Dziś po raz drugi blog idzie w ręce Kasi Schiller, rekruterki pracującej w Szwajcarii. W tym artykule Kasia opowie Wam o profesjonalnym profilu na LinkedInie, kandydaturach spontanicznych i o tzw. follow-up calls, czyli o komunikacji z firmą po rozmowie kwalifikacyjnej. Jeśli nie czytaliście jeszcze pierwszego artykułu o networkingu, rozmowach telefonicznych i rozmowach o pracę, nic straconego – klikajcie TU. A tymczasem zapraszam do świata rekrutacji, który dzięki Kasi stanie się dla Was bardziej przyjazny!
Chodzisz na eventy, nie jest Ci obcy networking, masz dobre CV, ale nadal nie możesz znaleźć pracy? W dzisiejszych czasach obecność cyfrowa jest równie ważna w życiu prywatnym jak i profesjonalnym. Wszystkim ludziom aktywnym zawodowo polecam korzystanie z profesjonalnych portali społecznościowych.
Najpopularniejszym z nich jest LinkedIn i na nim się skoncentrujemy. Jednak żeby zwiększyć swoje szanse na rynku pracy Szwajcarii francuskojęzycznej, załóżmy również profil Viadeo, a na rynku pracy Szwajcarii niemieckojęzycznej – Xing.
LinkedIn to w dzisiejszych czasach obok networkingu najpotężniejsze narzędzie w rękach rekruterów. To tam właśnie 7 lat temu znajdowałam najlepsze profile jako początkujący rekruter dopiero budujący sieć kontaktów. A dlaczego? Bo LinkedIn jest pełen tzw. pasywnych kandydatów, czyli takich, którzy mają pracę, ale są otwarci na nowe wyzwania, jeśli pojawi się ciekawa rola. Coś Wam to przypomina? Tak, oczywiście networking, tyle że online. Poza tym LinkedIn co chwila wprowadza nowe opcje, zarówno dla poszukiwaczy pracy, jak i HR-ów.
Oto kilka zasad, którymi należy się kierować kreując swój profil LinkedIn:
LinkedIn to nie facebook. Bądź profesjonalny w swoich działaniach. Ja, na przykład, oprócz prac, na które prowadzę rekrutację, udostępniam ciekawe artykuły z portali biznesowych, które mogą przydać się mojej sieci kontaktów, i które są w zgodzie z moimi wartościami i wartościami firm, w których pracuję. Na LinkedInie można również samemu napisać artykuł. Ale uwaga, to już opcja dla starych LinkedInowych wyjadaczy. Jeśli czujesz się na siłach stworzyć coś samemu, pamiętaj, że ten tekst będzie Twoją profesjonalną wizytówką. Zwróć szczególną uwagę na prawa autorskie tekstów i używaj zdjęć na otwartej licencji. Nie zapominaj o poprawności gramatycznej i ortograficznej.
Profil na LinkedIn to nie CV. Trzeba w nim zaznaczyć, jakie masz doświadczenie zawodowe, wykształcenie itp. Ale nie warto wklejać 5 stronicowego CV. Zamiast tego do każdej roli dodaj 2-3 punktów, dodaj dobry wstęp do profilu, opisz swoje kompetencje i dyplomy.
Tak samo jak w przypadku CV, najważniejsze są tutaj słowa – klucze. I tak, jeśli szukasz pracy aktywnie, we wstępie do profilu, a nawet już w tytule użyj słów, dzięki którym rekruter łatwo Cię znajdzie. Dla przykładu, ja na potrzeby mojego profilu użyłabym słów: techniczny rekruter, rekrutacja, kandydaci, talent, IT, pharma, bank. Tak samo zrób w przypadku kompetencji. Podam znów tutaj swój przykład: rekrutacja, lingwistyka, tłumaczenia, języki, techniczna rekrutacja, interviews itp. Wymień tylko te najważniejsze. Dodaj wszystkie certyfikaty, dyplomy, języki i kursy.
Na LinkedInie bardzo ważne jest zdjęcie. Wielu rekruterów nie lubi pisać do kandydatów bez zdjęć – profil LinkedIn sprawia wtedy wrażenie niezaktualizowanego. Dodaj profesjonalne zdjęcie. Zdjęcie z ZOO w tle, mimo że fajne, nie wygląda profesjonalnie.
Najważniejsza zasada, która tyczy się również CV – nigdy nie kłam na LinkedInie. Jeśli znamy angielski na poziomie podstawowym, bądźmy szczerzy, a nie zawyżajmy go do średniozaawansowanego „bo nikt nie zauważy”, „bo wszyscy w CV kłamią…”, albo „bo inaczej nikt się do mnie nie odezwie”. Po prostu nie.
Referencje są bardzo ważne. Zdobądź chociaż jedną na każde stanowisko i sam również odwdzięcz się kolegom i napisz im referencje (oczywiście zgodne z prawdą). Referencje zwiększają widoczność Twojego profilu.
Widoczność zwiększa się też poprzez zaznaczenie wolontariatów, w których brało lub bierze się udział. W dzisiejszych czasach bardzo ważne jest, żeby pokazać, że robisz coś dodatkowego poza pracą. Wolontariat dowodzi, że masz też inne zainteresowania, jesteś kreatywny, lubisz pomagać ludziom, zwierzętom, czy planecie. Wolontariat jest szczególnie mile widziany w Szwajcarii, gdzie panuje silna tradycja uczestnictwa w rozmaitych stowarzyszeniach, klubach i grupach tematycznych.
Ważne są też grupy na LinkedIn. Na przykład ja dołączyłam do grupy rekruterów w Szwajcarii, nauczycieli w Europie, czy prac e-learningowych. Dzięki temu jestem na bieżąco z moją dziedziną. Czasem ktoś opublikuje ciekawy artykuł w grupie, a czasem ogłoszenie o pracę.
LinkedIn to nie tylko Twoja profesjonalna wizytówka – to również narzędzie do szukania pracy. Jeśli chcesz znaleźć np. pracę jako programista c# w Genewie, w zakładce Jobs kliknij c# programmer w tytule pracy, a jako lokalizację podaj Genewę. LinkedIn używa Boolean Search. Jest to język logiczny, którego postawa działania są operatory AND i OR. Weźmy dla przykładu wspomnianego programistę. Nie wiesz jak rekruter nazwał pozycję, na jaką szuka programistów. Żeby zwiększyć swoje szanse, wypisz wszystkie możliwości np. (programmer OR developer OR engineer OR developeur OR ingenieur OR programmeur OR architect OR architecte) AND (c# OR csharp). Czary mary, masz więcej wyników – pan Boole, od którego pochodzi nazwa tego języka logiki byłby z Ciebie dumny. Znajdź parę synonimów tytułów stanowisk, na które szukacie pracy. Nie zapominaj o odpowiednikach w innych językach, w których mówi się w danym kraju. Gotowe!
Możesz manipulować swoim profilem LinkedIn – albo postarać się, żeby był bardzo widoczny z wieloma słowami – kluczami, jeśli zawsze chcesz być otwarty na rozmowę z rekruterami, albo sprawić, by był trochę mniej dostępny – wtedy daj mniej detali.
Podstawowe darmowe konto LinkedIn wystarczy do szukania pracy.
Aktualizuj swój profil LinkedIn za każdym razem, gdy coś zmieni się w Twojej pracy i chcesz to podkreślić. Jeśli właśnie straciłeś pracę, w tytule profilu LinkedIn dodaj „Open to new opportunities” albo „Looking for new opportunities”.
LinkedIn lubi język angielski. Nawet jeśli pracujesz np. w regionie DACH albo we Francji, utwórz profil po angielsku. Od języków lokalnych jest raczej wspomniany Xing i Viadeo. Profil na LinkedIn nie kończy się dzisiaj, zupełnie jak w przypadku CV. Aktualizuj go na bieżąco, poprawiaj, dodawaj nowe kompetencje i polecaj znajomych. To się opłaca.
Gdy już masz CV i profil LinkedIn, możesz śmiało uderzać do pracodawców. O rozmowie o pracę opowiadałam Wam w poprzednim artykule. Aktywność kandydatów nie powinna jednak kończyć się na interview. Ale co potem, szczególnie gdy przez tydzień – dwa tygodnie telefon milczy, a skrzynka odbiorcza pusta?
Należy wtedy do tego pracodawcy zadzwonić lub skontaktować się z nim e-mailowo. Są różne zasady dotyczące tzw. follow-up e-mails czy calls. Obecnie często się zdarza, że sam pracodawca prosi, żeby kandydat po rozmowie napisał w kilku zdaniach, czy jest zainteresowany pozycją i czy jest zmotywowany do podjęcia tej pracy.
Jeśli natomiast potencjalny pracodawca tego nie zrobi, polecam po rozmowie kwalifikacyjnej napisać krótkiego maila wyrażającego podziękowanie i zainteresowanie. Ale uwaga, jak w przypadku każdego procesu rekrutacyjnego: w żadnym wypadku nie pokazuj, jak bardzo jesteś zdesperowany oraz… nie „ciśnij” za bardzo rekrutera albo menadżera.
Jako rekruterka codziennie dostaję dziesiątki maili. W większości są to miłe bądź profesjonalne wiadomości, ale nie zawsze. Nawet jeśli Wam się nie powiedzie lub jesteście sfrustrowani z innego powodu, nigdy nie wyładowujcie swoich emocji na rekruterze lub potencjalnym szefie. Ten pierwszy jest Waszą furtką do znalezienia pracy, jak nie tej, to innej, a ten drugi… chyba nie muszę mówić. Jeśli nie napisał zgodnie z umową tydzień po ostatniej rozmowie o pracę, poczekaj 2-3 dni i zapytaj (bez przytyków!), jaki jest status rekrutacji. Gwarantuję, że dostaniesz odpowiedź. Nawet jeśli nie dostałeś pracy, zostaniesz zapamiętany jako osoba zmotywowana i profesjonalna.
Czy dzwonić do rekrutera albo menadżera po rozmowie kwalifikacyjnej? Jeśli jesteś przekonany, że pasujesz do tego stanowiska na 100% i rozmowa kwalifikacyjna poszła Ci koncertowo, możesz spróbować. Nie robiłabym tego regularnie – menadżerowie i pracownicy HR mają masę spotkań każdego dnia i nie muszą być na zawołanie do Twojej dyspozycji. Krótki kontakt mailowy ułatwi zadanie i zostawi ślad pisemny (niezwykle ważny w każdym przypadku!). Ale na przykład jeśli znamy którąś z osób, które uczestniczyły w rekrutacji, krótki telefon i wyrażenie Waszego zaangażowania nie zaszkodzą. Natomiast po rozmowie telefonicznej zawsze warto zostawić tak czy siak krótką notkę mailową.
Wyślij zaproszenie LinkedIn do osób, z którymi miałeś rozmowę o pracę. Nawet jeśli nie dostaniesz tym razem stanowiska, Twoja sieć kontaktów powiększy się i będziesz na bieżąco, gdy pojawi się nowa pozycja. A gdy polubisz artykuł albo skomentujesz artykuł, który udostępnił menadżer, z którym miałeś rozmowę, możesz otworzyć sobie drzwi do dyskusji na temat jakiegoś projektu. Nawet jeśli nie dostaniesz pracy, może Cię zapamiętać jako eksperta w danym temacie i odezwać się następnym razem.
Jest jeszcze jedna metoda na zwiększenie szans na rynku pracy. Wiele osób o niej zapomina albo jej nie stosuje. Chodzi tu o kandydatury spontaniczne. Jak to wygląda? Odpowiem na to pytanie na swoim przykładzie. Wiele lat temu, kiedy zaczęłam swoją przygodę z rekrutacją, bardzo tęskniłam za nauczaniem i lingwistyką. W końcu po coś skończyłam 2 kierunki, a nie 1. Dlatego postanowiłam złożyć tzw. kandydatury spontaniczne do uniwersytetów i firm, które potencjalnie byłyby zainteresowane moim profilem pod kątem językowo-pedagogicznym. Napisałam krótkiego e-maila z kandydaturą spontaniczną (ważne żeby nie „zagadać” rekrutera albo menadżera, do którego piszemy.) Krótko się w nim przedstawiłam i podałam powód, dla którego piszę maila. Napisałam mniej więcej, że dana instytucja wzbudza moje zainteresowanie ze względu na pole jej badań/działalności. Dodałam, że mam wykształcenie pedagogiczne i że od dziecka chciałam uczyć. Podałam przykłady paru szkoleń i zapytałam, czy nie umówiliby się ze mną na kawę, żeby porozmawiać na temat ewentualnego wspólnego projektu. I wiecie co? Zadziałało. Odzew było bardzo duży. Cześć ludzi co prawda po prostu odpisała, że nie mają takiej możliwości póki co, ale żebyśmy zostali w kontakcie i życzyli mi powodzenia. Parę osób podało mi linki na inne uniwersytety albo portale, które się specjalizują w szkoleniach. A 2 osoby faktycznie umówiły się ze mną na kawę. Pracy jako takiej nie dostałam, ale dostałam coś cenniejszego: masę nowych kontaktów, ciekawe linki i satysfakcję, że mój profil wzbudza zainteresowanie. Pamiętajcie o tym sposobie szukania kontaktów, projektów czy pracy. Nie muszę mówić, że z każdą z osób, które odpisały jestem połączona na LinkedIn… Networking się kręci, a pamiętajmy że „Who is not networking, is not working”.
Dlatego zapraszam do rozmowy, z chęcią odpowiem w komentarzach na Wasze pytania, a nawet sprawdzę Wasz profil na LinkedIn. Klikajcie w zdjęcie, żeby się dowiedzieć, jak ja to robię:
Kasia Schiller, absolwentka filologii francuskiej Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie i Didactique des langues et ingénierie pédagogique numérique na Uniwersytecie Stendhal w Grenoble we Francji. Pracowała w Romandii w latach 2008-2015. Obecnie pracuje w kantonie Zurych. Jako rekruterka pracuje od 2012 roku, zarówno w części francuskiej jak i niemieckiej Szwajcarii. Kasia jest również blogerką. Jeśli chcesz się dowiedzieć, jak zwiększyć swoje szanse na rynku pracy, wpadaj na profesjonalnego bloga w języku angielskim: Recruitment in a Nutshell.
….
Macie konta na LinkedInie? Czy uważacie, że to skuteczne narzędzie do szukania pracy? Sprawdziło się w Waszym wypadku? Jakie macie swoje „patenty” na linkedIna?
Zapraszam jak zwykle do komentowania i dzielenia się doświadczeniami!
Dziękuję za artykuł. Serdeczności dla obu Pań.
Dzięki wielkie! Pozdrawiam 🙂
Pozdrawiam rowniez bardzo serdecznie 🙂
Ale super artykuł. No i opcja z tymi kandydaturami spontanicznymi super, nie wiedziałam, że coś takiego można w ogóle robić.
Ewa dzieki za koment. Dokladnie tak jest, jak opisalam. Spotkalam sie naprawde z super reakcjami. Jasne ze zdarzy sie ktos, kto powie „Co mi Pani skrzynke zasmieca”, znam i takich. Ale ja pozytywna jestem i pamietam tylko te linki, ktore mi pomogly z moim nowym projektem, no i kawy dzieki ktorym znowu networking uprawialam 🙂 Pozdrawiam, Kasia
Artykuł w przystępny sposób podaje przepis na prowadzenie profilu – Twoje własne przykłady rozwiewają ewentualne wątpliwości co do skuteczności. Dziękuję i pozdrawiam serdecznie. Wojciech
Cześć!
Mam trochę dłuższe pytanie. Jestem analitykiem w IT (data scientist) z kilkuletnim doświadczeniem. W Polsce pracy dla mojego zawodu jest więcej niż dużo, zdawałoby się z ogłoszeń, że w Szwajcarii również. Nie mogę zatem zrozumieć, dlaczego od ponad roku wysyłam CV (około 200 mogło być) przez Linkedina, strony firm, spontanicznie, bezpośrednio przez rekruterów a efekty są następujące:
Jakies 90% aplikacji odrzucona na etapie CV. Kilka % oddzwania i na tym się kończy. 3 firmy przeszły przez zadanie rekrutacyjne i na tym koniec.
Mam wrażenie, ze zrobiłem już praktycznie wszystko co mogłem i nie rozumiem, czemu mam taki problem ze znalezieniem chociaż jednej firmy otwartej na zmotywowanego miłośnika natury ^^. Pracując w zawodzie o tak ogromnym zapotrzebowaniu, nie spodziewałbym się takich problemów. Proszę o wskazówki co mógłbym zrobić lepiej :). (aplikuje zdalnie z PL, nie mam doświadczenia z pracy w Szwajcarii, jestem dwujęzyczny [ANG] i znam franc a2/b1.)
Pozdrawiam Cię serdecznie oraz wspaniałą autorkę bloga ;).
Dzięki, wspaniała autorka też pozdrawia 😉
Uderz do Kasi przez LinkedIn, w temacie napisz Blabliblu, żeby Cię nie zignorowała. Tak piszę, bo wiem, że Kasia ma jakoś niedługo jechać na urlop, więc nie wiem, czy będzie widziała Twój komentarz 🙂
Skad brales porady i wzroce jak napisac CV? Z zagranicznych stron (np. Szwajcarskich) czy polskich? Bo jezeli to drugie, to moze przynajmniej czesciowo zrodlem twojego problemu.
hej blake
Czy nadal szukasz pracy w Szwajcarii (Zurychu) ?być może będę w stanie pomóc. Jak coś to pisz 41 799538023
Świetny artykuł. Mnóstwo genialnych porad praktycznych. Dzięki!
Wydaje się że wiele czasu wymaga tam spędzanie jak na social mediach, choć w tym wypadku biznesowych. Na pewno dobre jest to do tego, że jest to dające możliwość kontaktów z osobami z jednej branży. Ale czy ktoś znalazł za pomocą tego narzędzia pracę szybciej niż za pomocą oferty?
Jesli przez social media rozumiesz social professional media takie jak LinkedIn to ja jako rekruter pracuje w 90% z LinkedIn (ewentualnie Viadeo, Xing). Sama znalazlam 3 z moich 5 prac poprzez LinkedIn. Pozostale – oczywiscie networking. Pozdrawiam, Kasia
Witam
Sokoro znają się panie tak dobrze na LinkedIn i na HR to mam pytanie. Od jakiegoś czasu dostaję zaproszenia na LinkedIN od rekruterów najczęściej prowadzących własne działalności gospodarcze, chociaż to nie reguła bo i Hays w tej grupie też jest, z prośbą o dodanie ich do grona kontaktów. Mam włączoną informację dla rekruterów, że poszukuję pracy. Następnie informują mnie, że mają dla mnie ofertę pracy. Niektórzy proszą o telefon. Po czym nastepuję cisza z ich strony. Następnie po kilku, kilkunastu dniach odzywam się do nich, że nie było z ich strony żadnej informacji. Najczęściej odpowiadają, że zapomnieli, że to, że tamto, wymówek jest sporo. Ostatni historia jest taka, że pani z firmy hr poprosiła mnie o zaproszenie do kontaktu i numer telefonu, bo ma dla mnie ofertę. Wysłałem jej swoje namiary. Po czym zero kontaktu z jej strony. Przypominam się jej więc i dostaję informację, że mój mail jej gdzieś umknął i że dzisiaj chce się skontaktować. Akurat nie mogłem w tym dniu rozmawiać, więc podałem jej konkretny dzień i godzinę (po 15.00) kiedy mogłaby zadzwonić do mnie. Oczywiście cisza. Znowu po 2 dniach się do niej odzywam o co chodzi i dostaję informację, że pracodawca zawiesił rekrutację, ale jak tylko ją wznowi ona skontaktuje się ze mną. To jest z resztą najczęściej stosowana wymówka przez takie osoby. Kolejna to, że pracodawca poszerzył zakres obowiązków o taki, którego ja nie posiadam i stąd brak kontaktu z jej strony. Proszę mi szczerze odpowiedzieć, czy w tym kraju wszyscy rekruterzy już powariowali i osiągnęli poziom dna. Zero szacunku dla ludzi. Jak postąpiłaby Pani w przypadku takich osób? Dla mnie to wyłudzenie danych i próba zbudowania sobie dużego portfolio kontaktów z uwagi na prowadzoną przez nich działalność gospodarczą. To ładnie wygląda w profilu i może zachęcić przyszłych klientów czyt. pracodawców ze skorzystania z usług takiej firmy. Będę wdzięczny za odpowiedź. Pozdrawiam.