Wyobraźcie sobie, że zupełnie nie korzystacie z dóbr, technologii i przywilejów współczesnego świata. Nie macie komputera ani telefonu komórkowego, a telefon stacjonarny jest tylko jeden we wsi albo w ogóle. Do kościoła jeździcie bryczką, w staromodnej koszuli bez kołnierzyka i spodniach podtrzymywanych szelkami. Wasza żona jest w czarnej, długiej, lnianej sukni, czepku i zaawansowanej ciąży, a siódemka dzieci w słomkowych kapelusikach biegnie za Wami po piaszczystej drodze. Wiejski krajobraz urozmaicają silosy ze zbożem, wiejskie kościółki i cmentarze, gdzie bezimienne groby oznaczone są wyłącznie kijem.
O jakiej społeczności opowiadam? Pewnie będziecie strzelać w wiejskie tereny dziewiętnastowiecznej Europy. Osoby, które zwróciły uwagę na nieoznaczone groby mogą zgadywać, że chodzi tu o ekscentryczną sektę. Może znajdą się też tacy, którzy zaproponują afrykańskie lub południowoamerykańskie plemiona, do których nie docierają zdobycze cywilizacji. Tymczasem mowa jest o amiszach – tradycyjnej, radykalnej społeczności chrześcijańskiej żyjącej w zamkniętych wspólnotach na środkowym zachodzie Stanów Zjednoczonych.
Na samym wstępie pragnę wytłumaczyć, dlaczego na blogu o Szwajcarii opowiadam Wam historie o konserwatywnych wspólnotach z drugiej strony Atlantyku. Otóż amisze nie tylko pochodzą ze Szwajcarii, ale też część z nich nadal posługuje się dialektem alemańskim, tak jak większość Szwajcarów. Tyle tylko, że ten dialekt, jak ich tradycje, zatrzymał się w XVIII wieku…
Dlaczego amisze wyjechali ze Szwajcarii?
Amisze to potomkowie anabaptystów i mennonitów, wyznawców najbardziej radykalnych form protestantyzmu. Jak podają źródła, odłam ten powstał na bazie nauk zuryskiego reformatora – Ulricha Zwingli’ego, jednak jego wyznawcy posunęli się w swych wierzeniach znacznie dalej niż ich lider zarzucając mu zbytnią uległość wobec władzy świeckiej i kwestionując tąże. Anabaptyści podważali również sądy odmawiając składania przysięgi, nie zgadzali się z oficjalnym kościołem, a szczególnie z chrzczeniem dzieci i jako pacyfiści nie chcieli służyć w wojsku. Dlatego stali się obiektem prześladowań w Szwajcarii, która była sercem Reformacji.
5 stycznia 1527 roku przywódca religijny anabaptystów, Felix Manz, został aresztowany, a gdy odmówił przyjęcia oficjalnej religii, został utopiony w rzece Limmat w Zurychu. Zwykle jednak prześladowania były mniej krwawe. Anabaptyści byli wypędzani lub prześladowani ekonomicznie – nieochrzczone dzieci nie były rejestrowane, a kto nie był oficjalnie zarejestrowany nie mógł posiadać majątku.
Dlatego anabaptyści uciekali na Alzację, a potem po zaproszeniu Williama Penna, założyciela Pensylwanii, który zagwarantował swoim nowym kolonistom swobody religijne – do Ameryki.
Amisze teraz
Obecnie w Stanach Zjednoczonych żyje około 250 tysięcy amiszów i ta liczba szybko rośnie ze względu na dużą dzietność tej społeczności (jedna kobieta rodzi średnio 6 – 7 dzieci). Amisze żyją razem w zamkniętych wspólnotach, których obrzędowość, tradycje, poziom progresywności i język różnią się od siebie. Większość porozumiewa się po niemiecku lub dialektem pensylwańskim języka niemieckiego. Ci bardziej liberalni przyjęli angielski jako swój język, a ci najbardziej konserwatywni… nadal mówią w dialekcie alemańskim! Ale jaki to dialekt – szwajcarscy językoznawcy twierdzą, że rozumieją każde słowo z osobna, natomiast razem w zdaniu – ani trochę. Trudno o lepszy dowód na to, że język żyje i ewoluuje – niekoniecznie w tym samym kierunku co język macierzysty.
XVIII wiek w XXI wieku
Amisze bardzo wyróżniają się spośród społeczeństwa amerykańskiego chociażby swoim wyglądem rodem z XVIII wieku i niechęcią do nowoczesnych technologii. Co ciekawe, to nie jest tak, że Amisze całkowicie odrzucają postęp. Faktycznie, nie mają komórek, komputerów, telewizorów, czy samochodów, ale jeśli te są im potrzebne do pracy lub podróży, mogą je wypożyczyć. W wielu domach jest prąd, ale ten generowany samemu w młynach, a nie z sieci – przyłączenie się do linii energetycznej traktowaliby jak przyłączenie do naszej cywilizacji. Amisze we wszystkim starają się być samowystarczalni – sami produkują żywność, budują domy, edukują swoje dzieci (tylko 8 klas!) i starają się sami leczyć. Amisze żyją poza systemem, więc nie płacą żadnych ubezpieczeń ani podatków, ale też świadomie nie korzystają ze świadczeń zdrowotnych i socjalnych. Być może dlatego wzbudzają prawie zawsze sympatię i podziw amerykańskich sąsiadów.
Sympatia ta nie jest odwzajemniona: małżeństwo z osobą spoza wspólnoty oznacza bezwzględne wyrzucenie poza jej nawias. Ma to smutne konsekwencje dla amiszów, którzy od wieków mieszają tę samą krew. Choroby genetyczne w społeczności amiszów są tak częste, że w zamieszkiwanych przez nich hrabstwach powstały specjalne kliniki badań genów.
Jedną z najciekawszych doktryn amiszów jest wolność wyboru swojej wiary. Oczywiście, dzieci amiskie uczone są zasad swoich rodziców, ale po skończeniu 16 roku życia wchodzą w okres przejściowy. W tym czasie mogą – i są nawet do tego zachęcane – spróbować wszystkiego tego, co oferuje im „grzeszny świat”. Mogą palić, pić alkohol, a nawet utrzymywać przedmałżeńskie kontakty seksualne – nikt ich za to nie wyrzuci ze wspólnoty. Po skończeniu okresu buntu – tzw. Rumspringi, młodzi dorośli decydują, czy chcą świadomie dołączyć do wspólnoty, czy odejść i zacząć żyć po amerykańsku. Ci, którzy wracają, biorą chrzest.
Jeśli interesują Was zwyczaje amiszów, gorąco polecam ciekawy artykuł Eweliny Karpińskiej – Morek:
Szwajcarscy amisze jodłują
Jak już pisałam wcześniej, amisze, którzy posługują się używanym w Szwajcarii dialektem alemańskim, należą do najbardziej konserwatywnych odłamów tej religii. Szwajcarscy amisze prowadzą kontakty handlowe z przedstawicielami innych odłamów, ale małżeństwa pomiędzy wyznawcami różnych odłamów do niedawna były zakazane. Teraz je się zaczyna dopuszczać ze względu na zbyt duże ryzyko chorób genetycznych w przypadku dzieci blisko spokrewnionych rodziców.
Te słynne otwarte dorożki konne, wykorzystywane praktycznie we wszystkich filmach o amiszach, pochodzą właśnie ze szwajcarskiego odłamu. Co jeszcze? Szwajcarscy amisze chętnie jodłują – to stąd pochodzi jedna z najpopularniejszych piosenek “Mi Vater ist en Appenzeller”. Zmarli chowani są w bezimiennych grobach oznaczonych zaledwie pionowym kijem, co ma podkreślać nieważność jednostki i nietrwałość życia.
Jak podkreślają badacze, szwajcarscy amisze nie są przyjaźni w kontaktach ze światem zewnętrznym. Inne społeczności dość chętnie współpracują z klinikami badań genetycznych (a nawet je wspierają finansowo), naukowcami i lokalnymi władzami. Szwajcarscy amisze przeciwnie.
W środku cywilizacji, z dala od cywilizacji
Jazda bryczką obok samochodów i robienie konfitur z owoców z przydomowego sadu, podczas gdy w sklepie półki uginają się pod ich ciężarem jest co najmniej oryginalne. Dziwne jest mozolne trzebienie swojej ścieżki w dżungli, podczas gdy tuż obok biegnie szeroka, wygodna droga.
Amisze jednak uważają, że zdobycze cywilizacji są pułapką. Ułatwiają nam życie, a jednocześnie odciągają od tego, co najważniejsze – od rodziny, przyjaciół, ludzi, którzy dzielą nasze wartości. I tego powrotu do prostoty, choćby z tych względów, powinniśmy się od nich uczyć.
Wielu Amerykanów zachwyca się stylem życia amiszów. Gdy szukałam materiałów do artykułu, znalazłam setki memów z hasłami „Ma siódemkę dzieci, a nigdy nie prosił o zasiłek”, „Oto ludzie, którzy nie dają się zwariować nowym iPhonom”, „Gdyby przyszedł kres cywilizacji, my byśmy wyginęli, a Amisze nawet by tego nie zauważyli i żyli by dalej” lub „Bo życie to dar, którym trzeba się cieszyć każdego dnia, zamiast siedzieć z nosem w komputerze”. Faktycznie, coś w tym jest. Mnóstwo miodu. Dlatego nie byłabym sobą, gdybym nie dodała łyżki dziegciu. Przemoc w rodzinach i molestowanie seksualnie nie omijają społeczności amiszów, a jako że jest to zamknięta wspólnota, sprawca takich czynów rzadko zostaje ukarany.
Źródła:
Ciekawi mnie czy w Szwajcarii albo gdzieś indziej w Europie ostały się niewielkie wspólnoty albo chociaż pojedyncze rodziny amiszów.
O amiszach nigdy nie słyszałam, natomiast są w Szwajcarii mennonici, aż 14 kongregacji, głównie w dolinie Emmy, Berneńskim Oberlandzie i na Jurze.
Czy duża różnica jest pomiędzy Mennonitami a Amiszami?
Nie jestem ekspertem w temacie, ale z tego co czytałam, mennonici są bardziej tolerancyjni. Amisze kategorycznie odrzucają wszystkich odstępców…
„Obecnie w Stanach Zjednoczonych żyje około 250 tysięcy amiszów” – Jest ich grubo ponad 300 tysięcy i dawno liczebnością przekroczyli liczbę mieszkańców Islandii. Ponad 200 to było 10 lat temu. Szacuje się, że do 2050 może być ich nawet milion, ale część dzieci wychowanych w tej religii odchodzi, więc pewnie wyrobią się do 2070.
Przepraszam za opóźnienie, coś mi wpadłaś do spamu 🙁
Zweryfikuję te liczby, dzięki!
60 tys.lat odcięci od cywilizacji i są zdrowi,fikają z łukami i dzidami po plaży,nie potrzebują słowa bożego.
https://www.youtube.com/watch?v=j7BNwmVvk6g
Ten chciał głosić słowo boże i skończył w piachu na plaży.
https://www.youtube.com/watch?v=Oh3rx2k94Dw
Dlaczego Amisze nie mają wąsów tylko brody?
🙂
Myją się tylko raz w miesiącu,od 45roku zycia praktycznie nie maja zębów i nie dożywają do emerytury,sredniowiecze