25 listopada 2018 roku Szwajcarzy odpowiedzą na to jakże frapujące pytanie w ogólnonarodowym referendum. Inicjodawcy tłumaczą, że operacja usunięcia rogów jest niezwykle bolesna. Przeciwnicy argumentują, że bez rogów krowy się mniej ranią. Osoby z zewnątrz dziwią się, że tak ogórkowy jakby się zdawało temat trafił pod strzechy Szwajcarów. A ja? A mnie nie przestaje fascynować, że nikt wpływowy – zwykły rolnik z Berneńskiego Oberlandu może mieć wpływ na regulacje na poziomie krajowym.
O co chodzi z tymi rogami?
Mimo, że na pocztówkach ze Szwajcarii widnieją zadbane, wyczesane krowy z rogami, tylko co dziesiąta szwajcarska krowa faktycznie posiada rogi. Ten krowi atrybut usuwa się zwykle u cieląt młodszych niż 3 tygodnie. W tym celu przykłada się rozgrzane żelazo do zawiązków rogów. Zabieg ten wykonywany jest najczęściej przy znieczuleniu ogólnym, a potem cielakowi podawane są środki przeciwbólowe. Jednak według badań zleconych przez inicjodawców, aż 20% cieląt odczuwa skutki usunięcia rogów. Jak argumentują zwolennicy inicjatywy, rogi to nieodłączna część krowy – pełnią ważną rolę w regulacji temperatury ciała, komunikacji między zwierzętami, a nawet trawieniu pokarmów.
No dobrze, dlaczego więc zwierzęta są okaleczane? Jak argumentują przeciwnicy inicjatywy, krowy z rogami ranią się, gdy nie mają wystarczającej przestrzeni – a tak się dzieje w przypadku większości hodowli na skalę przemysłową. Hola, hola – odpowiadają inicjodawcy – dajcie krowom większą przestrzeń i nie będą się ranić!
Jak widzicie, rogi w inicjatywie Hornkuh są symbolem walki z industrializacją rolnictwa…
Uściślając: wniosek nie mówi o zakazie obcinania rogów. Jednak jeśli inicjatywa zyska poparcie Szwajcarów, hodowcy, którzy wstrzymają się od obcinania swoim zwierzętom rogów, otrzymają dotacje państwowe.
Jak jeden podstarzały hippis porwał całą Szwajcarię?
Aby wniosek został poddany referendum na poziomie federalnym w Szwajcarii należy zebrać 100 tysięcy ważnych podpisów poparcia w ciągu 18 miesięcy. To zdaje się wiele, ale jak widzicie, jest jak najbardziej wykonalne. Armin Capaul, bo tak nazywa się inicjator tego przedsięwzięcia, to nie żaden prawnik ani ekonomista ani polityk, ale rolnik z Berneńskiego Oberlandu. Wiecznie w kolorowej czapce (bo wstydzi się łysinki – jak wyjaśnia żona), swetrach o grubym splocie i długiej, siwej brodzie stanowi prawdziwie ożywczy element na szwajcarskich salonach. Patrząc na Armina tańczącego w swojej obórce z krowami do dźwięków Jimiego Hendrixa (bo krowy lubią! – jak twierdzi) wcale się nie dziwię, że porwał tylu Szwajcarów. A zresztą, jak nie wierzycie, zobaczcie chociaż kilka pierwszych sekund filmu:
Skąd taki ambitny pomysł u zwykłego rolnika? Jak sam Capaul przyznaje, nigdy nie było jego zamiarem organizowanie referendum na ten temat, ale nikt go nie słuchał, gdy mówił o cierpieniu krów… Ktoś wreszcie mu poradził, żeby skorzystał ze swojego prawa jako Szwajcar i sam zmienił przepisy! Capaul zaczął więc podróżować po całej Szwajcarii, rozmawiać z ludźmi, przekonywać i niemożliwe stało się możliwym.
Zerknijcie, ile inicjatyw dotarło do etapu referendum i ile przeszło w referendum od 1892 roku aż do dzisiaj. Tych wniosków jest o wiele więcej obecnie niż kiedyś. Jak widzicie, demokracja bezpośrednia w Szwajcarii ma się dobrze!
Skąd Armin Capaul wziął pieniądze na akcję promocyjną? Użył swoich środków (aż 55 tysięcy chf) i skorzystał ze środków prywatnych, donacji, środków rozmaitych środowisk i organizacji zajmujących się ochroną zwierząt, środowiska naturalnego, rolników bio, zrzeszeń konsumentów a nawet… organizacji ezoterycznych!
Co na to Rada Federalna?
Rada Federalna (czyli kolokwialnie mówiąc: rząd Szwajcarii) twierdzi, że finansowe zachęty dla rolników, żeby zaniechali operacji obcinania rogów mogą odbić się rykoszetem na zwierzętach. Żeby nie dopuścić do zranienia krów, a jednocześnie otrzymać dotacje, rolnicy mogą pętać krowy lub ograniczać im ruchy w inny sposób. Co więcej, jak zwykle przy takich inicjatywach, Rada Federalna wskazuje na koszty wprowadzenia takich przepisów i wolność jednostki, jaką to narusza (Szwajcarzy nie są przychylni wprowadzaniu nadmiernych regulacji w każdej dziedzinie życia).
Bez względu na to, jak wybiorą Szwajcarzy, inicjatywa Hornkuh to czysta celebracja demokracji bezpośredniej. Pokazuje to, że w takim państwie jak Szwajcaria nawet emerytowany rolnik z mniej lub bardziej zwariowaną ideą i dużą dozą charyzmy (tego się na pewno nie da odmówić panu Capaulowi!) może zmienić prawo i sprawić, że Szwajcaria z pocztówki będzie choć odrobię podobna do tej realnej!
Korzystałam z materiałów zawartych w:
https://www.swissinfo.ch/eng/vote-november-25–2018_are-cows-happier-with-their-horns-/44500542
https://www.nzz.ch/schweiz/die-hornkuh-initiative-auf-einen-blick-ld.1426962