Obecnie toczy się dyskurs na temat liberalizacji prawa do posiadania broni w Polsce i Szwajcaria jest jednym z najczęściej przytaczanych przykładów zwolenników tego projektu. Niestety ilość mitów i zwyczajnych bzdur krążących na ten temat w mniej lub bardziej oficjalnych mediach przechodzi ludzkie pojęcie. Dlatego postanowiłam dołożyć swoją cegiełkę do kwestii posiadania broni w Szwajcarii. Usprawiedliwiając polskich publicystów i komentatorów życia publicznego – dane na temat wojskowości Szwajcarii/uzbrojenia Szwajcarów dość szybko i radykalnie się zmieniały w ciągu ostatnich lat. Ankieta Small Arms Survey z 2007 roku, z której korzysta wielu dziennikarzy dawno już się zdezaktualizowała, zmieniło się również prawo dotyczące posiadania broni. Przed 1999 rokiem ta kwestia leżała w gestii kantonów, wobec czego Szwajcaria (a raczej niektóre jej kantony) miała jedno z najbardziej liberalnych praw na całym świecie. Teraz już nie jest tak łatwo, jednak w naszych głowach ciągle istnieje wizja Szwajcarów jako takich europejskich kowbojów obwieszonych koltami strzegących swojego terytorium jak psy pasterskie. Coś w tym oczywiście jest, ale upraszczanie może nam tu tylko wyrządzić krzywdę.
Zacznijmy od rozprawienia się z jednym z najczęściej powtarzanych mitów. „Szwajcaria jest dlatego tak bezpieczna, bo przestępcy boją się, że każda szwajcarska babcia trzyma pod swoim łóżkiem wielkiego kałacha”. Słyszałam to już co najmniej kilka razy. W każdym micie jest ukryte ziarenko prawdy, nie przeczę. Zanim jednak wyciągniemy je na światło dzienne, rozprawmy się z przekłamaniami.
„Każda szwajcarska babcia”, czyli właściwie ilu Szwajcarów ma dostęp do broni?
Według statystyk rządowych z 2016 roku, na 100 mieszkańców przypada 24,4 sztuk broni . Ta proporcja dość radykalnie się zmniejszyła – jeszcze w 2005 roku było 45,7 sztuk broni na 100 Szwajcarów. W 2007 roku Szwajcaria była na 3 miejscu na świecie pod względem ilości broni posiadanej przez cywilów per capita. Obecnie się to zmieniło, ale polscy publicyści sięgają najczęściej do starszych danych. Zerknijmy, jak wygląda Szwajcaria w porównaniu z innymi krajami:
Jak widzimy, Szwajcarzy nadal są dobrze uzbrojeni w porównaniu z obywatelami innych krajów. W więcej niż co czwartym domostwie jest broń. W dodatku obywatele potrafią się nią posługiwać – posiadacze broni są zobowiązani do regularnych ćwiczeń strzeleckich. Broń musi być przechowywana w zamkniętym miejscu w domu z dala od amunicji.
Czy jednak to faktycznie ta uzbrojona babcia odstrasza przestępców? Niekoniecznie! Nie można skorelować niskiej liczby przestępstw z łatwą dostępnością legalnej broni. Spójrzmy chociażby na statystyki dotyczące przestępczości w uzbrojonych po zęby Stanach Zjednoczonych (101 sztuk broni na 100 obywateli).
Jeśli prawdziwa by była teza o tym, że broń w rękach „porządnych ludzi” odstrasza przestępców, Stany byłyby wyspą szczęśliwości i bezpieczeństwa. Jak widzicie, tak w tym przypadku nie jest, aczkolwiek niewątpliwie uzbrojona Szwajcaria jest jednym z najbezpieczniejszych krajów świata (nr 7 na świecie według safearound.com – w tym rankingu Polska zajmuje 18 miejsce). Jeśli to nie ilość posiadanej broni przez mieszkańców, co stanowi o jej stanie bezpieczeństwa?
Rozwiązaniem będzie magiczne słowo, które stanowi odpowiedź na większość pytań dotyczących Szwajcarii: MENTALNOŚĆ Szwajcarów. Szwajcarzy czują się odpowiedzialni za swoje otoczenie. Ich czujnemu oku nie umknie nawet najmniejszy bury kot. Anonimowość jest możliwa tylko w większych miastach w miejscach zamieszkanych przez imigrantów, a tych w Szwajcarii nie jest wiele (miast, a nie imigrantów). Ten aspekt charakteru narodowego Szwajcarów ma swoje jasne i ciemne strony. Dzięki temu Szwajcarzy dbają o swoje sąsiedztwo, biorą żywy udział w lokalnych referendach i wszelkich inicjatywach społecznych, interesują się tym, co się dzieje w ich gminie… Ciemna strona to tak nielubiane przez nas donosicielstwo. Donosicielstwo w Szwajcarii jest niemal usankcjonowane prawnie. Jeszcze w drugiej połowie poprzedniego stulecia osoba, która zgłosiła nieprawidłowe zachowanie użytkownika drogi otrzymywała część kwoty opłaconego przez niego mandatu. Gdy ktoś wyrzuca śmieci w nieopodatkowanym worku, to do sąsiadów należy wytropienie „przestępcy”. W Szwajcarii nie warto pracować lub zatrudniać pracownika na czarno. Bardzo często zdarzają się kontrole niań lub innych pracowników domowych wezwane przez zatroskanych sąsiadów, miłe mamy szkolnych kolegów, czy też inne nianie na placu zabaw. Brzmi naprawdę dramatycznie, szczególnie w uszach Polaków, ale dzięki temu Szwajcaria jest naprawdę bezpieczna.
Wróćmy jednak do pierwotnego tematu – posiadania broni w Szwajcarii. Szwajcarzy są uzbrojeni po zęby, a jednak bardzo rzadko używa się tej broni do popełniania przestępstw. Tym razem to nie jest mit. Statystyki zgonów w wyniku postrzału nie powalają biorąc pod uwagę ilość broni w kraju. Trzeba również dodać, że statystycznie aż 2,74 na 3,01 śmiertelne postrzały to samobójstwa, a nie morderstwa ani wypadki.
W ciągu ostatnich 20 lat doszło do tylko 2 strzelanin przy użyciu broni, w których zginęło więcej niż 1 osoba.
Zgodnie ze szwajcarskim prawem, każda osoba ma fundamentalne prawo do posiadania broni. Natomiast w wielu przypadkach, na przykład gdy chodzi o posiadanie pistoletu, musi uzyskać odpowiednie pozwolenie. Broń sportowa lub myśliwska nie jest objęta systemem pozwoleń.
Każdy kanton prowadzi rejestr posiadaczy broni. Jeśli chce się nosić broń na co dzień, należy posiadać odpowiednie pozwolenie, które się uzyskuje po przebytym egzaminie. W innych przypadkach, na przykład podczas transportu broni na strzelnicę lub na polowanie, broń nie może być naładowana ani nie można jej ukrywać. Mężczyźni podczas służby wojskowej (trwającej zwykle jeden miesiąc w roku przez kilka lat) mogą przechowywać swoją broń w domu, jednak bez amunicji, która zostaje w jednostce. Niegdyś zatrzymanie wojskowej broni po zakończeniu służby było normą, obecnie decyduje się na to tylko 11% rezerwistów. Broń automatyczna, maszynowa i tłumiki nie są dozwolone do użytku cywilnego.
Przeciwnie do krążących opowieści, imigranci mogą posiadać broń w Szwajcarii. Wykluczone jest to tylko w przypadku kilku narodowości. Obecnie broni nie mogą posiadać Albańczycy, Kosowianie, Algierczycy, Sri Lanczycy, Macedończycy, Bośniacy, Serbowie i Turcy. W Szwajcarii prawo jest dość luźne i przepisy dopuszczają wyjątki. Może się więc zdarzyć, że ktoś będzie we własnym domu legalnie przechowywał zakazany dla cywili rodzaj broni na podstawie specjalnego zezwolenia wydanego przez władze kantonu.
Czy możemy odwoływać się do przykładu Szwajcarii w naszym polskim dyskursie o liberalizacji prawa do posiadania broni? Oczywiście! Ważne jednak, żebyśmy nie wyrywali gołych danych z należnego im kontekstu. Tak jak nie da się wprowadzić demokracji w kraju, który nie posiada tej tradycji, tak nie da się ot tak sobie udostępnić społeczeństwu śmiercionośnych narzędzi oczekując, że będą używane umiejętnie i zgodnie ze swoim przeznaczeniem – wyłącznie do obrony koniecznej.
Dlaczego Szwajcarzy są tak odpowiedzialni w kontekście broni? Żeby odpowiedzieć na to pytanie, należy odwołać się do historii Szwajcarii. Szwajcaria ma długą tradycję obrony terytorialnej. Neutralna jest faktycznie już od 1515 roku (choć formalnie od XIX wieku) i gotowa bronić tej neutralności przy użyciu wszystkich swoich obywateli, a nie tylko profesjonalnego wojska (jeśli masz ochotę poczytać o neutralności Szwajcarii, zerknij TUTAJ). Od wieków system obrony kraju polegał na zwyczajnych Szwajcarach, którzy strzegli swojej ziemi, gdzie znali każdy wykrot, drzewo, wąwóz… W razie ataku Szwajcarzy mieli być gotowi do walki w ciągu 24 godzin. Nic dziwnego więc, że każdy posiadał broń. Nie są to gołosłowne opowieści. Jeszcze na początku XX wieku obowiązywała zasada, że Szwajcar dopiero wtedy otrzymywał zgodę gminy na ożenek, gdy posiadał broń i potrafił obronić swoją rodzinę.
Strategia zbrojnej neutralności przyniosła skutki i Szwajcaria pozostała wolna pośród chaosu I i II wojny światowej (to jest solidne uproszczenie – jeśli chcesz się dowiedzieć, dlaczego Szwajcaria nie została zaatakowana, zajrzyj TU i TU). Czy Szwajcaria zdołałaby się obronić, gdyby historia potoczyła się inaczej? Czy jej armia typu milicyjnego odparłaby atak wielokrotnie silniejszych wojsk największych potęg europejskich? Teraz to tylko gdybanie. Nie ma jednak wątpliwości, że przynajmniej w trakcie II wojny światowej, Szwajcaria ze swoją linią obronną w górach tzw. Redutą Narodową stanowiłaby bardzo twardy orzech do zgryzienia dla Hitlera. W dodatku generał Guisan – dowódca szwajcarskich sił zbrojnych deklarował jednoznacznie:
„Będziemy walczyć do ostatniego naboju, a gdy tych zabraknie – na bagnety. Nie poddamy się. Będziemy walczyć do ostatniej kropli krwi.”
Jakie miało to znaczenie dla szeregowego żołnierza? W trakcie II wojny światowej naczelne dowództwo armii szwajcarskiej wielokrotnie powtarzało, że rozkaz kapitulacji i złożenia broni ma być traktowany jako zdrada. Dopóki walczy ostatni żołnierz, dopóty trwa opór. Owszem, takie deklaracje były częścią propagandy wojennej i miały na celu odstraszenie przeciwnika, jednak nawet potencjalna okupacja górskiej Szwajcarii, gdzie walczyć potrafiła znaczna część ludności musiała się zdawać Hitlerowi ponad siły.
Trudno w tym momencie zgadywać, w jakim stopniu stopień wyszkolenia i obycia z bronią Szwajcarów wpłynął na to, że Szwajcaria została pozostawiona w spokoju. Na pewno takiej wersji wydarzeń uczą się mali Szwajcarzy w szkołach. Etos niezależnego, odpowiedzialnego Szwajcara, który sam potrafi za siebie decydować (vide: demokracja bezpośrednia) i sam potrafi się obronić przedstawiany jest jako recepta na szwajcarski sukces.
Mimo zamachów systematycznie targających Europą żyjemy w obecnie w najbezpieczniejszych czasach od wielu stuleci (i nie dajmy sobie wmówić, że jest inaczej!). Szwajcarzy nie porzucają jednak swoich tradycji militarystycznych. Rząd szwajcarski stale promuje związki, kółka i zawody strzeleckie. W tradycyjnych szwajcarskich firmach nadal trudno jest zdobyć pracę, jeśli się uchylało od wojska. Oczywiście, regularnie pojawiają się inicjatywy i referenda dotyczące zmniejszenia lub ograniczenia środków na armię, wprowadzenia bardziej restrykcyjnych przepisów dotyczących posiadania broni i inne wnioski pro-pacyfistyczne. Niezmiennie jednak takie projekty są odrzucane przez Szwajcarów przekonanych, że żaden sojusz nie zapewni im bezpieczeństwa i stabilizacji. Żeby być bezpieczni, muszą się sami obronić.
Czy możemy nauczyć się czegoś od Szwajcarów? Jest wiele rzeczy, które moglibyśmy próbować powoli przenosić na nasz grunt, na przykład zaangażowanie w sprawy społeczne, odpowiedzialność za siebie, swoje środowisko, swoje sąsiedztwo, aktywność i chęć zmian zamiast narzekania… Taka delikatna praca u podstaw zamiast narzucenia pewnych zasad, które nie wynikają z naszej kultury. Co by się stało na przykład, jakbyśmy „brutalnie” wprowadzili w Polsce szwajcarski system demokracji bezpośredniej? W najlepszym razie Polacy by nie głosowali, a w najgorszym dali się nabrać na populistyczne wnioski… Co by się stało, gdybyśmy udostępnili Polakom broń zapominając o edukacji, jak i kiedy mogą się nią posługiwać? Zrobiłby nam się Dziki Zachód, gdzie setki samozwańczych szeryfów broniłoby nas przed wyimaginowanym wrogiem. Dzieciom się nie daje noża do zabawy… Jeśli chcemy nóż, musimy jako społeczeństwo nieco do niego dorosnąć.
Kochana, to nie aż tak,że posiadanie broni zależy od kantonu. Owszem, każdy ma swoje regulacje. By wejść w jej legalne posiadanie potrzebny jest wypis z rejestru o niekaralności, wypis z Betreibungsamt (nasze biuro zadłużeń tzw.komornik) i wiele innych dokumentów. Należy przejść szkolenie, kończące się egzaminem. Potem to POLICJA decyduje o tym, czy dostajemy pozwolenie na broń. Gdy już je mamy jesteśmy ZOBOWIĄZANI do szkoleń, kończących się miniegzaminem co 2 lata. Na użycie pałki, sprayu pieprzowego i kajdanek również trzeba przejść kursy, które są potwierdzone przez policję. Prawo się trochę zmieniło, a ja jestem świeżo po szkole. w sobotę mam kurs na spray…
Jeszcze raz: do 1999 roku prawo posiadania broni leżało w gestii kantonów…
Czytanie ze zrozumieniem się kłania 😉
Chcialem dodac informacje z wlasnego doswiadczenia, bo od 2 lat jestem posiadaczem dwoch pistoletow (w celach sportowych).
„By wejść w jej legalne posiadanie potrzebny jest wypis z rejestru o niekaralności, wypis z Betreibungsamt (nasze biuro zadłużeń tzw.komornik) i wiele innych dokumentów.”
To prawda, wysyla sie (ale to byl chyba raczej Strafregister-Auszug) do kantonalnej policji, wydzialu broni, razem z formularzem o prawo zakupu broni (nie noszenia, to inna kwestia). Innych dokumentow chyba nie musialem wyslylac. Przynaleznosc do klubu strzeleckiego pomaga, ale nie jest na prawde wymagana. Ja dostalem pozwolenie na zakup bez zadnych problemow, po jednej telefonicznej 5-minutowej rozmowie.
„Należy przejść szkolenie, kończące się egzaminem”
To nie calkiem tak. Strzelajac tylko w celach sportowych, nigdy nie musialem przejsc zadnych obowiazkowych szkolen ani egzaminow. Jest to wymagane dopiero, jesli chce sie miec pozwolenie na noszenie broni w obronie wlasnej – ale to dostac ogolnie nielatwo, przynajmniej na bron palna, bo trzeba to uzasadnic, a w tym kraju nadal w zasadzie jest dosc bezpiecznie.
Zakup broni jest rejestrowany (przynajmniej od 2008 roku czy cos tak), ale tylko w kantonalnych rejestrach. Glowny rejestr na caly kraj zostal kilka lat temu odrzucony. Za to zakup amunicji nie jest kontrolowany.
Pozdrawiam,
Andrzej
Polacy sa zbyt sfrustrowani (zeby nie powiedziec WKURWIENI), zeby posiadac bron na uzytek prywatny. Szwajcarzy sa zdecydowanie bardziej wyluzowani, dlatego nie ma zagrozenia, ze w wyniku klotni dojdzie do rekoczynow. Ta podstawowa roznica miedzy Polakami a Szwajcarami sprawia, ze nie ma co porownywac obu krajow/spoleczenstw w dyskusjach o powszechnych dostepie do broni.
Ha! Nawet miałam to napisać w artykule. Że sądząc chociażby po tytułach w gazetach „rowerzysta pobity za to że wjechał na jezdnię”, „pieszy pobity przez rowerzystów”, „kobieta pobita za wymuszenie pierwszeństwa” i tak dalej… to broń dodałaby wymiar ostateczny do naszych hem hem „niewinnych” sporów…
Gadanie, że Polacy są agresywnym i sfrustrowanym narodem to BZDURY, proszę zacząć czytać rzetelne oceny na nie powtarzać za „mądrymi” głowami z telewizji – tutaj jest więcej https://www.hoplofobia.info/czy-polacy-sa-agresywni/
Moje przekonanie o wysokim stopniu frustracji Polakow wynika z wlasnych obserwacji i doswiadczen, a przypadkowa strona z internetu ich nie zmieni. Zwlaszcza, ze przytaczane na owej stronie statystyki na temat zabojstw i przemocy sa od czapy i nie maja zadnego zwiazku z poziomem frustracji ludzi.
Nie wiem tylko jak takie statystyki mogą pomóc przy tematyce posiadania broni…
Tu przecież nie chodzi nawet o ilość wkurwionych, tylko o o tego jednego, czy drugiego, który będzie na tyle wkurwiony, że chwyci pistolet, wyjdzie na balkon i zrobi sobie Counter Strike’a live….
Odniosę się do Serbów, bo akurat z nimi miałam pod tym względem do czynienia (chociaż Słoweńcy też radzą sobie nieźle – dodam, że byli jedyną republiką, której udało się wygrać z armią serbską w 1991, co dla mnie pozostaje fenomenem, a według oficjalnych danych z 2011 roku uzbrojonych jest 40 tysięcy na dwumilionowy naród, choć szczerze mówiąc, nie zdziwiłabym się wcale gdyby nieoficjalnie było tego znacznie więcej). Otóż teoretycznie nie wolno im posiadać broni. I może w dużych miastach tak jest. Ale na wsi, gdzie pozostawało sporo materiałów i broni właśnie po wojnach z lat 90., większość coś w domu ma, tylko nie przyznaje się do tego. A jeśli chodzi o przestępczość, zauważyłam w tych statystykach, że najwięcej jest jej tam, gdzie są jednocześnie wielkie nierówności między biednymi a bogatymi (choćby RPA jest całe na czerwono).
Kiedyś byłam na serbsko-chorwackim ślubie i państwo młodzi bardzo się bali co się stanie, gdy wszyscy popiją… Naprawdę nie wiem, na ile uzasadnione były te obawy, bo skończyło się po prostu na przepychankach, ale panna młoda zabroniła kategorycznie swoim wujkom strzelać na wiwat 😀 😀 😀
może panna młoda znając temperament wujków liczyła się z tym, że istotnie zastrzelą kogoś na wiwat 😉
Raczej obawiała się tego 🙂
Prawo do posiadania broni, to jest kontrowersyjny temat. Pewnie zwolenników jest tyle samo, co przeciwników. Moim skromnym zdaniem, ważne jest to, jeśli takie prawo się wprowadza, aby regulacje były systemowe, przepisy jednoznaczne i nie budzące żadnych wątpliwości. Z prawem do posiadania broni, łączy się kwestia szczegółowej i jednoznacznej regulacji w zakresie prawa do obrony koniecznej, kiedy jest jej przekroczenie i czy karać za to przekroczenie, a kiedy nie? Choć ostatnio, jak wiadomo w Polsce, pojawiły się nowe propozycje w zakresie przypadków, kiedy nie podlega karze ten kto przekroczy prawo do obrony koniecznej, ale to jest jakieś miałkie, niesprecyzowane, takie pitu, pitu.
Nie cieszysz się? Pitu pitu to przecież raj dla prawników!
To chodzi o to, żeby zawsze było aktualne powiedzenie: „gdzie dwóch prawników, tam trzy zdania”.
Zadziwia mnie bardzo ile Polacy, będący w Szwajcarii tak krótki czas mają do napisania na temat Szwajcarów i ich obyczajów. Jak szufladkują. Trudno jest pisać o CH w tak krótkim artykule, bo jest zbyt dużo różnic kulturowych pomiędzy Szwajcarami. Nie można porównywać Szwajcara z części niemieckiej do Szwajcara z części francuskiej, itd. Różnice są bardzo duże. Czytając już kiedyś Pani artykuł na temat aborcji, nie miała Pani w 100% prawdziwych informacji. Tak samo jest w tym artykule. A taki blog idzie w świat!
Ależ ja nie mam monopolu na Internet… Proszę zakładać swojego bloga i głosić w nim jedyną prawdę wcieloną.
Łatwo powiedzieć „nie ma Pani racji” i nie podać żadnego na to argumentu.
Plus argument, że nie mieszkam wystarczająco długo w Szwajcarii. A jak długo według Pani ja mieszkam w Szwajcarii, że się tak skromnie dopytam?
Zwolennicy broni dla każdego uwielbiają przytaczać przykład Szwajcarii. Tymczasem okazuje się, że przykład Szwajcarii wcale nie potwierdza ich teorii, a może nawet je obala. Tak więc… strzelają sobie w stopę 🙂
„Zwolennicy broni dla każdego uwielbiają przytaczać przykład Szwajcarii. Tymczasem okazuje się, że przykład Szwajcarii wcale nie potwierdza ich teorii, a może nawet je obala.”
Dlaczego je obala? Do roku 1999 łatwiej było w Szwajcarii o broń palną niż na Środkowym-Zachodzie USA. Potem nieco zaostrzyli prawo z powodu nacisków zewnętrznych (Schengen, regulacje międzynarodowe etc.), ale i tak w Szwajcarii legalne podsiadanie broni jest ciągle niezwykle łatwe, szybkie i proste: https://goo.gl/a3xLw2
Helweci mają nawet dostęp do egzemplarzy broni, na które w USA trzeba czekać kilka miesięcy. Oni dostają je w 5-10 dni (krótkolufowe strzelby i krótkolufowe samopowtarzalne karabiny).
Często słyszę również absurdalne komentarze, że w Szwajcarii nie można posiadać amunicji, co jest śmieszne, bo wystarczy wejść na stronę dowolnego sklepu z bronią, żeby się przekonać, że jest dokładnie na odwrót – można kupować ją bez ograniczeń. Dodatkowo od 2007 roku szwajcarscy rezerwiści przestali otrzymywać darmową, państwową amunicję 5,6 Gw Pat 90 (tj. 5,56x45mm NATO), którą to zasilane są ich karabiny typu SG 550. Zakup oraz posiadanie jej cywilnego odpowiednika (tj. .223 Rem.) był i jest jednak w pełni legalny, więc w razie potrzeby użytkownik karabinu może bez problemu doskonalić swoje umiejętności strzeleckie we własnym zakresie i za własne pieniądze.
Więcej w Googlu:
„Broń palna w Szwajcarii”
„Przestępczość w Szwajcarii”
„Szwajcaria – dlaczego zaostrzono przepisy”
Szczególnie w obecnych czasach ten temat powinien zostać poddany publicznej dyskusji. Gdyż w Polsce w mojej ocenie jest za mało broni
Rasistowski artykuł Polacy to dzieci bez tradycji. 🙂 akurat samoobrona pospolite ruszenie i demokracja to nasza tradycja także proszę się doszkolić i trochę mniej rasizmu w stosunku do obywateli Polski!
Jakby nie patrzeć -jest niepodważalną prawdą fakt , że uzbrojona społeczność ( połączona z odpowiedzialnością obronna za swój kraj i rodzinę ) jest 100 kroć bardziej bezpieczna i spokojna o to ,że wróg w razie ewentualnej agresji , będzie drżał idąc nawet ulicą ,aby nie dostać w czapę z niewiadomego miejsca czy okna !
Dlatego Polacy powinni wyrwać się ze stereotypów z którymi się nagminnie spotykamy na co dzień takimi jak : ” gdy damy temu lub tamtemu broń -to zaraza nas wszystkich by powystrzelał ! ” z tego śmieją się obecnie loże masońskie , które nas systematycznie zniewalają , zubożają i odbierają wszelkie znamiona wolności !
BROŃ DLA KAŻDEGO !!! ( oczywiście tak jak wcześniej napisał jeden z kolegów na tym forum -trzeba wpierw ludzi przeszkolić z obsługi broni , odpowiedzialności i zbadać psychicznie !