Chociaż może po prostu duże miasto, a nie metropolia. Słowa „metropolia” zwyczajnie nie da się zestawić z rzeczywistością: łagodnym brzegiem Jeziora Zuryskiego, zielenią, którą się widzi niemal wszędzie, leniwym klimatem małego miasteczka, który odczuwa się nawet w ścisłym centrum. Imponujące drapacze chmur nie dominują panoramy miasta, a wielkomiejska energia z Londynu, czy Nowego Jorku występuje tu w dawkach homeopatycznych. Mimo, że Zurych kojarzy się a bankami i biznesem, jest przyjaznym rodzinom miastem o przystępnych rozmiarach i niezbyt przystępnych cenach.
Miasto stanowi centralny punkt swojego kantonu o tej samej nazwie i to właśnie ten kanton będzie bohaterem tego artykułu z okazji kolejnej odsłony cyklu Dzień Kantonów. Do tej pory w ramach tego cyklu na tapecie Szwajcarskiego Blabliblu wylądowały już: