Szwajcaria pierwszym krajem bez pestycydów?

To bio or not to bio – już 13 czerwca Szwajcarzy odpowiedzą na to pytanie w referendum. Jeśli odpowiedzą twierdząco – a z sondaży wynika, że jest to możliwe – Szwajcaria stanie się pierwszym „krajem bio”, w którym użycie pestycydów syntetycznych, a także import produktów wyprodukowanych z ich użyciem zostanie zabronione. Temat od wielu miesięcy rozpala szwajcarską wieś. Rozpala dosłownie – na wsi płoną plakaty zwolenników inicjatywy, a szwajcarscy rolnicy płaczą do kamer telewizyjnych, że mieszczuchy chcą ich wychowywać, jak mają wykonywać swoją pracę. Faktycznie, jak pokazują sondaże, na „TAK” planują głosować mieszkańcy miast, wieś jest raczej na „NIE”. Z drugiej strony, zwolennicy inicjatyw przeciwko pestycydom machają raportem dotyczącym zanieczyszczenia szwajcarskich wód gruntowych…

Zapraszam do wgłębienia się w temat, który w ostatnich miesiącach jest na ustach wszystkich Szwajcarów – czy zakazać użycia i importu pestycydów syntetycznych.

Czytaj dalej …

Jak ściąć drzewo na terenie prywatnym w Szwajcarii i inne rozważania filozoficzne

Szwajcaria to dziwne państwo – bardzo wiele zagadnień nie jest w ogóle uregulowanych i pozostawia się je w wyłącznej gestii obywateli, a inne – jak na przykład ochrona środowiska – są tak szczegółowo skodyfikowane, że są źródłem nieskończonych anegdot. Na przykład wiecie, że w Szwajcarii obowiązuje jedyny słuszny sposób wiązania razem paczek z papierem do recyclingu? Albo że w niedziele i po 19 nie można wyrzucać butelek do kontenerów? Albo że śmieci ogólne (nieposortowane) muszą się znaleźć w specjalnym opodatkowanym worku pod groźbą bardzo wysokiej kary pieniężnej? I to nie jest puste prawo – śmieci w niewłaściwym worku zostają pozostawione przed śmietnikiem z odpowiednią adnotacją. Jeśli sytuacja się powtórzy, firma odpowiedzialna za odpady zabiera taki worek, który jest analizowany szczegółowo w poszukiwaniu sprawcy. Wyspecjalizowana ekipa szuka paragonów, listów; analizuje notatki i wszelkie inne potencjalne dowody. Jeśli jednak niemożliwe jest jednoznaczne określenie winnego, penalizowany jest cały budynek, którego kontenery nie zostają opróżniane do czasu odkrycia sprawcy. Także wszyscy sąsiedzi niejako są zmuszeni do przeprowadzenia wspólnego śledztwa w celu znalezienia „śmieciowego przestępcy”. Nie byłam nigdy świadkiem takiego wydarzenia, ale jestem w stanie sobie wyobrazić te sprytne, szwajcarskie babcie z lornetkami w oknach…

Popularny i kontrowersyjny dziś temat ścinania drzew na terenie prywatnym jest skomplikowany do przedstawienia z perspektywy federalnej Szwajcarii, gdzie prawo jest stanowione na trzech poziomach: państwa, kantonu i gminy. Jeśli zademonstrowałabym Wam regulacje z mojej gminy, nie dałoby to absolutnie nic panu Jankowi spod Lucerny, w którego gminie funkcjonuje to zupełnie inaczej. Nawet teraz maksymalnie uogólniając temat ryzykuję tym, że w komentarzu znajdę: „a u mnie jest zupełnie inaczej!” i komentator będzie miał całkowitą rację. Dlatego mój artykuł jest jedynie nakreśleniem pewnego trendu: „jak to mniej więcej wygląda w Szwajcarii”.

Czytaj dalej …

Zanieczyszczenie powietrza a Szwajcaria, czyli jak wygrać ze smogiem

Jakie pyszne powietrze w tej Polsce. Tylko posolić, popieprzyć i można kłaść na kanapki. Nie wiem zupełnie, o co chodzi z tym smogiem. To wszystko dlatego, że Polacy są romantyczni! Palą w piecach (dorzuć, Halina, gumiaka, bo coś mnie bolą płuca!), a potem nad miastem powstaje taka romantyczna poświata. Można się pocałować patrząc prosto na zachód słońca i nie trzeba nawet zakładać okularów przeciwsłonecznych. Nie widać w sumie kogo się całuje, ale nie trzeba do tego oczu. Bo przecież ślubną pozna się po kaszlu gruźlika i charakterystycznej nucie oddechu z gurglaniem w dolnych rejestrach. Każdy to wie.

Dość już tych śmieszków, źle się dzieje, Panie i Panowie. Normy zanieczyszczeń powietrza w Polsce przekraczają wielokrotnie wszelkie dopuszczalne limity. Naukowcy i lekarze biją na alarm. A wielu polityków traktuje tę sytuację jak temat zastępczy. No tak, ochrona środowiska to przecież temat na którym trudno zebrać kapitał polityczny. Rezultaty przecież jakieś takie mało widoczne lub (brońcie Panie Boże) widoczne za rządów następnej ekipy. Wydatki spore. Jak ja ludziom wytłumaczę, że mają wymienić piece i nie kupować starych rzęchów? Jak ja ludziom wytłumaczę konieczność inwestycji kilku miliardów na rozbudowę komunikacji publicznej? Po trzecie – ochrona środowiska kojarzy się wszystkim nieubłagalnie z wielkim biało czerwonym znakiem STOP dla rozwoju przemysłu. A przemysł to, powiecie, miejsca pracy, pieniądze z podatków i rozwój! Tyle, że żadnymi pieniędzmi nie da się zapchać tej czarnej dziury, która nam się robi w płucach…

Czy mamy tylko dwa wyjścia? Wyjście numer jeden: być takimi uprzemysłowionymi Chinami Europy. Czy wyjście numer dwa: Mozambikiem Europy, gdzie po polach ino hula wiatr i kojoty wyją. A może jest wyjście numer trzy, o którym nikt nie pomyślał. Czy moglibyśmy być nową Szwajcarią, która w ciągu ostatnich 25 lat zdołała obniżyć emisję pyłu zawieszonego do atmosfery o więcej niż 50%? W 2015 roku Zurych został ogłoszony miastem o najczystszym powietrzu w całej Europie. Natomiast sama Szwajcaria zajmuje 17 miejsce od końca jeśli chodzi o zgony spowodowane zanieczyszczeniem powietrza. Wiemy dobrze przecież, że Szwajcaria nie jest żadnym tam Mozambikiem i od wielu lat jej rząd ostro flirtuje ze światem biznesu. Co zrobiła, że tak znacząco oczyściła swoją atmosferę, dosłownie i w przenośni?

Czytaj dalej …