Rekordowa zima. Od śnieżnego chaosu po wiosenne temperatury

Tomek Streit o tym, o czym dżentelmeni lubią gawędzić, czyli o czym? O polityce, religii, czy piłce nożnej? Nie! O pogodzie!

Cóż to za niezwykła zima! Styczeń przyniósł nowe rekordy. Kiedy pod koniec miesiąca górskie regiony walczyły z ogromną ilością śniegu, mieszkańców wyżynnego Mittelandu zaskoczyła piękna wiosna. W północnozachodniej Szwajcarii i nad Jeziorem Genewskim zakwitła pierwsza leszczyna, a w Buchs nad Renem alergicy musieli ratować się przed pyłkami olszy, która powinna kwitnąć jakieś dwa miesiące później. I u mnie w ogródku, niedaleko Thun, pojawiły się przebiśniegi i piękne krokusy.

W Genewie i Sion nie było tak ciepło zimą od 150 lat. Średnia temperatura w styczniu w Genewie wynosiła 6 stopni, w Sion 4. To o wiele więcej niż do tej pory. We wschodniej Szwajcarii wcale nie było lepiej. W Zurichu był to również jeden z najcieplejszych zimowych miesięcy w historii.

Czytaj dalej …

Donnerwetter! Sezon burzowy w pełni. Czy wiecie gdzie w Szwajcarii piorun uderza najczęściej?

Dziś gość na blogu, Tomek Streit, opowie Wam o wpływie Marysiek na gromy z jasnego nieba. Powitajcie Tomka gromką owacją i pieruńskim uśmiechem:

Ponad 42 500 razy strzeliły już pioruny w tym roku. Większość w ciągu ostatnich dwóch miesięcy. Ulubionym miejscem piorunów w Szwajcarii jest kanton Ticino. W pierwszej połowie roku naliczono tam ponad 6200 błyskawic, które dotarły do ziemi. Dwunastoletnie obserwacje wykazały, że na kilometr kwadratowy wypada 4,7 piorunów każdego roku! Gmina Isone w okolicach Belinzony z wysoką na ponad 2200 metrów górą Camoghe, może pochwalić się 12,5 uderzeniami piorunów na kilometr kwadratowy. Dla porównania w ponad stu szwajcarskich gminach w ciągu roku nie uderza żaden piorun.

pioruny
Uderzenia pioruna w Szwajcarii na km2 w latach 2005 – 2016. Im bardziej intensywny żółty, tym te zdarzenia są częstsze.

Czytaj dalej …

Czarny pocałunek i inne szwajcarskie zjawiska pogodowe

Do czego to doszło? Ja Wam będę prawić o pogodzie, zamiast jak zawsze pięścią między uda polityką, religią lub stereotypami, które są w stanie postawić dziadkom wszystkie włosy na… tu i ówdzie!

Ale tak jakoś wyszło. Zainspirowało mnie to, że jako ogrodniczka-amatorka raz po raz dopytuję swojej rodzicielki, co też mam zrobić z kwiatkami. Podciąć im niewinne główki (czy może ukręcić)? Podlać? Zasadzić? Przykryć? I niestety odkryłam, że wszystkie dinksy, które się świetnie sprawdzają w Polsce, w Szwajcarii nie działają. Ale nie jest tak źle, bo w Szwajcarii jest łatwiej! Klimat jest o wiele łagodniejszy, więc: przykrywać – nie trzeba, wykopywać cebulek na zimę – nie trzeba, biegać z termometrem, gdy dzień jeszcze młody i starać się ratować florę ogrodową – także nie trzeba. No właśnie, piszę to ja siedząc w swoim ciepłym domu nieopodal Jeziora Genewskiego na wysokości 350 metrów n.p.m., a może teraz Ty czytając ten artykuł w swojej alpejskiej wiosce na wysokości 2500 metrów n.p.m. właśnie przeklinasz, bo Ci palce przymarzają do klawiatury…

Czytaj dalej …