Druga część kosztów życia w Szwajcarii zacznie się od omówienia części pierwszej. Jeśli śledzicie to, co dzieje się na fanpejdżu Facebooka i w komentarzach, to zapewne zauważyliście, jakie kontrowersje wzbudziły kwoty wydatków na zakupy podawane przez moich tajnych informatorów. „Nie da się nie umrzeć z głodu za X na tydzień” – to jeden z najpopularniejszych komentarzy. Zauważcie jednak, że błąd jest po mojej stronie, a nie moich rozmówców. Otóż nie określiłam, czy wydatki zakupowo – chemiczne mają uwzględniać jedzenie poza domem czy nie. Niektórzy jedzą w domu całymi rodzinami śniadanie – obiad – kolacja, a inni tylko przekąszają kanapkę z dżemem i popijają kawą rano, a resztę jedzą w pracy / na mieście. Wiadomo, że jeśli policzyć zakupy sklepowe tych pierwszych, wyjdzie o wiele drożej niż tych drugich. Jeśli by jednak wziąć pod uwagę ile wydają w restauracjach ci drudzy, ci pierwsi staliby się mistrzami oszczędnego życia. Także błąd jest mój. Mea culpa. Postanowiłam jednak zostawić tabelę w tym kształcie, ponieważ uważam, że i tak może dać „nowym na mieście” pewne dane, nawet jeśli nie całkowicie wymierne…