Było seksualnie, filozoficznie, abstrakcyjnie, filmowo, sportowo i naukowo… Niektórzy próbowali wziąć autorkę Blabliblu pod włos i dowcipkować na temat jej nazwiska (haha, po abażurkowaniu w przedszkolu już mnie nic nie poruszy w tej kwestii), inni postawili na propozycje łóżkowe zamiast chodzenia w góry (ok, ok, przekonał mnie Pan, gdzie to łóżko?), a jeszcze inni chcieli się ścigać ze szwajcarskimi pociągami (z polskimi może i by dało radę… w zamieci). Szwajcarskie Blabliblu zdecydowanie wygrywa w rankingu najbardziej kreatywnych czytelników pod słońcem!
Dlatego i wybór tylko 3 najlepszych dialogów w dymkach był niezwykle trudny i subiektywny. Odrzucając odpowiedzi, które naprawdę bardzo zasługiwały na nagrodzenie kalendarzem, pocieszałam się, że w najbliższym czasie odbędą się kolejne 2 konkursy z fajnymi nagrodami i wtedy zdołam rozsiać po świecie nieco więcej ciekawych dóbr doczesnych!
W konkursie wzięło udział 12 osób przedstawiając 21 dialogów. Oto propozycje wypełnienia dymków wraz z komentarzami autorki:
Propozycje odnośnie zdjęcia nr 1:
Mateusz Laskowski:
– Andrzej, czy Ty chcesz mnie zabrać na północną ścianę Eigeru?
– Wjechaliśmy bryczką do Morskiego Oka, to jakiś Eiger nas zatrzyma? Idź pierwsza, Krystyna!
Tego się nie da czytać nie dodając akcentu z „Samych Swoich”! No nie da się! Spróbuj przeczytać to na głos bez zaśpiewu z kresów. Jak Ci się uda, znaczy, że kulturę i tradycję masz za nic. (Chlip, chlip)
Nora:
– Ha ha, dobrze, ze jesteśmy w Szwajcarii, wyobrażasz sobie, gdyby musieliśmy się zastanowić czy to minut czy min?
– No, nie wiem, już mam dość chodzenia, wolałabym robić 50 różnych min przed lustrem.
Chodzenie po górach nigdy już nie będzie takie samo. „Nie idziemy tam! Tam jest 50 min!”
Pan Marecki:
– To co kochanie? Idziemy w te Alpy najpierw, czy do łóżka?
– Wiesz co, słoneczko? Chodźmy jednak do hotelu. Góry postoją zdecydowanie dłużej.
Takie rzeczy przed 23 i nie pod kołdrą? Oj!
Jarosław Lankiewicz:
– O, spora droga przed nami !
– Tak, od drogowskazu do kolacji.
Dobrze, że nie do śniadania!
Teresa Graf:
– Śladami Blabliblu…
– To w koncu w lewo czy prawo?
Zabrzmiało to co najmniej filozoficznie, a ja tak lubię jak komiczne się łączy z absurdalnym, a absurdalne z filozoficznym, że miałam sporą zagwozdkę nad nienagrodzeniem tego komentarza.
Iwona Komenda:
– Może by tak do hotelu na mały numerek?
– Tobie tylko numerki w głowie jak na Matterhorn zaledwie 8h szybkim marszem.
Druga linijka przypomniała mi moje własne „Zabiorę Cię, Kochanie, na mały spacerek po Tatrach”. Po 12 godzinach wędrówki mój luby Szwajcar stwierdził, że już nigdy nie uwierzy w moje małe spacerki.
Krzysztof Rozmus:
– A gdyby tak rzucić to wszystko w cholerę i wyjechać w Bieszczady?
– A co to są Bieszczady?
Klasyk, ale zawsze jary…
Krzysztof Rozmus:
– A co zrobisz z pieniędzmi?
– Nie wiem. Może dam wdowie po Tędlarzu.
Ale Tędlarz nie miał wdowy! 😛
Propozycje odnośnie zdjęcia nr 2:
Człowiek z plastiku:
– Sądy a priori, jako niezależne od doświadczenia, mogą mieć źródło tylko w samym umyśle. Cechami zaś, po których dają się poznać, są konieczność i powszechność. Doświadczenie poucza bowiem, że coś jest takie, a nie inne, ale nigdy, że inne być nie może. Jeśli więc znajdzie się twierdzenie, które w myśli występuje jako konieczne, to jest ono sądem a priori. Następnie, doświadczenie nie daje sądom nigdy właściwej i ścisłej powszechności, lecz tylko przypuszczalną i względną… Jeśli więc jakiś sąd pomyślany jest jako ściśle powszechny, tzn. jeśli nie dopuszcza się wyjątku, to nie jest wyprowadzony z doświadczenia, lecz jest ważny a priori.
– Co znaczy „moralny porządek świata”? Że istnieje, raz na zawsze, wola Boża, co człowiek ma czynić, a czego zaniechać; że wartość jakiegoś ludu, jednostki mierzy się tym, czy się bardzo, czy mało jest woli Bożej posłusznym; że w losach jakiegoś narodu, jednostki, wola Boża przejawia się władczo, to znaczy karząco lub nagradzająco, zależnie od stopnia posłuszeństwa.
– Siku mi się chce!
Nr 1 Kant, nr 2 Nietsche, nr 3 Lampka, jak w promieniu 2 kilometrów nie ma łazienki…
Teresa Graf:
– Szkoda, ze nie można kupić przewodnika Blabliblu w Szwajcarii…
– Ej tam, zobacz jak daleko dotarliśmy bez niego…
– Tak, ale ona na pewno zna drogę na Księżyc.
Znam, ale same nieprzyzwoite!
Bożena Szwabowicz:
– To słońce czy księżyc?
– Pewnie, że słońce.
– Wstaje czy idzie spać?
Się nam filozoficznie zrobiło, jak z „gdzie jest Słońce, kiedy śpi…”
Iwona Komenda:
– O kurczę ….
– Mówisz o księżycu?
– Nie, on ma na myśli tę przepaść przed nami …
Gdzie to kurczę?
Krzysztof Rozmus:
– Pięknie.
– No… dokładnie jak na Szwajcarskim Blabliblu.
– Nie, na Blabliblu Joanna świeci piękniej.
Najpierw się zarumieniłam po same cebulki włosów, a potem się zorientowałam, że powinnam się oburzyć za to świecenie będąc nomen omen Lampką. No więc się oficjalnie oburzam!
Julita Peo:
– Widzicie ten księżyc?
– Tam bogaci Szwajcarzy latają na wakacje.
– A dla takich biedaków jak my zostaje jeżdżenie na nartach.
Dla biedaków to tramwaj albo sandałki i siatka z Biedry!
Krzysztof Rozmus:
– .. Alpy! Tu się oddycha! Nareszcie czuję, że jestem wolny!
– Niebo gwiaździste nade mną, a wszystkie banki przede mną.
– Ra-ra-ra-ta ra-ra-ta-ta ra-ra-ri-ra-ta-ta!
Jeszcze lepiej by było, gdyby to zdjęcie było z Bieszczad.
Propozycje odnośnie zdjęcia nr 3:
Asia:
– Ej, pamiętacie to zadanie o mijających się pociągach…? Nigdy tego nie ogarniałem… Nadal nie wiem, o której godzinie się spotkają…
– Wiecie dlaczego dla szwajcarskich dzieci to zadanie jest banalne?
– Bo tu pociągi mijają się zawsze punktualnie!
Czyli szwajcarskie dzieci odpowiadają znudzone nosowym tonem: „Zgodnie z rozkładem, sorko!”
Andy Orłowski:
– Już godzinę biegniemy do St. Moritz, a pociąg wcale nas nie wyprzedza!
– A dobrze wybraliśmy pociąg?
– To linia do St. Moritz. I to nie jest Bernina Express!
Bo to pociąg szpiegowski był!
Iwona Komenda:
– Mówiłam ze trochę treningu i się nam kondycja poprawi.
– No, ten pociąg zawsze nas wyprzedzał.
– Ale on jedzie do tyłu.
Ten trzeci to niezły motivation killer jest, nic nie powiem!
Krzysztof Rozmus:
– Co tak pędzicie?
– Konkurs na Szwajcarskim Blabliblu kończy się za 40 minut!
– Jak złapiemy ten pociąg na następnej stacji, to jeszcze zdążymy dojechać!
Chyba, że pociąg złapie kiszkę.
Julita Peo:
– Chłopaki, jeszcze trochę i dogonimy ten pociąg! Ostatnia prosta, dajemy czadu!!!
– Mówiłeś już tak godzinę temu !!!
– Ale teraz nasze szanse się zwiększyły, bo pociąg właśnie dojechał do stacji.
Nigdy nie ufaj trenerom osobistym.
Krzysztof Rozmus:
– Kruca bomba, mało casu.
– To co? Nic nie robimy?
– Robimy film i to jest teraz najważniejsze. Pociąg nie zając, nie ucieknie.
– Skoro jestem już na wolności, wolałbym, żebyśmy mówili sobie per pan.
– Nasz klient – nasz per pan.
Gratulacje Iwona, Mateusz i Krzysiek! Odezwę się do Was z prośbą o podanie adresów do wysyłki. Dziękuję wszystkim w uczestnictwie w konkursie. Uśmiałam się zdrowo z Waszych pomysłów!