Sezon na sikorki

Życie na wsi jest idylliczne. Szczególnie dla zwierza miastowego, dla którego krowy są przerażające, bo kto to wie, co w ich głowach się rodzi, jak tak się gapią jak sroka w malowane wrota.

Pamiętam, jak jeszcze za studenckich czasów rękami i nogami się broniłam od mieszkania gdzieś dalej krakowskiego rynku niż pół godziny na piechotę. Choć może to moja podświadomość mi mówiła, że tylko tyle jest w stanie znieść mój nadwyrężany często autopilot, który nie raz i nie dwa razy raźnie i bezbłędnie prowadził ciało swojej nieświadomej niczego właścicielki prościutko do domu do własnego łózia. Czytaj dalej …