Naturalizacja czyli jak zostać Szwajcarem

Od razu zaznaczam – szwajcarski paszport nie wzbudza we mnie żadnych cieplejszych uczuć. Mój polski jest śliczny. Do Stanów się nie wybieram i jeszcze nigdy nie czułam się traktowana gorzej ze względu na to, że jestem Polką a nie Szwajcarką. Odwrotnie, jako że mój prywatny Szwajcar wygląda jak terrorysta, zwykle jestem traktowana lepiej. A zresztą taka ze mnie Szwajcarka jak z koziej trąbki dupa.

Nie wnikam jednak w motywacje emigrantów. Kiedyś mój kolega wyliczył, że się to opłaca. Przyznaję jednak, że kolega jest z RPA, dlatego nie przedstawię jego skomplikowanych rachunków, bo polskim emigrantom, członkom UE, nie będą one przydatne do niczego. Ale nawet jego wyliczenia mnie nie przekonały. Cała procedura jest tak droga, długa i bolesna i wymaga dużo samozaparcia, poświęcenia i nakładów finansowych. Oczywiście – świetna sprawa jest taka, że ze szwajcarskim paszportem uzyskuje się prawo głosu i można w pełni brać udział w życiu politycznym Szwajcarii.

Jak wygląda kwestia naturalizacji w Szwajcarii?

W ostatnich latach liczba wniosków o nadanie obywatelstwa szwajcarskiego bije wszelkie rekordy. W latach 80- i 90-tych było to 9 – 15 tysięcy rocznie, obecnie jest to około 40 tysięcy. Nie dziwne – według wielu rankingów, szwajcarski paszport jest jednym z najbardziej „wartościowych” – plasuje się na 4 miejscu w rankingu najpotężniejszych paszportów świata (Passport Power Index). Jest również jednym z najtrudniejszych do uzyskania. Szacuje się, że około 20% wniosków kandydatów na Szwajcarów otrzymuje decyzję odmowną. Według Tages Anzeiger o wiele łatwiej jest o szwajcarski paszport, gdy się mieszka w Romandii.

Obecnie Szwajcaria pozwala na posiadanie podwójnego obywatelstwa. Na terenie Szwajcarii obowiązuje prawo krwi, a nie ziemi, co oznacza, że Szwajcaria nie przyznaje automatycznie obywatelstwa dzieciom urodzonym na jej terytorium. Otrzymuje je jednak dziecko, którego dwoje lub jeden z rodziców jest Szwajcarem.

Ciekawostką jest, że do 1992 roku Szwajcarki wychodzące za mąż za obcokrajowców automatycznie traciły obywatelstwo. Owszem, mogły się o nie starać, jednak do czasu rozpatrzenia sprawy pozostawały bezpaństwowcami. Przed 1953 rokiem było jeszcze gorzej – małżeństwo z obcokrajowcem to była dla Szwajcarek drogą tylko w jedną stronę – oznaczało bezpowrotną utratę paszportu bez możliwości ubiegania się o niego.

Obecnie kwestia naturalizacji imigrantów jest jednym z najczęściej dyskutowanych tematów w szwajcarskim społeczeństwie – ale to omówię na samym końcu artykułu.

 

W jaki sposób uzyskać szwajcarski paszport?

Odpowiedź na to pytanie nie jest taka prosta i jednoznaczna, ponieważ kwestia naturalizacji należy do kompetencji zarówno federacji, jak i kantonów i gmin. Oznacza to, że opłaty, czas trwania procedury i forma „egzaminu na Szwajcara” różnią się w zależności od miejsca zamieszkania kandydata. Miejska legenda mówi, że w jednych kantonach jest to formalność, podczas gdy w innych to prawdziwa droga przez mękę. Sama słyszałam całkowicie sprzeczne opowieści. Kolega z kantonu Vaud opowiadał, że musiał wymienić nazwy co najmniej trzech tuneli pomiędzy Lozanną a Montreux (abstrakcja – mimo, że często tam jeżdżę – nie mam pojęcia!), natomiast koleżanka z Genewy chwaliła się, że wizytujący ją urzędnik był tak zachwycony tym, że jest w stanie się z nią dogadać po francusku i że podała raclette, że nie zadał jej właściwie żadnego pytania na temat Szwajcarii…

W niektórych kantonach egzamin polega na rozmowie z urzędnikiem w miejscu zamieszkania kandydata. W innych jest to rozmowa w urzędzie. Jeszcze w innych jest to oficjalny pisemny egzamin w formie testu. Gdzie indziej decyzję o naturalizacji podejmuje się na zgromadzeniu gminnym większością głosów. W większości gmin jednak urzędnicy prowadzą wywiad środowiskowy wypytując sąsiadów o kandydata na Szwajcara…

Procedura starania się o obywatelstwo szwajcarskie trwa od 2,5 do 3 lat (a nawet dłużej) w zależności od miejsca zamieszkania. W tym czasie kandydat nie może się przeprowadzić do innego kantonu / gminy – procedury się różnią i w razie przeprowadzki trzeba wszystko rozpocząć na nowo (i poniesione już opłaty przepadają…).

 

Kto może starać się o szwajcarski paszport?

Są dwie procedury: normalna i uproszczona. Z uproszczonej mogą skorzystać małżonkowie/małżonki i dzieci obywateli Szwajcarii. Dla całej reszty pozostaje procedura normalna i tą chciałabym dziś pokrótce omówić.

WARUNKI USTALONE CENTRALNIE:

  1. Kandydat musi być dobrze zintegrowany ze społeczeństwem szwajcarskim
  2. Kandydat musi znać i stosować szwajcarski styl życia i szwajcarskie zwyczaje
  3. Kandydat musi postępować zgodnie z prawem szwajcarskim
  4. Kandydat musi mieszkać w Szwajcarii przynajmniej 12 lat, z czego przynajmniej 3 lata w ciągu 5 lat bezpośrednio przed złożeniem wniosku o szwajcarski paszport. Pomiędzy 10 a 20 rokiem życia lata liczą się podwójnie. Nie liczą się lata spędzone w Szwajcarii bez ważnego prawa pobytu.
  5. W przypadku, gdy o obywatelstwo szwajcarskie stara się małżeństwo / zarejestrowany związek i tylko jedna osoba z pary spędziła wymaganą liczbę lat w Szwajcarii, drugiej osobie wystarczy tylko 5 lat (pod warunkiem, że zarejestrowany związek / małżeństwo nie trwa krócej niż 3 lata)

Oprócz tego istnieją dodatkowe warunki, które może ustalić każdy kanton. Na przykład w kantonie Vaud można się starać o obywatelstwo szwajcarskie wyłącznie, gdy się spędziło w tym kantonie przynajmniej 3 lata, w tym rok poprzedzający złożenie wniosku. Co więcej, podczas procedury należy mieszkać i być zarejestrowanym w Szwajcarii.

DODATKOWE WARUNKI:

  1. Kandydat musi być gotowy do pełnienia służby wojskowej / cywilnej.
  2. Kandydat musi płacić podatki.
  3. Kandydat musi mówić w języku urzędowym kantonu przynajmniej na poziomie A2 (w zależności od kantonu – niektóre nie podają poziomu znajomości języka).
  4. Kandydat nie może zagrażać bezpieczeństwu zewnętrznemu ani wewnętrznemu Szwajcarii.
  5. Kandydat musi postępować zgodnie z prawem szwajcarskim (różne kantony mają różne konkretne wymagania, ale bezpieczniej przyjąć, że nie należy mieć żadnej sprawy sądowej / postępowania w toku, nie być skazanym za poważne przestępstwa i zawsze płacić na czas wszystkie podatki).
  6. Kandydat musi swoim zachowaniem wykazywać przywiązanie do szwajcarskich wartości i instytucji.

Można się ubiegać o obywatelstwo szwajcarskie indywidualnie lub rodzinnie – z małoletnimi dziećmi i małżonkiem/małżonką.

 

Koszty procedury

Procedura wygląda w taki sposób, że wniosek kandydata jest rozpatrywany najpierw na poziomie federalnym, a później kantonalnym. Na końcu ostateczną decyzję o naturalizacji kandydata na Szwajcara lub odrzuceniu wniosku podejmuje gmina.

Koszty procedury występują na poziomie federalnym, kantonalnym i gminnym. Jestem w stanie podać Wam dokładne koszty federalne. Koszty kantonalne i gminne się zasadniczo od siebie różnią.

Koszty federalne (luty, 2017):

Małżeństwo z lub bez dzieci: 150 chf

Osoba dorosła: 100 chf

Osoba niepełnoletnia: 50 chf

Koszty kantonalne:

750 – 2000 chf (chociaż np. w Genewie koszt procedury zależy od zarobków i może nawet wynieść więcej niż 4000 chf)

Koszty gminne:

Pomiędzy 500 a 1000 chf

Nawet jeśli wniosek o naturalizację zostanie odrzucony, kandydat musi uiścić opłaty za całość procedury.

 

Co dalej z tym obywatelstwem?

13 lutego 2017 roku odbędzie się referendum na temat ułatwienia procedury naturalizacji dla imigrantów z 3 pokolenia. Zwolennicy ułatwień argumentują, że jest to przecież formalność – wnuki imigrantów są już przecież dobrze zintegrowane ze społeczeństwem szwajcarskim. W dodatku – dzięki temu, że nie posiadają paszportu szwajcarskiego, nagminnie uchylają się od swoich obowiązków obywatelskich. W jaki sposób? Mianowicie o obywatelstwo zaczynają się ubiegać dopiero po ukończeniu 25 roku życia, co ich zwalnia ze obowiązkowej służby wojskowej.

Przeciwnicy inicjatywy używają języka emocji strasząc takimi billboardami:

Argumentują, że niektórzy imigranci z 3 pokolenia nie są wcale dobrze zintegrowani, a tym bardziej odrzucają szwajcarskie wartości i prawo. Oczywiście odnoszą się tutaj głównie do wyznawców Islamu.

Tymczasem już niedługo odbędzie się kolejne referendum, tym razem na temat zaostrzenia warunków naturalizacji. Konserwatywna partia SVP (UDC) postuluje, żeby „nowi” Szwajcarzy musieli oddać inne paszporty.

To będzie już kolejna próba utrudnienia imigrantom zdobycia paszportu szwajcarskiego. Wiele z nich zakończyło się sukcesem. I tak, w 2018 roku wejdą nowe przepisy, na podstawie których co prawda zostanie liczba lat pobytu w Szwajcarii przed złożeniem wniosku o naturalizację zostanie skrócona do 10 lat (z 12 lat obecnie). Jednak o naturalizację będą mogły starać się wyłącznie osoby posiadające pozwolenie na stały pobyt (tzw. pozwolenie typu C). Wpłynie to znacząco na liczbę wniosków o naturalizację, ponieważ liczba lat spędzonych w Szwajcarii na podstawie pozwolenia innego typu nie będzie ważna. Przed złożeniem wniosku trzeba będzie w jednym kantonie spędzić przynajmniej 2 – 5 lat (w zależności od kantonu).

Dyskusja na temat naturalizacji imigrantów doskonale wpisuje się w obecny klimat polityczny Szwajcarii. Nie jest to dziwne – w końcu aż jedna czwarta mieszkańców Szwajcarii ma inne pochodzenie. I tylko dzięki rygorystycznemu dążeniu do zachowania szwajcarskich wartości i integracji imigrantów Szwajcarii udaje się zachować swój charakter.

Czy chcesz się sprawdzić, czy zdałbyś „test na Szwajcara” w wybranym kantonie? Zajrzyj na tę stronę: https://www.naturalisation-switzerland.ch/en/

92 komentarzy o “Naturalizacja czyli jak zostać Szwajcarem

  • 7 lutego, 2017 at 11:03 am
    Permalink

    wielu chce potem miec socjal i brak deportacji wiec…maja motywacje.
    ja mam szwajcarski paszport i odkad go mam – na moje Bewerbung musza szpitale odpisac, dopoki bylem Polakiem to mieli mnie w odcinku dystalnym przewodu pokarmowego.

    Droga Autorko bloga- z niecierpliwoscia oczekuje jakiegos artykulu o szwajcarskim poczuciu bycia lepszym i wyzszym, o szwajcarskim koltunstwie, zasciankowosci, nienawisci do obcych w bialych rekawiczkach, takich do ramion, zaawolowanej, takiej subtelnej… bo przeciez wszedzie moze byc patologia ale nie w CH. Czekam na wnikliwy artykul o cenie jaka placa Szwajcarzy za sukces ekonomiczny – bo ile maja depresji i jaka cene placa za to to widze u siebie – mam takich i powyzej 10 milionow rocznego dochodu -co przychodza na kozetke, somatyzuja, czy to z colon irritable syndrome czy innych, chcacych slyszec wszystko procz prawdy.

    Zapowiadal sie calkiem fajny artykul o seksualnosci Szwajcarow – zabraklo mi w nim widzianych przeze mnie patologii – samcow Alpha z Zuryskich korporacji – dystyngowanych oficjalnie helwetow, zonka w domu, troje dzieci, a przychodzacych do mnie na wycinanie klykcin konczystych i tak dalej…

    Reply
    • 7 lutego, 2017 at 6:51 pm
      Permalink

      streszczenie wpisu p. lekarza:
      ja! ja! ja! ja! pomowmy o mnie! ja tez mam duzego, jak ci z korporacji… a mnie tu nie doceniaja źli Szwajcarzy!

      :):P

      Reply
        • 8 lutego, 2017 at 9:35 am
          Permalink

          Hehehehe zamiast poważnej dyskusji o naturalizacji widzę, że zeszło na rozmiary! No ładnie, ładnie 🙂

          Reply
          • 8 lutego, 2017 at 9:22 pm
            Permalink

            a przecież mówi się, że długość wędziska nie świadczy o wielkości połowów 😉

    • 13 lutego, 2017 at 3:02 pm
      Permalink

      Medyku, właśnie czytam (z zainteresowaniem) Twojeg bloga. Kiedy skończę to albo sobie z depresji i czarnej wizji świata palnę w łeb albo pójdę do rodzinnego po jakiś antydepresant 🙂
      A abstrahując od Medyka, Joanno ktoś rzucił pomysł, abyś wpuściła Medyka na Twój blog. Ja się pod tym pomysłem podpisuję, gdyż czarne widzenie Medyka (zaraz mi pewnie odpowie, że nie „czarne” tylko „realistyczne”) jest drugą stroną medalu życia w szwajcarskim raju.

      Reply
      • 13 lutego, 2017 at 3:38 pm
        Permalink

        Nie mozna widziec zycia w zasranych kolorach, bo potem zycie to tylko sraczka. Nie jestem tez na tyle osoba kompetentna socjalnie aby umeic pieknie pisac i slowokwiatotworczo. Wystarczyloby na zasadzie AMA -Ask me Anything…

        Zycie to nie jest bajka. Zycie to jest bitwa. A z dystymia czy depresja – ja nie lubie ani dawac ludziom cipro ani innych rzeczy. Zycie to jest raz na wozie a raz sie jest nawozem. Pamietaj o Schonwetterkapitäne – plywac przy piejknej pogodzie umie kazdy, w sztormie juz nie…

        Glowa do gory, bedzie lepiej. Zacznij patrzec dookola co zmienic bo od czekania nie zmieni sie wiele,

        Reply
        • 16 lutego, 2017 at 10:34 am
          Permalink

          Medyku, należę do tej grupy ludzi, którzy widzą szklankę do połowy pełną 🙂 Też widzę życie w kategoriach walki, ale …. skoro tu jesteśmy, to lepiej się śmiać (z siebie samych, z innych – ale zawsze bez złośliwości). To jedyna recepta, żeby nie zwariować. Nie będę Cię nawracać na moją filozofię, bo zaraz mnie pognasz gdzie pieprze rośnie (no i słusznie – wlazłabym na Twoje poletko 😛 ), ale zapewniam Cię – łatwiej się żyje kiedy widzisz wszystko w kolorach 🙂

          Reply
          • 16 lutego, 2017 at 11:14 am
            Permalink

            Ja bardzo cenię komentarze Medyka. Uważam, że mógłby na bazie swoich doświadczeń napisać książkę pt.: „Szwajcaria widziana bez różowych okularów. 100 rzeczy, o które chcielibyście zapytać ale boicie się prawdziwej odpowiedzi” 😉

          • 16 lutego, 2017 at 11:35 am
            Permalink

            Jarku, nie napisalbym zadnej ksiazki. Z tego forum ucze sie ze zyje w matriksie. Np. – ta sprawa otwierania konta w CS z L-ka. Czy tez opowiesci ze sie nie da, niedasie, niedasie… niezweryfikowane.
            Ksiazki moga pisac ludzie na poziomie intelektualnym o wiele poziomow wyzszym od mojego.

            No chyba ze masz na mysli ksiazke na zasadzie – Zycie na goraco – kup 3 numery a w ramach promocji ksiazka gratis. albo – pudelek.pl kliknij link i wylosuj pdfa… 😉

            Z samej pracy widze ze konfederacja sklada sie z 3 mentalnosci. To co niedasie w Ostschweiz ma zupelnie inna sile sprawcza w VD,GE, NE, JU… A na zasadzie przekory w Ticino czy Gryzonii

    • 15 lutego, 2017 at 4:30 pm
      Permalink

      Drogi Medyku.
      Wyobraź sobie, że tak sobie czytam dzisiejszą „Sächsische Zeitung” i doszedłem do artykułu „Ärzte gesucht”. Jest to artykuł o Ärzte-Netz Ostsachsen GbR. Oni mają nawet dobrze zrobioną stronę:
      https://aerzte-fuer-ostsachsen.de
      Krótko mówiąc – potrzebują tu pilnie lekarzy. Ja wiem, że to nie jest cymes dla Ciebie, ale może przyda się komuś z Twoich znajomych, lub po prostu komuś ze znajomych czytelników bloga Joanny.
      Polska jest tuż za rzeką, tu jest klimat dla młodych na początek i dla starych na koniec.

      Reply
  • 7 lutego, 2017 at 2:50 pm
    Permalink

    „W odcinku dystalnym przewodu pokarmowego” 😀 piękne!
    Tak apropos Twojej opinii na temat seksualności Szwajcarów – czy te kłykciny kończyste przy trójce dzieci i żonie to nie stała światowa? Nie tak dawno, bo wczoraj rozmawiałam z koleżanką z Norwegii o wilkach biznesu z Oslo i koleżanka postawiła identyczną diagnozę jak Ty…
    Wydaje mi się, że zapłata za sukces ekonomiczny jest wszędzie identyczna bez względu na narodowość.

    Reply
    • 8 lutego, 2017 at 2:01 pm
      Permalink

      Nie wiem tego na 100%. Widze tylko jedno. Dekarz z Polski ktory ma dzieci i zone – zdradza okazyjnie i tradycyjnie – puknie sobie ksiegowa czy portugalska sprzataczke w swojej firmie i potem spanikowany przylatuje robic testy na HIV, rzezaczke, kile, chlamydie.

      Yuppies z ZH, rozbijajacy sie Aston Martinami, Lambo czy inni – to co innego. Pamietam takiego jednego – w ciuchach, ktorych kasjerka w Coop nie kupi za 3 letnie pobory – przyszedl i …mial prolaps ani poniewaz zonie i rodzinie powiedzial ze jedzie w delegacje a on sobie zrobil gangbang. Od wielu lat z premedytacja zdradza, jak w ciagu tygodnia mniej niz 20 partnerow to tydzien nieudany. Koks, LSD, i inne zabawy.

      Te osobowosci sukcesu maja taka cienka fasade. Lykaja tonami Metylfenidat, Ritalin, wszystko co jest na rynku. Narcystyczne osobowosci – mam tez babeczki Panie manager co w firmie sa zolzami i zwalniaja i ponizaja a przychodza ryczec na kozetke ze – ich celem jest wzrost o x % i ze zawsze jest za malo, za malo, za malo… Twierdze ze zycie ludzi majacych w CH czterocyfrowe dochody bywa ciekawsze.

      Aczkolwiek moja praca jest specyficzna bo niemal 80% moich pacjentow to patologia. Patologia emocjonalna i rodzinna. Maja tylko pieniadze i zero tresci. Null. Gwiazdy brylujace w St. Moritz, Davos i na jakichs snobistycznych zamknietych imprezkach. Blichtr, kicz, dno – plebs majacy tylko duzo CHF.

      Abstrahujac od patologicznej seksualności – to sukces ma swoja cenę. Skorupka lukru, powierzchnia idealnie gladka, gdy jednak ja sie skrobac zacznie – to nie ma głębiej czekoladki Lindt Spruengli, nie ma tam niczego innego niz coś co brzydko pachnie.

      Mam jedna bardzo bogata i wplywowa celebrytke jako pacjentke. Przyszla kiedys i pierniczy ze kupuje juz 4 RR bo jej sie w Aston Martinie nudzi i co bylo ostatnio w Hotelu w St. Moritz i pragnie byc podziwiana.

      A ja asertywnie takiej – ale to nudne, lepiej niech mi Pani powie jaka Pani przeczytala ksiazke ostatnio. Myslalem ze babie pojdzie w piety i afere wykreci a ona ciagle przychodzi – i placi za wizyty bo nikt jej w zyciu tak nie przygadal. Baba pusta niczym beczka po sledziach i umie opowiadac tylko o swoich przygodach w snob society.

      Polski kierowca Tira czy piekarz, uzerajacy sie ze Szwajcarem szefem , ktorego rodszice przyjechali z Kosowa i on teraz, taki powiedzmy 19 letni gowniarz – ktory gdzies w firmie dostal pseudowladze – i mobbuje naszych 55 letnich rodakow – tacy ludzie sa interesujacy. Psy<chologia.

      Natomiast taki 55 letni Polak ma takie wyparcie ze w PL opowiada jak to mu w CH cudownie i jaki to wspanialy kraj, natromiast w CH jest przez takiego Szwajcara szefa ktory moglby byc jefgo synem jechany niczym lysa kobyla… Wyparcie i PR jest silniejsze. Codziennie spotykam przynajmniej 35-55 ludzi, im dalej w las, tym wiecej drzew. Ten kraj ma swoja specyfike i swoja tajemnice. Nie wolno mowic tutaj ze cos moze byc nie tak.

      Sorry za offtop.

      Reply
      • 8 lutego, 2017 at 2:04 pm
        Permalink

        Medyku helwecki, czy Ty jesteś psychiatrą?!…

        Reply
        • 8 lutego, 2017 at 2:34 pm
          Permalink

          Nie, niekoniecznie. Tonami jednak leki przepisuje. Natomiast pruzed usländerem sie o wiele ciekawiej otwieraja pacjenci – czuja sie bezpiecznie – rozmawiac z kims kto nie jest z ich swiata.

          Dzis pacjentow nie wolno leczyc dobrze – ja mam klientow wiec mam spelniac ich zachcianki ktore oni znajduja u Dr. Google, zadnej Evidence Based Medicine i Leitlinien.

          Reply
          • 15 maja, 2021 at 5:07 pm
            Permalink

            Może w takim razie powinieneś zmienić zawód?
            Bo sądząc po języku i po tym jak obgadujesz innych to dziwię się, że jeszcze tego nie zrobiłeś.

        • 8 lutego, 2017 at 9:28 pm
          Permalink

          Joasiu, proszę wpuść gościnnie jeden raz medyka na bloga. Niech napisze tak jak bodaj Szymon o złocie nazistów. Medyk helwecki napisze nam nielukurowaną opowieść o Szwajcarach, jakich nie znamy 🙂 Aśka, please, please 🙂

          Reply
          • 8 lutego, 2017 at 9:53 pm
            Permalink

            Medyk ma bloga, kliknij na jego nicka, to się znajdziesz w zaczarowanym świecie bezwzględnych, ale bardzo zagubionych Szwajcarów!

          • 9 lutego, 2017 at 4:12 pm
            Permalink

            uuuups. ano, takiego swiata nie znamy. straszny jest ten swiat w jego glowie. nikt go nie rozumie i nie zrozumie ;|

        • 8 lutego, 2017 at 9:34 pm
          Permalink

          och, żeby tylko psychiatrą ale on coś pisał o wycinaniu kłykciń kończystych, więc to chyba raczej taki „krwawy chirurg” 😉

          Reply
          • 8 lutego, 2017 at 9:54 pm
            Permalink

            A ja stawiam na internę!
            W końcu interna jest taka, że można sobie z pacjentem pogadać.
            Z chirurgiem się nie gada, bo pacjent przecież śpi jak suseł!

          • 9 lutego, 2017 at 5:14 pm
            Permalink

            dzięki, nie wiedziałem że ma bloga. Kliknę z „pewną taką nieśmiałością”, bo boję się że moja fascynacja mieszkańcami Szwajcarii skarleje po lekturze.
            Twój blog jest fantastyczny. Mają ludzie rację komplementują Ciebie i Twój język 🙂

          • 9 lutego, 2017 at 6:45 pm
            Permalink

            Dzięki!

        • 9 lutego, 2017 at 5:29 pm
          Permalink

          Jestem po lekturze pierwszego wpisu kolegi Medyka Helveckiego i muszę przyznać, że wybór zawodu przez tego kolegę był istotnie jego wielką pomyłką.

          Reply
      • 11 lutego, 2017 at 1:48 am
        Permalink

        To co piszesz, jest odrazajace. Nie, nie sama tresc, ale twoj przekaz. Smutno sie to czyta. Nie wiem jak lekarz, jesli nim jestes, moze pisac takie rzeczy? nie wstyd ci? Opowiadasz o szczegolach zycia swoich pacjentów, co z tego ze w jezyku ktorego pewnie nie rozumieją i nigdy tego forum nie znajdą, co z tego ze piszesz anonimowo? Pogarda, osadzanie innych ani nie przynosi ci honoru ani chwaly. Wstydź się, naprawdę.

        Reply
        • 11 lutego, 2017 at 8:41 am
          Permalink

          ale czego mam sie wstydzic? Gdzie naruszam Arztgeheimnis?

          Moi pacjenci nie wstydzą się np – w poczekalni zrobić sobie seks analno oralny w 3 osoby mimo monitoringu i awanturować się o naruszenie intymności jak zdegustowana włoska MPA ten fakt odkryła. Bo przecież pacjent klient ma zawsze racje.
          A po drugie – gdzie pogarda? Gdzie ocena? Wstydź się swojego paranoicznego osadu. Dyis glupota i zaściankowc to performance i z tym prychodza do mnie moi pacjenci . Zdrowi somatycznie ale prozni i pragnący chwili zainteresowania i słowotoku z dwóch stron.

          Moi pacjenci pragna show i tego show szukaja wszedzie.

          Reply
          • 11 lutego, 2017 at 2:54 pm
            Permalink

            Szkoda mi to nawet komentować, zmien zawód na tapicera lub hodowcę trzody z takim podejsciem do drugiego czlowieka. Jesli tak cie to strasznie mierzi, naprawde, nie mecz sie i nie pisz, jacy to ci podli zboczency paskudni i niemoralni i pusci. To po prostu wstretne by tak pisac o drugim czlowieku, kimkolwiek jest.

          • 11 lutego, 2017 at 4:52 pm
            Permalink

            no tak, niech sie wstydzi ten co widzi, nie ten co robi. Tapiceruj wiec sobie sama lub wypasaj swinie, pozwol jednak innym nazywać rzeczy po imieniu nasza ty purystko emocjonalna.

  • 8 lutego, 2017 at 11:13 am
    Permalink

    Kolega starał się o obywatelstwo szwajcarskie jakieś 5 lat temu. Po gdzieś kilku miesiącach – roku od złożenia wniosku stracił pracę i nie mógł znaleźć innej w tym kantonie, w którym mieszkał. Nie mógł się wyprowadzić, żeby szukać gdzie indziej.
    Po roku dostał odpowiedź odmowną… rzekomo ze względu na jego sytuację pracowo – finansową…

    Reply
  • 8 lutego, 2017 at 11:16 am
    Permalink

    U nas w kantonie publikują najpierw życiorys każdego kandydata do obywatelstwa w Amtsblatt’cie.
    Dosc dokładny, z wyliczeniem pochodzenia, edukacji, małżeństw, dzieci, zatrudnienia, hobby….

    Reply
    • 8 lutego, 2017 at 2:05 pm
      Permalink

      I co? Można wnieść weto na przykład?

      Reply
      • 9 lutego, 2017 at 7:16 pm
        Permalink

        Joanno, napisz proszę czy w oparciu o całą Twoją wiedzę można stwierdzić, że w Romandie obcokrajowcom żyje się mniej ciężko niż w części niemieckojęzycznej? mniej jest tych szyderstw i przeklinania? Czy ciężki los uslanderów to specyfika części niemieckojęzycznej?

        Reply
        • 9 lutego, 2017 at 7:46 pm
          Permalink

          Mam wrażenie, że w Romandii jest lepiej. Ale np. w Zurychu i innych większych miastach jest też naprawdę w porządku. Ale na przykład na Jurze (jak by nie było – część Romandii), która jest takim trochę przysłowiowym zadupiem Szwajcarii jest również niefajnie.
          Kiepskie opinie natomiast otrzymuję od tych, którzy mieszkają na wsiach w niemieckojęzycznych kantonach. I to od tych, o których wiem, że są otwarci i absolutnie nie uprzedzeni, czyli coś musi w tym być…
          Podsumując ten przedziwny flow bez ładu i składu – tam gdzie Szwajcarzy są przyzwyczajeni do obcokrajowców nie jest źle i odwrotnie.

          Reply
          • 9 lutego, 2017 at 7:57 pm
            Permalink

            dziękuję bardzo za wyjaśnienie 🙂

          • 9 lutego, 2017 at 8:25 pm
            Permalink

            Joanno, znalazłem tę stronę gdzie w sposób brutalny opisano stronę finansową pracy obcokrajowców: http://www.elvetia.org/

            Poczytaj o pomyśl czy nie warto zanieść „kagańca oświaty” do tych tysięcy rodaków, którym się wydaje, że popracują trochę w CH i będą mieli „szwajcarską emeryturę.

          • 9 lutego, 2017 at 8:32 pm
            Permalink

            Jarek, poczytam, owszem, ale nauczyłam się już do wszystkiego – prasy oficjalnej, „niezależnej” i blogów (o, tak, blogów też) podchodzić z dużą nieufnością.
            Każda nie wiem jak obiektywna informacja ukazana z odpowiedniej perspektywy może być zinterpretowana w taki sposób, że będzie popierała jakąkolwiek opinię.
            Chcesz, żebym Ci przedstawiła wiarygodne fakty, że Szwajcarią rządzi mafia, albo że Szwajcarzy to naród wybrany posiadający wiedzę tajemną? Daj mi tylko 5 minut!

  • 8 lutego, 2017 at 5:03 pm
    Permalink

    Hallüchen!
    My polacy zawsze chętnie nażekamy , to ja tu na pozytywnie . Własnie dostałam szwajcarski paszport i bardzo sie cieszę bo wreszcie mogę głosować 😊 ( polski trzymam , bo kto wie może sie przydać. Jak nas z EU wywala to Inmoże wizy na wjazd wprowadza 😝).
    Cała procedòra zamknęła sie w moim przypadku w 11 miesiacach . Owszem koszty dość durze , ale że nie płaci sie naraz tylko rachunki ” skapuja” co pare miesięcy , węc tak znowu nie bolało .
    Rozmowy z Gemainde były całkiem sympatyczne a test z wiedzy o szwajcarji naprawdę na poziomie podstawowym . Nie taki diabeł straszny 👹. Jedyna niedogodność to przymòs mieszkania w tej samej Gemainde przez 5 lat . Ale że ładnie u mnie …. 😬
    Czy sie opłaciło? Zobaczymy . W każdym razie po raz pierwszy oddałam koperte wyborcza i wreszcie moge narzekać że MNIE nie posłuchi 😜.

    Reply
    • 8 lutego, 2017 at 9:55 pm
      Permalink

      Aaaale słodkie to „Hallüchen!”
      Ja z części francuskojęzycznej, czyli pierwsze słyszę…

      Reply
      • 9 lutego, 2017 at 5:19 pm
        Permalink

        Podzielam Twoje poczucie nieznanego słownictwa: U koleżanki Agaty, jest nie tylko „Hallüchen!”. U niej nawet „koszty dość durze” 😉 Jak widać Jej niemiecko języczna Gemeinde miała wpływ na wielkość jej kosztów ;).

        W Polsce są to zwykle „wysokie koszty” a tam proszę: „dość durze”.

        Reply
        • 9 lutego, 2017 at 6:45 pm
          Permalink

          Jarek ostry jak pitbull…
          Ja mam może zboczenie nauczycielki polskiego, ale gdy rozumiem sens, to nie zauważam błędów.
          Treść > Forma

          Reply
          • 9 lutego, 2017 at 7:21 pm
            Permalink

            Nie chciałem być niemiły dla Agaty. Domyślam się, że śmigała po klawiaturze wyszło jak wyszło 🙂 Gdzieś widziałem w internecie artykuł (nie zapisałem go i już nie odnajdę) o tym jak bezwzględny jest system emerytalny Szwajcarii dla obcokrajowców, którzy popracują ileś lat ale nie nabędą jeszcze prawa do emerytury, jakieś reguły o wypłacie części zapłaconych składek przy wyjeździe, głosy że generalnie system jest skonstruowany tak by „wyciskać uslanderską siłę roboczą” a po wyeksploatowaniu doprowadzać do sytuacji wymuszonego wyjazdu tak by nie wystąpiło nabycie praw emerytalnych…. Masz jakieś przemyslenia? Pochylisz się nad tematem?

          • 9 lutego, 2017 at 7:50 pm
            Permalink

            Jarek – pierwsze słyszę.
            Oczywiście, Szwajcarzy korzystają z imigrantów jak tylko mogą, w końcu trudno im się dziwić.
            Nie znam ani jednego takiego przypadku, o którym opowiadasz, co oczywiście nie oznacza, że takie sytuacje nie miały miejsca.
            Ale wątpię, czy ten proceder jest w jakikolwiek sposób zorganizowany. Jeśli już, to jakaś prywatna inicjatywa „prawdziwych Szwajcarów”.

      • 9 lutego, 2017 at 6:40 pm
        Permalink

        Swoja droga droga autorko zabraklo analizy tego,co po obywatelstwie jest.

        A wiec tak zwane Papiiirschwiitzer…

        Samo posiadanie czerwonego paszportu to nie wstystko. O ile w ZH to guzik obchodzi kogokolwiek czy w Genf tak w AG czy BE to ma znaczenie.

        Reply
        • 9 lutego, 2017 at 6:47 pm
          Permalink

          Z ręką na sercu wyznaję, że nie mam pojęcia o jakich Papiiirschwiitzer mówisz…

          Reply
          • 9 lutego, 2017 at 7:40 pm
            Permalink

            Nie żebym puszczał oko do Ciebie próbując się przypodobać sentymentem do Romandie ale jakoś tak mi wychodzi (a czytam i oglądam co się da o polskich doświadczeniach ze CH), że jednak łatwiej jest właśnie tam, że jest jakaś namiastka galijskiego luzu. W porównani z częścią niemieckojezyczną. Wiele pisałaś tutaj na blogu o swoich doświadczeniach z Romandie i mój odbiór jest taki, że nie były one jakieś traumatyczne…

          • 9 lutego, 2017 at 8:51 pm
            Permalink

            Juz pominę dyskusje o tym ze dla wielu idiotów w szpitalach jestes Szwajcarem jesli jesteś Szwajcarem i mając szwajcarski paszport jesteś dalej spoza układu zamkniętego. Romandia jest bardziej otwarta, w wielu miejscach Szwajcar to Bigler czy inny a takim wlasnie farbowanym lisem co ma paszport gardza. To kwestia ich zasciankowosci i uprzedzen. W takim google maja ponad 150 roznych narodowosci i nikogo nie obchodzi Ausweis czy pochodzenie, w wielu miejscach jednak najpierw sa Helweci, potem Niemcy ( którychś niby się powszechnie z przymrużeniem oka traktuje ale maja duza renome i np. w takim szpitalu klinicznym to najpierw zatrudnia sie Niemcow chocby najgorszych a potem Polakow – lub innych)… Mam wielu znajomych siedzacych w CH od 30-40 lat, majacych firmy, albo sieci gabinetow albo inne rzeczy i nigdy nie zostali zaakceptowanil. A mowia perfekcyjnie dialektem – po prostu zawisc i zazdrosc.

            Co do Romandii to jakie maja zdanie o niej imigranci z Maghrebu? Im jest zdecydowanie ciezej dostac Kaderstelle niz np. Polakowi.

        • 9 lutego, 2017 at 7:25 pm
          Permalink

          Rozwiń ten wątek…. Mógłbym się zgodzić, że warto być Papiiirschwiitzer albo mieć permit i umowę na opodatkowanie wg zasada lump-sum taxation – to dla krezusów. Odrębną ciekawostką jest zróżnicowanie wealth tax między kantonami, od skromnych 0,14% w Nidwalden do prawie 1% w Genewie. Muszę przyznać, że z mojej polskiej perspektywy, gdy mam na względzie „wielkości” kantonów w porównaniu z naszymi województwami czy gminami, wszystko to wygląda trochę pociesznie 🙂

          Reply
          • 9 lutego, 2017 at 8:21 pm
            Permalink

            Podatki nie maja az takiego znaczenia, choc to osobny temat 🙂 Tam gdzie podatki wyższe, niższe są np czynsze wynajmu. Vermoegensteuer tez w praktyce prawie sie nie płaci, bo jak kto coś uskłada, to kupuje dom na kredyt i jest majątkowo „na minus”. Oprocz oprocentowania bardzo różnią się też progi podatkowe. Różnicy między Quellensteuer a normalnym opodatkowaniem nie ma wielkiej. I nie trzeba byc obywatelem by być normalnie opodatkowanym.
            Poza tym – jak sie zarabia, to sie ma na podatki, nie ma o czym wiec dyskutowac 😉
            A system podatkowy bywa zabawny, np taki kanton Schwyz odrzucił w referendum płaski podatek 5%, bo „byłby szkodliwy dla klasy średniej” 🙂

      • 11 lutego, 2017 at 8:52 am
        Permalink

        Autorko. Szukałem na blogu tematu o zakładaniu firmy. Moze to byłby watek?
        A poza tym to… sam majac 3 AG i 4 GmbH postanowiłem otworzyć kolejna Gmbh. W statucie dzialalnosci po raz pierwszy podalem – import towarow z UE, przede wszystkim PL. W poniedzialek 6.01.17. W srode zadzwonil mily Pan z Credit Souisse i powiedział, ze nie będzie relacji klienckich. A ja rownie mile – no dobrze, ale ja przeciez od lat mam w CS rachunki i prywatne i firmowe… skończyło sie przeprosinami i prośbą, bym jednak yabral swoje wszystkie rachunki od nich bo nie mogą zachodzić relacje … moj prawnik oczekuje od nich pisma dlaczego.

        Moi znajomi z PL nie mogli mimo Ausweis B i pobytu 7 lat tutaj jako malzenstwo znalezc banku w ktorym mogliby otworzyc konto na wplacenie kapitalu zalozycielskiego, nie bo nie. Nie chcemy Panstwa pieniedzy i co nam Pan zrobi?

        Moze nowy watek i przemyslenia czytelnikow?

        Reply
        • 11 lutego, 2017 at 11:47 am
          Permalink

          zabierasz nam resztki złudzeń co do uczciwego traktowania obcokrajowców w CH…

          Reply
          • 11 lutego, 2017 at 11:51 am
            Permalink

            Nie mam yamiaru. Ale to jest jak w kaydzm przypadklu roznie – jak y Ausweisem – znam takie Fremdenpolizei gdyie przychodzisy i pokazujesy umowe na rok z 3 miesiecznym okresem probnym i jest Ausweis B od razu, znam takie co dopoki nie masz na czas nieokresolony to i tak wbrew przepisom daja 5 razy L * – mimo iz przepisz mowia inaczej – wszystko zalezy od czynnikow niemierzalnych. Swoja droga w kantonie VD zalozenie dla mnie firmy trwalo 2 godziny, w ZG 5 tygodni gdyby ktos na PL narzekac chcial.

        • 11 lutego, 2017 at 11:49 am
          Permalink

          Wiecie, w kontekście tego komentarza Medyka przychodzi mi do głowy cytat z filmu Kingsajz, który świetnie opisuje taką postawę Szwajcarów: „po powiększali się i w dupach im się po przewracało…”

          Reply
    • 10 września, 2019 at 10:06 am
      Permalink

      Twoja ortografia leży i kwiczy… Jak Ty się posługujesz innym językiem, skoro nie znasz polskiego dobrze?
      „Wywalą nas z Unii”??? Przecież nie ma takiego zapisu w żadnym z unijnych dokumentów (łącznie z unijna konstytucją, która notabene ratyfikowana przez państwa członkowskie nie została).
      Jesteś niedouczona i nie ma znaczenia za nie wiadomo jakiego światowca uchodzić byś chciała.
      Szok.

      Reply
  • 9 lutego, 2017 at 8:44 pm
    Permalink

    Ale jakie znaczenie maja podatki dla takiego software developera czy chociażby takiego informatyka, co sobie jako freelancer pracuje i 250CHF & godzine liczy a w sobote +50% stawki bazowej?

    Takie podatki to mogą mieć znaczenie właśnie dla kogoś kto pracuje w Migros czy Coop. A ludzie bogaci maja Vermögen, ciągle jada na stratach, już każdy Treuhänder powie. Oczywiście trzeba nie byc jakimś dziadem Oberarztem z 200.000CHF rocznie co wielu naszych rodaków przekracza i to tak sprytnie, ze nie straszna im progresja

    Reply
    • 9 lutego, 2017 at 9:53 pm
      Permalink

      Ano tak to jest, że w jakimś stopniu wszyscy żyjemy pewnym idealistycznym wyobrażeniem o Szwajcarii i dopiero bezpośrednie doświadczenia, jakie i Ty opisałeś na swoim blogu przekonują nas, że coś się nie tak z tą wspaniałością. Uwzględniając Twoje rozterki z własnego blogu pomyślałem sobie, że skoro wyrosłeś z „młodego doktora Judyma” i jesteś Judymem dojrzałym („płaćcie pieniądze i wynoście się”), to racje masz formujące swoje plany co do zmiany zajęcia. Nie ma sensu się kopać z koniem i nie doskonałościami systemu, jego kastowością, pauperyzacją zarobków. Medyczne wykszałcenie i praktyka przyprawiona żyłką biznesmena predystynuje Cię do tego, byś zarabiał w „przemyśle ochrony zdrowia” i to nie samym leczeniem przez Ciebie ale zapewnieniem maitenance temu przemysłowi. Z tym IT to sobie opuść 🙂

      Reply
      • 9 lutego, 2017 at 10:05 pm
        Permalink

        medyk bylby nieszczesliwy i narzekał i snobizował się w kazdym zawodzie i warunkach 🙂 mozemy co najwyzej podpompowac jego narcyzm piszac biedakowi odpowiedzi. wszystko jedno jakie, wazne ze zostanie zauwazony.

        Reply
        • 9 lutego, 2017 at 10:14 pm
          Permalink

          E tam, jak to snobizowal ? Ja narcyz ? Wacpanie drogi. Jesli w Swisslotto grasz i masz takie trafienia jak tutaj to przestan grac natychmiast.

          Sam siebie diagnozujac powiedzialbym raczej burn out syndrome i poczatek depresji. No ale jak sie w robocie siedzi i 95 godzin w tygodniu to mam prawo

          Reply
      • 9 lutego, 2017 at 10:12 pm
        Permalink

        Na IT jestem za stary i za cienki bo to ze potrafie skladac kompy czy RAID 6 na serwerze postawić i lokalna siec skonfigurować to za mało. Malpa potrafi. Fachowcy sa zdolniejsi i bieglejsi. Nie nadrobię dystansu.

        Tu nie chodzi o pieniadze. Tu chodzi wlasnie o bycie czlowiekiem. Bo widzisz – nikogo nigdy nie obchodzi czy leczy sie dobrze – maja byc Tarmed Leistungen. Nie chodzi o ekonomiczne leczenie – gdy grupy kapitalowe maja centra diagnostyki to musisz jako wyrobnik pompowac wyniki i robic overtreatment. nikt nie pyta czy pomagasz ludziom czy robisz cos waznego i istotnego – ja nie mam problemow jak zrobie cos zle -mam je jak zapomne wpisac w Agende telefon – (pozycja Tarmed na rachunku) czy mam naciagac pacjenta na czas wizyty zeby bylo jede weitere 5 Minuten. Owszem – obecnie nikt nie mowi do mnie tua szjen polone a o kolezanxce z czech nie mowi ostblocknutte ale – wdepnelo sie w guano i trzeba isc do przodu. Ma sie juz swoje lata. Medycyna jest jedna z niewielu branz gdzie mozesz zajsc wysoko nic nie umiejac i zabijajac ludzi – wazne sa kontakty i tak jest w PL, DE, CH i w USA – np. na dermatologie to w Szwajcarii nawet sie Szwajcar nie dostanie bez witaminki….ale chodzi tez o to ze medycyna skupia socjopatow. Lepiej z niej wyjsc i nie niszczyc zycia sobie i innym zamiast kopac sie z koniem. Bo nec Hercules contra plures. A swoja droga moi znajomi z software developerki smieja sie ze jak w IT nic nie umiesz to zostajesz koordynatorem i slizgasz sie na grzbiecie. Czesc tych socjopatow potem ze swoja frustracja kopie innych, takich pionkow bez znaczenia uslaenderow. Pracowalem swego czasu na budowie w okolicach Cossonay jako student medycyny i tam bylo wiecej ludzkich relacji i kultury niz w lekarsko profesorskim otoczeniu. Na budowie niby prostactwo pracuje i klasa robotnicza ale nikt nikogo nie kopal dla przyjemnosci. Natomiast w medycynie – wielu zneca sie ot tak, aby sobie podniesc poziom testosteronu i mimo iz gnojac jakas taka lekarke z Czech czy Wegier nie osiagnie niczego wiecej to ma satysfakcje.

        Z Judyma nie wyroslem bo mam frajde z leczenia bolu nowotworowego i poprawiania jakosci zycia – ale co z tego – ja mam miec wyniki, ma byc Umsatz i mam miec statystyki. To czy lecze nowoczesnie czy wlasciwie to nikt w ciagu lat nie zapytal. Mam tez leczyc drogo bo im drozej tym lepiej. Premie wzrastaja dzieki temu rok w rok.. Temat na osobna dyskusje i w zasadzie dolujacy i nieinteresujacy.

        Reply
        • 9 lutego, 2017 at 10:27 pm
          Permalink

          Skoro trochę tego młodego Judyma w Tobie pozostało to chylę czoła, bo będąc lekarzem nie przestałeś być człowiekiem.

          Reply
          • 9 lutego, 2017 at 10:38 pm
            Permalink

            Wiesz, wlasnie od medycyny odpycha mnie fiskalizacja tegoz. Ja mam byc jednym z nich, zarabiac, robic Umsatz.

            Piszac ten post mam przed soba czekolade Frigor. Dostalem od jednej z pacjentek i nie moge jej zjesc. Lezy zawsze w zasiegu wzroku. Pacjentka przyszla do mnie biedna jak mysz – no i usiafdlem z nia – zdiagnozowalem guza w jamie brzusznej, rozsiany proces nowotworowy…juz tej Pani nie ma wsrod nas.

            Zakladalem jej cewnik epiduralny o paliacji – iu w niej bylo tyle zycia. Jezdzila do mnie z wodobrzuszem. W torebke na plecy automatyczna strzykawke i na rower. Mimo iz masy guza powodowaly wysiek w brzuchu i nawet jej pod kontrola USG robilem upust plynu. Bylo w niej tyle godnosci i tyle pogody ducha. Nigdy jej nie zapomne. Zawsze taka spokojna i ta godnosc i opanowanie bila z niej wprost. Byla zupelnie innym czlowiekiem niz jakies przypudrowane lalunie z bizuteria BVLGARI i patekiem, ktore przychodzily napuszone i mowily – was soll das? Ich muss warten?

            Kultury kupic sie nie da. A co do pieniedzy. Chlop czy z wsi w Glarusie moze wyjsc zawsze, ale wies z chlopa nigdy. Ja probuje zachowywac sie przyzwoicie ale czasami nie daje rady. Widze to ze im przydalby sie prysznic…zimny…. Ale jestem tylko pionkiem.

    • 9 lutego, 2017 at 10:07 pm
      Permalink

      Niby Twoja żona ma rację ale w tej historii profesora jest coś nieludzkiego. Niewielka w tym róznica do sytuacji odsyłania Żydów z granicy w czasie wojny i słynnego „łódź jest już pełna”. Musimy gremialnie zdjąć różowe okulary, jeżeli chodzi o Szwajcarię. Sytuacje jakie opisałeś z siostrą Twojego teścia są niewyobrażalne wśród ludzi prawdziwie cywilizowanych. Czasami z opowieści o zachowaniach takich jak tej siostry teścia wyłania się dla mnie ponury obraz narodu pastuchów i nędzarzy (głód w Glarus na początku XX wieku), którzy zrządzeniem biegów dziejów, choć też i pracą oraz „góralskim uporem” mają teraz bogate państwo i są święcie przekonani, że tak będzie zawsze… tymczasem terytorium o wielkości porównywalnej z obecnym województwem dolnośląskim, 8 mln ludności i to wcale nie jest gwarancja bogactwa na wieki.

      Reply
      • 9 lutego, 2017 at 10:30 pm
        Permalink

        Nie wiem czy to Ty nie pisales tego – bo pamiec mam zawodna – ale widząc po otoczeniu – z wieloma rzeczami jest jak z nauka chodzenia i plywania czy jazdy na rowerze. Najtrudniejsze sa poczatki. Oni zyja obecnie z high techu i akumulacji kapitalu. Zanim im sie pogorszy to dlugo jeszcze, mysle ze pojdzie to droga rozwarstwienia – bogaci beda jeszcze bardziej bogaci a biedni biedniejsi. Biednym zostana tylko iluzje potegi.
        Polska nie ma kapitalu i know-how i wpada w pulapke sredniego rozwoju. Jakis czas temu mialem u siebie jako pacjenta jednego z CEO duzych firm i on do mnie – wie Pan, na Slasku mamy inzynierow co tyraja za 600CHF miesiecznie a tutaj to za 6000 nikogo nie znajdziemy… Wy to jestescie tam w PL glupi ze sie tak dajecie..a ja mu -wie Pan, CEO w Bukareszcie tez moze zadowolic sie ulamkiem Panskiego uposażenia..

        Oni stanowia o kierunkach rozwoju i definiuja trendy. Dopoki systremy kreacji pieniadza beda dzialaly tak jak obecnie -to jeszcze moga duzo namieszac – ale nie znam sie na tym… Patrzac na dzieci znajomych, ktore dziedzicza kamienice na Bahnhofstrasse w Zurychu i ktore nie musza myslec o tym jak zarobic na chleb – to im nie zazdroszczac widze ze nie ma sie szans jesli taki czlowiek po pierwsze bedzie dywersyfikowal swoje zyski z Miete a po drugie – moze pozwolic sobie na najlepsza edukacje dla swoich dzieci. Jak ktos ma pecha i urodzi sie w warminsko-mazurskim gdzies pod Goldapia to jak nie bedzie mial wsparcia – to sie zmarnuje. Truizmy prawie ale – niewielu ma dzis szanse sie wybic na poziom startu wielu ludzi, ktorzy z definicji zajda dalej, chocby i mieli solidne deficyty kognitywne

        Reply
        • 9 lutego, 2017 at 10:39 pm
          Permalink

          Obecnie trwa walka o zmiany w obrębie systemu kreacji pieniądza. Wiekszy udział w zakresie decydowania o jego kształcie zyska Azja.

          Jako ciekawostka,choć z zachowaniem zdrowego dystansu do takich raportów:
          https://geopolitics.co/vital-issues/ben-fulford/the-long-awaited-arrests-of-cabalists-are-supposed-to-start-this-week/

          Oczywiście masz racje: obecnie przy Szwajcarach jestesmy nędzarzami ale mamy potencjał i jako naród i jako terytorium. Tylko klasa polityczna która będzie narodowi przewodziła musi być ulepszona. Szwajcarzy byli nędzarzami jeszcze 100 lat temu. Dlaczego Polska nie ma być taką nową Szwajcarią? na swoją miarę i możliwości i w oparciu o surowce podlinkowane przeze mnie w odrębnym komantarzu. Potrzebujemy gigantycznych pieniędzy na skok rozwojowi. Takie pieniądze moga pochodzić tylko z wydobycia surowców. W tym metali ziem rzadkich, którymi oprócz Chin jesteśmy największym na świecie właścicielem.

          Reply
          • 9 lutego, 2017 at 10:53 pm
            Permalink

            Polska ma problem demograficzny i chca ci u koryta zapewnic sobie wybort poprzez swoje wlasne brunatne koszule. Byc u koryta, kupic sobie pieniedzmi tych bardziej zaradnych glosy lumpenproletariatu. Tak sie nie da. Na krotka mete ujdzie, bo sie w spiski wrazego ukladu i opozycji da ale jak w garnku zabraknie to suweren sie wkurwi.

            Demografia nie udzwignie dlugu. Dlug nie bylby sam w sobie tak zly gdyby inwestowano w know how ale – dlug jest bo trzeba kupic sobie glosy wyborcze.

            Widzisz jakas perspektywe ? Ja nie widze, nie z ludzmi, ktorzy wierza ze rzad daje im cos co inny zly rzad ukradl.

  • 9 lutego, 2017 at 10:22 pm
    Permalink

    Co by drogie rodaczki i rodaków podnieśc troszkę na duchu i stymulować wzrost pozytywnego postrzegania starego kraju link:

    http://www.suwalki24.pl/article/3,suwalszczyzna-posiada-najcenniejsze-zloza-europy

    Ja wiem, że to szacunki może trochę zawyżone, wyliczone wg wysokich cen, które mogą spaść, jak wiem że degradacja środowiska, że koszty wydobycia ale ja się tak zastanowicie to dostrzeżecie, że Polska jest bardzo bogatym biednym krajem. Trzeba ją tylko z tej biedy wyrwać i musi to zrobić nasze pokolenie. Także wykorzystując Wasze obycie, doświadczenia życia w Szwajcarii. Weźmy z organizacji CH to co jest dobre, dodajmy do naszego potencjału i wyjdzie dla naszych dzieci coś jakby taka sześć razy większa „Szwajcaria Polska”. Uściski dla wszystkich: naszej autorki Joanny, czytelników i dyskutantów 🙂

    Reply
    • 9 lutego, 2017 at 10:41 pm
      Permalink

      Spolka Ammono i synteza krysztzalow azotku galu… co dzis?
      Grafen ? -co dzis?
      Niebieski laser ? to samo…

      Co bylo z histeria o gazie lupkowym?

      Know How Jarku, tego Polsce trzeba. Know how i potem jak Szwajcaria – rozwoju niczym ped masy i momentu bezwladnosci i energii w niej zmagazynowanej – kumulacji kapitalu. Tak jak w Dubaju – robia sie centrum finansowym w obliczu spadku istotnosci paliw kopalnych

      Reply
      • 9 lutego, 2017 at 11:01 pm
        Permalink

        tylko siegnięcie po surowce w oparciu o które zakupione lub wypracowane zostaną nowoczesne technologie. Bez mądrych polityków to sie nie stanie. Naród jako masa takich decyzji nie podejmuje. Potrzebne są światłe jednostki przy władzy a osoby poukładane do jakich i Ty należysz „wybyły” stad i do grajdoła wracać nie chcą….

        Reply
        • 9 lutego, 2017 at 11:17 pm
          Permalink

          Popatrz na CH i na Japonie oraz DE. Pominmy plan Marshalla dla DE.

          CH ma spolke ABB, Chiny ostatnio kupily Kuka od DE. Japonia czy ona ma surowce?
          Chiny zakazuja eksportu swoich lantanowcow bo know-how ma powstac u nich. Tylko produkty gotowe, wysokoprzetworzone. Jesli w obrebie przesmyku suwalskiego mialy by byc jakies zaklady to tylko rozwoj i produkcja mikroukladow.

          Co zrobila Korea Poludniowa w latach 80? To byl kraj biedny i zacofany. Na gornictwie nikt sie jeszcze nie dorobil i nie musze tutaj podawac przykladu eksploatacji koltanu w Afryce. Zreszta w koltan jest umoczony i Bayer i Szwajcarskie sluzby specjalne. Ale nikomu nic nie przeszkadza.

          Reply
          • 9 lutego, 2017 at 11:43 pm
            Permalink

            i tą opisaną przez Ciebie drogą powinnismy iść. Napisz do mnie maila na jarek.augustyn@interia.pl bo mam do przesłania namiary na sprawę która może zwiększyć agresję wobec Polaków w CH. Jutro odpiszę na Twojego maila.

  • 10 lutego, 2017 at 1:45 am
    Permalink

    Ja nie rozumiem czemu w ogole o tym pisac? Przeciez szwajcarski paszport(swisspass) nie jest wcale trudno dostac.Idziesz na Bahnhof, placisz 185fr i po trzech dniach przysylaja poczta ….i jest czarwony:)

    Reply
  • 11 lutego, 2017 at 6:51 pm
    Permalink

    co do naturalizacji to dodalbym ze… patrza na to kim jestes – przede wszystkim pragmatycznie – moi znajomi informatycy z firmami, zatrudniajacy ludzi nie mieli zadnych problemow, ich wrecz proszono o to by zechcieli byc Helwetami,

    jednak juz jeden co mial 55 lat nie mial latwo – i sprawa trwa, mimo pieniedzy. Oni patrza na to ile skorzystaja – podejrzewam ze kryterium podatkowo dochodowe to najwazniejsze kryterium

    Reply
  • 12 lutego, 2017 at 3:26 pm
    Permalink

    Spróbuję to na koniec nieco poukładać. Joanna, która prowadzi ten blog pisze z pozycji kogoś, kto ma swoje życie ustabilizowane i nie ma większych zmartwień. Medyk pisze z pozycji człowieka, który chce osiągnąć stabilizację, ale już dostrzegł, że droga jaką idzie nie za bardzo do tego celu prowadzi. Blog Joanny to taki tygodnik „Kraj Rad” we współczesnym wydaniu. A komentarze Medyka to taka dzisiejsza „Wolna Europa”. Prawda, jak zwykle, leży gdzieś po środku.
    Ja mieszkam w Niemczech. Od ponad 4 lat. Te 4 lata rozwiały wiele złudzeń i przyniosły wiele doświadczeń. Czasami bardzo gorzkich i bolesnych doświadczeń. Dużo się przez te lata nauczyłem. Na własnych błędach. Nie mam właściwie rodziny i na początek nie znałem w Niemczech nikogo. Stabilizację mam nadzieję osiągnąć pod koniec tego roku. Na razie są to jeszcze trochę ruchome piaski.
    Ale chcę napisać o jednym, o czym jestem bezwzględnie przekonany. Decyzja wyjazdu z Polski była moją najlepszą decyzją w życiu. Szkoda tylko, że tak późno podjętą. Ale jak powiedziała mi kiedyś pani Agnieszka z mojej VHS w Görlitz – na dobrą decyzję nigdy nie jest za późno.

    Reply
    • 13 lutego, 2017 at 10:49 am
      Permalink

      Tadeuszu, emigracja nigdy nie powinna byc lekiem na wlasne problemy. Ja tez przerobilem Niemcy. Co mi sie tam nie podoba to to ze placisz Arbeitslosenversicherung ale jak np. wynajmujesz mieszkanie od pracodawcy i prace stracisz to zgodnie z prawem jest sie bez prawa do zasilku i jakiejkolwiek pomocy. Przerabiane przeze mnie osobiscie jak i znajome pielegniarki.

      W Szwajcarii natomiast – zarzucasz Joannie Kraj Rad – nieslusznie moim zdaniem. W Romandie jest o wiele przyjemniej i mniej patologii wobec Usländerstwa niz w Ostschweiz. Zarobki nieco nizsze, ale jakosc zycia nieporownywalna. Co mi sie w Szwajcarii nie podoba to ta fasada i ten PR. A ludzi majacych umowy o prace na czas nieokreslony mozna pozbyc sie z dnia na dzien za pomoca sztuczek prawnych – bez powodu napisac zwolnienie ze niby nie mamy pracy dla Pani/Pana i bez Abfindungsgeld wyslac na zielona trawke kogos majacego 55 lat lub wiecej. Mam takich pacjentow srednio 5 razy w tygodniu. Niby kraj cywilizowany ale ma swoje za uszami. 19wieczny kapitalizm tez rzadzi, a w przypadku imigrantow to czasami robia sobie co chca.

      Po drugie inaczej wyglada emigracja dla lekarza, ktory ma specjalizacje, inaczej dla lekarza po studiach medycznych, inaczej dla software developera, inaczej dla kogos kto zostawia rodzine w PL i ciezko tyra na chleb na budowie czy w gospodarstwie rolnym. Po trzecie – nawet majac tutejsza malzonke i pozycje – nie jest sie do konca akceptowanym, bo jest sie nie szwajcarem. W rodzinie mojej zony – ludzie z pozycjami, czy to Kaderstellen w bankach czy Ltd. Oberarzt w szpitalu – okolo 2/3 zerwalo kontakty jakiekolwiek bo dla nich moja zona popelnila mezalians – Rassenschande nazwala to ciotka – lepiej byc narkomanka, prostytutka czy nie wiadomo kim niz wyjsc za usländera. Czesc rzeczy z tych ladnych to zwykla fasada, taki PR. Jeden wuj chcialby mi powiedzial ze najchetniej by mnie zastrzelil za shanbienie honoru rodziny ale nie zrobi tego z tego powodu ze zabilby szczura a musialby odpowiadac jak za czlowieka. Tez manager, skonczyl ETH w Zurychu i ze studiami MBA, bardzo szanowany. Czy na podstzawie ksenofobii pojedynczych psychopatow mialbym generalizowac?

      Wiem jedno. Prywatnych uprzedzen nie nalezy przenosic na cale grupy czy kraj.

      Czy na tej podstawie mialbym oceniac Szwajcarie ? Nie, bo codziennie spotykam cudownych ludzi.

      Co mnie uderza – polskie wyparcie. O Szwajcarii i Szwajcarach wiekszosc mowi z pozycji kompleksow. Polskich kompleksow. A nie ma moim zdaniem ku temu podstaw.

      Reply
      • 13 lutego, 2017 at 9:54 pm
        Permalink

        Drogi Medyku.
        Dziękuję serdecznie za komentarz. Ponieważ oboje mieszkamy na obczyźnie, mamy takie same lub podobne doświadczenia życiowe.
        Daleki jestem od generalizowania. Nigdy nie uważałem, że każdy Niemiec to faszysta, Czech to tchórz, Szwed to zboczeniec, Ukrainiec to urodzony morderca, a Rosjanin to wiadomo – kacap, czyli wszystko, co może być najgorszego.
        Ja mam niewielki krąg znajomych w Polsce. Jest to szwagier i jego rodzina, koledzy ze studiów i później z pracy. Zresztą kontakty te są coraz rzadsze. Ci ludzie często mają inną opinię i nie próbuję ich już przekonywać do moich racji. Obawiam się, że dla wielu ludzi w Polsce Niemcy to tylko Hitler i „odwieczny wróg” i nic innego. Obce mi jest także to co Niemcy nazywają Schadenfreude. Czasami się zastanawiam, czy brak negatywnych emocji nie świadczy o jakimś zubożeniu psychicznym.
        Jak napisałeś, emigracja ma inny wygląd dla lekarza, robotnika, czy emeryta. Mnie dotyczy to ostatnie. Tak, niestety, jestem już starym człowiekiem. W tym roku skończę 65 lat. Niemcy to mój wybór na emeryturę. Wybór z rozsądku. Wyborem z miłości byłaby Portugalia. Północna Portugalia. Gdzieś w górach w okolicach Porto. Uczyłem się nawet swego czasu języka portugalskiego, lubię muzykę fado. Niestety, nie stać mnie teraz na to. Może jeszcze kiedyś, może jeszcze zdążę. Helene Fischer śpiewa taką piosenkę „Ich geb nie auf”. Ja też tak sądzę.
        Dlaczego wybrałem świadomie, i rzec można z premedytacją, emigrację? Chętnie się podzielę tą wiedzą, jednak jestem tu gościem u Joanny. Musiałbym więc otrzymać na to wyraźne przyzwolenie gospodyni tego bloga.
        Teraz chciałbym tylko zwrócić uwagę na lustrzane odbicie problemu akceptacji. Czyli mówiąc wprost – jak odbierają naszą emigrację nasze rodziny i znajomi w Polsce.
        U mnie generalnie jest brak akceptacji. Począwszy od żony, która mnie de facto opuściła i wróciła do Warszawy. Nie jestem w stanie jej przekonać. Dla niej Niemcy to faszyści, którzy przy pierwszej okazji przyjdą ją zamordować. To już choroba, czy nadal tylko niezasadne uprzedzenie? Nie wiem. Nie widzę wyjścia z tego tunelu.
        Dalej idzie koleżanka z liceum z Gdańska. Z rozmów przeszła na SMS-y z życzeniami świątecznymi. Próbowałem dzwonić – nie odbiera. Miałem kontakt z dwoma kolegami ze studiów. Z jednym kontakt się urwał już wcześniej. Opuściła go żona. Od tego czasu nie odzywa się do mnie, bo uważa mnie za niemoralnego człowieka. Trudno. Tym sposobem pozostał mi kontakt tylko z kolegą Andrzejem. Kontakt polega na tym, że on dzwoni do mnie z życzeniami na Tadeusza, a ja miesiąc później na Andrzeja. I jak to już weszło od 4 lat w zwyczaj, nie omieszka za każdym razem podkreślić, że nie rozumie jak można mieszkać we wrogim kraju, że on jest patriotą, że Niemcy są głupi, bo on z nimi pracował i dobrze wie.
        Koledzy z pracy to tak pół na pół. Większość ma dzieci na emigracji, więc wiedzą z własnego doświadczenia jak to wygląda. Ci co mnie lubią, to cieszą się, że mam lepiej, ci co mnie nie lubią, to pewnie mi życzą, aby mi krowa zdechła. Na szczęście nie mam krowy.
        I jeszcze krótko o szwagrze. Nigdy tu u mnie w Niemczech nie był, pomimo tego, że go wielokrotnie zapraszałem. Ja tłumaczę sobie, że może nie lubi jeździć pod wiatr. A w Polsce wieją przeważnie zachodnie wiatry.

        Reply
        • 14 lutego, 2017 at 2:50 pm
          Permalink

          To smutne, że ludzie się od Ciebie odwracają ze względu na to – jak mówisz – że wyjechałeś z Polski. W moim przypadku są tylko dwie negatywne tendencje: 1) całkowicie naturalna utrata znajomych z względu na odległość, jaka nas dzieli, brak regularnych spotkań, 2) niektórzy znajomi z PL traktują mnie jak bankomat: „Ty ze Szwajcarii, to Ty stawiasz”. Na szczęście to tylko promil przypadków…

          Reply
    • 13 lutego, 2017 at 12:56 pm
      Permalink

      Naprawdę widzisz w moim blogu tygodnik „Kraj Rad”? :O
      No wiesz, nie będę wnosiła pretensji, że to obiektywne źródło informacji o Szwajcarii. Obiektywne to może jest… Animal Planet… I to pewnie jakieśtam wilki argentyńskie i morsy by wniosły oficjalny protest.
      Ale fakt: wiesz Tadeusz, pisze do mnie mnóstwo osób tak: „Napisz o dyskryminacji! Jak bardzo nam tu dają w kość!”, albo „Napisz o tym, że Szwajcarzy to brudasy i wieśniaki, niech się ludzie dowiedzą, a co!” Jakby to, że o czymśtam napiszę miało wpłynąć na ich rzeczywistość….
      Tymczasem część Szwajcarów to fajni, otwarci ludzie, część – nacjonaliści. W dodatku jeszcze NIGDY osobiście nie spotkałam się z otwartą dyskryminacją w Szwajcarii. Ja po prostu nie chcę mieć bloga, który będzie przedstawiał jedyną właściwą wersję rzeczywistości. Być może po prostu nie jestem takim człowiekiem, który widzi albo czarne albo białe…

      Reply
      • 13 lutego, 2017 at 9:50 pm
        Permalink

        Droga Joanno.
        Oczywiście, że nie widzę w Twoim blogu tygodnika wydawanego swego czasu przez Agencję Prasową Nowosti.
        Przepraszam za to grubiańskie przerysowanie. Na swoje usprawiedliwienie mogę podać tylko mój wiek, i wynikające stąd starcze zgorzknienie. Oraz brak humanistycznego wykształcenia. Jestem z wykształcenia inżynierem mechanikiem. Mnie uczono budować lokomotywy, a nie tworzyć piękne parabole literackie.
        Bardzo lubię czytać Twój blog. Cenię go za niezmiennie wysoki poziom. I piękny język pełen młodzieńczej radości i dziewczęcej subtelności.
        Ja też, podobnie jak Ty, nie jestem takim człowiekiem, który widzi albo czarne albo białe…
        Czasami trzeba mieć po prostu szczęście. Szczęście to po niemiecku das Glück, a po francusku le bonheur.
        Pozwolisz, że podam przykład z własnego doświadczenia. Moje początki w Niemczech to kurs języka niemieckiego. Od zera. Mój rosyjski i francuski tu mi w niczym nie był pomocny. Jedyne rozsądne rozwiązanie to tak zwany Integrationskurs, czyli 6 modułów nauki języka po 100 godzin każdy i Orientierungskurs, czyli 60 godzin nauki o Niemczech. Razem 660 godzin nauki. Na koniec 2 egzaminy: z języka niemieckiego na poziomie B1 i z wiedzy o Niemczech. Pozytywny rezultat daje w przyszłości prawo do ubiegania się o niemieckie obywatelstwo.
        Zacząłem ten kurs w Volkshochschule w Görlitz. Grupa 11 osobowa, w tym 9 Polaków, 1 Portugalka i 1 dziewczyna z Ukrainy. Wszyscy płaciliśmy za kurs. Jeden moduł to 254 €. Jak ktoś miał niemiecki meldunek to 120 €. Ja jeszcze wtedy nie miałem. Najmłodsza dziewczyna 20 lat, ja najstarszy, wtedy w styczniu 2013 roku 61 lat. Wszyscy byliśmy na tym kursie bo chcieliśmy się języka niemieckiego nauczyć. Pomagaliśmy sobie wzajemnie. Nasza pani od niemieckiego stwierdziła, że takiej dobrej grupy jeszcze nie miała. Nie za bardzo wtedy rozumiałem na czym ta nasza wyjątkowość polegała. Przecież po to ludzie chodzą do szkoły aby się uczyć. Zrozumienie przyszło później.
        Niestety, musiałem przerwać kurs. Powróciłem później do nauki, już z inną grupą. Tu zacząłem od 2 modułu. I poznałem inny świat. Po pierwsze więcej uczniów w grupie. W 5 module już 22, po drugie niewielu płaciło za kurs. Za większość płacił Arbeitsamt (urząd pracy). Albo powtarzali kurs jeszcze raz od 4 modułu, albo zamierzali tak zrobić. Czyli nie chcieli się uczyć. Bo po co iść do pracy, jak można rżnąć głupa w szkole i brać pieniądze z urzędu. Na szczęście byli też w tej grupie ludzie, którzy chcieli się uczyć, więc miało to jeszcze jakiś sens.
        Tak doszedłem do 5 modułu. I znów musiałem zrobić przerwę w nauce. Czasami w życiu jest pod górkę. Wróciłem do nauki już w innej szkole. Skończyłem kurs (6 moduł języka i Orientierungskurs) w Euro-Schulen Görlitz. Tu to już była kompletna fikcja. Grupa liczyła ponad 20 osób, ale chodziła połowa. W 6 module przerabialiśmy podręcznik z 4 modułu, gdzie w Volkshochschule w 5 module przerobiliśmy podręcznik do 5 modułu, a w 6 module nie przerabia się żadnego podręcznika tylko ćwiczy się testy egzaminacyjne. Za kurs płaciłem tylko ja i dziewczyna z Ukrainy. Reszta to byli beneficjenci niemieckiego systemu dla ludzi z oboma lewymi rękoma.
        Podsumowując. Masz szczęście, to trafisz do dobrej grupy uczniów. Nie masz szczęścia, to nie trafisz. Nie masz na to żadnego wpływu. Ani szkoła. Ani nauczyciele. Po prostu das Glück. Albo le bonheur. W ostateczności może być счастье.
        A co ze mną. Zaliczyłem oba egzaminy. Orientierungskurs zaliczyłem na 33 punkty na 33 możliwe. Egzamin z niemieckiego też najlepiej w grupie. Z rozmowy w języku niemieckim dostałem 100 punkty na 100 możliwe.
        Po rozdaniu świadectw poszliśmy coś zjeść i popić nieco. Oczywiście prawie wszyscy ocenili wyniki egzaminu za jawnie niesprawiedliwe. No bo oni młodzi, po 15 lat w Niemczech i większość oblała egzamin. A ja tak krótko w Niemczech. I stary. Pewnie mi zaliczyli z litości.
        C’est la vie!

        Reply
        • 14 lutego, 2017 at 2:55 pm
          Permalink

          No, no, jakby wszyscy inżynierowie mechanicy pisali tak pięknym językiem… 😉
          Gratuluję zacięcia i motywacji. Myślę, że jesteś wyjątkiem wśród swoich rówieśników, którzy uważają, że są za starzy na naukę. A niećwiczone mięśnie przestają działać… Z mózgiem działa to identycznie!
          Mój tata teraz też na emeryturze stwierdził, że się nauczy angielskiego. I wkuwa dniami i nocami, myślę, że zacięcia i tempa nauki pozazdrościłby niejeden młodzik.

          Reply
          • 14 lutego, 2017 at 3:31 pm
            Permalink

            Zdajesz sobie sprawę, Joasiu, że Twój blog przyciąga ciekawych, wartościowych ludzi? No zapaliła się nam tutaj taka Lampka 😉 i promieniuje na rodaków przyciągając nas do bloga niczym ćmy do lampy. Dzięki, dzięki, dzięki!

  • 14 lutego, 2017 at 11:05 pm
    Permalink

    Fakt. Dzięki blogowi sama poznaję dużo fantastycznych, inteligentnych ludzi, którzy (co rzadkie) potrafią wysłuchać drugiej strony i przyznać, że nie mają racji, gdy jej nie mają… Nie wiem nawet skąd się takie osoby wynalazły, bo ja takich nie widzę na forach lub innych miejscach w Internecie…

    Reply
    • 15 lutego, 2017 at 10:08 am
      Permalink

      Reprezentujemy taki poziom jak gospodyni bloga – wysoki :). To przecież dobrze, że kultura wśród nas nie ginie, że wiemy co to szacunek, że umiemy się posługiwać naszym pięknym językiem. To wszystko prosta zależność: jest takie miejsce u Ciebie – więc do niego lgniemy.

      Reply
    • 16 lutego, 2017 at 10:25 am
      Permalink

      Ja bardzo lubię czytać właśnie komentarze – to własnie odsłaniają (nie zawsze, ale przeważnie) jacy jesteśmy naprawdę. I tak z zainteresowaniem śledziłam teraz wymianę zdań między Jarkiem i Medykiem oraz historię Tadeusza czy starsze komentarze pod innymi Twoimi artykułami. Faktem jest, że nie ma tutaj typowych trolli. Czytelnicy mają różne poglądy, ale nie równają z ziemią innych. I oby tak dalej 🙂

      Reply
  • 15 lutego, 2017 at 2:24 pm
    Permalink

    Przeczytałam z uwagą wszystkie komentarze do wpisu i pozwolę trochę odnieść się do nich. Z przyjemnością czyta się Wasze teksty, choć na pierwszym miejscu jest Joanna, bo w końcu to Jej blog. Jednak te dyskusje między Wami i taka wymiana poglądów powoduje, że ten blog żyje i to jest bezcenne. Zasługa Joanny, zdecydowanie. Teksty, które się pojawiają, zachęcają do dyskusji i wyrażania poglądów. Niewątpliwie pojawił się krąg fajnych i inteligentnych ludzi, co czyni ten blog co raz ciekawszym. Joanno nie zaprzestawaj tylko pisz jak najwięcej i jak najczęściej, a i dzięki temu będą pojawiały się interesujące osoby ze swoimi komentarzami i spostrzeżeniami. Trafiłam na bloga Joanny przez przypadek, choć niektórzy mawiają, że przypadków nie ma. Dzięki Niej poznaję Szwajcarię, a Wasze komentarze są ciekawe i uzupełniają moją wiedzę o nowe rzeczy. O Szwajcarii nie wiele wiedziałam. Byłam tylko raz i to przez tydzień. Co więc można powiedzieć o kraju po takim krótkotrwałym pobycie? Nic. A teraz wiem co raz więcej. Same wpisy inspirują mnie też do tego, żeby niektóre tematy zgłębiać i doczytywać gdzie się da. Nie zawsze starcza czasu, bo i praca i codzienne obowiązki, ale są też dni kiedy mogę poświęcić więcej uwagi na lekturę. Właśnie dzisiaj mam taki dzień. Kilku klientów odwołało spotkania, więc ja czym prędzej jestem na blogu Joanny, wykorzystując te wolne chwile, które nieoczekiwanie się przydarzyły. Dla mnie istotne, że te teksty Joanny mają tekst i są o czymś. O pierdołach mamy mnóstwo blgów i informacji, a to czy w tym sezonie modne są rzęsy czarne, czy brązowe, czy warto nosić buty na obcasach, czy nie, itp. To też jest ważne, szczególnie dla kobiet, sama coś o tym wiem, ale ważna jest także głębsza strona życia. Blog Joanny właśnie mi to daje. Poza tym jakiś czas temu stanowił dla mnie swoistą terapię na skołataną duszę. Joanno bardzo Ci za to dziękuję.

    Reply
  • 26 lutego, 2017 at 4:58 pm
    Permalink

    a tak w ogole to do Einbürgerung – wazne jest to czy Twoi rodzice zyja czy nie a jak zyja to czy maja w Polsce cos co ich trzyma. W piatek spotkalem Czecha – inzyniera z branzy IT ktory w Zurychu ma firme i …. nie dostzal obywatelstwa bo mimo zatrudniania wielu Szwajcarow – Helvetia nie chce aby mial mozliwosc laczyc rodziny.

    Boja sie obciazania systemu socjalnego, maja na tym punkcie zajoba. Co oczywiscie nie przeszkadza wyrzucac dziesiatek tysiecy CHF na osobe miesiecznie tych co juz sa i kombinuja,

    W moim przypadku przetlumaczone dokumenty o tym co ma moja rodzina w PL pomogly -inaczej nie dostalbym bo przeciez sciagne armie polskiego usländerstwa, ktore tylko marzy o szwajcarskim zasilku.

    Reply
    • 26 lutego, 2017 at 4:59 pm
      Permalink

      Czeski Informatyk ma ponad 65 letnich rodzicow, zyjacych w Pradze no i po nadaniu obywatelstwa moga byc w CH teoretycznie przeciez wiec nei,

      Reply
  • 1 marca, 2017 at 5:48 pm
    Permalink

    „świetna sprawa jest taka, że ze szwajcarskim paszportem uzyskuje się prawo głosu i można w pełni brać udział w życiu politycznym Szwajcarii.” Otóż to właśnie. Osobiście – tu mieszkam i tu chcę zostać, tu pracuję i płacę podatki – chciałabym więc również brać udział w podejmowaniu decyzji, które przecież i mnie dotyczą.
    Co do wyglądu paszportu, moim zdaniem unijne są brzydkie – kolorowy szwajcarski jest o wiele ładniejszy 😉 Zwróciłaś uwagę, że na każdej jego stronie prezentowany jest inny zabytek? IMO b. fajny pomysł.

    Reply
  • 26 marca, 2017 at 12:53 pm
    Permalink

    Excellent blog here! Also your web site loads up fast! What host are you using? Can I get your affiliate link to your host? I wish my web site loaded up as fast as yours lol

    Reply
    • 15 maja, 2021 at 6:01 pm
      Permalink

      Co w tym tak kontrowersyjnego?

      Reply

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.