich miał ze dwadzieścia!