Czy Szwajcaria jest krajem rowerów? Taki slogan pasowałby świetnie na tytuł artykułu. Mam jednak wątpliwości, czy to stwierdzenie jest prawdziwe. Owszem, Szwajcaria ma aż 12 tysięcy kilometrów oznaczonych ścieżek rowerowych, a jazda na rowerze jest pasją wielu tysięcy Szwajcarów. Co więcej, rowerzyści w Szwajcarii traktowani są niemal jak święte krowy drogowe. Zdarza się, że tworzy się za nimi wielki korek, szczególnie na ostrych podjazdach, ale nikt się nie niecierpliwi, a przynajmniej tego nie okazuje. Kilka tygodni temu w szwajcarskiej prasie pojawił się filmik nagrany przez profesjonalnego kierowcę, który krzyczy z szoferki na rowerzystów. Szofer stracił pracę, a sprawą zajęła się policja – rzekomo, gdy wyprzedzał rowerzystów nie zachował bezpiecznej odległości. Czy jednak to wystarczy, żeby ogłosić Szwajcarię krajem rowerów? Na pewno bardziej niż Polskę, ale nadal nie tak jak Holandię, Belgię i inne płaskie, zurbanizowane kraje. Nie wątpię, że w grę wchodzi ukształtowanie terenu Szwajcarii, które wiele przepięknych miejsc zostawia wyłącznie dla rowerowych profesjonalistów… lub właścicieli e-rowerów, które szturmem zdobywają Szwajcarię!