O szwajcarskim autobusie pocztowym i jego alpejskiej trąbce

– Teraz, teraz, wchodzi w zakręt, rób filmik!

– Czekaj, czeka…

– TIII, TAAA, TOOO! TIII, TAAA, TOOO!

– Masz to?

– Nie dałam rady. Myślisz… myślisz, że mogę poprosić kierowcę, żeby jeszcze raz zatrąbił?

Przez przejście przeciska się chłopczyk.

– Panie kierowco, jeszcze raz! Proszę!

– TIII, TAAA, TOOO! TIII, TAAA, TOOO!

– MASZ TO?!

– Eeeech, nieeeee. Nie zdążyłam.

Źródło: Wikimedia CC
Czytaj dalej …

Świątecznie w Szwajcarii

Jak Szwajcarzy spędzają Święta Bożego Narodzenia? Czy kultywują zwyczaje, takie jak nasze polskie sianko pod obrusem lub dodatkowe nakrycie dla zbłąkanego wędrowca? Jakie są szwajcarskie potrawy świąteczne? Zapnijcie pasy, opowiem Wam dziś o świętach w Szwajcarii.

Lozanna, Place de Palud

To Wasze pierwsze święta z nową szwajcarską rodziną i nie wiecie, czego się spodziewać? Zapomnijcie o takich hucznych i tradycyjnych celebracjach jak w Polsce. Posiłek jest jeden, najczęściej jest to długa, suta, mięsna, kilkudaniowa kolacja. Kiedy? To zależy. W Szwajcarii nawet daty świętowania są opcjonalne. Co prawda najczęściej rodzina zbiera się na wspólny posiłek 25 grudnia wieczorem, ale inne daty też wchodzą w rachubę. Wigilii nie ma, trzydniowego świętowania też nie.

Czytaj dalej …

10 krowich ciekawostek, czyli czego jeszcze nie wiedzieliście o Szwajcarii…

…i nie wiedzieliście, jak frapująca jest ta wiedza!

Ciekawostka pozakonkursowa jest taka, że mój pierwszy występ telewizyjny dotyczył właśnie krów! Wypowiadałam się jako ekspertka dla TVN24 przed słynną inicjatywą dotyczącą zakazu przycinania krowom rogów. Rogów? – zapytacie zdumieni. O, tak, to będzie jedna z ciekawostek, więc stay tuned!

Pięknota znad Jeziora Ritom

Szwajcarzy mają hopla na punkcie krów. Prawdziwego hopla. Krowy wyglądają tu jak z pocztówki, nieskazitelnie czyściutkie i wyczesane pozują turystom na tle Alp. Czy ktoś je myje? – pytacie często. Tak!

Czytaj dalej …

Szwajcarskie wesela w obiektywie fotografa

Szwajcarzy uwielbiają naturalność, ale wszystko skrzętnie planują. Na weselach raczej się nie tańczy, ale nie jest nudno – para młoda zaskakuje gości, a goście zaskakują parę młodą – gdybym miała podsumować szwajcarskie wesela na podstawie rozmowy z Heleną Brauer, która od trzech lat uwiecznia je na zdjęciach, tak zapewne by to brzmiało. Bo któż może wiedzieć więcej na temat wesel niż fotograf, który ma ekskluzywny wstęp za kulisy imprez i nieraz jest bliżej państwa młodych w tych najważniejszych chwilach niż ich przyjaciele?

Zdjęcie: Helena Brauer

Czy szwajcarskie panny młode to bardziej bridezille czy słodkie owieczki? Które imprezy są bardziej huczne – polskie czy szwajcarskie? Czy w Szwajcarii też są modne zdjęcia w nietypowej scenerii na przykład w nieczynnych fabrykach czy na torach? I co chodzi z tymi zaskoczeniami, które wymieniłam na wstępie? Na te wszystkie pytania postaram się Wam odpowiedzieć z pomocą polskiej fotografki.

Czytaj dalej …

Geismeitli

Czy lubicie mroczne alpejskie legendy, które dobrze się czyta z kubkiem czegoś gorącego i mocnego, koniecznie z psem grzejącym stopy albo z innym obrońcą przed zimowymi koszmarami…?

Jeśli tak, zajrzyjcie koniecznie do Meiringen do dawnego hotelu Anderegg, w którym króluje nasza malarka Marta Kołodziej. Marta w tym roku organizuje wystawę o pewnej tajemniczej istocie, która każdego roku nawiedza tradycyjne pochody Trychlerów – o Geismeitli.

Czytaj dalej …

O tęsknocie, czyli o zakazanej pieśni, której melodia sprawiała, że Szwajcarzy dezerterowali i wracali do ukochanej Ojczyzny

Czy wiecie, że istnieje szwajcarska pieśń, za zaśpiewanie której groziła niegdyś kara śmierci?

Mowa tu o prastarej pieśni szwajcarskich hodowców krów i pasterzy nazywanej Lyoba (Ranz des Vaches lub Kuhreihen). Melodyjny zaśpiew, pochodzący najprawdopodobniej z okresu Średniowiecza z okolic Fryburga kiedyś służył do wzywania krów na halach.

Czymże naraziła się ta ludowa melodia, że zyskała status zakazanej w wielu europejskich armiach?

Czytaj dalej …

Szwajcarski rower wojskowy – z nostalgii i dla kolekcjonerów

– Patrz, nasz Andre wrzucił zdjęcie na facebooka – cieszyła się moja szwajcarska sąsiadka, zadbana 70-latka, pokazując swojemu mężowi zdjęcie na smartfonie – napisał, że przejechał dziś aż 200 kilometrów rowerem.

– Phi – parsknął sąsiad i odrzucił komórkę – na leciutkim rowerku i w tych ciuszkach. 200 kilometrów to my robiliśmy co trzecią noc, w Alpach, nieraz w śniegu, dźwigając 75 kilogramów na ciężkim rowerze bez przerzutek. Karabin wbijał nam się pod żebra. A i zdjęciem nie można było się pochwalić.

Źródło: wikimedia

Uśmiechnęłam się, bo sąsiad zastosował typową historię a la polski dziadek „szedłem do szkoły 7 kilometrów przez bagna pod górę, a wracałem też pod górę. Po drodze walczyłem z niedźwiedziem, głodnym wilkiem i trzema bobrami. A w domu trzeba było napalić w piecu i nakarmić stado kóz i rodzeństwa”, ewentualnie historię w stylu dziecko z lat 80-tych: „bawiliśmy się na podwórku od świtu do nocy. Nieraz ktoś nie wrócił, ale kto by się tym przejmował. Telewizor był jeden w powiecie, ale to nic, bo program był też tylko jeden i oglądaliśmy go wszyscy przez lornetki…”. Wiecie sami, o co mi chodzi. Historie z młodości są zawsze cudownie absurdalnie wyolbrzymione, żeby ukazać nieporadność młodego pokolenia.

Czytaj dalej …

Broń i tradycja, czyli niebezpieczny szwajcarski precedens?

19 maja 2019 roku odbędzie się referendum w Szwajcarii na temat zaostrzenia przepisów dotyczących posiadania broni palnej. Proponowane zasady wprowadzają co prawda wiele ograniczeń, ale nie zakazują posiadania broni, uczestnictwa w ćwiczeniach i klubach strzeleckich. Dlaczego więc ten temat rozpala emocje Szwajcarów niczym rozżarzony węgielek w morzu suchych traw? Rezultat referendum będzie miał bezpośrednie znaczenie na przyszłe relacje z Unią Europejską, a szwajcarskie „nie” może nawet wyeliminować Szwajcarię ze strefy Schengen.

Źródło: Unsplash, Autor: Antonio Grosz

Dlaczego Szwajcaria musi wprowadzić nowe przepisy?

W świetle ataków terrorystycznych, które wstrząsnęły światem w ostatnich latach, Unia Europejska postanowiła zaostrzyć przepisy dotyczące posiadania broni palnej. Szwajcaria nie jest co prawda członkiem UE, ale należy do strefy Schengen, dlatego w wielu kwestiach musi dostosowywać swoje prawo do przepisów unijnych. Szwajcarska Rada Federalna (mówiąc kolokwialnie: rząd) wynegocjowała specjalne warunki dla swoich obywateli argumentując, że prawo do posiadania broni jest jedną ze szwajcarskich tradycji i mimo że Szwajcarzy są uzbrojeni po zęby, ilość przestępstw przy użyciu legalnej broni palnej jest w Szwajcarii bardzo niewielka. Unia Europejska ustąpiła i zamiast wprowadzenia całkowitego zakazu posiadania broni półautomatycznej przez osoby prywatne pozwoliła Szwajcarom na wprowadzenie specjalnych pozwoleń wydawanych przez władze kantonalne. W dodatku, przepis nie dotyczy broni myśliwskiej i wojskowej, którą tradycyjnie żołnierze mogą zachować po zakończeniu obowiązkowej służby wojskowej. Jak przekonują inicjodawcy, proponowane zmiany są kosmetyczne i potrzebne do ochrony obywateli i kontroli nad bronią w Szwajcarii, a Unia Europejska i tak poszła na znaczne ustępstwa względem Szwajcarii.

Czytaj dalej …

Tam, gdzie dzieci mogą palić papierosy, czyli święta Appenzellu

Niewiele pozostało miejsc na świecie, które nadal żyją tradycyjnym rytmem świąt i celebracji markujących pory roku. Dużo takich zwyczajów pochodzi jeszcze z przedchrześcijańskich czasów, gdy dzień i noc, lato i zima, słońce i księżyc były uznawane za dwie walczące z sobą przeciwstawne siły, ekwiwalent dobra i zła, Boga i Szatana. Gdy dni robiły się coraz krótsze i zimniejsze, nasi przodkowie palili ogień, robili hałas i zakładali straszne maski, żeby przerazić bóstwa śmierci i zimna. Gdy nastawała wiosna, w symboliczny sposób zabijali kukły zimy. Celebrowali płodność, odrodzenie natury i powrót słońca i ciepła. Wierzyli, że to dzięki osobliwym rytuałom wygrywają z swoimi wrogami: nocą i zimą, kataklizmami, dzikimi zwierzętami. Ciężko walczyć z zabobonami. Nic dziwnego, że misjonarze chrześcijańscy zdecydowali się sprytnie „zamalować” największe pogańskie święta ideologią swojego ekspansywnego kościoła.

Są jednak takie miejsca, gdzie te pogańskie święta pozostały w swojej naturalnej formie. Jedno z takich miejsc znajduje się w samym sercu Europy – w szwajcarskim regionie Appenzell. Nie wiem, dlaczego kościół katolicki miał tak mały wpływ na kolorowe zwyczaje jego mieszkańców. Być może dlatego, że rejon Appenzellu zdominowany w Średniowieczu przez Opactwo Świętego Galla był z nim w nieustannym konflikcie. A może po prostu ukryty pośród wzgórz rolniczy, biedny obszar był za mało ważny dla chrześcijańskich misjonarzy. Co ciekawe lokalne święta ludowe w Appenzellu obchodzone są hucznie przez wszystkich mieszkańców bez względu na ich status, wiek czy profesję.

Czytaj dalej …

Elfie skrzydła i łyżka w uchu, czyli folklor Appenzellu

Appenzell to wyjątkowy region – jakby powstały z najbardziej esencjonalnego wyciągu ze stereotypów o Szwajcarach. Czasami mi się zdaje, że jeśli ktoś opowiada o Szwajcarach tak naprawdę ich nie znając (czyli odnosi się do popularnych klisz), nieświadomie odnosi się do zamkniętych i przywiązanych do tradycji Appenzellczyków. No bo sami przyznajcie – kto staje przed Waszymi oczami wyobraźni, gdy słyszycie słowo „Szwajcar”? Czy nie jest to aby mrukliwy stary góral w tradycyjnym kostiumie appenzellskim z kolczykiem w kształcie łyżki z reklam sera Appenzellera?

Domy jak z piernika, żywy folklor kultywowany po dziś dzień i szorstki charakter mieszkańców regionu sprawiają, że Appenzell ma w sobie coś bajkowego. Nie jest tak spektakularny jak regiony typowo alpejskie i nie jest pierwszym wyborem turystów zwiedzających Szwajcarię. Na szczęście! Dzięki temu być może bogate tradycje Appenzellu przetrwają dłużej w niezmienionej, nieskomercjalizowanej formie.

Appenzell jest nie tylko bogaty w folklor, ale przede wszystkim tradycje i zwyczaje regionu są nadal żywe. Co z tego, że prawdopodobnie dokopałabym się podobnego bogactwa ludowego w każdym innym regionie Szwajcarii, skoro stanowiłyby one część martwego już skansenu, teatru dla turystów i przedszkolaków.

Dzisiejszy artykuł na temat appenzellskiego folkloru będzie dotyczył wyłącznie jego „nieruchomej” części – muzyki, kostiumów i zwyczajów domowych. Wydarzenia i święta publiczne zostaną opisane w następnej części.

Czytaj dalej …