Co prawda, to falę upałów mamy już chyba za nami, ale nie wierzę (albo nie chcę wierzyć), że lato już się skończyło! Przed nami na pewno jeszcze wiele przepięknych, słonecznych dni, a temperatura nam jeszcze nie raz zlasuje wszystkie jeszcze dziwnym trafem niezabite komórki mózgowe.
Dwa tygodnie temu zupełnie nie rześkim rankiem (było już 30 stopni) stałam sobie z wężem ogrodowym w ręku podlewając kwiatki. Podchodzi do mnie sąsiad w letnim garniturze (sąsiad notabene pełniący obowiązki szefa naszej gminy) i z triumfującą miną mówi:
-No proszę, proszę! Miła polska sąsiadeczka złapana en flagrant délit ! Nawet się nie próbuje kryć z corpus delicti w ręku! Ja tu zaraz będę działać ex officio!
Zaraz, zaraz! Między zębami nie kryje się żaden skręt (a zresztą na to nikt i tak by nie zwrócił uwagi), czyżby mój sen o porwaniu nigdy nie zamkniętego Porszaka sąsiada to nie był sen?
-Nie można podlewać trawy! – na szczęście sąsiad wyprowadził mnie z błędu – Nie widziała sąsiadeczka zakazu?
No, nie widziałam. Moja automatyczna ręczna selekcja listów zakwalifikowała ogłoszenie gminy do recyclingowej skrzynki spamowej. Po krótkich poszukiwaniach odnalazłam rzeczone ogłoszenie…
Otóż nie można podlewać trawy, używać urządzeń mechanicznych do podlewania ogrodu. Kwiaty i rabaty podlewać można – raz dziennie wieczorem. Szkoda, że jeszcze nie dodali, że na jeden kwiat można zużywać maksymalnie 2 cl wody kranówki, a jeśli kwiat jest niedojrzały i młody, to 2,35 cl.
Na jakie jeszcze zakazy i ograniczenia możemy się nadziać przy okazji lata? Otóż, proszę Państwa, w tym roku obowiązuje całkowity zakaz fajerwerków odpalanych przez osoby prywatne z okazji 1 sierpnia (Święta Narodowego Szwajcarii).
Nie muszę już wspominać, że nie wolno palić ognisk w lesie i terenie od niego oddalonym o mniej niż 100 metrów? Wiadomo, las jest suchy jak pieprz i jedna iskra może go zhajcować jak kiełbaskę na grillu. Co więcej – kilka kantonów – między innymi Fribourg, Zug i Lucerna zabroniły całkowicie palenia ognisk. Na szczęście grilla można rozpalić wszędzie – szwajcarskie władze proszą jednak o zachowanie wyjątkowej ostrożności.
Niestety, w większości fontann również nie ma wody – na czym cierpią ptaszki, psy na długich spacerach i uprawiający jogging…
No tak, bo w końcu szwajcarskie upały w tym roku biją wszelkie rekordy. Rozmowa typowych Szwajcarów zaczyna się od „Pamiętam, jak w ‘73, w sierpniu, o 8 termometr wskazywał 33 stopni, a dziś o 7 wskazywał 35!” „Paaaani, ja pamiętam, jak w ’85 dach mi się zaczął gotować, a dziś się smaży!”
Co ciekawe, w walkę z upałem zaangażowali się szwajcarscy żołnierze, którzy budują na Jurze zbiorniki z wodą dla krów, chcąc zapobiec temu, żeby przedwcześnie nie zamieniły się one w soczyste, skwierczące steki. Wodę do tych zbiorników biorą z jeziora Rousses, które to jezioro graniczy z Francją. Na to Francuzi podnieśli jeden wielki raban „Jak to można zabierać NASZĄ wodę!”. Ja Wam mówię, za sto lat nasze wnuki żyjące jak myszki w schronach przeciwatomowych będą się uczyć na swoich tajnych kompletach: wydarzenie, które pociągnęło za sobą wybuch 3 wojny światowej to tzw. Incydent Les Rousses, gdzie Szwajcarzy zbrodniczo zawłaszczyli francuską wodę dla swoich krów! Co na to Szwajcarzy? Szwajcarzy argumentują, że woda jest w zasadzie ich, przedstawiając wszelkie skomplikowane diagramy, mapy zlewisk rzek, niecek i innych danych geograficzno-geologicznych.
Upał stoi i nigdzie się nie rusza, nie ma wiatru, więc, powietrze jest coraz bardziej zanieczyszczone. Na szczęście, żeby nieco zniwelować dokładanie zanieczyszczeń przez samochody, przedsiębiorstwa komunikacji publicznej z kantonów Vaud i Genewa wprowadziły abonament próbny demi-tariff (Halbtax) na dwa miesiące z rabatem 20 franków. W kantonie Genewa za to, w czasie największych upałów wszyscy dookoła mogli jeździć na abonamencie połówkowym, bez względu na to, czy go mieli, czy nie!
Jakie jeszcze upalne ciekawostki mogę Wam przytoczyć? Może tylko to, że pracodawcy szwajcarscy mają bardzo szczegółowe wytyczne odnośnie warunków pracy przy niekorzystnych warunkach klimatycznych i na zewnątrz i w budynkach. Więc jeśli siedząc przy biurku czujecie się kalafior w zupie lub na budowie widzicie wirujące drony przed oczami z tego upału, to prawdopodobnie Wasz szef łamie prawo. Niestety nie jestem w stanie dokładnie podać Wam, jakie dokładnie muszą panować warunki termiczne, ponieważ do określenia tego istnieje skomplikowany wykres zależności temperatury od wilgotności powietrza, typu pracy i charakterystyki pracowników. Jeśli jednak czujecie się źle, poinformujcie o tym przełożonego. Założę się, że szef będzie pełen zrozumienia i współczucia – nawet jeśli nie ze względów humanitarnych, to ze strachu, że jakby co, dorwie go Urząd Pracy, który jest tutaj postrachem pracodawców.
A tymczasem trzymajcie się ciepło, ale nie za gorąco!
Na wstępie – bardzo lubię Twój blog, super!
Co do podlewania – to muszę przyznać ze sąsiad miał rację. Nie można podlewać trawy w ciągu dnia a na pewno nie w 30 stopniowym upale. Powód jest prosty – trawa parzy się i szybciej usycha niż ta niepodlewana. Trawę podlewamy tylko wieczorem gdy słońce znika za horyzontem. No chyba ze wstajemy przed 6 rano i przed upałem damy radę wszystko podlać.
Pozdrawiam – Ania
Dzięki, Ania!
Racja, przyznaję, że staram się podlewać jak najwcześniej, ale różnie bywa z tym rannym wstawaniem…. 😉
Fala upałów za nami? Nie wiem jak w Szwajcarii, ale ja w Polsce się prażę w 33 stopniach i każdego dnia temperatura jest o stopień wyższa….
Jedna fala za nami, ale druga nadchodzi… ;D
No wiem… Trochę napisałam ten artykuł rychłowczas 😉
W Szwajcarii dziś będzie ok. 33, jutro 36, a w sobotę burze….
wlasnie wróciłem zmarznięty z gór (z jury), miało być 33 stopnie… I pewnie tyle jest w Lozannie. Tam było w porywach do 22… Grzeje sie teraz nad jeziorkiem brrrrr
Nie złapała Cię tam burza? U nas było 34 stopnie, ale pochmurne niebo i błyskawice nad Jurą…
U nas też sucho więc zakaz podlewania ogródków, napełniania basenów etc etc też obowiązuje. Jednocześnie dziwię się Szwajcarom, że nie magazynują deszczówki na ogródkach. W końcu taki mądry i zorganizowany kraj a jaki jest koszt kilku plastikowych beczek, z których możesz sobie podlewać ogródek do woli?
Dobry pomysł z łapaniem deszczówki.
Problem jest taki, że deszczu nie ma, nie za bardzo jest co łapać.
Może u mnie w wiosce jest taki mikroklimat, ale od początku lipca padało u nas może przez 2 dni, a może nawet tego nie.
Wbijajcie wszyscy do Bretanii 🙂 U mnie przyjemny wiaterek wieje z nad morza 😀
Dobra, wbijamy 😉
Jest gorąco, to fakt… Teraz jestem w Polsce i wszyscy tu narzekają na upały, a ja się zdążyłam tak wygrzać przez ostatni miesiąc w Genewie, że właściwie to mi teraz chłodno. Ale jest lato, tak ma być! Narzekać będę całą zimę 😉
Któregoś lata wybrałem sie na rowerze do puszczy kampinoskiej. Gorąc, pot sie leje strumieniami, musiałem przejechać cała Warszawę, ale dojechałem. Juz widzę upragniony cień drzew….a tu wielka tablica na wjeździe „ZAKAZ WCHODZENIA DO LASU, z powodu dużego zagrożenia pożarowego, spowodowanego suszą. Państwowe lasy miejskie”
Zakaz palenia ognisk w lesie chyba jest dość racjonalny, hę? 😉
Znalazłem coś ciekawego o krów(s)kach :).
http://www.thelocal.ch/20150810/farmer
Haaaa! Piękne! Jeśli pozwolisz, wykorzystam na fb jako ciekawostkę.
Ale wiesz, ja pamiętam jak moja ciotka w wielkiej konspiracji odkręcała wodę na trawniki o 2 w nocy, bo był oficjalny zakaz. Rok podobny do tego, czyli niesamowite upały, bardzo mało opadów, niski poziom wód gruntowych i ryzyko, że lada moment zabraknie bieżącej wody dla ludzi. Sądzę, że w tym roku na pewno też dostali taki zakaz.
No ale widać nie dla każdego był to argument. 😛
Zaznaczam, że akcja działa się w Polsce.
Także sytuacja, o której piszesz – gdy pracodawca ma obowiązek zapewnić pracownikom napoje za darmo, gdy temperatura otoczenia przekracza pewną wartość ( w PL to powyżej 28st Celsjusza ) plus mocno się przejmuje, by czasem ktoś nie zemdlał , nie jest wcale takim precedensem charakterystycznym tylko dla Szwajcarii.
W te największe upały w Polsce ( 37st. na dworze ), miałam niewątpliwą przyjemność pracować przez 10h przy non stop włączonym grillu. Na kuchni, pomimo rozkręconej klimatyzacji panowało +50 st.C
Uroki gastronomii.
Nie każda restauracja w PL cacka się z pracownikami – mój mąż pracował w takich, gdzie zdarzało mu się nawet zemdleć z przegrzania.
Ja pracowałam w sieciówce, gdzie przepisy BHP i wszelkie wytyczne to świętość stojąca wyżej niż sam ཏཱ་ལའི་བླ་མ་ ( czyt. Dalajlama 🙂 ) i nie powiem – kierownik potrafił się mnie pytać co godzinę, czy dobrze sie czuję i czy aby na pewno co chwile coś piję.
Także ten… nawet taki Trzeci Świat jak Polska, zdaje sobie sprawę, że 37st. C dla Polaka nie oznacza tego samego, co oznacza dla Hiszpana.
Pozdrawiam ! 🙂
My też podlewamy cichaczem 😀
Fajnie słyszeć, że jednak niektórzy polscy pracodawcy zwracają uwagę na warunki, w jakich się pracuje! Pozdrawiam!
generalnie wszyscy są zawsze w wielkim szoku, gdy im opowiadam o restrykcjach i regulaminach, które są tam przestrzegane. I o tym, jak na szkoleniu BHP dowiedziałam się więcej o swoich prawach niż kiedykolwiek do tej pory ( a było tych szkoleń trochę ). Kto by pomyślał, że najwięcej dowiem się dzięki pracodawcy…?
Nie wiem czy we wszystkich sieciówkach restauracyjnych tak jest, ale ta jedna zarobiła na duży plus. Niemniej, sama praca mordercza i nie wiem jak ludzie są w stanie fizycznie wytrzymywać wiele lat, pracując w ten sposób.
A niektórzy mieli i 10 letni staż. :O