Czy wiecie, że istnieje szwajcarska pieśń, za zaśpiewanie której groziła niegdyś kara śmierci?
Mowa tu o prastarej pieśni szwajcarskich hodowców krów i pasterzy nazywanej Lyoba (Ranz des Vaches lub Kuhreihen). Melodyjny zaśpiew, pochodzący najprawdopodobniej z okresu Średniowiecza z okolic Fryburga kiedyś służył do wzywania krów na halach.
Czymże naraziła się ta ludowa melodia, że zyskała status zakazanej w wielu europejskich armiach?
Odmalujmy najpierw tło zakazu. W Średniowieczu Konfederacja Helwecka była zaledwie sojuszem kantonów o różnym charakterze i mentalności mieszkańców. Niektóre regiony wchodzące w skład paktu, szczególnie te miejskie, kwitły gospodarczo. Większość jednak – regiony wiejskie i alpejskie były koszmarnie ubogie. Eksportowały wyłącznie doskonałych żołnierzy – najemników. Płatna służba w obcym wojsku była dla wielu młodych chłopców jedynym sposobem na wyrwanie się z biedy. Nic dziwnego, że Szwajcarzy, którzy mieli opinię znakomitych żołnierzy, walczyli w wielu europejskich armiach. Była tylko jedna rzecz, która mogła załamać ich morale.
Lyoba. Wezwanie do domu.
To brzmi jak legenda, ale zapewniam, że legendą nie jest. Już 1866 roku niemiecki doktor Johannes Hofer w swoim dziele o tęsknocie jako jednostce chorobowej napisał, że szwajcarscy najemnicy, gdy słyszą Lyobę wpadają w delirium melancholicum i dezerterują, żeby wrócić do kraju. Potwierdził to sam Rousseau w «Dictionnaire de la musique»:
„(…) słynne Rans-des-Vaches to pieśń tak droga Szwajcarom, że pod karą śmierci zabroniono jej grać w wojsku, ponieważ powoduje, że ci, którzy ją słyszą, płaczą, dezerterują lub umierają, tak bardzo wznieca w nich żarliwą chęć ponownego zobaczenia ich kraju.” (tłum. autorki)
Na pewno teraz chcecie usłyszeć pieśń, która posiada taką moc. Odtwórzcie, jeśli delirium melancholicum Wam niestraszne:
Ranz des Vaches składa się z 3 części. Pierwsza to melodyjne powtórzenia słowa Lyoba, które pochodzi z narzecza z okolicy Gruyere i oznacza wezwanie krów (alyôbâ). Co ciekawe, w Szwajcarii Centralnej w lokalnej gwarze istnieje bardzo podobne słowo oznaczające krowę (Loobeli). W drugiej części pieśni wymienione są wszystkie imiona wzywanych krów. Ostatnia część to swobodna improwizacja pasterza. Zwykle dotyczyła ona piękna Alp i wolności, jaką dają góry, ale często również skarg na ciężkie życie i biedę w szwajcarskich wioskach.
Co się stało ze szwajcarską pieśnią o magicznej mocy po wprowadzeniu zakazu? Możecie się domyśleć. To świetny przykład na to, jak działa prohibicja. Otóż Lyoba wyszła z alpejskich hal i europejskich pól bitew na salony! Nagle każdy chciał się dowiedzieć, cóż takiego jest w tym surowym zaśpiewie, że wzywa krowy (no i Szwajcarów) do domu. Lyoba stała się częścią wielu utworów muzycznych, między innymi opery Wilhelm Tell Rossiniego i Symfonii Fantastycznej Berlioza.
Wiele osób nazywa się ją nieoficjalnym hymnem Szwajcarii zachodniej. To fakt – trzeba przyznać, że Lyoba jest ciut bardziej popularna w Romandii niż w części niemieckojęzycznej. Ranz des Vaches jest najważniejszą częścią obchodzonego co 25 lat Święta Winiarzy (Fete de Vignerons) w Vevey. Na koniec monumentalnego spektaklu na arenę wprowadzane są pięknie przystrojone krowy i kozy i najlepsi szwajcarscy śpiewacy odśpiewują Lyobę. Jak mówią widzowie, nie tylko Szwajcarzy mają wtedy łzy w oczach.
Tęsknota tak dotkliwa, która sprawia, że człowiek umiera z żalu? Ciekawe, czy właśnie tym się zainspirowała Johanna Spyri. Mała Heidi o dwóch warkoczykach, urocza Szwajcareczka stworzona przez pisarkę daleko od swoich ukochanych gór zaczyna chorować, tak bardzo za nimi tęskni. Zdrowie odzyskuje dopiero po powrocie do swojego dziadka w Alpy. W historii Spyri zabrakło co prawda pieśni, ale jakże znamienny jest motyw nostalgii z dala od kraju.
Drodzy emigranci, czy jest coś, co przywołuje Waszą tęsknotę za Polską? Piosenka, zapach, smak?
Ja będę bardzo przyziemna w kontrze do tego szwajcarskiego wyciskacza łez. Ja bezsprzecznie wtedy najbardziej tęsknię, gdy widzę zdjęcia polskich potraw wrzucane na facebooka. Mój entuzjazm na widok zwyczajnych pierogów rozumieją tylko i wyłącznie inni emigranci… A Wy?
Wiekie dzięki przybliżanie mocno skomplikowanie historii i kultury helweckiej. Rzeczywiście, pieśń oięlna, poruszjąca, ale niezwykle melancholijna, tęsknotę wzmacniająca…. Pozdrawiam przedświątecznie 🙂
Przepraszam za „oiętlną” zamiast piękną i zjedzenie jednej literki w „poruszjąca”, ale na mnie ta pieśń też podziałała…. Zatęskniłam za Szwajcarią i tamtejszymi przyjaciółmi <3
Pozdrawiam i Wesołych Świąt!
A ja kiedy zatęsknię to gotuję barszcz lub bigos , włączam Niemena a na dobranoc Bolka i Lolka …pomaga. Niestety takie są „uroki ” życia na obczyźnie. Uwielbiam Szwajcarię ale kocham Polskę i bardzo bardzo tęsknię. Pozdrawiam
Ja wtedy jeszcze bardziej tęsknię…
Jak mnie dopada Polska tęsknota i melancholia włączam Trójkę, jak posłucham Manna od razu lepiej ♥️
Aaaach, Trójka (rozmarzyłam się!). Słyszałam, że ostatnio bardzo się upolityczniła, ale nie sprawdziłam na własnych uszach 🙂
Demarczyk, Grechuta, Lipinska, Kociniak, Kobuszewski, Zaorski, Pokora, Wilhelmi, Gajos, Sienkiewicz, Wrzesinska, Fronczewski, Brusikiewicz, Fijewski, Dymna, Mlynarski, Kwiatkowska, etc.
Góralu czy ci nie żal. Góralu wracaj do hal…
Kiedy zobaczę gdzieś na zdjęciach bociany, jakoś mnie tak tknie gdzieś w sercu.
Bigos… ale ten, który robi babcia… dla niego mogę wsiąść w samolot i polecieć do Wrocławia!
No i schabowe, bo te tutejsze jakoś takie średnie są 😛
Zawsze się czegoś nowego od Ciebie dowiem!
Ja, jak mmie dopadnie tesknota za Polska, to musze sie wytesknic, zeby mi przeszlo, katuje sie SDM i Kazikiem , Magda Ummer i jakas ogorkowa, przez chwile jest gorzej, a potem przechodzi🤷♀️
To jest dobry sposób na wszystko: wytęsknić się, zamiast zagłuszać tęsknotę!
Kiedys, przed ok. 30 laty, tesknilam jeszcze za Polska, ale nie moglam pojechac. Najpierw bylam w zagrozonej ciazy, pozniej dziecko bylo male i chorowalo. Wtedy jechalam do odleglego o 20 km miasteczka w Sachsen-Anhalt (Niemcy), gdzie na jednej z glownych ulic staly bloki, takie jak w Polsce. Wczesniej mieszkaly tam oddzialy wojska radzieckiego. Popatrzylam sobie na te bloki i tesknota mi natychmiast przechodzila. Dzis juz nie tesknie, bliscy mi wymarli, prawie nie mam tam nikogo.
🙁