Blog klientki taksówkarza.
Tak, tak, wiem, że tytuł brzmi dwuznacznie, ale nie będę oszukiwać, że to nie jest odpowiedź na słynny Blog Taksówkarza. Tak się złożyło, że w Polsce korzystam z usług firm taksówkarskich raczej często – bo często podróżuję, dość regularnie snuję się po nocach na mieście (i staram się unikać ryzykownych sytuacji) i wiele razy bywam spóźniona. Oprócz tego zwykle rozmawiam z taksówkarzem – po pierwsze, nauczyłam się w Szwajcarii, że kultura wymaga, żeby z każdym, z kim stykasz się choćby na parę chwil zamienić choćby dwa zdania, a po drugie, jak wracam do Polski, zwykle jestem trzy razy bardziej rozmowna. Nie dość, że bardzo brakuje mi języka polskiego, ale w dodatku zwykle jest o czym rozmawiać: „O, jak tu się zmieniło!”, „Zrobili wreszcie ten most!”, czy też „No nie, znowu remont na Nowohuckiej?”.
I tak, od słowa do słowa, toczy się rozmowa. Nie chcę nikogo skrzywdzić i założę się, że jest wielu taksówkarzy bardzo inteligentnych, oczytanych, którzy albo lubią jeździć jak bloger taksówkarz, albo dorabiają do pensji profesora literatury czeskiej (spotkałam raz takiego), albo po prostu ich sytuacja życiowa zmusiła do wybrania takiego zawodu a nie innego. Niestety, najczęściej w pamięć zapadają mi absurdalne sytuacje i komentarze, które wręcz wyrywają mnie z butów.
Raz na lotnisko podrzucał mnie taki jeden pan taksówkarz z Icara, który mnie delikatnie podpytywał, gdzie ja to z taką wieeelką walizą jadę. I zaraz się dowiedziałam, że „on wie i on zna życie”, i Polki za granicą wykonują przecież przeważnie najstarszy zawód świata i to dla „tych z dna społecznego, Paaaani, ona pójdzie i z Murzynem i z ciapatym”. I to opowiedział mi coś takiego, jak właśnie mu powiedziałam, że nie mieszkam w Polsce. Naprawdę czułam się tak absurdalnie obrażona. Nawet nie wiedziałam, kogo w tym wszystkim mam bronić: Polek, które wyjechały za granicę, Polek, które się związały z człowiekiem z innej rasy, Polek, które się zdecydowały na pracę w biznesie erotycznym, czy może tych „Murzynów i ciapatych”, na których się skupiła zawiść tego człowieka. Czy ten człowiek zdawał sobie sprawę, że jeden taki mocno opalony pan jest prezydentem największej światowej potęgi?
Temat Polek, które się związały z obcokrajowcami, to w ogóle powinien być temat tabu w taksówce. Myślę, że tylko jakieś 5% taksówkarzy, z którymi miałam okazję zamienić słowo na ten temat odniosło się pozytywnie, albo neutralnie, jeśli w trakcie rozmowy wyszło, że mój chłopak jest Szwajcarem. I tutaj, od pochrząkiwania pełnego dezaprobaty, które można zwyczajnie olać, do: „Ale czy mogę tak Pani coś szczerze powiedzieć. Czy w Polsce nie ma porządnych chłopaków?”. Najgorszy był wykład jednego pana, że „on wie i on zna życie” i on cały czas wozi te doły społeczne, jakiś robotników z Irlandii z rozchichotanymi panienkami, które za drinka zrobią dla nich wszystko. Jasne, wiem, że ten problem istnieje. Ale czy ktoś w ogóle kiedykolwiek zrobił badania statystyczne odnośnie wykształcenia i zawodu zagranicznych partnerów Polek, czy to jakaś głupia klisza? Bo ja znam mnóstwo mieszanych par, ale żadnej inteligentnej Polki z jakimś głupim innostrańcem. A dość często nasze wykształcone rodaczki z całkiem przeciętnymi Polakami, choć to też pewnie stereotyp.
A czy wiecie, że zawsze jak jadę ze Stevem, wszyscy taksówkarze absolutnie bez wyjątku są tak uprzejmi, że aż nadskakujący? Ciekawe, dlaczego?
Drugi temat tabu w taksówce to polityka. Raz niestety na nieszczęście, jeden pan taksówkarz miał całkiem głośno włączone radio Tok fm, gdzie akurat był przeprowadzany wywiad z posłem PO Johnem Godsonem na temat związków partnerskich. Wywiad był notabene bardzo ciekawy, także zamieniłam się w słuch. Co prawda całkowicie się nie zgadzam z poglądami posła Godsona, ale bardzo mi się podobało jego szczere podejście do tego problemu. Potem padło w wywiadzie pytanie o posłankę Annę Grodzką, ponieważ wówczas świeży był jeszcze skandal dotyczący pewnych kontrowersyjnych wypowiedzi posłanki PIS. Z zasłuchania wyrwał mnie taksówkarz: „Jezu, te pedały, słyszała Pani, ta Grodzka, czy ten Grodzka, no jak to można, że tak za przeproszeniem facet z facetem, no bo jaka to baba. Jak ja się przebiorę za babę, wezmę torebkę mojej starej i wymaluję se ryło, to czy ja stanę się babą? A wie Pani, że ta Grodzka ma ch…a? To jaka to baba?”. Zaniemówiłam. To był pierwszy raz, kiedy naprawdę chciałam wysiąść z taksówki pomimo niewygody spowodowanej tym rozwiązaniem. I już się do tego szykowałam, kiedy uświadomiłam sobie, że jest tak późno, że okazanie swojej dezaprobaty i złożenie skargi na tego taksówkarza będzie skutkowało tym, że spóźnię się na samolot.
Kiedyś byłam fanką blogera taksówkarza. Do czasu, kiedy uświadomiłam sobie, że to są także taksówkarskie historie w stylu „ja wiem, ja znam życie”. Dziewczyny się „kur…ą”, faceci uciekają z domu do burdelu, a ci z korpo są chciwi i niesympatyczni. Stereotypy i szokujące historie w końcu się najlepiej sprzedają. Nic nie mam naprzeciw, tylko wszystko to jest podszyte coraz bardziej nachalnymi poglądami autora i niestety szkodliwymi kliszami. I tu mi pachnie takim: „Ale czy mogę Pani coś tak szczerze powiedzieć tylko między nami? No niech Pani spojrzy…”
niby wszystko co piszesz się zgadza… niby stereotypowe myślenie jest czymś złym, lecz pamiętaj o jednym… na tylnej kanapie taksówki przewija się naprawdę niezły przekrój społeczeństwa… i najprawdopodobniej to oni potwierdzają stereotypy mocno zagnieżdżone w naszej świadomości… 😉
http://szminkapoasfalcie.pl/
Przestań już spamować, bo staje się to nudne!
Racja, szminko na asfalcie;)!
W dodatku taksówkami jeżdżą bardzo często ludzie, których stan psychofizyczny nie pozwala na jazdę samochodem.
Ale nawet jeśli nie lubię załóżmy czekolady, to elementarne zasady grzeczności mówią, żeby nie krzyczeć „błeee” jak widzę kogoś kto ją właśnie wcina.
A ja tam często jeżdżę taksówkami i z moich doświadczeń wynika, że niestety spora większość taksówkarzy to chamy, złodzieje i kretyni. Oprócz naprawdę niewielu inteligentnych mężczyzn i kobiet za kółkiem jakich spotkałem to w większości szowinizm i ksenofobia do n-tej potęgi poparte rzekomym doświadczeniem życiowym na które składa się ‚wymysliłem sobie, uwierzyłem w to, więc tak jest”. Pozdrawiam normalnych.
Dotarłam do Łodzi po wielogodzinnej podróży. Wzięłam taxówkę, gdyż miałam ciężkie bagaże. Pan taxówkarz był niesłychanie irytujący. Pytał po co jadę. Mówie ze do koleżanki. Pytał sie mnie o której zamierzam wracac? i czy jeszcze mnie dziś zobaczy. Wcisnął mi swój nr telefonu do ręki gdy wydawał mi resztę. Dopytywał co studiuję i na jakiej uczelni. Kulturalnie odpowiedziałam, że U.Medyczny, a on ze dla zdrowia najlepsza aktywnosc fizyczna- seeeks!-zasmiał sie głupio. Później rzucił uwagę na temat moich oczu i włosów- śliczne oczy, ciemne, ciemniutnie oprawy oczu, ale to nie szkodzi. Zapytał, czy byłam w *** na basenie. Stwierdził ze ma wolne dni i musimy sie spotkać na kolacyjke w jakims hoteliku i na jacuzzi- tylko musisz wziac bikini- bo tak młodego, zdrowego ciałka nie wolno zasłaniać. Facet koło 50 lat, ja ledwo 20l. i nie widział w tym nic nieetycznego. Normalnie zaproponował mi seks, bo jak to inaczej odbierac był by tym bardzo nietaktowny wrecz chamski. Jak powiedziałam ze nie mam czasu ani checi to zaczał krzyczec, ze robie problemy, powinnam sie cieszyc z jego propozycji. Sytuacja miała miejsce o godz 9.00 rano.
Szczerze nie lubie jak facet mowi mi takie rzeczy, b.zle sie z tym czuje, wrecz wstydze sie tego. Jak ten 50latek zaczał mowic jak chciałby sie ze mna meczyc i wypocic dla zdrowia to chciałam jak najszybciej dojechac i wysiasc.
Nie taki powinien byc taxowkarz!
Prywatnie brzydze sie facetami! Kazdy jest taki sam!
Nie przejmuj sie, Polska to kraj ciemnoty i rasistow, to nie chodzi tylko o taksowkarzy, ale o wiele innych profesji, w zasadzie bym powiedzial, ze profesja nie ma znaczenia, aczkolwiek sa pewne grupy bardziej naszpikowane takimi ludzmi. Ale zanim zlinczujemy Polakow, popatrz tez na inne kraje. Taksowkarze w takiej na przyklad Irlandii tez slyna z rasizmu, choc moze jest on troche bardziej ukryty. Polak to walnie prosto z mostu, chocby bylo to szokujaco rasistowskie, natomiast zachodnie spoleczenstwa maja wyzszy indeks poprawnosci politycznej, ale tak naprawde wcale nie duzo mniejszy indeks rasizmu.
Na zachodzie jest tez troche lepiej niz w Polsce z homoseksualizmem, u nas ciagle tkwi u wielu ludzi przekonanie, ze to zlo wcielone, itp. Z drugiej strony nie jestesmy najgorsi, w takiej np. Rosji mozna wyladowac w wiezieniu za samo nawolywanie do odmiennosci seksualnej czy za proby zorganizowania homoseksualnych parad czy happeningow. Polska sie zmienia, ale troche jeszzce wody w Wisle uplynie zanim zmieni sie mentalnosc wielu ludzi, zamiast wysiadac z taxi proponowalbym pojsc z nimi na polemike, jedyny sposob dla takich ludzi na zrozumeinie czegos to jest wlasnie proba wytlumaczenia im, jesli kazdy bedzie im przytakiwal, albo reagowal oburzeniem to tylko to ich bedzie utwierdzac w przekonaniu, ze dobrze mysla i mowia. pozdr..
Z takimi osobami oczywiście warto rozmawiać i ich przekonywać, ale między Bogiem a prawdą to nie uważam, żeby to przyniosło jakieś skutki. Jak można odpowiedzieć na argument „ja wiem, ja znam życie, ja już jeżdżę od 15 lat przecież i widzę”?
Ja zwykle odpowiadam, że jestem całkowicie innego zdania i staram się uciąć dyskusję, żeby sobie nie popsuć dnia.
Olaboga, trafiłaś na główną…
Wiesz, „najzabawniejsze” stereotypowe sytuacje zdarzają się i tak w momencie jak z kimś w obcym języku rozmawiasz a za plecami słuchasz komentarzy, bo przecież „oni i tak nie wiedzą, że ich obgaduję” 🙂
Główna? Przecież to żadne wyróżnienie. Same blogi kulinarne. Odkąd portal jest własnością RAS( niemiecki koncern medialny) to trafiają na nią blogerzy z przypaku,napiszą jedną lub dwie notki i tyle. Gdzie dawni blogerzy? Po prostu już zrezygnowali z blogowania na tym portalu. Szkoda mojego pisania bo pewnie ocenzurujesz moją wypowiedź!
To nie było „trafiłaś na główną – gratuluję” tylko „trafiłaś na główną – współczuję” ale cóż
Szkoda że w Warszawie nigdy na mnie nie trafiłaś, jeżdżę z pasji ale mam z tego kasę i niezły ubaw i chyba nieźle mi idzie bo większość klientów do mnie wraca, do tego stopnia że prawie nie biorę zleceń z centrali tylko jeżdżę prywatnie… Pozdrawiam.
No właśnie widzę! 🙂 I nie ma jeszcze żadnych hejterów? Wakacje to pewnie wstają trochę później 😉
A ja mam tutaj jakiegoś pecha w tej Szwajcarii, bo nie spotykam tu żadnych Polaków, mimo że bardzo bym chciała. Nawet kiedyś śledziłam jeden samochód z rejestracją gdańską, ale mi uciekł.
Skad ja to znam :(, dlatego juz dawno wyjechalem.
Pozdr ze Sztokholmu
znajome klimaty. Pare lat temu, po dluuugiej nocy u znajomego, przemieszczalem sie ciezko skacowany przez poranny Krakow. Pan taksowkarz byl bardzo rozmowny, opowiadal mi jakies baje, ale to sie jeszcze dalo wytrzymac. Znacznie weselsze bylo to, ze przy kazdym kosciele, krzyzu lub figurce przestawal gadac, nie zwalniajac puszczal kierownice zeby sie przezegnac. Na trasie Kremerowska – Dietla byla to jazda doslownie „Boze poprowadz”, jako ze obiektow sakralnych masci wszelakiej tam ci dostatek. Bedac pod wplywem alkoholu nieopatrznie wyznalem mu, ze zyje w Wiedniu. Przyjal to prawie bez komentarza, zdawalo mi sie. Po paru minutach, pomiedzy kolejnymi przezegnaniami nie wytrzymal jednak i konfidencjalnie zapytal mnie „panie… a sa w Wiedniu burdele?…”
Uśmiałam się z rana 🙂
No właśnie nawet nie wspomniałam o kierowcach, którzy słuchają bardzo głośno Radia Maryja. Jeden na początku zapytał mnie bardzo zaczepnym tonem, czy mi to przeszkadza. Odpowiedziałam, że nie, bo sobie pomyślałam, że nigdy w życiu nie słuchałam, a może warto 😉
lubie, jak sie kobieta smieje z rana, najchetniej ze mnie, no… z moich kawalow tez moze byc. To moze cos o Szwajcarach, fonie sobie juz dorobisz sama. ZOO Zürich, Bärengehege, ein kleines Mädchen greift trotz Warnungen zwischen die Gitterstäbe. Kommt der Bär und reisst ihr mit der Pranke den Arm ab. Mädchen rennt zum Wärter und weint, hören Sie, der Bär hat mir den Arm abgerissen! Der Wärter: ja ja, das hat er gerrne…
Milego dnia
To już taki naród, przekonany o własnej wyższości, pełen ignorantów, i rasistów, ale też inteligentnych ludzi. Poznać ich można po tym, że nikogo nie obrażają, a w kodeks postępowania , mają wpisany szacunek i tolerancję.
I, co takiego powiedział? Ten taksówkarz powiedział tylko prawdę, co i jak się nazywa! Rzeczy trzeba nazywać po imieniu, a nie bawić się w poprawność polityczną! Właśnie poprawność polityczna i lewackie podejście do życia, jakie prezentujesz doprowadziło min. do tego, że araby przejmują władzę z zboczenia stają się normą, co jest obrzydliwe! Jeśli dla ciebie sex między dwoma facetami lub dwiema kobietami, transseksualizm nie są zboczeniami to gratuluje rozumu, bo raczej masz już zryty mózg przez zachodnie wyniszczające rodzinę standardy życia!
Nie mogę słuchać opinii, że ludzie myślący w inny sposób niż lewacy są zacofańcami i średniowieczni! Ktoś, kto woli zdrowe podejście do życia tzw. naturalne jest zacofany? Może jeszcze jesteś za adopcją dzieci przez gejów i lesbijki? Nie wiem, gdzie takich jak ty sieją, ale, jeśli masz męża albo chłopaka to już mu współczuję tak wyemancypowanej lali!
Co do Polek to niestety, ale powiedział prawdę! Niedawno przeczytałem artykuł, który potwierdza opinie taksówkarza. Polki puszczają się z każdym jak Szwedki, byle miał ciemną skórą i był obcokrajowcem, a potem jest płacz, bo zrobił dzieciaka i chce je wywieźć do kraju, z którego pochodzi. W ogóle mi takich kobiet nie żal i same są sobie winne!!!
Poczułam się wywołana do tablicy 🙂
Nie wiem, czy mam lewackie poglądy, po prostu nie czuję się na tyle mądra, żeby mówić innym jak mają żyć.
Zauważ, że dziewczyny, które się związują z nisko wykwalifikowanymi obcokrajowcami też nie można by nazwać drugą Marią Skłodowską – Curie. Czyli tak jakby to ten sam poziom. Czy są same temu winne? A czy są sobie winne Polki, które się w Polsce wiążą z Polakiem, który pije i bije?
Chciałaś to masz 🙂
Demostenes, myslicielem greckim to ty chyba nie jestes…
A ile par heteroseksualnych w Polsce skatowalo, czy doprowadzilo do smierci dziecka? Malo pijanych tatuskow pobilo i polamalo zeberka czy czaski? malo zwyrodnialcow i bydlakow?
a polki puszczaja sie z kazdym to taki sam stereotyp, ze kazdy facet z Polski ma wielki brzuch, chleje piwo, myje sie raz w tygodniu i nie ma polowy zebow.
kapie sie codziennie, czasami 2 razy, mam zeby, sport to moja pasja i za duzo tluszczu to na mnie nie znajdziesz, piwo pije moze 1 raz w miesiacu w pubie tylko nigdy w domu, no nie wiem co mam Ci jeszcze powiedziec
to ze istnieje taka grupa czarnych owiec i dosc czarno rzutuje na miliony tak nie robiacych ludzi to juz nic nie poradzisz.
mowisz o Polkach a widziales jak sie bawia w klubach Brytyjki, czy Amerykanki? totalnie pijane, rozebrane, na bosaka, podarte rajstopy, intymne czesci na wierzchu, wymitujace pod scianami jak wyjda, i tak dalej…czy to oznacza, ze robi tak kazda Brytyjka czy Amerykanka?
nie jestem szczegolnym fanem Islamu, ale tez daleko mi do oceniania wszystkich ta sama miara, jesli Polka pokochala takiego czlowieka to dobrze i jej sprawa, w najmniejszym stopniu twoja
Jeśli chodzi o stronę merytoryczną to podpisuję się bez wahania. Równie często podrózuję taksówkami, zdarzało mi się już kilka razy składać skargi na zachowanie taksówkarzy. Pomijając stały problem, że wiecznie próbują mnie obwozić drogą przez całe miasto, a na zwrócenie uwagi, że można było krócej, reagują agresją, dochodzą jeszcze inne zachowania na skraju wulgarności. Do Twojego tekstu dodam tylko, że w moim przypadku te zachowania dotyczą taksówkarzy „starej daty”, mianowicie panów 50-60. Ci młodsi czesto albo milczą albo mają dostatecznie opanowane podstawy savoir vivre. W Łodzi coraz częściej za kółkiem spotykam kobiety, co bardzo sobie chwalę, przynajmniej od omawianej strony.
Wspomnę na koniec, że to bardzo sprawnie napisany felieton i przystanęłam z przyjemnością.
Pozdrawiam.
Słyszałam kiedyś opinię, że większość starszych wiekiem taksówkarzy to byli policjanci i ZOMO, którzy trzymają się mocno razem, także żadne skargi im nie szkodzą, ale szczerze mówiąc, nie wiem, czy to nie legenda miejska…
To nie legenda. Taxi to wymarzona praca dla młodego emeryta bez zawodu. A kimś takim najczęściej jest były milicjant. Też byłem taksówkarzem. Nic mnie bardziej nie irytowalo niż nachalnie rozmowny klient. Jak się kręci cały dzień po mieście, to zwyczajnie nie ma się ochoty na klapanie gębą. To prosta, konkretna praca. Trzeba się skupić nad bezpieczną i sprawną jazdą. Tyle! Jak ktoś lubi gadać to niech do radia idzie.
Oferowany klientom taxi ogólny, dość żenujący poziom konwersacji wynika także z tego, że kierowcy taksówek wychodzą naprzeciw zapotrzebowaniu, stwarzanemu poziomem intelektualnym klientów. Jeśli pasażerowie z reguły oczekują taksówkowych dyskusji na poziomie Pudelka… Mam tłumaczyć dalej?
Wychodzę z założenia, że jeśli ktoś mnie zupełnie nie zna, gada o czymś, co mnie nie dotyczy, to zwyczajnie nie może mnie obrazić. Dlatego taksówkarz może przy mnie prezentować cały wachlarz tekstów i poglądów, jeśli się z nimi nie zgadzam, to go zwyczajnie nie słucham, jak… radia, brzęczącego w tle. Oczywiście nie pozwalam sobie od razu na okazywanie daleko idącego lekceważenia, lecz po jakimś grzecznym wykręcie, jeśli do pana nie dociera, że nie mam ochoty go słuchać… Kierowca taryfy przecież nie ma prawa narzucać się klientowi z czymkolwiek, co dopiero mówić o rozmowie na kontrowersyjne tematy.
Pozdrawiam.
Wygląda na to, że prawda na przednim siedzeniu taksówki jeździ. A ludziom na Zachodzie odbija od politycznej poprawności.
Po pierwsze patrzę na twarz taksówkarza – jak przyjemna to się odzywam, jak gburowata – milczę. Po drugie – On wykonuje swoją pracę i może nie chce rozmawiać? Czy z kierowcą autobusu też rozmawiasz? To może rozpraszać! W biurze też nie gadałam bez przerwy, normalne „dzień dobry” do koleżanek i potem pogaducha w czasie przerwy a nie cały czas nadawanie… Może spróbuj jednak trzymać język na wodzy, a na głupie teksty nie odpowiadać – zaręczam, że taksówkarz też zamilknie.
No tak, mam kolegę, który na pytanie taksówkarza: A gdzie to się pan wybiera z tak dużą walizą? odpowiada ostentacyjnie: Nie pana sprawa. Dziwnym trafem już dwa razy nie zdążył na samolot.
Błąd! Na pytanie postawione w ten sposób „A dokąd to się pan wybiera z taką dużą walizą” należy odpowiedzieć na lotnisko, dworzec etc w zależności od celu określonego taksówkarzowi. Odpowiedź agresywna wywołuje agresywną reakcję – resztę sobie można dopowiedzieć. Ja właśnie ostatnimi czasy prowadzę taką słowną podjazdówkę ze wszystkimi dookoła, odechciewa im się pytań w stylu „co robisz?” choć ewidentnie widać co w danym momencie robię. Wiem, że zakrawa to może o brak kultury (według standardów narzuconych nie wiadomo przez kogo) ale każdy z nas ma swoje życie i prawo do chwili samotności wśród tłumu.
Chciałbym się i ja włączyć w tą ciekawą i przyznaję, bardzo ważną dyskusję, raz z racji tego, że tamat tego wymaga, a dwa, że ja jestem tym blogerem, który zapisuje historie obserwowane z fotela kierowcy taksówki 🙂
To prawda, że często pojawiają się stereotypy i pewnie i mnie zdarza się im ulegać, ale także mnie nimi oceniono 🙂
Wartościowe dla mnie jest spostrzeżenie blogerki, że dokonuję ocen osobistych, które zalatują uogólnieniami i w wielu przypadkach osobiście mogą być krzywdzące. To dla mnie ważne, gdyż raczej starałem się w prowadzeniu bloga dawać głos swoi klientom i im pozwalać wyrażać swoje opinie, a samemu powstrzymywać się z komentarzami. Widać faktycznie dopada mnie pewnego rodzaju zmęcznie i przesilenie, skoro zdarza mi się odstępowanie od tej reguły.
Spróbuję jednak merytorycznie odpowiedzieć na poruszone we wpisie tematy.
Naszą pracą jest praca kierowcy i do tego powinna się ograniczać. Często kierowcy pojmują to w ten sposób, że zajmują się tylko kierowaniem autem, nie wdając się w żadne dyskusje z klientami. Być może to także wynikać stąd, że podobnie jak blogerka, którą uraziły i słusznie, uwagi kierowcy, tak i nas często spotykają nieprzyjemne wypowiedzi pod naszym adresem. Ja osobiście staram się na początku kursu wyczuć, czy dana osoba ma ochotę na rozmowę, czy nie i od tego uzależniam dalsze swoje postępowanie. Zazwyczaj ludzie mają ochotę porozmawiać, ale zdarzają się i kursy całkowicie milczące. Natomiast nigdy nie obrażam swoich klientów, choć przecież jeździmy z całym przekrojem społeczeństwa i nie wszyscy są wzorem etykiety.
Co do stwierdzenia owego kierowcy, że Polka przebywająca za granicą, to pewnie wykonująca najstarszy zawód świata, to było to po prostu zwykłe chamstwo z jego strony i tyle. Mogę to wytłumaczyć jedynie tym, jeżeli w ogóle takie zachowanie kierowcy zasługuje na jakiekolwiek tłumaczenie, że jest to pewnego rodzaju skrzywienie zawodowe. Po prostu jeżdząc, zwłaszcza w nocy i spędzając w tej pracy większość doby, obserwując różne patologiczne zachowania, z czasem ulegamy złudnemu odczuciu, że cały świat tak wygląda. Na podobnej zasadzie lekarz będzie doszukiwał się chorób u przypadkowo spotkanej osoby, czy urzędnik skarbowy przekrętu w każdym, choćby najbardziej uczciwie prowadzonym interesie.
Czy Polki są bardziej rozwiązłe od przedstawicielek innych nacji, bo i ten temat został poruszony? Od strony biologicznej, czy obyczajowej pewnie nie. Natomiast specyficzna jest sytuacja finansowa u nas w kraju, która u pewnej części mniej dojrzałych, lub mniej inteligentnych dziewczyn powoduje, że wyobrażają sobie, że jakimś wyjściem z sytuacji jest poderwania obcokrajowca. W większości także przypadków, takie dziewczyny, jako jedyny swój atut widzą jedynie swoje ciało i starają się to wykorzystać. Zwłaszcza po wypiciu dużej ilości alkoholu jest to robione bez zbytnich konwenansów. I nie są to marginalne, jak byśmy chcieli przypadki, ale coraz bardziej szerzące się zjawisko. To, co w dzień jest skryte, w nocy widoczne jest w całej swojej okazałości.
Co do owego rasizmu, opisanego także cytatem kierowcy o „Murzynach i ciapatych”. Na pewno nam Polakom daleko do poprawności politycznej i objawy rasizmu zdarzają się i są widoczne. Natomiast, wydaje mi się, że w tej wypowiedzi kierowcy, która oczywiście nie powinna paść, chodziło mu o coś zupełnie innego. Proszę zrozumieć, a postaram się to przedstawić na własnym przykładzie. Ja osobiscie jestem, jak mi się wydaje bardzo tolerancyjny i daleko mi do wszelkich objawów rasizmu, ale i ja osobiście alergicznie reaguję na takie sytuacje. Nie chodzi tu jednakże o nację, czy o kolor skóry, a jedynie o specyficzny stosunek do kobiet jaki reprezentują czasami (znów zaznaczam, że nie wszyscy) Murzyni, czy Arabowie. Po prostu w ich kulturze kobieta ma określoną, służebną pozycję i w zderzeniu z naszymi dziewczynami jest to nie tylko rażące, ale i przykre w odbiorze. We mnie niejednokrotnie wszystko kipiało, kiedy musiałem odwozić taką upitą do nieprzytomności dziewczynę, która wracała w towarzystwie takich dwóch, trzech panów, nawet nie zapraszana przez nich do hotelu, ale wioząca ich do siebie do domu, po drodze wysyłana przez nich, żeby kupiła im alkohol w nocnym sklepie, a ja musiałem wysłuchiwać od nich, zostających w aucie, makabrycznych i kpiących komentarzy na jej temat, po czym na miejscu to ona jeszcze płaciła za kurs. Czy dla polskiego mężczyzny jest to łatwe do zniesienia? Proszę mi wierzyć, że nie.
Chciałbym zaznaczyć także, że i tym dziewczynom często dawałem możliwość obronienia swojego stanowiska i wyjaśnienia swojego postępowania, zamieszczając i te rozmowy na blogu.
Co do pytania, wzmiankowanego we wpisie, kierowcy, czy w Polsce nie ma odpowiednich mężczyzn, że trzeba wiązać się z obcokrajowcem? Myślę, ze to także nie był rasizm, czy nacjonalizm. Ja sam, choć żyję w pewnego rodzaju kulcie Polski przedrozbiorowej, której jednym z ważnych elementów była multikulturowość i mieszanie się różnych zamieszkujacych ją nacji, a także otwarcie na wpływy z zewnątrz i imigrantów, to łapię się na tym, że jako mężczyzna żyjący tu, przecież żonaty i nie szukający partnerki, więc można powiedzieć, co to mnie obchodzi, to jednak czuję specyficzny rodzaj zdołowania z tego powodu. Jako istoty żywe, jako istoty stadne, społeczne, mamy poczucie przynależności do określonej grupy, czy narodowości, a także odpowiedzialności za nią. Z tego wynika, jakby to atawistycznie nie zabrzmiało, także pewne poczucie własności do kobiet swojej nacji. Czy kobiety nie mają znacznie większego poczucie własności do swoich mężczyzn? Żyjemy w określonych czasach, bodajże największej emigracji w historii tego kraju. Pomijając już fakt, jak tragiczne niesie to skutki dla Polski, jeżeli weźmie się pod uwagę, że wyjeżdzają jednostki najbardziej zaradne i wykształcone, to dodatkowo dochodzi problem mieszanych małżeństw. Dotyczy to głównie kobiet, gdyż to one znacznie częściej, choćby ze względu na sławną urodę Polek, wychodzą za mąż za obcokrajowców, niż nasi mężczyźni żenią się z kobietami z zagranicy. W wypadku mężczyzn sporą barierę stanowi tutaj ich mała zamożność finansowa i stąd niewielka atrakcyjność dla kobiet z Zachodniej Europy, który to element w odwrotnych relacjach już nie jest tak istotny. Ja często widząc skalę tego zjawiska, odbieram to jako samooskarżenie, wyrażające się przykrym odczyciem, że ja, czy my, polscy mężczyźni, nie podołaliśmy, nie potrafiliśmy tak zbudować własnego kraju, czy gospodarki, żeby tu nasze kobiety, czy nasze córki, chciały zakładać rodziny, brać sobie za mężów Polaków i tu wychowywać z nimi dzieci. Nawet, jeżeli pracujemy od rana do wieczora, wypruwając z siebie flaki, to i tak z przyczyn nie zawsze od nas zależnych, trudno nam jest, a nawet często jest to niemożliwe, zapewnić standart życia, jaki można osiągnąć na zachodzie. To raczej z naszej niemocy wynikać może ta agresja, która często objawia się przerzucaniem winy na kobietę i piętnowaniem jej.
Jeśli chodzi o politykę. No cóż. Politykować zawsze chyba lubiliśmy wszyscy, więc pomieszczenie taksówki nie jest tu wyjątkiem. A i czas teraz robi się politycznie coraz bardziej gorący, więc i takich rozmów na pewno nie będzie mniej, a raczej więcej.
Co do stosunku kierowcy do Pani partnera, który jest obcokrajowcem i zauważonego miłego stosunku do niego ( czytaj w podtekście- obcokrajowiec, więc pewnie dobrze zapłaci za kurs). Pragnę wyjaśnić, że we wspominanej sieci, stawki za przejazd są stałe i jest to bardzo rygorystycznie przestrzegane, więc o jakiejś większej zapłacie nie może być mowy. Raczej prawdopodobnie są to zwykłe objawy sympatii do Pani partnera, po tym, kiedy został przy wejściu rozpoznany, jako miła i inteligentna osoba.
Czy przewija się na moim blogu schemat: „moja sieć jest cacy, a inne są be”? Muszę zwrócić na to uwagę. Nie patrzyłem na to w ten sposób. Raczej jestem dumny z firmy w której pracuję i nie ukrywam tego, ale duma ta wynika z tego, że postawiono u nas bardzo wysokie standarty odnośnie uczciwości i uczynności wobec klienta. Sama pani wymieniła w swoim wpisie szereg wad taksówkarzy. Ja też je opisuję w swoim blogu. Proszę zwrócić uwagę, że staram się zachować maksimum obiektywizmu i nie tylko krytykuję przedstawicieli innych sieci, ale opisuję różne przypadki spotykane wśród swoich kolegów z firmy (nie tylko pozytywne), a także własne wpadki i błędy.
Napisała Pani, że była Pani wcześniej fanką bloga. Mam nadzieję, że uraz nie jest trwały i jest to odwracalne. Proszę mnie zrozumieć. Niezwykle trudno jest poruszać taką ilość różnorodnych tematów, nie popełniając jakiegoś błędu, czy nie narażając się na to, że kogoś może to dotknąć osobiście. Bardzo staram się trzymać faktów, choć pewnie moje obserwacje często bywają subiektywne. Czy jest to postawa w stylu: „Ja wiem, ja znam życie”? Przykro mi przyjąć taką opinię, gdyż na każdy kurs i na każdą przeprowadzaną w nim rozmowę patrzę jak na pytanie, jak na białą takblicę, która dopiero ma być zapisana. Czy posługuję się schematem, że wszyscy faceci chodzą do burdeli? To trochę inaczej. Raczej wcześniej posługiwałem się schematem, że prawie nikt tam nie chodzi. To właśnie to nocne jeżdzenie otworzyło mi oczy i pokazało własciwą skalę, za dnia skrzętnie ukrywaną. I dlatego właśnie, że było to tak szokujące, że to właśnie ci „kochający”, „porządni” mężowie, czy ojcowie dzieci, tak licznie je odwiedzają, sprawiło, że chciałem się tym spostrzeżeniem podzielić. Dotyczy to także innych ciemnych stron nocnego miasta z którym dane było mi się zetknąć, a które raczej są maskowane dla szerszego ogółu. Przyznaję, że często używam mocnych środków wyrazu. Raz wynika to z tego, że tak mocno odczuwam to co widzę, a dwa, że zjawiska opisywane często są ekstremalne i nie mogą być opisywane w sposób mniej wyrazisty. Zdaję sobie także sprawę, że powoduje to często wstrząs, a także może budzić odrazę, albo odruch obronny, niemożność nie tylko zaakceptowania opisywanej rzeczywistości, ale nawet przyjęcia jej do świadomości, czy potraktowanie jako prawdę A stąd już krok tylko, żeby oskarżyć piszącego o przesadę, czy brak obiektywizmu. Trochę to jak skazanie posłańca, za to, że przynosi złe wieści.
Niemniej bardzo cieszę się z Pani wpisu i traktuję go, jako ważny głos w dyskusji na temat tego zawodu, a także jak jest on postrzegany i jak odbierane są problemy z nim związane.
Żałuję jedynie, że nie wziąłem udziału w dyskusji na bieżąco. Po prostu pracuję w nocy, a śpię w dzień, dlatego wiele ciekawych rzeczy pojawiających się w internecie mi umyka. Na szczęście podesłano mi link i dzięki temu miałem możliwość odpowiedzieć.
Życzę miłego dnia i serdecznie pozdrawiam 🙂
Po pierwsze, Panie Tomku, chciałam bardzo przeprosić, jeśli Pana obraziłam. Nie było moją intencją na pewno poddawanie w wątpliwość Pana intelektu.
Zdaję sobie sprawę z tego, że Pański blog jest przede wszystkim dla Pana próbą terapii i oczyszczenia od tego brudu, z jakim się Pan styka na co dzień (czy raczej co noc). Dlatego pomija Pan te 95% normalnych kursów i pisze wyłącznie o tych szokujących, czy w jakikolwiek innych sposób wyjątkowych.
Ja również zbyłam milczeniem większość przypadków, gdzie taksówkarz był bardzo miły, pomógł znaleźć miejsce, gdzie się udawałam, bardzo sprytnie ominął korki. Ominęłam również kilka pasjonujących dyskusji z naprawdę ciekawymi kierowcami (i co ciekawe – w 100% z Icara).
Natomiast zwróciłam uwagę, na coś, co mnie drażni i na co nikt dotąd nie zwrócił uwagi, bo nie ma bloga na ten temat – na taksówkarzy z gatunku tych wszechwiedzących, bardzo ksenofobicznych i, cóż, wulgarnych.
Jeśli chodzi natomiast o związki mieszane – wiem doskonale, jaka jest opinia większości Polaków. Mój dobry kolega, który jest notabene w szczęśliwym związku i bardzo się lubi z moim chłopakiem, zawsze mnie podpytuje, co takiego mają w sobie Ci obcokrajowcy. Otóż, nie mają nic takiego szczególnego! Są tacy sami jak Wy, drodzy polscy mężczyźni! Miłość jest ślepa, trafiła akurat na tego, a nie innego, i co tu poradzić 🙂
Jest jednak jedna rzecz, której nigdy wcześniej nie otrzymałam w związku z Polakiem, to jest wiele uwagi, szacunku i codziennej walki o związek. Ale wydaje mi się, że to też jest kwestia indywidualna. Ja nie trafiałam wcześniej zbyt dobrze, miliony Polek trafiły w dziesiątkę w związkach z Polakami, nikim innym.
Kwestia statusu materialnego oczywiście boli. Pewnie, że są panienki, które dzięki tym przysłowiowym już „robotnikom z Irlandii, Murzynom i ciapatym” chcą się ustawić. Ale nie są osoby, umówmy się, które by wygrały w „Jeden z dziesięciu”… Tutaj w Szwajcarii jest odwrotnie, ale w sumie jakby pomyśleć trochę podobnie. Panienki nie chcą zimnych Szwajcarów i wolą gorących Marokańczyków, Tunezyjczyków i Egipcjan, a później jest ogólny płacz, że przyjechał, dostał wizę, po pięciu latach po zawarciu małżeństwa dostał prawo do pobytu i tyle go było.
Pozdrawiam i życzę miłego i bezpiecznego jeżdżenia!
A oprócz tego wakacji, żeby trochę odreagować!
Ależ ja się wcale nie obrażam 🙂 W ogóle mało kiedy się obrażam. Natomiast bardzo fajnie, że poruszyła Pani ten temat, gdyż teraz mamy taką małą, fajną próbkę, spojrzenia na zagadnienie z dwóch różnych stron, z punktu widzenia kierowcy i z punktu patrzenia klienta. Zresztą zawsze uważałem, że wszelka dyskusja i wymiana myśli jest twórcza. To raczej wtedy, kiedy odpowiedzią jest milczenie, to można podejrzewać, że za tym kryje się wrogość. A więc rozmawiajmy i piszmy jak najwięcej 🙂
Haha, ja kiedyś przy powrocie z Polski do RPA wzięłam taksówkę „z peronu”.
Wiem, że tak się nie robi, ale pan sobie biednie wyglądał, zima była więc pomyślałam, że dam mu zarobić.
Najpierw zaprowadził nas do gruchota. No ale Okęcie niedaleko, trochę czasu było, jakoś dojedziemy.
Pan zaczął nas raczyć właśnie takimi swoimi gadkami.
A to jak to za komuny było, kogo to on nie woził. I dalej wozi! Nazwiska aktorek i celebrytów tu padły… Już miałam skomentować, że chyba nie tym autem, no ale niech sobie facet trochę pomarzy… Później zorientował się, że mój mąż cicho siedzi… Parę słów i wydedukował, że to nie Polak. No i dalej, że taki przyjeżdża do Polski, podrywa Polkę, a potem okazuje się, że gołodupiec (sic!) i ta Polka się potem męczy i jeszcze utrzymuje lenia. Mój argument, że teraz można jechać do kraju wybranka i zobaczyć „kto zacz” a my to się w RPA poznaliśmy został całkowicie zignorowany… Ale zszedł z nas i zaczął o RPA, jaki to tam teraz syf i jak to białych mordują. Argument, że mieszkam tam parę lat i nic mi się nie stało nie przemawiał… On WIEDZIAŁ WIĘCEJ!
Na dodatek gość jechał dwoma pasami i dziwił się, że na niego trąbią.
No a jak nas już dowiózł, to stwierdził, że powinniśmy mu zapłacić więcej niż się umawialiśmy, bo jego auto dużo pali! Argument, że tyle kasują wszyscy inni taksówkarze z licznikiem nie działał – miałam ochotę przepędzić dziada i w ogóle mu nie zapłacić, bo i tak wielce urażony był że dostał za mało.
Dżoa, żeby nie mieć do czynienia z tymi ograniczonymi chamami głosującymi na PiS to w poprzedniej pracy dokładałem 30 PLN do parkingu strzeżonego, żeby jeździć na lotnisko własnym autem, a nie taxi. Słuchanie muzyki zamiast debila kosztuje, ale rzecz warta ceny.
u mnie w taksówce mozna posłuchac davisa coltreana barber gardot u2 rem jarra kent pacou manu mehdlau sufjana massive attack joni mitchel portished zorna chili zet trojka itditp
u mnie w taksówce nie można rozmawiać o moich zarobkach stanie dróg pogodzie polityce i motoryzacji
dziekuje i zapraszam
Mnie się wydaję, że zawód taksówkarza na przestrzeni ostatnich kilku lat się bardzo zmienił. Kiedyś bycie taksówkarzem to styl życia. Teraz… to dla większości kierowców raczej dorywcza robota na noc, lub weekendy. Wiele razy spotkałem się z opinią, że kiedyś za pensję z taksówki można było całkiem ładnie i spokojnie żyć sobie i odkładać. Teraz z tego wyżyć się nie da, albo trzeba pracować po 14h.
Taksówkarz też jest człowiekiem i wiadomo jak każdy ma swoje poglądy i w różny sposób je okazuje, jednak sądzę, że w takiej pracy konieczne jest zachowanie kultury osobistej i swoich prywatnych przekonań dla siebie. Porozmawiać na luźne tematy jak najbardziej ok.