Psie życie w Norwegii

Wróciłam! Dzięki za wszystkie życzenia i przepraszam bardzo za to, że nie byłam za bardzo reaktywna przez ostatnie dwa tygodnie, ale miałam pewne problemy natury internetowej. Tzn. na statku internet niby był, ale strona się ładowała przez kilkanaście dobrych minut, więc jak chciałam sprawdzić pocztę, musiałam ładnie poprosić Steva o udostępnienie swojego międzynarodowego 3G, po czym dostawał od swojego operatora sieci smsa z pogróżkami i groźbami karalnymi. Na przykład takimi, że jak tak dalej pójdzie to przez następne dwa miesiące będziemy wsuwać chleb z dżemem.

Cieszę się, że wróciłam. Jest 16:56, a za oknem przepiękny zachód słońca. Słońca! Za którym prawdziwie tęskniłam przez ten tydzień. Co prawda to nie sprawdziły się pogłoski, jakby za kołem podbiegunowym w grudniu było całkowicie ciemno. Co to to nie! Pomiędzy 11 a 13 jest niebiesko – różowo na przykład! A jak jest zorza polarna, to jest zielono! Ale słońca faktycznie nie widać. Czytaj dalej …