Po śmierci na brzegi rzeki Styks czeka posępny starzec w starej łodzi – Charon. Za 1 obola, który zapobiegliwa rodzina wkłada pod język zmarłego przewoźnik zabiera jego duszę na drugą stronę rzeki do Krainy Zmarłych. Biada temu, kto chce uciec z tego ponurego miejsca. Starzec mimo swojego cherlawego wyglądu jest potężny i bezlitosny… – ten właśnie obraz pojawił się przed oczami mojej wyobraźni, gdy usłyszałam, że w telewizji szwajcarskiej będzie wyemitowany reportaż na temat przewoźników, którzy przeprawiają mieszkańców i turystów przez rzeki w swoich niewielkich drewnianych łódkach. Wiedziałam dobrze, że mowa o Renie czy Aare, ale nie mogłam pozbyć się poczucia nierealności, jakby drugi brzeg rzeki był metaforą, a rzeczona przeprawa czymś więcej niż tylko środkiem transportu.
No bo kto w dzisiejszych czasach używa łódek do przeprawy? Po pierwsze, niewiele osób spaceruje, a samochód nie mieści się do łódki. Po drugie, nie ma to żadnego uzasadnienia ekonomicznego. Zatrudnienie przewoźnika kosztuje majątek, szczególnie w Szwajcarii, a przeprawa tylko kilka srebrnych pieniążków (owszem, szwajcarskich, ale zawsze). Nie mówimy tu przecież o łódkach turystycznych ani promach, ale o środku transportu. Po trzecie, dlaczego nie wybudować w tym miejscu mostu albo chociaż kładki dla pieszych? Przecież przewoźnik większość czasu i tak czeka na wędrowców na brzegu rzeki niczym troll z bajek.