Tak już jest, z historii częściej wyciągamy klęski. Ulice nazywamy na cześć ofiar, poległych i pomordowanych. Rzadziej wspominamy sukcesy, a przecież i te znajdują się na kartach polskich podręczników. Niewątpliwie jednym z takich osiągnięć był Zjazd Gnieźnieński, który z zakurzonych zakamarków dziejów postanowiły wyciągnąć organizatorki szwajcarskiego Festiwalu Piastowskiego, Marzena Mikosz i Agnieszka Budzińska-Bennett. W drugiej odsłonie dziewczyny zabierają nas do Gniezna w roku tysiącznym, podczas którego książę został królem, cesarz nie otrzymał tego po co przyjechał, ale i tak wyjechał zadowolony, a kronikarze mieli o czym pisać przez kolejne wieki.
Szwajcarskie BlaBliBlu zaprasza na dwa wydarzenia:
Webinarium, podczas którego o politycznych, kulturalnych i ekonomicznych efektach Zjazdu opowiedzą, Elżbieta Cherezińska – pisarka, Agnieszka Budzińska-Bennett – muzykolog, Marzena Mikosz – archeolog. Spotkanie odbędzie się 3 listopada, czwartek, godz. 18:00 na kanałach social media Polskiej Ambasady w Bernie: na facebooku i youtubie.
A jak brzmiały echa zjazdu w utworach średniowiecznych kompozytorów będzie można usłyszeć 13 listopada, niedziela, o godz. 13:45 w Kościele Herz Jesu w Zurychu Wiedikonie. Międzynarodowy zespół Peregrina, pod kierunkiem Agnieszki Budzińskiej-Bennett przybliży pieśni o św. Wojciechu i Bolesławie Chrobrym zachowane w Gnieźnie, Krakowie, Niemczech. Będzie to również okazja by posłuchać i zobaczyć instrumenty z epoki, fidele i harfę romańską, z których będą korzystać muzycy.
Na zaostrzenie apetytu linkuję filmik z pierwszego wydarzenia Festiwalu – koncertu w Klasztorze Klarysek w Königsfelden:
Jeśli przegapiliście mój wywiad z Agnieszką Budzińską-Bennett, serdecznie zapraszam do lektury.
A na deser mam dla was coś wyjątkowego – tekst gościnny królowej powieści historycznej, Elżbiety Cherezińskiej, autorki między innymi cyklu „Odrodzone Królestwo”. Chcecie mieć przedsmak listopadowej uczty w Kościele Herz Jesu w Wiedikonie? Załóżcie słuchawki, posłuchajcie Ensemble Peregrina i dajcie się wciągnąć w klimat średniowiecza. Wyobraźcie sobie sceny, które mogły się wydarzyć tysiąc lat temu podczas Zjazdu Gnieźnieńskiego.
Dojrzały mężczyzna u szczytu sił i młodzieniec o nieco efemerycznej urodzie – Elżbieta Cherezińska
Pierwszy znał się na wojennym rzemiośle, miał polityczny instynkt, posłuch we własnym kraju i ambicje, które znacznie przewyższały władztwo, jakie odziedziczył po ojcu. Drugi był doskonale wykształcony, otoczony najwybitniejszymi umysłami epoki, przejawiał skłonność do religijnej ekstazy, co nie przeszkadzało mu w dążeniu do zostania najpotężniejszym imperatorem ówczesnego świata. Obaj w dzieciństwie byli zakładnikami politycznych przeciwników. Mężczyzną był Bolesław, syn Mieszka, polański książę. Młodzieńcem Otto III, cesarz rzymskiego imperium.
Nicią, która zadzierzgnęła ich przyjaźń była śmierć Wojciecha z Libic, biskupa Pragi, znanego jako Adalbert.
I oni dwaj, cesarz Otto III i książę Bolesław zapragnęli, by ta śmierć należała do nich. W jakimś sensie mieli do tego prawo, wszak pośrednio się do niej przyczynili, wysyłając przyszłego męczennika na misje. A do tego, póki żył, byli jego przyjaciółmi.
Wojciecha Adalberta trudno nazwać zwykłym biskupem. Sakrę otrzymał nim skończył trzydzieści lat, co było ewenementem. Duszpasterstwo w Pradze traktował niezwykle poważnie i gdy nie udało mu się sprowadzić wiernych na drogę religijnego życia, chciał oddać biskupią godność. Dwukrotnie opuścił Pragę. Jednak biskup jest pomazańcem bożym i sądy kościelne nie uwolniły go od raz nałożonego brzemienia. Nie uznały także za okoliczność usprawiedliwiającą pragnienie porzucenia Pragi faktu, iż praski książę stał za popełnionym w międzyczasie mordem, w wyniku którego zginęła większość najbliższej rodziny Wojciecha. W świetle kościelnego prawa dano mu jednak wybór – mógł udać się na misje. Młody cesarz Otto III skierował go wówczas do krzewienia słowa bożego wśród Słowian Połabia, którzy zajmowali tereny między jego cesarstwem a księstwem Bolesława. Zaś książę Bolesław, mając świadomość, iż Słowianie Połabscy zabiją Wojciecha nim zdąży zrobić nad nimi pierwszy znak krzyża, namówił go na misje wśród pogańskich Prusów. W tym kontekście obaj władcy mieli wpływ na śmierć praskiego biskupa.
Gdy ta nastąpiła, Bolesław wykupił ciało męczennika za czyste srebro. Wybudował mu godny grobowiec w sercu swego państwa, w Gnieźnie i czekał, aż Watykan ogłosi Wojciecha świętym. Dla rodzącego się państwa polskiego to była niezwykła okazja!
Cesarz Otto szybko zdał sobie sprawę z wagi tej śmierci. Bowiem w czasach, gdy już zaczynało brakować pogan do nawracania prawdziwy męczennik był nie tylko na wagę srebra ale i złota! Współczesny święty! Mit, który spełnia się na oczach żyjących! I do tego przyjaciel… A na to wszystko nałożyła się jeszcze wielka, polityczna idea młodego cesarza –
odnowienie cesarstwa rzymskiego większym i potężniejszym niż kiedykolwiek było. I oto jest współczesny święty patron dla szczytnej idei!
Nadszedł rok tysięczny, Millenium, które napawało lękiem końca świata lub spektakularnej przemiany. Czas oczekiwania na cud lub koniec, rok wielkich pokut i gorących modlitw. Przecież mogło się zdarzyć wszystko.
I wydarzyło się, coś co nie miało wcześniej politycznego precedensu: cesarz Otto III wyruszył z Rzymu na milenijną pielgrzymkę do Gniezna, do kraju księcia Bolesława, do grobu świętego Adalberta Wojciecha. Po raz pierwszy w historii imperator opuścił granice swego władztwa w celu innym niż wojna.
Spotkali się niczym dwa przeciwieństwa – młodzieniec i mężczyzna. Otto i Bolesław. Cesarz i książę. Odmienne myśli, różne polityki, interesy, które były w sprzeczności. A jednak coś między nimi zaiskrzyło. Otto wywyższył Bolesława ponad wszystkich książąt Rzeszy. Podarował mu kopię świętej włóczni cesarstwa i w swej wielkiej idei zjednoczonego imperium wyznaczył mu rolę szczególną. Oto Bolesław jako władca całej Słowiańszczyzny, Sklavinii, miał stać się wschodnią flanką rzymskiego cesarstwa. Cztery wielkie krainy składają hołd cesarzowi – Galia, Italia, Germania i Sklavinia. A wszystkie równe są sobie. Pokojowo współtworzą zjednoczoną pod jednym berłem Europę.
Śmierć młodego cesarza dwa lata później zatrzymała tę pierwszą unię europejską nim naprawdę zdążyła powstać.
Historycy będą się spierać na temat tego, co wydarzyło się w Gnieźnie w marcu 1000 roku i jakie miało konsekwencje. My, zwykli ludzie, możemy dać upust wyobraźni i przenieść się w czasie do chwili, gdy biskup Unger srebrnymi szczypcami dzieli kości Wojciecha na części, by podarować Ottonowi godną relikwię. Zobaczyć, jak cesarz boso idzie do grobu przyjaciela męczennika i co widzi w oczach Bolesława, gdy daje mu świętą włócznię. Możemy zamknąć oczy i słuchać.
Cześć! Co się stało z blogiem?
Cześć! Z mediami społecznościowymi i książkami niewiele mam czasu na bloga. Ale przygotowuję artykuł, który powinien się niedługo ukazać.