Czym żyje Szwajcaria? Oczywiście tym, co było obszernie komentowane również w polskich mediach, czyli sprawą gwałciciela i zabójcy, który zbiegł z genewskiego więzienia zabijając swoją terapeutkę i został zatrzymany na polsko-niemieckiej granicy. Jednak nasze media zupełnie nie dotknęły jednego istotnego tematu, tematu niemal na pograniczu plotek z Onetu (natura nie lubi próżni, więc, jak tylko pozamykano magle, panie maglowe zostały dziennikarkami). Tym tematem żyje Szwajcaria, obficie komentując każdy artykuł na ten temat. U nas sprawa przebrzmiała bez echa, no ale w końcu nie nasz cyrk, nie nasze małpy. Dlatego śpieszę donieść, jak rozwinęła się cała sytuacja.
Nikt się nie zastanowił, dlaczego więzień, który był już niemal na „wylocie” uciekł i podążał do Polski? Szwajcarskie media to odkryły! Otóż Fabrice A. jechał do Szczecina w celu odnalezienia miłości swojego życia, polskiej terapeutki, którą poznał kilka lat temu. Jak wieść głosi, owa Polka rzuciła kryminalistę, czym zraniła go w samo serce. Krwawa ucieczka do Polski była najpewniej próbą zabójstwa dziewczyny.
No i? Gdzie są Panie ex-maglowe? Taki piękny kontrowersyjny temat, aż się prosi o sesję zdjęciową owej terapeutki półnago na koniu!
Najciekawsze jednak są kulisy całej sprawy. Otóż ów Fabrice A. (39 l.) już w więzieniu przygotował sobie plan ucieczki. W prosty sposób. Przez internet. Tak, tak, internet, przecież to oczywiste, że więźniowie w Szwajcarii mają internet. A uciekł w drodze na zajęcia konne, które miały go przygotować do życia poza kratami. Przed ucieczką zdołał nawet pójść do sklepu i kupić scyzoryk wojskowy, którym zabił swoją terapeutkę. Czy szwajcarski system więziennictwa mógł być jeszcze bardziej ośmieszony?
Najwyraźniej tak samo myślą Szwajcarzy, którzy z chęcią i werwą komentują całą sprawę:
Georges: Och, ale biedak, nie dostał jeszcze swojego kucyka w polskim więzieniu?
Matthieu: Mam nadzieję, że ten morderca zostanie w polskim więzieniu, a nie (kurczę go raz powiedziane nieco bardziej krwisto) w szwajcarskim hotelu. Chyba Polacy nie są aż takimi idiotami, żeby dawać mordercy dostęp do internetu i możliwość kupienia noża.
Na to odezwał się, jak przypuszczam, nasz krajan, Michał, który w bezbłędnym francuskim skomentował: Nie przejmujcie się ludzie. W polskim więzieniu więźniowie skazani za przestępstwa seksualne robią za cioty! (osobiście w sumie wątpię, raczej nasi go pilnują)
Jak się domyślacie, pan Michał dostał gratulacje i wiwaty, niemal podziękowania, jakby on tutaj sam gwałcił Szwajcara butelką po nocach! Dziękujemy Panie Michale za niezły PR! Chociaż sama się zastanawiam, czy Ci wszyscy Szwajcarzy naprawdę uważają, że on trafił do Guantanamo, czy uważają, że więzienia polskie można porównać do tych z Ameryki Południowej, czy jak?
Chociaż w ramach wdzięczności za troskliwe zajęcie się ich mordercą i gwałcicielem mogliby nam się trochę dorzucić do autostrad. Tak, tak, tym tematem żyje moja wiocha, 2 tysiące mieszkańców. No więc, od Genewy do Lozanny biegnie piękna, szeroka autostrada, niestety często zakorkowana w godzinach szczytu. Dlatego władze kantonu… postanowiły wybudować drugą, a starą zamienić na ekspresówkę. Przy czym większa część nowej autostrady ma biec tunelem pod naszą wsią, bo przecież te całe 2 tysiące osób taaaak protestuuuuuje! A żeby to jeszcze była gęsta, zwarta zabudowa…a tu dwa kroki od mojego domu pole, łąka, winorośla, krowy, kaczki, droga na Ostrołękę… Ale nie! Nowa autostrada będzie sobie zasuwała tunelami, bo jeszcze koń się wystraszy!
Kolejna ciekawa wiadomość jest taka, że pewien przedsiębiorczy Szwajcar z Lucerny założył sobie internetowy Coffee Shop, czyli sklep z marihuaną i haszyszem.
Ów człowiek wykorzystał zmianę ustawy, zgodnie z którą posiadanie miękkich narkotyków w ilości do 10 gramów karane jest grzywną w wysokości 100 franków. Pomogę tym, którym się nie chce przeliczać – to około 330 PLN, czyli dla nas nic, a co dopiero dla bogatych Szwajcarów. Powyżej skan strony głównej swojego sklepu internetowego, gdzie chłopak wyjaśnia cały numer – maksymalna ilość zielska, którą można zamówić to 9,9 grama. W razie, gdy sprawa się sypnie, kara jest symboliczna.
I tak pewnego dnia, do szwajcarskich skrzynek emailowych trafiła taka wiadomość:
Zamów swoją marihuanę bezpiecznie i anonimowo! Szyfrowane dane, płatność w bitmonetach! (Bitmonety to waluta cyfrowa używana bardzo chętnie do wszelkich ciemnych sprawek, ponieważ pozwala na anonimowe transakcje w sieci.)
Widać, że chłopak nie jest głupi. Chociażby dlatego, że adres używany do wysyłania poczty wiedzie do Banku Kantonalnego w Lucernie. Jednym słowem, chłopak to nie tylko diler, ale i haker, w dodatku uzdolniony, ponieważ używał tak skomplikowanego szyfrowania danych, że policja szwajcarska dotąd nie jest w stanie nikogo ująć.
W sumie to bardzo mi to zaczęło pasować do pewnego mi dobrze znanego profilu, więc z niepokojem zerknęłam na strych. Zamiast soczystej, zakazanej zieleni zobaczyłam tam jednak tylko mnóstwo kurzu, także mój chłopak nie planuje jeszcze pobytu w szwajcarskim hotelu…umpf…znaczy więzieniu.
Źródła:
http://www.lematin.ch/faits-divers/premieres-images-fabrice-pologne/story/21072846
http://www.20min.ch/ro/news/suisse/story/Un-faux-banquier-vend-de-la-vraie-drogue-en-ligne-25334491
Trochę to może nie ładnie 😉 , ale uśmiałam się jak norka z Twojego wpisu :D.
Różnice różnicami, ale zakupy i zajęcia z jazdy konnej w hot..pardon więzieniu?! Nie ogarniam czasem tego świata.
Jak sama zauważyłaś, nie Twój cyrk, nie Twoje małpy.
Polska to nie Szwajcaria 🙂