Savoir vivre przy szwajcarskim stole

Wiem, że na pewno co najmniej kilka osób prychnie kawą na komputer. Tym razem nie ze śmiechu, a z oburzenia. „Przecież wiem, jak się zachować w restauracji”. Tak, ja też wiedziałam… do mojego przyjazdu do Szwajcarii. Jedzenie na mieście to nieodłączny składnik szwajcarskiego stylu życia i bardzo możliwe, że nawet jeśli będziecie w Szwajcarii ze względów finansowych unikali restauracji jak teściowej, to w końcu wylądujecie z kolegami z pracy, znajomymi, czy po prostu sami przy dźwięku ssania dochodzącym z żołądka w jakiejś przytulnej, wiejskiej oberży, czy innej restauracji. Musicie wiedzieć, że w Szwajcarii panują nieco inne zasady niż w Polsce w nawet najbardziej luksusowych przybytkach dogadzania tasiemcowi. Oto mały przewodnik poruszania się po wzburzonych wodach szwajcarskiej gastronomii. Nie znajdziecie tutaj wskazówek, czym jeść bezę, ale raczej krótkie wyjaśnienie, co się tu robi inaczej.

Zawód: kelner

W Polsce w nawet najbardziej ekskluzywnych restauracjach pracują zwykle niedożywieni studenci. Student, jak każdy wie, istota kreatywna, jak trzeba, to i chińskiego się w miesiąc nauczy (a kiedy egzamin?!), zatańczy w balecie, jeśli trzeba będzie zastąpić Krysię, która jest… niezdyspyzspdsonowana, a kotletem można przeciętnego studenta hipnotyzować jak wahadełkiem. Czyli ogólnie wcale nie narzekam na naszą polską obsługę, całkiem odwrotnie. Bo polski student – kelner jest uśmiechnięty, dodatkowe sztućce poda nie grymasząc, jak zrobi błąd to ładnie przeprosi. No ogólnie, chłopak / dziewczyna się stara, żeby zasłużyć na napiwek. Czasem to nie jest jakieś takie zgrabne i wyrafinowane, czasem patrzy takim głodnym wzrokiem na moje danie, że aż mam ochotę się podzielić moim de volajem, czasem widać gołym okiem, że wino umie nalewać, ale tylko z kartonu. Mimo wszystko, jeśli ktoś jest miły, nienaburmuszony i pomocny, jestem w stanie wybaczyć wszystkie błędy. W Szwajcarii kelner to dobrze opłacany zawód. Nie widziałam nigdzie studentów pracujących na tym stanowisku. Kelner najczęściej nosi świetnie skrojony garnitur i porusza się z gracją Alfreda z dowcipów. Najczęściej ukończył specjalną szkołę, na winach zna się nie gorzej od dobrych somelierów, raz mu się śniło, że upadł mu widelec, i dotąd się poci na samą myśl. Ogólnie sam profesjonalizm i niestety…często gburowatość. Kelnerzy nie pracują „na napiwki”, dlatego często po prostu im się nie chce starać. Nie próbuj płacić tą samą monetą, bo kelner po prostu…przestanie Cię zauważać i na zamówienie poczekasz dłużej od miłej pani, która przyjdzie pół godziny później. Niestety…

Czas karmienia

Od godziny 11:30 do godziny 14 w każdej restauracji można zjeść lunch. Większość restauracji oferuje w tych godzinach kilka tańszych potraw jako część „menu du jour”. Polecam skorzystanie z tej oferty, ponieważ po pierwsze na te potrawy poczekasz o wiele krócej, po drugie, często jest to pełen zestaw w komplecie z kawą, napojem, sałatką i deserem, po trzecie jest zdecydowanie taniej, a po czwarte masz gwarancję, że jest to świeża potrawa. Jeśli na przykład w środę restauracja serwuje risotto z krewetkami, to wiadomo, że we wtorek wieczorem przychodzi świeża dostawa owoców morza w hurtowej ilości. Po 14 kucharze sprzątają kuchnię i mają kilkugodzinny fajrant. Nie próbuj, kochany, zamawiać obiadu w porze polskiego posiłku! Około godziny 15 – 16 możesz zjeść tylko w barach, naleśnikarniach, albo ewentualnie uprosić jakieś zimne resztki sałatki w restauracji. Kuchnia zaczyna ponownie działać około godziny 18 i od tej godziny dopiero możemy się wybrać na kolację – obiad. Tak, tak, jeśli ktoś Cię zaprasza na obiad, to na 95% chodzi mu o wieczorny posiłek. Notabene, ten wieczorny posiłek jest obfity i na ciepło… właśnie jak nasz polski obiad.

Wejście do restauracji

W Polsce do większości restauracji, bez względu na ich klasę się po prostu wchodzi i zajmuje wolny stolik. Zapomnij drogi czytelniku o tym w Szwajcarii! Jeśli sobie ot tak sobie po prostu gdzieś usiądziesz, w najlepszym razie zostaniesz zignorowany, a w najgorszym przesadzony/wyproszony. Wchodzimy do restauracji i stoimy w progu cierpliwie czekając na wskazanie stolika. Kelner powita nas w restauracji i zapyta, czy była rezerwacja. Po czym westchnie, jakby go zabolała trzustka, jak się dowie, że nie (nieważne, czy w restauracja jest pełna, czy świeci pustkami). Następną ważną informację będzie ilość osób przy stoliku. Kelner zaprowadzi nas wtedy do upatrzonego miejsca, albo pozwoli nam wybrać. Może nas się już na wstępie dopytywać, czy wiemy, co chcemy zjeść. Nie jest to dziwne, ponieważ niektóre stoliki przeznaczone są do spożywania konkretnych potraw, które wymagają odpowiednich akcesoriów. Jeśli chcesz tylko wypić kawę / piwo w restauracji w porze karmienia, musisz od razu to zaznaczyć na wstępie. Niestety może się okazać, że albo wylądujesz gdzieś na szarym końcu sali, albo pocałujesz klamkę…

Sałatka przed daniem

Kolejna rzecz, której na początku nie potrafiłam zrozumieć. Przed podaniem dania otrzymasz sałatkę najczęściej złożoną z sałaty, startej marchewki, buraczka, kawałka ogórka z jakimś przepysznym, domowym sosem. Sałatka ta jest traktowana jako starter i musi być zjedzona przed zamówionym daniem. Nie próbuj czekać na swoją potrawę, bo kelner będzie czekał, aż ją zjesz, ewentualnie uzna, że nie jesteś królik i nie chcesz zieleniny i Ci ją zabierze. Zachowaj sobie sztućce, którymi wsuwałeś sałatkę. Jeśli położysz je na talerzu, kelner poprosi Cię, żebyś je odłożył. Czaaaaasem od wielkiego dzwonu i z wielką łaską może Ci je wymienić, jeśli uzna, że naprawdę nic nie kumasz.

Stukanie na zdrowie

Do obiadu, lunchu, czy kolacji zwykle zamawia się napoje alkoholowe – tradycyjnie po lampce wina lub małym piwku. Przed upiciem choćby łyka trzeba się stuknąć. No to francuskie „Santé”! albo niemieckie „Prost”! CO BARDZO WAŻNE stukamy się kieliszkiem z każdą osobą po kolei. Podczas dotyku szklanek muszą się również spotkać Wasze oczy. Jeśli będziemy patrzyli w talerz, w biust, albo inne bardziej interesujące części ciała, może być to traktowane jako obraza. Jeśli Wasz szwajcarski towarzysz będzie wyluzowany to zażartuje o stu latach bez seksu, ale jeśli trafisz na dość formalnego gościa, to po prostu może sobie pomyśleć, że z Ciebie albo chodzący autyzm albo jakiś leśny dziadek.

Karta deserów

Dopiero po zjedzeniu swojego dania przychodzi kelner z kartą deserów oferując coś słodkiego i kawę. Desery zwykle nie znajdują się w karcie głównej i nie zamawia się ich już na początku.

Napiwki

W Szwajcarii raczej się nie tipuje, nawet jeśli danie było przepyszne, a obsługa nienaganna. Pamiętajmy, że i kelner i kucharz nieźle zarabia. Natomiast jeśli kelner zrobi dla nas coś wyjątkowego – znajdzie stolik w przepełnionej na maksa restauracji, nakarmi naszego psa i papugę i jeszcze wytłumaczy nam jak dotrzeć do Timbuktu koleją, to wypadałoby zostawić kilka procent. Nie praktykuje się tutaj raczej skomplikowanych wyjaśnień, ile kelner ma nam zwrócić, tylko po prostu zostawia drobne na talerzyku wraz z rachunkiem.

Jak mówią, co kraj to obyczaj. Niektóre wymienione przez mnie zasady prawdopodobnie uznacie za prawdziwą urazę Waszego intelektu i za to przepraszam. Inne po prostu są zupełnie niestosowane lub niepopularne w Polsce i mogą wywołać spore zamieszanie.

Razu jednego po długim marszu po górach dotarliśmy ze znajomymi do schroniska – całkiem miłej restauracji. Głodna może nie byłam, ale spragniona jak spieczona ziemia rosy. Także dobre maniery w kąt i jak wszyscy wyciągnęli ręce z kuflami piwa, ja już byłam w połowie swojego. Wytłumaczenie miałam sensowne, ale na wspomnienie opadniętych kopar moich Szwajcarów na moich policzkach nadal wykwita rumieniec wstydu. I właśnie tego chcę Wam oszczędzić…

9 komentarzy o “Savoir vivre przy szwajcarskim stole

  • 16 grudnia, 2013 at 8:36 pm
    Permalink

    Co do kelnerowania, to potwierdzam – znajomy Szwajcar opowiadał mi jak to u niego wyglądało. I szczerze powiedziawszy, uważam, że to świetne rozwiązanie. Wielu kelnerom przydałyby się kursy/szkoły z obsługi klienta i obsługi swojego stanowiska pracy ;).

    Z resztą szwajcarski system hmmm szkolenia zawodowego bardzo mi się podoba, wielka szkoda, że u nas zawodówki zniknęły prawie zupełnie i, że uczęszczanie do nich to raczej powód do wstydu (chociaż nie wiem, może to się wreszcie pomału zmienia)

    Reply
  • 2 stycznia, 2014 at 1:04 am
    Permalink

    Z tymi kelnerami, to chyba mieszka Pani w Szwajcarii „francuskiej”, prawda? Chociaż tam jest i tak lepiej, niż w samej Francji. 😉

    Reply
    • 2 stycznia, 2014 at 4:19 pm
      Permalink

      Tak tak, bingo 🙂 Tak właśnie też słyszałam!

      Reply
  • 1 września, 2017 at 11:21 pm
    Permalink

    Czasami do sałatki dają inny mniejszy widelec, wstyd jak pomylisz! 😀 A no i zanim przyjdzie sałatka, to najpierw zaproponują kieliszki. Mimo iż twierdzisz, że chcesz pić wodę. No bo jak to, woda do posiłku, winko na rozgrzanie żołądka! 😀

    Reply
  • 26 listopada, 2019 at 2:09 pm
    Permalink

    Jak to wygląda w kawiarniach i takich restauracjach lunchowych/ bruch, czy tam też nie daje się napiwków kelnerom? Chodzi mi o okolice Genewy, czy Francuskiej cz.Szwajcarii 🙂

    Reply
    • 26 listopada, 2019 at 2:28 pm
      Permalink

      Wszędzie to jest opcjonalne. Według mnie ludzie zwykle dają, ale rzadko 10%. Raczej tak, żeby „dociągnąć” do pełnej kwoty.

      Reply
      • 26 listopada, 2019 at 2:28 pm
        Permalink

        A jeśli takie w formie bufetu, albo samoobsługowe, to nie.

        Reply
        • 27 listopada, 2019 at 10:45 am
          Permalink

          A czy do pracy w kawiarniach też trzeba być wykwalifikowanym kelnerem/kelnerką? Czy raczej możliwe jest znalezienie pracy, tylko z doświadczeniem w Polskich restauracach i kawiarniach?

          Reply
          • 23 sierpnia, 2020 at 11:00 am
            Permalink

            Znam osoby które pracują w serwisie nie dość że bez doświadczenia to jeszcze bez znajomości języka tak więc..

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.