Jak hałasować w Szwajcarii to… w odpowiednich godzinach!

Temat hałasu w Szwajcarii już się trochę przewijał w moich artykułach. Był to jednak głównie hałas, którego źródłem była sama autorka tego tekstu. Opowiadałam Wam, że kiedyś na święta dostałam od sąsiadów z dołu wymowny prezent: papucie z półmetrową warstwą amortyzacji? To są oczywiście typowi Szwajcarzy…

Może i pojadę teraz stereotypem, ale mam wrażenie, że Szwajcarzy są bardziej wrażliwi na hałas niż Polacy, a mężczyźni bardziej wrażliwi na hałas niż kobiety. Pierwsza teza jest według mnie łatwa do wytłumaczenia.

Większość z nas wychowywała się w komunistycznych blokach, gdzie każdy wiedział, kiedy sąsiadka bijała kotlety, sąsiad bijał sąsiadkę, a „Aaaaaaśka, chodź na podwórko” miała akurat szlaban za pogryzienie psa. Druga część za to wychowywała się na wsi z psami, które bynajmniej nie były tak dobrze wychowane jak te helweckie i nocami zwykły wyrażać cały swój wyjący żal, że zamiast szlajać się po krzakach z koleżkami, pić z brudnych kałuż wodę niewiadomego pochodzenia i uganiać się za suczkami wątpliwej proweniencji, muszą pilnować obejścia. A spać przecież trzeba było.

Później nadeszły studenckie czasy i studenckie mieszkania, gdzie po mniej więcej roku można było spać na głośniku w centrum imprezy. Założę się, że horror „Studencka masakra piłą mechaniczną” byłby najnudniejszym filmem świata. Wariat po odpaleniu tytułowego sprzętu pięć centymetrów od głowy studenta zamiast okrzyku strachu usłyszałby zaspane: „Stary, kurwa, nie przesadzasz? Jutro mam egzamin, przełącz Slayera na coś spokojniejszego.”

Szwajcarzy wynaleźli jakimś dziwnym niepojętym sposobem patent na nieszczekające psy, dyskretne dzieci, bicie kotletów przez szmatkę i chodzenie na paluszkach. Jednym słowem: naprawdę potrafią żyć bezdźwięcznie i zwykle oczekują tego od swojego otoczenia. A otoczenie… no cóż, 25% mieszkańców Szwajcarii ma korzenie emigranckie, więc naprawdę różnie bywa z tym przestrzeganiem ciszy nocnej. Najgorszą sławą w tym względzie w Romandii smucą się Portugalczycy. Niedawno w mojej gminie do wielkiego domu po drugiej stronie drogi wprowadziła się wielka, portugalska, wesoła rodzinka i się zaczęło! Jestem w stanie im wybaczyć wiele, ja też lubię dobrą zabawę, ale niestety nie podzielamy tego samego gustu muzycznego, wobec czego z prawdziwą niecierpliwością czekałam na interwencję. Nie musiałam długo czekać. Praktycznie następnego wieczora po wprowadzce pod domem pojawiły się dwa radiowozy, a tydzień później w mojej skrzynce pocztowej znalazłam taką oto informację od mojej gminy:

skan1

Walka z hałasem (bardzo przepraszam za plamy po winie…)

Jak w takim razie żyć w Szwajcarii i nie dostać mandatu za zakłócanie ciszy nocnej / dziennej? Może najpierw warto zapoznać się z regulacjami odnośnie tego, kiedy ta cisza obowiązuje. Uwaga! Dokładne godziny, w których nie można bić męża i kotletów zależą od Waszej gminy, dlatego niestety nie możecie kierować się informacjami, które podam Wam poniżej. Są to tylko i wyłącznie dane aproksymatywne, które mogą się różnić +/- 1-2 h w zależności od Waszego miejsca zamieszkania:

KIEDY NIE MOŻNA HAŁASOWAĆ?

–       dni powszednie pomiędzy 12 a 13 i 20 a 7,

–       soboty od 17 do poniedziałku do 7,

–       wszystkie niedziele i święta.

Od tych reguł są pewne wyjątki – i nie, wyjątkiem nie są urodziny wujka Miecia, zaliczony egzamin czy przystojny kolega z sąsiedniej klatki. To jest Sylwester – wtedy nie oczekujcie rychłej interwencji policji. Drugim wyjątkiem są pilne prace rolnicze. Jeśli trzeba coś tam skosić, coś tam podlać, można to robić poza wyznaczonymi godzinami.

Co robić, gdy chcemy zrobić domówkę? Polecam przygotowanie przepięknych personalnych karteczek z przeprosinami za ewentualny hałas i podrzucenie tych karteczek do skrzynek na listy sąsiadów. Dobrym pomysłem jest podrzucenie jakiejś niewielkiej łapówki, np. przyklejenie do kartki jakiejś gustownej czekoladki, czy ciasteczka. Tu przyznaję, że ta słodka idea małego demotywatora do interwencji sąsiedzkiej nie pochodzi ode mnie, ale od Agnieszki z bloga Kultura po szwajcarsku.

No więc, hałas! Dodam personalną ciekawostkę o tych wszystkich hałasowych grzechach, które dobrze pamiętam i żadnego nie żałuję. Za zakłócanie ciszy nocnej w czasie burzliwych studenckich lat autorka tego bloga wylądowała aż dwa razy w sądzie grodzkim. Raz winę na siebie wzięła na klatę moja koleżanka, drugim razem nie dało się wykpić i tak to przez kilka lat moja kartoteka była tak brudna jak glany po Woodstocku.

A Wy? Jak sobie radzicie z kwestiami ciszy / hałasu w Szwajcarii czy też w naszej Ojczyźnie? Mieliście kiedyś gorzkie tete-a-tete z wkurzonymi stróżami porządku lub wąsatym sąsiadem w gustownej piżamce w słoniki? Czy to może raczej Wy jesteście takim pistoletem na głośnych sąsiadów…? Zgadzacie się ze mną, że Szwajcarzy są o wiele bardziej wrażliwi na dźwięki niż Polacy?

43 komentarzy o “Jak hałasować w Szwajcarii to… w odpowiednich godzinach!

  • 2 sierpnia, 2016 at 6:26 pm
    Permalink

    A mi się to podoba szczerze mówiąc. Pistoletem na sąsiadów nie jestem, bo w Polsce jeśli się da do zrozumienia, że przeszkadzają ci dzieci to zrobią z człowieka jakiegoś potwora, ale moje następne mieszkanie będzie na ostatnim piętrze 😉 Idei domówek (w mieście) też nie nigdy nie rozumiałam – po co gotować, sprzątać i przeszkadzać sąsiadom, jeśli można po prostu iść do knajpy? 😉

    Nie wiem, czy tu nowe bloki są dobrze wyciszone, czy ludzie jacyś spokojni i po pracy po prostu padają spać, ale nie słyszę sąsiadów w ogóle i tak jest fajnie, sama też chyba jestem nieuciążliwa. Chociaż słyszałam historie o szwajcarskich sporach sąsiedzkich o mycie siebie lub naczyń po 21 i tego już nie rozumiem, przede wszystkim jakim cudem ktoś to słyszy, a potem nie wstydzi się awanturować.

    Reply
    • 4 sierpnia, 2016 at 2:43 pm
      Permalink

      Idea domówki jest taka, żeby nie trzeba było wracać po imprezie do siebie w nocy tłukąc się nocnymi autobusami które jeżdżą dziwnymi trasami i to raz na dwie i pół godziny. W przeciwieństwie oczywiście do gości, którzy to będą musieli przecierpieć w ramach zemsty za zdemolowanie nam mieszkania i nieprzyniesienie niczego do jedzenia tudzież picia na rzeczoną domówkę.

      Reply
      • 4 sierpnia, 2016 at 5:10 pm
        Permalink

        A ja myślałam, że idea domówki jest taka, że jest tanio 😀

        Reply
      • 17 sierpnia, 2019 at 8:54 pm
        Permalink

        Poczekam jak pomieszkasz tu ze 20 lat , gwarantuje ze zmienisz zdanie:)

        Reply
    • 14 października, 2016 at 3:51 pm
      Permalink

      Jeśli będziesz miała małe dzieci, to zrozumiesz sens domówek:)

      Reply
  • 2 sierpnia, 2016 at 6:41 pm
    Permalink

    Pani Joanno, dziękuję! Wszyscy znajomi mówią, że ze swoim umiłowaniem ciszy jestem ekstremistą i purytaninem (albo, że mnie po**bało), a tu proszę – wygląda na to, że jestem Szwajcarem! Pozdrawiam!

    Reply
    • 2 sierpnia, 2016 at 7:04 pm
      Permalink

      Aaaach! Mężczyźni tak mają! 😀 Dziwnym sposobem zapomniałam pociągnąć tego wątku w artykule, ale wydaje mi się, że płeć piękna potrafi „wygłuszać” sobie w głowie wszelkie uciążliwe hałasy. Płeć niepiękna natomiast słyszy każdy stukot w silniku (co dla mnie jest jak magia!).

      Reply
      • 2 sierpnia, 2016 at 10:59 pm
        Permalink

        Akurat nie chodzi o takie detale (jestem niezmotoryzowany i dlatego tęsknie patrzę w stronę CH), tylko o nowych sąsiadów organizujących imprezy słowne (i tak dobrze, że nie muzyczne) znacznie po 22:00 oraz niedzielne remonty i remanenty. O psich koncertach w blokach już nie wspomnę. Dlatego marzy mi się miejsce z dyscypliną społeczną, gdzie po prostu w takich wypadkach wzywa się policję, a nie zaciska zęby.

        PS – Śmiem się domyślać, że hałasującym-recydywistom można wypowiedzieć umowę najmu i z czasem skutecznie utrudnić poszukiwanie lokum?

        Pozdrawiam raz jeszcze i dziękuję za całe to miejsce. 🙂

        Reply
        • 3 sierpnia, 2016 at 9:35 am
          Permalink

          O, w takim razie wydaje mi się, że Szwajcaria byłaby dla Ciebie rajem – transport publiczny tu chodzi jak w szwajcarskim zegarku i jest cicho! (przynajmniej na wsiach, gdy ma się sąsiadów Szwajcarów, a nie ekspatów).
          Tak, można wyrzucić z mieszkania za nieprzestrzeganie regulaminu budynku – czyli za hałas. A z brudną kartoteką nie da się znaleźć nowego mieszkania.
          Ja również pozdrawiam! 😀

          Reply
  • 2 sierpnia, 2016 at 8:41 pm
    Permalink

    Ciekawostka ode mnie. Podobno miedzy 12-14 godzina, dzieci nie moga bawic sie na placu zabaw. Kolezanki opowiadaly, ze przed placem zabaw moze byc umieszczona tabliczka z taka wlasnie informacja. To dla tych wszystkich co nie wiedza, ze w tych godzinach je sie obiad, odpoczywa badz drzemie i wszelki halas, tym bardziej smiejace sie, piszczace, wrzeszczace cudze dziecko nie jest dobrze widziane. Mnie osobiscie nikt nigdy nie zwrocil uwagi. Odkad jestem swiadoma tej reguly, staram sie nie chodzik w tych godzinach, Tylko moje dziecko zawsze wtedy chce isc i musze klamac ze plac zabaw jest zamkniety. 🙂
    Ogolnie uwazam, ze nalezy jasno powiedziec co i kiedy wolno i co wazne – przestrzegac tego. Wszystko tez zalezy jakich ma sie sasiadow. Mozna trafic na kogos na prawde upierdliwego. Wczesniej mieszkalam w UK i tam sasiedzi moga wejsc ci na glowe i nic nie mozna z tym zrobic. Policja nie pofatyguje sie nawet do sasiada ktory wyzywa cie przez drzwi i straszy psem. i nie wazne, ze kolejna noc gra na komputerze tak glosno, ze slyszysz dokladnie dialogi w grze. A wracajac do Szwajcarii, jeszcze jedna smieszna historyjka. Moj syn mial faze, ze wieczorem nie chcial isc do lozka i strasznie sie buntowal i ryczyal wieczorem. Strasznie sie z tym czulam, glownie ze wzgledu na sasiadow. Moja pani z MVB Muttervatterberatung doradzila mi abym na tablicy ogloszen przyczepila zdjecie mego synka z krotka infomacja tlumaczaca powody ryku mego syna. Na poczatku wydala mi sie ta propozycja smieszna, ale swoja droga przynajmniej sasiedzi wiedza ze dziecko nie jest moltretowane przeze mnie i nie patrza na mnie na klatce jak na jakiegos tyrana. No i nie zglosza tego do jakiegos urzedu.
    PS. A co zrobic z sasiadami, ktorzy sa masakrycznie glosno podczas seksu…i to zawsze w niedziele i piatek…i to zaraz po polnocy???

    Reply
    • 2 sierpnia, 2016 at 8:51 pm
      Permalink

      Hmmm… wiem! Być jeszcze głośniej! 😀

      Reply
  • 2 sierpnia, 2016 at 10:43 pm
    Permalink

    U mnie bylo znacznie gorzej corka miala kolki 100 dni placzu, tylko 3 miesiace kazdego wieczoru od 19 do polnocy. Odwiedzilismy osobiscie sasiadow I przepraszalismy wyjasniajac sytuacje. Za to nasi sasiedzi odkurzali po 19 bo wtedy taniej. Sprzatac klatke przychodzili w sobote o 8 rano tlukac sie miotla o sciany. Bardzo tez nie lubilam rozmow na korytarzu co bylo w zwyczaju bloku bo byl nosny halasem jakby go zbudowali z tektury albo pojedynczej cegly. To z czesci niemeicko jezycznej. W francusko jezycznej usilowano nam wmowic iz zablokowalismy wjazd do garazu bo jestemy nowi a jak nie my to na pewno nasi goscie, gosci nie mielismy. Policja przyjechala I znalazl sie pan blokujacy nasz wjazd ale byl w innym bloku.

    Reply
    • 3 sierpnia, 2016 at 9:37 am
      Permalink

      Masakra! Ja myślałam, że dziecko to jedyny usprawiedliwiony hałas w godzinach ciszy nocnej. Nawet by mi do głowy nie przyszło tłumaczenie się komuś z tego, że dziecko płacze…
      A tym blokowaniem wjazdu to zwyczajne chamstwo, nawet nie wiem, jak to skomentować.

      Reply
      • 4 sierpnia, 2016 at 12:58 pm
        Permalink

        Mi by tez nie przyszlo do glowy ale mielismy odwiedziny sasiada ktory wrazal zaniepokojenie co robimy z malym dzieckiem coz pozostalo nam tylko poinformowac innych. Jak corka miala 2 lata maz bawil sie z nia w zwierzeta I tez nas odwiedzil inny sasiad, byla godzina 17 po poludniu, za duzy halas robili.

        Reply
  • 3 sierpnia, 2016 at 9:03 pm
    Permalink

    Ja sama osobiście narobiłam zadymy o dmuchawe suszącą pranie w pralni. Mamy akurat ta pralnie pod sypialnia dokładnie pod naszym łóżkiem jest ta diabelska maszyna, ktora sąsiedzi wbrew zakazom zostawiali włączona na noc- hałas jak mały huragan. Na początku rozwiązywałam problem po polsku- już w piżamce zachodziłam do pralni i wyłączałem ustrojowo ok. północy. Aż jedna z sąsiadek się nie oburzyła, bo jej w środku zimy szmaty nie schną, poskarżyła się w administracji i ochrzanila mnie via Whatsapp. Ja tez wystosowałam odpowiedniego maila do pani z administracji- efekt całkowity zakaz używania pralni po 22 i timer, który to cholerstwo blokuje.
    Zawsze dostajemy list z przeprosinami od kolei kiedy prowadzone są prace remontowe na stacji lub na torach a robią to zawsze nocą. No i wyrzucać śmieci tez można tylko od 7 do 20, bo szklane butelki robią wielki raban.

    Reply
    • 4 sierpnia, 2016 at 5:09 pm
      Permalink

      Koleżanka opowiadała identyczną historię pralkową…:D Że też ludzie nie mają wyobraźni, że ktoś może chcieć spać.

      Reply
  • 4 sierpnia, 2016 at 11:54 am
    Permalink

    Joanna, jak sama widzisz wywołałaś temat, który jest interesujący dla wielu osób, bo hałaśliwi sąsiedzi to często problem, choć sama obecnie z czymś takim nie spotykam się. Moi sąsiedzi są grzeczni zdyscyplinowani i nie hałasują. Natomiast w dawnych komunistycznych czasach, oczywiście mieszkałam w bloku z wielkiej płyty, w małym, ciasnym mieszkaniu. Ponieważ był to standard i inni też tak żyli, było to więc według mnie zupełnie normalne.Hałasy były okropne, a to szczekające psy, a to płaczące dzieci, a to odgłosy wiecznych remontów dochodzące z mieszkań obok. Sąsiadom nie bardzo można było zwrócić uwagę, bo zaraz był krzyk i awantury. Mieszkałam tam oczywiście z rodzicami, którzy dzielnie znosili te uciążliwości, choć muszę przyznać szczerze, że mój pies też nie najciszej się zachowywał. Sami jednak wiecie jak to jest: mój pies może wszystko, ale sąsiadów to już nic. Pewnego razu w moim bloku rozpoczął się wielki remont wymiany rur kanalizacyjnych. Remont wyglądał tak, że fachowcy rozkuli podłogi w WC we wszystkich mieszkaniach w danym pionie. Oczywiście sąsiadów załatwiających potrzeby nie było widać, ale za to jak słychać. Przeżycie było niesamowite, bo pamiętam to do dzisiaj, a minęło wiele, wiele lat. Te odgłosy były różne, oczywiście wiadomo jakie, jeśli chodzi o życie fizjologiczne, ale też dobiegały rozmowy. Nie wiem dlaczego , sąsiad mieszkający poniżej , siedząc „na tronie” upodobał sobie rozmowy ze swoją żoną. Nie była to intelektualna wymiana myśli. Najczęściej : „długo jeszcze tam będziesz siedział, bo obiad na stole”. „Będę siedział, aż skończę”. „Ty chyba jesteś chory, bo normalny człowiek godzinami w kiblu nie siedzi”. „Sama jesteś chora”. ten dialog ciągnął się niemiłosiernie długo i oczywiście powtarzał się każdego dnia. Pomimo tego z łezką w oku wyprowadzałam się z tego mieszkania i do dzisiaj wspominam to miejsce, bo przeżyłam tam wiele lat. To były czasy, jak w filmie „Miś”. :-)))). Ten klimat, ten urok, ten czar :-))).

    Reply
    • 4 sierpnia, 2016 at 5:06 pm
      Permalink

      Ahahahaha! To faktycznie „Miś”, ale taki w wydaniu hardcorowym! Prześmieszna historia, chociaż w sumie nie zazdroszczę…

      Reply
  • 4 sierpnia, 2016 at 2:34 pm
    Permalink

    No i fajnie, przynajmniej wiadomo co wolno a czego nie:) Można przetłumaczyć ten tekst po francusku? Aż tak dobrze nie umiem a do google translatora wrzucić się nieda:)

    Reply
    • 4 sierpnia, 2016 at 3:21 pm
      Permalink

      Bez zezwolenia ze strony Urzędu Miasta wszystkie prace hałaśliwe, z natury zakłócające odpoczynek innych są zabronione w godzinach 20:00-7:00, jak również w niedziele i dni świąt publicznych. Ponadto poza tymi godzinami należy podejmować wszelkie środki aby redukować hałas tak, jak to tylko możliwe. Pilne prace rolnicze są dozwolone poza wymienionymi godzinami.
      Używanie kosiarek do trawników i maszyn im podobnych (pił łańcuchowych, pił tarczowych, żaren (??? – moi) itp.)jest wzbronione pomiędzy 12:00 i 13:00, jak również od 20:00 do 7:00. Zakaz ten obowiązuje również od godz. 17:00 w sobotę do 7:00 w poniedziałek.
      Zabronione jest naprawianie silników i podejmowanie takich prób oraz wykonywanie hałaśliwych prac przy karoserii poza garażami i specjalnie do tego przeznaczonymi warsztatami.
      Urząd Miasta

      Reply
      • 4 sierpnia, 2016 at 5:10 pm
        Permalink

        WOW, dzięki, Toi! 😉

        Reply
      • 4 sierpnia, 2016 at 9:20 pm
        Permalink

        Również wielkie dzięki:)

        Reply
  • 4 sierpnia, 2016 at 3:23 pm
    Permalink

    Zastanawiam się jak w takim razie wyglądają w CH remonty mieszkań…

    Reply
    • 4 sierpnia, 2016 at 5:12 pm
      Permalink

      Normalnie, ale bardzo trzeba pilnować godzin, szczególnie tych w czasie lunchu…
      My na przykład za każdym razem, jak chcieliśmy coś zrobić w sobotę – mimo że teoretycznie można – pytaliśmy sąsiadów.

      Reply
  • 4 sierpnia, 2016 at 4:50 pm
    Permalink

    Ciekawy artykuł! Tym bardziej ciekawi mnie: Ale jak to jest z tymi dzwonami? Dzwony kościelne łupią w Szwajcarii tak mocno, że szyby w budynkach się trzęsą a Szwajcarzy niby super wrażliwi na dźwięk ich nie słyszą?

    Reply
    • 4 sierpnia, 2016 at 5:14 pm
      Permalink

      Zdaje mi się, że do dzwonów można się przyzwyczaić…
      Ale Szwajcarzy również protestują na dzwony, a jakże by inaczej. Tylko że z tym jest trudniej, zawsze się tłumaczy, że dzwony były pierwsze, a dopiero później wprowadziły się narzekusy. Czyli wiedziały gały co brały…

      Reply
      • 4 sierpnia, 2016 at 11:40 pm
        Permalink

        Ciekawa odpowiedz. 🙂 O tym nigdy nie słyszałem że protestują ale miło wiedzieć. W każdym razie mam cichą nadzieję, że sprawa z dzwonami odrobinę rozbije twój światopogląd na temat wrażliwości muzycznej Szwajcarów i zapoczątkuje kilka fajnych artykułów, gdyż jak wiadomo próba przejścia do porządku dziennikowego nad jakimś tematem nie służy twórczości literackiej 😀 Ahoj!

        Reply
    • 5 sierpnia, 2016 at 8:25 pm
      Permalink

      pomieszkaj troche przy Jasnej Gorze:D:D:D

      Reply
  • 5 sierpnia, 2016 at 5:40 pm
    Permalink

    Fajny temat.
    Przypomniały mi sytuację z akademika w Niemczech parę ładnych lat temu:
    Graliśmy w piłkę na trawniku po 12, wokół były bloki mieszkalne. Ktoś stamtąd zadzwonił na policję, przyjechała k. 14.30 i zabroniła zabawy. Absurd polegał na tym, że do końca „ciszy (około)południowej” zostało tylko pół godziny… A na placach zabaw też zdarzały się napisy , że zabrania się np. używania trampoliny w godz.12-15. Choć z zakazem używania placu zabaw się jeszcze nie spotkałam.
    Pozdrawiam z Polski

    Reply
    • 6 sierpnia, 2016 at 10:27 am
      Permalink

      Faktycznie niewąski absurd z tymi obostrzeniami odnośnie hałasu w godzinach lunchu…
      Pozdrawiam z Morges!

      Reply
  • 5 sierpnia, 2016 at 7:44 pm
    Permalink

    Mieszkam w centrum St.Gallen i zaczęłam myśleć, że z tą szwajcarski ciszą to jakiś stereotyp jednak :). Nie mówię oczywiście o nocnych ulicznych imprezowiczach (w końcu to centrum miasta), ale o imprezujących sąsiadach, puszczających muzykę o dziwnych porach, piorących po nocach i chodzących w plastikowych klapkach po drewnianych schodach. I nie, nie są to studenci. W każdym razie jak na moje polskie standardy całkiem tu głośno 🙂

    Reply
    • 6 sierpnia, 2016 at 10:28 am
      Permalink

      A faktycznie to są Szwajcarzy?

      Reply
  • 5 sierpnia, 2016 at 8:30 pm
    Permalink

    U nas przodują remonty. Nad sobą mam emerytę, co wierci, piłuje i stuka od 30 lat. W reszcie mieszkań w bloku wymierają staruszkowie, więc rotacja mieszkań spora i każdy „nowy” zaczyna wprowadzkę od totalnej rozpierduchy, pół biedy, gdy nie piłuje gresu na balkonie, jak onegdaj sunsiad z dołu (on i tak mało hałasuje). Tak, Polacy na blokowiskach są przyzwyczajeni. Co nie znaczy, że ten stan lubią…

    Reply
  • 14 października, 2016 at 4:08 pm
    Permalink

    Jestem krótko w Szwajcarii, więc proszę oświećcie mnie, jak to właściwie w praktyce jest z tym hałasem:) Otóż moi sąsiedzi zaczęli narzekać, gdy zaczęliśmy głośniej słuchać muzyki i oglądać filmy nagrane z super dźwiękiem. Głośniej, nie oznacza bardzo głośno, jednak dobry sprzęt z subwooferem powoduje czasem wibrowanie ścian. Przyczyną nadmiernej nośności dźwięku są cienkie ściany budynku, nie tylko w mieszkaniu, ale i między nimi. Podłożyłam styropian pod subwoofer i powiedziałam sąsiadom (mieszkamy w domku bliźniaku z cienkimi ścianami), że filmy z dobrym dźwiękiem będziemy słuchać w dzień, żeby im wieczorem nie przeszkadzać, kiedy to generalnie wszystko mocniej słychać i każdy chce odpocząć po całym dniu. Niestety to ich nie zadowoliło, powiedzieli, że w dzień również nie chcą nic słyszeć. Postraszyli nas nie wprost informując, że gdyby naszymi sąsiadami byli Szwajcarzy, dzwoniliby na policję. Rozumiem ich, bo ja też bym nie chciała słuchać cudzego hałasu.. Jednak cieszyłam się, że w końcu dorobiliśmy się dużego salonu w którym można posłuchać muzyki (naprawdę niezbyt głośno), mamy tylko 1 sąsiadów a jest jeszcze gorzej niż w Polsce mając wielu sąsiadów, bo tam ściany mieliśmy grubsze.
    Czy w Szwajcarii w ogóle nie może być słychać sąsiadów, nawet w dzień poza godzinami lunchowymi? Tak na chłopski rozum, gdyby cały czas trzeba było być cicho, to nie byłoby ciszy nocnej z podanym godzinami… Odłączyłam już subwoofer z prądu, ale jak czasem jest jakiś głośniejszy dźwięk, zrywam się zestresowana po pilota… Czy jest tu w ogóle jakieś rozwiązanie?

    Reply
    • 23 października, 2016 at 12:27 pm
      Permalink

      Nie, nikt Ci nie ma prawa zwrócić uwagi poza godzinami „ciszy nocnej”, „ciszy lunchowej” i dniami świątecznymi. Sąsiedzi się czepiają!

      Reply
  • 30 lipca, 2017 at 2:17 pm
    Permalink

    za 2 tyg. przeprowadzam się z rodziną do Szwajcarii. Po przeczytaniu postu i wszystkich komentarzy, zaczęłam modlić się o dobrych sąsiadów… 😀

    Reply
  • 22 lipca, 2018 at 1:50 pm
    Permalink

    Ja mieszkam w Langnau am Albis koło Adliswil i obok mnie mieszkają Szwajcarzy włoskojęzyczni, mają chyba bezwład rąk, bo drzwi nie potrafią normalnie zamknąć, to jest zawsze dosłownie je***e. A jak to Włosi często się odwiedzają. Nasze mieszkanie jest na parterze, więc w pokoju spaniowym słychać rąbanie drzwi wejściowych. Nad nami mieszka babka z facetem, ludzie raczej po 40. Babka jest nauczycielką Niemieckiego. Często trzepie swoje dywaniki, koce na nasz balkon. Jak myje balkon, to nie wyciera go ścierą, tylko zgarnia brudna wodę na nasz balkon. Gdy podlewa kwiaty to leci na nasz balkon. Gdy obrywa suche kwiaty rzuca na nasz balkon . Nasze markizy, które są pod naszym balkonem są bardzo brudne, na początku byłam tym zaskoczona, teraz rozumiem dlaczego. Facet z którym mieszka chyba jest Arabem. Całymi dniami i nocami siedzi na balkonie i gada ze znajomymi przez komunikator. Często gada na balkonie nawet po 24. Ta sama baba kiedyś zwróciła mi uwagę, by pies (którym opiekowałam się przez 2 tyg, maleńki maltańczyk, wtedy jeszcze szczeniak) nie sikał na trawnik pod jej oknami bo śmierdzi moczem.
    Nie zwracaliśmy im uwagi bo nie znamy niemieckiego, ani szwajcarskiego. Poza tym nie chcemy konfliktów z sąsiadami.
    Różnie z tą ciszą jest do innych się czepiają, ale sami niekoniecznie jej przestrzegają.

    Reply
    • 22 lipca, 2018 at 1:52 pm
      Permalink

      Markizy nad naszym balkonem miło być

      Reply
  • 16 kwietnia, 2022 at 10:52 pm
    Permalink

    To zabawne… bo mieszkam od miesiąca przy Militarestrasse i regularnie na przeciwko komisariatu jest totalna biba… Nikt nie reaguje, sorry, ale przy całej miłości do tego miasta, mam wrażenie,że wizja wrażliwych Szwajcarów znika 🙂

    Reply
    • 25 sierpnia, 2022 at 11:04 am
      Permalink

      Artykuł może i stary ale temat jak narbardziej aktualny. Kto mieszka obok włochów ten sie w cyrku nie śmieje… ciągłe krzyki – oni nie potrafią ze sobą normaline rozmawiać, trzaskanie drzwiami, korzystanie z pralki w randomowych momentach bez uprzedniego wpisywania się w zeszyt, głośne rozmowy pod sąsiedzkimi oknami, ciągłe jaranie zielska, mieszkanie na kupie i robienie chlewu wokół siebie… W moim odczuci włosi w szwajcarii to odpowiednik polskiej patologii.

      Reply
  • 23 listopada, 2022 at 7:56 pm
    Permalink

    Kolejny przykład „ciszy nocnej”. Przeprowadziliśmy się w tym samym bloku na 3 piętro. Bardzo podoba nam się rozkład mieszkania, przede wszystkim duży salon z kuchnią. Teraz nad nami mieszka chłopak koło 20+ lat, pod nami inny chłopak w tym samym wieku. Obaj łażą ciągle na bosaka. Ten z góry jak wraca, drze się i śpiewa jakby ujeżdżał byka. Robi to regularnie. Bardzo często dokładnie od ok 22, nawet do 3 w nocy tłucze się niesamowicie, chyba sprząta. Ten na dole też lubi sobie po imprezach posprzątać z godzinę lub 2. Co ciekawe ten pod naszym mieszkaniem ma mieszkanie nad tą sprzątającą babką, której partner ciągle gada z ludźmi długo po północy. Ja stwierdziłam, że taki mój los. Gdzie nie pojadę, to zawsze będzie to samo. Tutaj nie ma ciszy nocnej. Tutaj jest pełno starszych babek, które nie mają problemów by zwracać uwagę, na pewno by coś zadziałały gdyby im przeszkadzało.
    Szwajcarzy na pewno nie przestrzegają żadnej ciszy nocnej, to mit.

    Reply

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.