Jak znaleźć pracę w Szwajcarii. Kilka zagadnień przed złożeniem pierwszego CV – część 1

Czwarta odsłona miesiąca biznesu i pracy w Szwajcarii – temat gorący jak węgielek. W końcu praca w Szwajcarii wielu Polakom zdaje się jak złapanie za nogi Pana Boga, a koledzy szastający frankami na weekendach w Polsce zdają się niemal spełniać sen wilka z Wall Street. To jednak nie jest cała prawda, a przynajmniej nie jedna i jedyna prawda. Szwajcaria to niewątpliwie dobre miejsce do życia, ale nie spełniony sen o bogactwie, szczęściu i powodzeniu na wyciągnięcie ręki. Życie na dobrym poziomie w Helwecji bardzo często trzeba okupić wieloma poświęceniami – ale to już temat na inny wpis. Teraz skupmy się de facto na temacie szukania pracy.

KWIECIEŃczęść 1 (5)

Są dwie ścieżki – jedna, gdy mieszkamy w Polsce i chcemy się przeprowadzić do Szwajcarii i gdy mieszkamy w Szwajcarii i tej pracy szukamy. Bez względu na to, która ścieżka jest „nasza”, jeszcze przed przygotowaniem i wysłaniem pierwszego CV należy sobie odpowiedzieć na kilka ważnych pytań i odfajkować kilka punktów.

  1. Czy mogę pracować w Szwajcarii w swojej dziedzinie, zgodnie z moim doświadczeniem i wykształceniem? Jeśli nie, co dokładnie chcę/mogę robić?

Czytaj dalej …

O stereotypach i sirotce Asi

Dziś minął pierwszy dzień mojego intensywnego kursu francuskiego na uniwersytecie w Lozannie. Jak zwykle mnóstwo ludzi, których nie znałam i te same natrętne myśli w mojej głowie. Wiem, że nie powinno się oceniać ludzi na podstawie rasy, wyglądu, czy ubioru. Przerobiłam lekcję politycznej poprawności, mam trochę znajomych trochę bardziej i mniej opalonych, z większymi lub mniejszymi oczami, posiadających pewne męskie elementy w całości i nie w całości i nie zwykłam traktować nikogo inaczej bez względu na te różnice. Oczywiście też bez przeginki.

Z moją kumpelą, która od kilku lat jest z ciemnoskórym, potrafiłyśmy kiedyś się zaśmiewać do łez, że „każdy musi mieć swojego Czarnucha”, a jej chłopak z szerokim uśmiechem pozował do zdjęć w słomkowym kapeluszu i z łopatą jako nasz niewolnik. Natomiast pierwsze słowa do mojej koleżanki Japonki to zwykle „cześć, gdzie jest Twój aparat?” ku jej uciesze. Ja się zawsze oferuję, jak jesteśmy zmęczeni na mieście, że ukradnę jakiś samochód. Niestety nikt nie kuma czaczy, bo tu Polacy nie kradną… Czyli ogólnie ze stereotypów można i warto się śmiać tak uważam, chociażby po to, żeby je oswoić. Czytaj dalej …