Zasady parkowania w Szwajcarii

Dzisiejszy artykuł będzie tak epicki, pełen doskonałych porównań i abstrakcyjnych zwrotów wydarzeń, że na pewno wyląduje w kanonie literatury współczesnej jako nowy Gombrowicz. A tak naprawdę to tak nie będzie, bo dzisiaj będzie sucho i na temat i w dodatku dla bardzo wyspecjalizowanego czytelnika: dla osób, które wybierają się do Szwajcarii i chłoną wszystkie wskazówki jak jamochłony chłoną jamy.

Zainspirowałam się wątpliwościami mojego kolegi, który przyjechał do Szwajcarii swoim czterokołowcem i nieświadomy jakichkolwiek zasad stanął na miejscu, gdzie „cośtam” cytując kolegę było napisane, a że on języka Marcela Prousta nie kuma, a parkomatów nie było w pobliżu to oczywiście olał sprawę. Po powrocie zastał gustowny mandacik na 40 chf. A że kolega z tych, co uważają, że jeśli coś wyprą z pamięci, to to zniknie (moja krew!), to o sprawie przypomniał sobie dopiero, jak dostał pisemne wezwanie listem poleconym. Na szczęście żadnych odsetek mu za to nie policzyli. Czytaj dalej …