Tydzień temu wróciłam z Ojczyzny. Żywa o dziwo, chociaż było blisko. Czy chodzi o to, że z frustracji dostałam wstrząsu mózgu po tym jak waliłam głową o klamkę drzwi do polskich lekarzy, którzy przyjmują na NFZ? Nie, nie, nie chciałam sobie fundować takich ciężkich przeżyć i zdecydowałam się pójść prywatnie i zapłacić za wizyty, mimo, że płacę tyle za ubezpieczenie, że się mi należy jak psu kość.
Nie, moja żywotność była bardzo mocno testowana na polskich drogach. Raz mi jeden pan o mało nie przejechał po stopach na przejściu dla pieszych. Miałam ochotę z całej siły kopnąć w jego dychawicznego renaulta i z przeszłością i po przejściach, ale po pierwsze ów rzęchot prawdopodobnie by się wtedy rozpadł, a po drugie jak wszyscy dobrze wiedzą, nie ma sensu kopać się z koniem. Co więcej, notorycznie wchodziłam na przejście dość niefrasobliwie, myśląc, że w końcu takie prawo pieszego, po czym ze zdziwieniem konstatowałam, że żaden kierowca nawet nie zwalnia, w końcu może sobie ten pieszy poczekać, przecież w końcu nie jest -20 stopni, a ja się śpieszę!
Po trzecie, nie liczę takich sytuacji, kiedy to widząc sytuację na drodze robiłam mamie dziurę w podłodze przy siedzeniu pasażera. A i po wszystkich moich okrzykach: „O gąś, kurczak, aaaaa!”, „Szafę zapisuję tacie!”, czy „Boże, ta kradzież lizaka w podstawówce to całkiem przypadkowo!” mama stwierdziła, żebym raczej jeździła komunikacją publiczną, a nie z nią, bo ona nie chce dostać wrzodów żołądka. Z tym, że prawdopodobnie to nie były sytuacje zagrażające życiu, tylko zwykłe zachowania polskich kierowców, od których się już zdążyłam odzwyczaić.
Czy kiedykolwiek zdarzyło się Wam ustawić GPSa na początku podróży, zobaczyć czas przejazdu i przerazić się, że właśnie się spóźniacie na ważne spotkanie? A potem jechać na wariata, wyprzedzać na piątego, suszyć zęby do wszystkich fotoradarów licząc przynajmniej na fajną, choć drogą fotkę i potem ze zdziwieniem stwierdzić, że oszczędziliście w taki sposób 10 minut na 4 godziny podróży? Nie rozumiem zupełnie, dlaczego polscy kierowcy fundują sobie własnoręcznie i własnonożnie taki stres na drogach? W imię tych 10 minut? Ostatnio Steve skomentował swojego kolegę, który grał w GTA: „Stary, pojedź do Polski, tam masz to, ale na żywo! Wychodzisz z auta mokry, ale jaka zabawa.” ku wielkiemu łał kolegi. Nawet sprawdziłam, co to te Grand Theft Auto, a także nawet pograłam, żeby samej stwierdzić, czy faktycznie czuję się jak u siebie. Jednak oprócz rozwalenia kilku samochodów, nie doszłam do odpowiedzi, czy Steve miał na myśli komplement, czy raczej nie.
Dobra, dość moich luźnych spostrzeżeń na tematy okołodrogowe. Pamiętajcie, jak przyjeżdżacie do Szwajcarii, wyzbądźcie się swoich przyzwyczajeń! Zakupcie sobie małe sprytne urządzonko – tempomat, albo pożegnajcie się ze zakupem nowego zegarka/pięciu sukienek, a i często-gęsto z prawem jazdy. Zapamiętajcie limity jak amen w pacierzu: to nie tak trudne, jak w Polsce.
Na autostradzie prędkość i ilość używanych pasów może być regulowana w zależności od warunków i ilości samochodów.
A teraz, żeby Was przekonać, do tego, dlaczego w Szwajcarii warto trzymać się przepisów, tabela z karami za przekroczenie prędkości:
Przekroczenie prędkości o: | Teren zabudowany | Poza terenem zabudowanym (również drogi szybkiego ruchu) |
Autostrada |
1-5 km/h | CHF 40 | CHF 40 | CHF 20 |
6-10 km/h | CHF 120 | CHF 100 | CHF 60 |
11-15 km/h | CHF 250 | CHF 160 | CHF 120 |
16-20 km/h | Wezw. do sądu | CHF 240 | CHF 180 |
21-25 km/h | Wezw. do sądu | Wezw. do sądu | CHF 260 |
Ponad 25 km/h | Wezw. do sądu | Wezw. do sądu | Wezw. do sądu |
Oprócz kary pieniężnej możemy się spodziewać jeszcze innych atrakcji:
Teren zabudowany | 16-20 km/h więcej niż limit | Ostrzeżenie |
21-24 km/h więcej niż limit | Prawo jazdy odebrane na minimum 1 miesiąc | |
25 km/h i więcej niż limit | Prawo jazdy odebrane na minimum 3 miesiące | |
Poza terenem zabudowanym | 21-25 km/h więcej niż limit | Ostrzeżenie |
26-29 km/h więcej niż limit | Prawo jazdy odebrane na minimum 1 miesiąc | |
30 km/h i więcej niż limit | Prawo jazdy odebrane na minimum 3 miesiące | |
Autostrada | 26-30 km/h więcej niż limit | Ostrzeżenie |
31-34 km/h więcej niż limit | Prawo jazdy odebrane na minimum 1 miesiąc | |
35 km/h i więcej niż limit | Prawo jazdy odebrane na minimum 3 miesiące |
Dodatkowo, jeśli zostaniesz złapany/a, gdy przekraczasz prędkość o więcej niż 25 km/h w terenie zabudowanym, 30 km/h poza terenem zabudowanym i 35km/h na autostradzie, jest to traktowane jako przestępstwo, które widnieje w Twojej „kartotece” przez kilka lat. Zapomnij o staraniu się o mieszkanie, pozwolenie na pobyt/pracę, czy naturalizację…
W przypadku recydywy, tracisz prawo jazdy na o wiele dłuższy czas, za trzecim razem psycholog ocenia, czy jesteś zdolny do prowadzenia pojazdów i w wielu przypadkach prawo jazdy tracisz na całe życie.
A teraz odnośnie egzekwowania tego prawa. Taką oto wesołą rozmówkę znalazłam na forum ekspatów w Szwajcarii (po angielsku):
http://www.glocals.com/forums/geneva/where-how-in-geneva/speeding-fines-89024.htm
W skrócie dla tych, którym się nie chce czytać, lub się nie posługują językiem angielskim. Młody przyjezdny do Szwajcarii pyta szanowne forum glocals.com: „Przybyłem do Szwajcarii na początku marca (post jest z 1 maja) i nie zdawałem sobie sprawy, jak surowy jest tutaj kodeks drogowy. Byłem bardzo głupi i teraz codziennie otwieram listy z mandatami za przekraczanie prędkości. A jadę taką samą drogą każdego dnia i jestem pewien, że przyjdzie ich jeszcze bardzo wiele, w tym wszystkie z kwietnia. Proszę, nie prawcie mi kazań, tylko pomóżcie, czy mogę w jakikolwiek sposób zakwestionować te mandaty, twierdząc na przykład, że dopiero co przyjechałem i nie wiedziałem, jakie jest prawo.” Odpowiedzi z forum: „Jak powiedział zwycięzcę Wimbledonu John Mcenroe: Chyba żartujesz!”, „Ja musiałem zapłacić na początku za 3 miesiące 3000 chf.”
Także, jak się komuś śpieszy, niech sobie włączy tą muzę ze znakomitej szwajcarskiej kampanii społecznej przeciw przekraczaniu prędkości „Slow down, take it easy”. A nas w Polsce niech chronią anioły.
W Polsce nawet anioły jednak wymiękają, także czasami muszą zadzwonić do swojego bossa po wsparcie:
I tak od rana, pamiętajcie, że spóźniony do pracy jest lepszy niż martwy:
O, opowiadałam wczoraj o tym znajomej! Pamiętam jak przybyłam do Szwajcarii i dziwnie się czułam gdy każdy samochód zatrzymywał się gdy zbliżałam się do przejścia, do każdego po kolei, jakieś 20 razy dziennie, a ja sobie tylko spacerowałam! Ale mi głupio, ale mi głupio. Pamiętam też jak po roku wróciłam do Polski i zdziwiłam się ile trzeba czekać, aby ktoś się zatrzymał, ba, nawet jak zaczniesz wychodzić to i tak nie możesz być pewny, że ten tam w oddali ma na to ochotę. Ostatnio nawet Pani Usta Botoks BMW 4×4 prawie odebrała mi życie, bo przecież w Polsce można przejeżdżać na ‚strzałce’ na wprost Ronda gdy się spieszysz, inne pojazdy już stoją, zielone dla pieszego się nie liczy…
Pomijam żółte światło, które w Polsce jest zielone. Ciągłą linię, która jest przerywana. Kierunkowskazy, na które padła klątwa i w większości polskich samochodów przestały działać.
Oh, Szwajcario!
Noooo! A ja wczoraj nawet nie mogłam się pożegnać z kumpelą przed przejściem przez ulicę, bo tylko się zatrzymałyśmy przed przejściem, żeby sobie dać buziaka, a już samochody po obu stronach ulicy stały i karnie czekały, aż wreszcie przez nią przejdę!
Przydałyby się takie kary w Polsce. W Niemczech też prawo jest surowsze niż w Polsce.
Biorąc pod uwagę, że w Szwajcarii nie zarabia się mniej we frankach niż w Polsce w złotych – ja też bym się nie pogniewał za takie mandaty w Polsce.
To znaczy: realnie takie.
Ja bym się wcale nie obraziła na takie kary w Polsce 😀 Można by wreszcie jeździć spokojniej i chodzić też 🙂
Fakt kultura na drogach jest nieporownywalna do polski, ale wlasnie sprawdzilismy na wlasnej skorce ile daja za 25wiecej w terenie zabudowanym… Nie bylo zadnego wezwania do sadu czy nawet na policje, bylo pisemne pouczenie, przypomnienie, ze jesli w ciagu najblizszych dwoch lat znowu zaszalejemy na miesiac zabiora nam prawko i kwota do uregulowania jedyne 550chf:))) pieknie piszesz o szwajcarii tylko wspomnij, ze jest to perspektywa singla lub dwoch osob doroslych pracujacych bez dzieci, zycie tu z rodzina to zgroza, u nas po kolei wszyscy wyjezdzaja z tej pieknej krainy miodem i mlekiem plynacej:))
Ojoj…Kasica, aż tak źle?
Ale to z jakich przyczyn – słaba praca, brak miejsc w przedszkolach…?
Z dziećmi zawsze trudniej, to wiadome. Zresztą Asia przecież nie podszywa się pod matkę z siedmiorgiem dzieci 😀
I pisze jak jest, fajne ma oko i obiektywnie ocenia kraj… .
Co do zatrzymywania się, przed przejściem dla pieszych – w Czechach jest tak samo! Czesi to też społeczeństwo pokolenie do przodu przed Polakami.
Zacofała nas ta żelazna kurtyna, niema co… 🙁
A gdzie w Czechach? Może to zależy od regionu, ale mieszkam tutaj już długo i notorycznie chcą mnie przejechać na przejściu dla pieszych, parę razy nawet na zielonym świetle. Byłam już na policji i rozłożyli ręce. Musiałabym sobie przywiązać kamerę do wózka dziecięcego i to wszystko nagrywać. Dodam, że jazda autem też środkowoeuropejska, wyprzedzanie na trzeciego, telefon przy uchu, wyprzedzanie przed przejściem dla pieszych (już w końcu nie wiem sama, czy się zatrzymywać, czy nie bo jeszcze sprowokuję pieszych do przejścia a samochód za mną ich skasuje) no i wisienka na torcie, czyli parkowanie gdzie popadnie, awaryjne i jazda załatwiać swoje sprawy.
I just wanted to send a small note to thank you for all of the amazing tips you are posting here. My prolonged internet investigation has at the end been rewarded with extremely good information to write about with my contacts. I ‚d assert that we visitors actually are rather blessed to be in a wonderful network with many perfect people with helpful tricks. I feel rather happy to have seen the webpages and look forward to so many more exciting minutes reading here. Thank you again for a lot of things.
Mieszkam w Polsce. W Warszawie konkretnie. I albo autorka ma jako piesza cholernego pecha, albo cholernego zeza, bo moje obserwacje są biegunowo odmienne.