Ratuj się kto może, czyli szwajcarska impreza

Ostrzegam, ten tekst jest subiektywny. Jak ktoś chce okrągłych, ostrożnych tekstów, gdzie co drugie zdanie brzmi „to zależy od…” i „każdy człowiek jest inny, ale…”, a jednocześnie lubi Szwajcarię, niech sobie wejdzie na jakiegoś porządnego bloga ekonomicznego, gdzie wszystko zależy od kursu franka: nawet pogoda i natężenie ruchu na A4.

Drugi disclaimer jest taki, że moje szwajcarskie doświadczenia imprezowe dotyczą Romandii, czyli Szwajcarii francuskojęzycznej. Ależ oczywiście może się zdarzyć, że w Twojej wsi gdzieś w Appenzelu imprezuje się inaczej, i nawet nie byłoby w tym nic dziwnego. W końcu Roestigraben – mityczna granica mentalności pomiędzy różnymi częściami językowymi Szwajcarii nie jest wymyślona.

Niniejszy tekst jest o szwajcarskich imprezach – tych bardziej formalnych – ślubach, weselach, koktajlach (tzw. apéro) i kolacjach. Od razu muszę się przyznać, że mam alergię na tego typu wydarzenia i uczestniczę w nich jedynie, gdy już nie mam innego wyjścia. Dlaczego?

Czytaj dalej …

Przyjmowanie gości bez stresu po szwajcarsku, czyli dlaczego Szwajcarzy nie zapraszają się do domów

Poniższy tekst jest dosłownym tłumaczeniem artykułu, który ukazał się w gazetce Coopa dnia 29 listopada 2016 roku („Ohne Stress aufgetischt” Coopzeitung, 29 Nov 2016). Szwajcarskie Blabliblu tego nie zmyśliło, ani nie rości sobie żadnych praw autorskich do poniższych mądrości. Jednocześnie autorka bloga zastrzega sobie, że nie będzie ponosić żadnej odpowiedzialności za szkody mentalne poniesione przez osoby, które zastosują poniższe rady i wskazówki, jak również nie będzie ponosić kosztów psychiatry, psychologa, rozwodu, ani utrzymania i wychowywania dzieci po wyżej wymienionym.

Dowiedzcie się, mądre Panie i śliczni Panowie, dlaczego Szwajcarzy tak rzadko zapraszają gości do domów… Oto jak się przyjmuje gości po szwajcarsku. Perfekcyjna Pani Domu przy tym to jakieś pomiotło. Alors, miłej lektury!

Czytaj dalej …