– Jeśli nie chcesz się uczyć, to będziesz kopać doły.
– Idź na studia, przedłuż sobie młodość! Jeszcze się w życiu napracujesz!
– Trzeba zdobyć solidne wykształcenie, żeby coś w życiu osiągnąć.
Znacie na pewno te slogany uwielbiane przez polskich nauczycieli i rodziców. Czy mają obecnie coś wspólnego z rzeczywistością? Owszem, nadal osoby z wyższym wykształceniem w Polsce najlepiej radzą sobie na rynku pracy, jednak każdy z nas zna historyków – taksówkarzy, specjalistki od marketingu, które malują paznokcie i socjologów kładących płytki… Zdobycie wyższego wykształcenia nie jest gwarancją sukcesu profesjonalnego. Polski świat akademicki zachowuje się jakby nie dostrzegał tej tendencji. Na uczelniach wyższych pojawia się wiele typowo zawodowych kierunków nie wymagających wiedzy akademickiej jakby zdobycie tytułu magistra dawało większe szanse na rynku pracy. „Hitem” ostatnich lat był nowo otwierany kierunek szkolący specjalistów od telefonicznej obsługi klienta…
Doświadczenie > wykształcenie
Tymczasem w Szwajcarii tendencja jest całkowicie odwrotna. Prestiż uniwersytetów? Phi! Tylko co czwarty uczeń wybiera profil uniwersytecki. Szwajcarzy wolą zawodówki stawiając na doświadczenie ponad wykształcenie. A co słychać w temacie „wydziałów skuterów i rowerów”? Nie na uniwersytetach! Szwajcarzy dążą do tego, żeby jak najwięcej domen praktycznych było nauczanych w szkołach zawodowych. I tak na przykład, żeby zdobyć prestiżowy i dobrze płatny zawód programisty, młodzi Szwajcarzy idą do zawodówki! Owszem, po ukończeniu szkoły, mogą dokończyć swoją edukację na uczelni wyższej, ale już w wieku 18 lat są przygotowani do wejścia na rynek pracy. I, co ciekawe, mogą się już pochwalić 2-3-letnim doświadczeniem. Jak to możliwe?
System intensywnych praktyk w ramach zawodówki
To wszystko dzięki systemowi VET (systemowi edukacji i treningu zawodowego) łączącemu praktyki ze szkołą. Uczniowie szwajcarskich zawodówek zasiadają w ławach szkolnych tylko 1 lub 2 dni na tydzień, resztę czasu spędzając na płatnych praktykach w firmach. Na początku uczniowie zarabiają 500 – 600 franków na miesiąc; w trzecim – czwartym roku ich wynagrodzenie zwykle sięga już 1000 – 1200 franków. Szkoła nie służy do zdobywania ogólnego wykształcenia: nie ma geografii, czy historii – uczniowie zgłębiają teoretyczne aspekty zawodu. Na koniec zawodówki uczniowie mogą zakończyć swoją edukację lub kontynuować ją w ramach wyższej szkoły zawodowej.
Jak to działa?
Szwajcarscy uczniowie bardzo wcześnie (w wieku 11- 12 lat) są dzieleni na 3 grupy ze względu na swoje chęci, umiejętności i zdolności: grupę przedgimnazjalną, ogólną i podstawową (w niektórych kantonach funkcjonują tylko 2 grupy – przedgimnazjalna i ogólna). Do grupy przedgimnazjalnej mogą dostać się tylko najlepsi, co nie znaczy, że zawsze ją wybierają. Wręcz przeciwnie – młodzi – zdolni (czyli uczniowie, którzy osiągnęli bardzo dobre wyniki w europejskich testach PISA) często wolą edukację zawodową uważając, że to dzięki niej osiągną sukces i o wiele szybciej się usamodzielnią.
W wieku 15 – 16 lat uczniowie idą do gimnazjum lub szkoły zawodowej. Szkoły zawodowe bardzo różnią się od siebie poziomem. Uczniowie, którzy zdobyli najmniej punktów w końcowym egzaminie idą do 2-letniej szkoły, która przygotowuje do pracy w mniej wymagających zawodach i kończy się uzyskaniem Certyfikatu VET. Zdolniejsi idą do 4-letniej szkoły, która kończy się uzyskaniem Dyplomu VET.
System przemyślany jest tak, żeby uczniowie z łatwością mogli zmienić lub przedłużyć swoją drogę edukacji. Niestety system mostów, przejściowych szkół i kursów jest tak skomplikowany, że trudno go wytłumaczyć w kilku zdaniach.
LICZBY:
221 617 uczniów wzięło udział w praktykach w 2014/2015
42% dziewczyn
58% chłopców
3 najpopularniejsze dziedziny:
19% biznes i administracja
12% handel
8% budowlanka
230 dziedzin
Czy praktyki w ramach VETu naprawdę uczą?
Obecnie około 58 tysięcy szwajcarskich firm objętych jest programem praktyk. Najpopularniejsze dziedziny to handel detaliczny i hurtowy, służba zdrowia, opieka społeczna, IT i gastronomia. Firmy wydają razem 5,4 mld franków na 3-letni program praktyk, żeby pokryć koszty wynagrodzeń dla praktykantów, materiałów treningowych i instruktorów. Jednak według szacunków z 2012, inwestycja zwraca się z dużą nawiązką! (praktykanci przynoszą zysk netto w wysokości 400 mln franków).
System VET zależy od potrzeb rynku pracy, dlatego absolwenci zawodówek raczej nie mają problemów ze znalezieniem pracy w zawodzie. Większość młodych ludzi wchodzi w pełnoletność z kilkuletnim doświadczeniem i dyplomem zawodowym. Nic dziwnego, że Szwajcaria jest jednym z krajów o najniższym bezrobociu wśród młodych osób (poniżej 3%).
System VET, który przynosi korzyści nie tylko młodym Szwajcarom…
Czy wyobrażacie sobie, jakie skutki by miało wpuszczenie naszych nastolatek ze szkół ponadpodstawowych przygotowujących do zawodu pielęgniarki do szpitali? Dziewczyny o wiele wcześniej miałyby kontakt z pacjentami, a szkolna wiedza przestałaby być tylko teorią. Nie trzeba wspominać pewnie, jak wiele by to znaczyło dla szpitali cierpiących na brak medycznego personelu pomocniczego.
Korzyści zauważa również sektor prywatny. Rekrutacja do najlepszych firm jest naprawdę wymagająca – poza dobrymi wynikami szkolnymi uczniowie muszą nierzadko przechodzić testy psychologiczne i rozmowy kwalifikacyjne. A pracodawcy chwalą sobie możliwość odpowiedniego przygotowania zawodowego pracowników na tak wczesnym etapie.
Szwajcarski system szkolenia zawodowego eksportowany jest za granicę. Obecnie programy pilotażowe prowadzi Wielka Brytania i Indie. Podobny system działa już w Niemczech i Austrii.
Kontrowersje
Czy system VET ma ciemne strony? I owszem! Szwajcarzy bardzo wcześnie się zaczynają specjalizować w swoich dziedzinach zaniedbując wiedzę ogólną. Jak mówią niektórzy złośliwi: to specjaliści od lewej śrubki, bo jak zepsuje się prawa, tracą głowę.
Przeciwnicy systemu zawodówek dodają, że system segreguje dzieci zbyt wcześnie, gdy nie są jeszcze ukształtowane. Tzw. late bloomerzy nigdy nie dostaną szans na wykształcenie akademickie.
Szwajcarski system edukacji bardzo różni się od polskiego (głównie ze względu na duży nacisk na solidne przygotowanie praktyczne do zawodu), dlatego emigrantom z Polski nie jest aż tak łatwo znaleźć pracę bez „dorobienia” sobie szwajcarskich uprawnień lub nawet dyplomu.
Poziom zawodówek zależy od ich reputacji. Pracodawcy będą chętnie brać udział w programie, jeśli będzie się im to opłacało – jeśli do systemu będą trafiać praktykanci z potencjałem. Dlatego zagrożeniem dla systemu VET są imigranci pochodzący z krajów takich jak Polska, gdzie zawodówki są traktowane jako coś gorszego. Jednak według federalnego biura statystycznego, im dłużej imigranci przebywają w Szwajcarii, tym bardziej są przekonani do szwajcarskiego systemu kształcenia zawodowego.
A Wy? Co jest dla Was ważniejsze? Doświadczenie czy wykształcenie? Czy uważacie, że szwajcarski system zawodówek kreuje świetnych fachowców, czy roboty, które nie znają nic oprócz swojej działki? Co jest lepsze – polski pęd do akademickiego prestiżu i szerokiego wykształcenia czy szwajcarskie dążenie do wczesnej specjalizacji?
Źrodła:
https://www.eda.admin.ch/aboutswitzerland/en/home/bildung/uebersicht/berufsbildung.html
https://swisseducation.educa.ch/en/vocational-education-and-training-0
https://www.edudoc.ch/static/web/bildungssystem/grafik_bildung_e.pdf
Czyli w Swiss nie znają przysłowia: „idź na studia, będziesz wykształconym bezrobotnym”? 🙂
Tak, system jest ok, ale ma tez swoje minusy, większość wysoko wykwalifikowanych kadr, lekarzy, profesorów itp. to obcokrajowcy, często Niemcy. Bardzo często dostać się nastolatkom do gimnazjum a potem na studia (tylko ok.20%). Polski system nie jest idealny ale szwajcarski też ma wady…
Ja w 2004 roku w Austrii musiałam wyrównać różnice programowe. Byłam po licencjacie i musiałam 1,5 miesiąca na pełen etat pracować, by wyrównać braki w godzinach praktycznych.
No tak, w Austrii i Niemczech ten system działa podobnie.
Ja jako największy minus szwajcarskich zawodówek widzę, to , że są lepiej odbierane niż polskie uniwersytety… I tak jak piszesz, osoba z Polski po studiach i wielu latach doświadczeń musi niekiedy ukończyć 2-3 letnią szwajcarską zawodówkę, żeby dostać tu pracę w swoim zawodzie :/
Hmmm… fakt….
Proporcje na zapotrzebowanie w przemysle sie nie zmieniły. Nadal to 5% specjaliści wąsko specjalizowani (czytaj – inzynieria), 15% to kadra kierownicza średniego szczebla i personel nadzoru technicznego, a pozostałe 80% to robotnicy.
Było, jest i będzie. Zaś wpychanie na siłę tych 80% na wyższe uczelnie skutkuje jedynie produkcją magistrów podawania frytek w McSyfie. I przy okazji – późniejszym rozpoczęciem pracy, czyli krótszym okresem zbierania składek na emeryturę.
Nie wiem, czy się mylę, czy nie, ale zawsze myślałam, że studia się liczą jako lata pracy, nie?
Masz rację tyle że to są lata nieskładkowe które nie wpływają na wysokość emerytury.
Może system byłby zrozumiały gdyby jednak poza naciskiem na szkoły zawodowe szkolili by również swoją kadrę na wysokim
Szczeblu a tutaj większość sprowadzona z zagranicy. Dostanie się so gimnazjum jest ciężkie potem trzeba się utrzymać ponieważ jest semestr próbny a potem jeszcze za niskie oceny można zostać usuniętym to straszna presja dla dzieci po co to robić? Nasz syn ma kolegę i jego tata jest lekarzem wykształconym w Szwajcarii dlaczego poszedł do gimnazjum a za nim poszedł był na 3 kursach przygotowawczych ponieważ szkoła uczy na takim poziomie ze większość dzieci ni zostaje przygotowana do zdania egzminu do gimnazjum bo materiał nie jest przerobiony czyli nawet jak by chciały nie zdają tego egzaminu do Gimnazjum bez dodatkowego wsparcia. Ach myśle ze wad tego systemu jest dużo są szpetnie przemilczane zreszta jak wiele rzeczy w Szwajcarii o których lepiej nie mówić.
w przemysle moze tak, ale przypominam, ze jest jeszcze sektor uslug.