Wyobrażacie sobie polską flagę na papierze toaletowym, proszku do prania, jajkach czy pączku? Wyobrażacie sobie reklamę telewizyjną, w której zaspana pani w piżamce sobie nuci pierwsze nuty Mazurka Dąbrowskiego leniwie parząc kawkę? Wyobrażacie sobie flagi Polski powiewające nad domami nie tylko od święta, ale na co dzień?
Nie wyobrażacie sobie. Ja też sobie nie wyobrażam. To są w końcu nasze symbole narodowe. Chcąc nie chcąc wyrosłam w poczuciu, że barwy narodowe i hymn to strefa sacrum. Obecność flagi wymaga zrobienia miny na rybkę rozdymkokształtną i ściągnięcia brwi na Macierewicza w obliczu parówki. To chyba kwestia wychowania. Większość dzieciaków w końcu pierwszy kontakt z symbolami narodowymi miała na nudnych akademiach szkolnych, oglądając niezrozumiale pompatyczne składanie kwiatów na grobach i… na stadionach.