Poniższy tekst jest dosłownym tłumaczeniem artykułu, który ukazał się w gazetce Coopa dnia 29 listopada 2016 roku („Ohne Stress aufgetischt” Coopzeitung, 29 Nov 2016). Szwajcarskie Blabliblu tego nie zmyśliło, ani nie rości sobie żadnych praw autorskich do poniższych mądrości. Jednocześnie autorka bloga zastrzega sobie, że nie będzie ponosić żadnej odpowiedzialności za szkody mentalne poniesione przez osoby, które zastosują poniższe rady i wskazówki, jak również nie będzie ponosić kosztów psychiatry, psychologa, rozwodu, ani utrzymania i wychowywania dzieci po wyżej wymienionym.
Dowiedzcie się, mądre Panie i śliczni Panowie, dlaczego Szwajcarzy tak rzadko zapraszają gości do domów… Oto jak się przyjmuje gości po szwajcarsku. Perfekcyjna Pani Domu przy tym to jakieś pomiotło. Alors, miłej lektury!
JAK ZAPRASZAĆ I PRZYJMOWAĆ GOŚCI
Kiedy przychodzi ten szczególny wieczór, perfekcyjne menu nie jest aż tak ważne. Bardziej istotne jest dobre planowanie i zrelaksowany gospodarz.
„Piatto di pasta, basta” (talerz makaronu i basta). Albo po prostu zwykłe raclette. Tylko tyle wystarczy, by zaprosić gości. Nie potrzeba szczególnych przygotowań, zwłaszcza takich, które wywoływałoby u gospodarza ósme poty. Ale szczerze mówiąc, czasem – na przykład przed Bożym Narodzeniem – chciałoby się zachwycić gości czymś bardziej wyjątkowym dbając o wszystkie szczegóły. To z kolei oznacza wiele pracy: ustalenie listy gości, wysłanie zaproszeń, zaplanowanie menu i napojów, decyzje o dekoracjach i w końcu długie godziny spędzone w kuchni. Również mieszkanie powinno błyszczeć. Ma to być doskonałe przeżycie, które sprawi, że goście będą zachwyceni. „Ach, cóż za wspaniały wieczór” – takie słowa gości na koniec imprezy są marzeniem każdego gospodarza. Nie dziwne więc, że przyjmowanie gości jest bardzo stresujące.
Reguły dla gości:
* Jeśli zaproszenie jest na siódmą wieczorem, pojaw się punktualnie o siódmej. Nigdy nie przychodź przed czasem zaproszenia – ostatnie minuty przygotowań są dla gospodarza najcenniejsze. Nie spóźnij się więcej niż 15 minut.
* Przynieś prezent. Unikaj drogich prezentów, by nie wprawiać gospodarza w zakłopotanie. Kwiaty, pralinki, butelka dobrego wina czy szampana może nie są zbyt oryginalne, ale są zawsze na miejscu. Jeśli dobrze znasz gust gospodarza, możesz przynieść książkę czy coś bardziej osobistego.
* Odpakuj kwiaty, pozbądź się papieru. Jeśli są w przezroczystej folii, zostaw ją, ale niech nie kapie z nich woda. Trzymaj kwiaty w lewej ręce, mając prawą wolną, aby wyciągnąć ją do powitania.
* Nigdy nie wchodź do kuchni nieproszony. To azyl gospodarza.
* Ustaw telefon w trybie cichym.
* Nie angażuj gospodarza w długie rozmowy, aby miał czas także dla innych gości. Nie produkuj się w długich monologach, ale też nie siedź cicho cały wieczór.
* Następnego dnia podziękuj telefonem, sms-em albo pisząc kartkę.
Mała lista kontrolna dla gospodarza:
Dwa tygodnie przed przyjęciem: (sic! – Sz.B.)
* Zapytaj gości o alergie pokarmowe
* Poinformuj sąsiadów
* Sprawdź i zabezpiecz sytuację z parkingami
Dzień przed:
* Zorganizuj lód do napojów
* Schłodź napoje
* Nakryj do stołu, by zobaczyć czego może brakować
* Przygotuj swoje ubranie
W dniu zaproszenia:
* Przygotuj wolną powierzchnię na prezenty
* Przygotuj stojak na parasole i garderobę na okrycia
* W łazience przygotuj świeże mydło i ręczniki dla gości. Zostaw jeden z nich w koszyku jako „wzór”, żeby goście wiedzieli gdzie wrzucać zużyte ręczniki.
* Przygotuj miękki papier toaletowy i jego zapasowe rolki
* Schowaj artykuły higieny osobistej i leki (komentarz Sz.B.: No przecież każdy łyka wszystko, co wygląda na coś o działaniu odurzającym…)
* Schowaj leżące na wierzchu dokumenty i listy (komentarz Sz.B.: A dlaczego? Może ktoś się zlituje i zapłaci za Ciebie np. ubezpieczenie?)
* Opróżnij zmywarkę i kosz na śmieci
* Przygotuj otwieracz do butelek
* Zadbaj o miły zapach w mieszkaniu
* Przygotuj plan pracy w kuchni, notując czas przygotowania wszystkich potraw
* Zadbaj o miłe oświetlenie mieszkania
* Przygotuj popielniczkę na balkonie z miejscem do siedzenia. W zimie – ze skórą owcy i kocem. (komentarz Sz.B.: Czy może być skóra czarnego kota albo świeżo odłowionej dziewicy?)
Po przyjęciu:
* Zrób listę zaproszonych i serwowanych dań. To ułatwi ustalenie menu w przyszłości.
—————————————————————————————
I wszystko jasne… No i koniec z przyjmowaniem gości à la polonaise, z piwkiem w ręku i w piżamce w słoniki. Teraz nawet będę musiała chować leki. A zawsze przecież prezentowałam dumnie w nadziei, że goście sobie łykną i wtedy dopiero rozkręci się porządna bibka! Chociaż na pewno uspokajających nie trzeba będzie chować – wyżrę je wszystkie jak dropsiki przed tak relaksującym wydarzeniem jak przyjmowanie gości w domu. Z miękkim papierem toaletowym też może być problem – niektórzy gdy się stresują w końcu mają problemy z żołądkiem, więc trzeba będzie kupić od razu trzy 16-paki…
A Wy przyjmujecie gości po szwajcarsku czy po polsku? Spontan czy zaproszenia z dwutygodniowym wyprzedzeniem? Hulaj-dupa-duszy-nie-ma czy bezę-jemy-łyżeczką?
Tłumaczenie artykułu: Michał vel. Rocky Mountains
Komentarze i redakcja: Joanna vel. Szwajcarskie Blabliblu
Reguły dla gospodarza jeszcze jakoś rozumiem, są w miarę zdrowo rozsądkowe.
Ale nie mogę pojąć reguł dla gości. W której ręce mam trzymać kwiatki? Naprawdę???
przeciez chodzi tylko o to by móc podac prawą reke do przywitania…. To nie nakaz . Ot takie przypomnienie . Zeby nie przekladac jak trzeba reke podac i żeby sie nie okazało że akurat ocieka wodą… Nie ma sie o co burzyć.
Eeeee tam. Każdy wie, że jeśli tylko gospodarz przystojny, to kwiatki podajemy oburącz i jako że nie ma dostępnej ręki, to do pocałunku dajemy twarz… przed kwiaty (żeby żona nie widziała!) 😉
Bardzo praktyczne rady pomagające dobrze sie poczuc gospodarzowi i gościom. Dla mnie wszystkie oczywiste ale przecież nie wszyscy zebrali juz tyle doświadczeń :). Pamiętajmy, ze to tylko ogólne zarysy i nie muszą dotyczyć zaprzyjaźnionych bliskich osób. Te ustalaja własne reguły i dlatego sa albo nie sa bliscy 🙂
Szwajcarkskie blabliblu, przecież to jest opcja „high life, bon ton, savoir vivre, pardon”. Czym innym jest zaproszenie kolegów na mecz czy psiapsiółek na plotki i oglądanie „50 twarzy Greya”, a czym innym zaproszenie na uroczysty obiad z okazji 80-tych urodzin babci, czy na przyjęcie powiązane z uroczystymi oświadczynami.
W sumie to szkoda, że w Polsce tego się nie rozróżnia i np. na Wigilii członkowie rodziny siedzą w podkoszulkach-żonobijkach, chleją piwsko i sadzą rubaszne żarty w obecności dzieci.
No wiem, wiem. (BTW podkoszulkach – żonobijkach? :P)
Ale organizacja parkingu dwa tygodnie przed? Zapisywanie menu po, żeby nic się nie powtórzyło?…. :O
Wifebeater, o coś takiego: https://www.google.pl/search?q=wifebeater&client=opera&hs=i1b&source=lnms&tbm=isch&sa=X&ved=0ahUKEwiExe_Wxs7RAhWha5oKHYgpCkwQ_AUICCgB&biw=1366&bih=658
A z parkingiem to ja nie wiem jak to jest u ciebie w CH. Może trzeba popytać sąsiadów czy będą na wczasach, żeby było miejsce…
Jak wygląda sprawa obuwia?
zdejmujemy czy nie? A jak zima i śnieg? a gdy lato i sandały?
Nie zdejmujemy!
Ale żeby nie urazić przypadkiem delikatnej drewnianej podłogi właściciela na szpilki naklejamy podbicie filcowe. Jak chcemy być kurtuazyjni, na te filcowe podbicie nakładamy odrobinę płynu do pastowania podłóg. I wtedy zasuwamy krokiem posuwisto-zwrotnym flip flip fliiiiip!
Mogę się mylić (niech mnie więc autorka poprawi), ale wydaje mi się, że na takie przyjęcie to nawet latem przychodzi się w sznurowanych skórzanych butach i w garniaku. Cała otoczka wygląda bardzo oficjalnie, więc tak mniemam…
Tak! Sznurowanych po samą szyję!
Uśmiałem się. Artykuł w dechę…
Hihi, jak w garniaku, to nie rozbieramy gości!
A tym bez Szwajcarzy zwykle proponują papucie albo pozostanie w swoim obuwiu z tego co zauważyłam.
U mnie zwykle częściej à la polonaise chociaż ostatnio marzy mi się urządzenie jakiegoś mini-przyjęcia z zapraszaniem z dwutygodniowym wyprzedzeniem 😉 może na urodziny męża się uda 😀
Mam dziwne wrażenie, że Twój mąż będzie ZACHWYCONY (schowaj mu leki!)
Nie no nie mogę! Uśmiałam się niemożliwie, dokladnie tak to wygląda. Szwajcar ma mieć „seine Ruhe”, więc takie coop-porady jak najbardziej traktuje serio. Ten artykuł i intencja jest jak najbardziej czytelna- zapomnij o spontan, wpadanie na kawę, albo, o zgrozo- wypłakać się w rękaw. ja stara już jestem, więc pamiętam jak to u mnie w domu polskim bywało, i bywa do tej pory, że nawet jak ci bardzo się nic nie chce, to niezapowiedziany gość herbaty i plac do siedzenia/leżenia pod stołem dostanie, i nie będzie to jakieś halo, że on nigdy już nie zostanie zaproszony, bo mu się zapomniało kwiatek albo flaszkę w lewej ręce trzymać! nie, no padnę, cudne!!!
Ano to jest jedna z poważniejszych różnic kulturowych, przynajmniej w Dojczszwajcu. Nie jestem pewien czy w Romandie tak samo..
Życie społeczne jest dziko unormowane. I to pewnie powoduje dla obcokrajowaca poczucie, że Szwajcarzy są aspołeczni. Nie, nie są. Ale muszą mieć wszystko zorganizowane 🙂 włącznie z „Gesprächstoff” czuli tematem do rozmowy.
A z drugiej strony oni czuja, ze brakuje im spotaniczności – wystarczy obejrzec reklamy w TV – polowa jest o tym, ze mozna jednak byc spontanicznym i tak jest, kurcze, fajnie.
No właśnie, my się tu chichramy, a mnie się zdaje, że Szwajcarzy doskonale te zasady znają i stosują.
Z pojedynczymi, malutkimi ręczniczkami też się już spotkałam nie raz ku mojemu zdziwieniu…
Za ten komentarz ” Sz.B.: No przecież każdy łyka wszystko, co wygląda na coś o działaniu odurzającym…” stawiam wam piwo gdy kiedyś się spotkamy 🙂
Trzymam za słowo! 😀
Swego czasu byla reklama Pfister, wlasnie o tak wygodnych meblach iz gospodarze postrzatali I pytali sie ostatniej pary o ktorej maja ostatni autobus ale para zostala, gospodarze wylaczyli swiatlo I poszli spac. Czy u nas w kraju moglaby zaistniec taka reklama. Lubie obie formy spotkan I spontaniczne I planowane.
Teraz też jest podobna reklama, ale to jest chyba IKEA. Tyle że w niej goście wynoszą wszystkie meble ze sobą.
Nie wiem jak Ty tam dajesz radę. Mnie by już dawno jasny szlag trafił 😛
Ciekawe zasady organizowania przyjęć. Brak spontaniczności, co zrobić, trochę szkoda. Myślę, że generalnie nie ma ogólnej recepty, bo przecież zależy dla kogo i z jakiej okazji organizujemy przyjęcie. Jak wpadają do nas przyjaciele, tak po prostu pogadać, to kapcie w słoniki, koszulki w Myszki Miki mile widziane. Co innego np. przyjęcie rodzinne, urodzinowe, itp. Tu już trzeba się trochę przyłożyć. Natomiast, moim zdaniem, są pewne reguły, które dotyczą wszystkich spotkań towarzyskich. Przede wszystkim miła i serdeczna atmosfera, buty na nogach, nieleżenie (zapomniałam, czy to się pisze razem czy osobno?) przy stole i wydawanie z siebie dziwnych dźwięków, itp. Ale to po prostu dobre wychowanie i tyle.
Nie znalam przygotowan do spotkan z tej drugiej strony, jednak znajac tutejszosc wyobrazalam sobie podejscie sztywne. Mozna tylko wspolczuc, bo w takich ryzach ani organizowac sie imprez nie chce, ani na nie chodzic.
Ciekawe jaki Coop mial w tym interes, bo najczesciej wplataja „mimochodem” jakis drozszy przepis ( w kolorze miekkiego papieru XD).
Tym co mnie zaskoczylo tutaj najbardziej, w kwestii „organizacyjnej”, to godzina ZAKONCZENIA imprezy na zaproszeniu uhmm.
A a propos godziny zakończenia imprezy – mnie najbardziej zaskoczyło to, że goście się jej TRZYMAJĄ, czasami nawet do minuty 😉
Najlepszą metodą na pozbycie się gości jest podanie tortu już na wstępie urodzinowej imprezki. Po zjedzeniu tortu goście pakują manatki i wychodzą. Gorąco polecam rodzicom posiadającym dzieci małoletnie, gdzie nieupilnowanie małolatów może grozić w najlepszym wypadku więzieniem, w najgorszym przewlekłą chorobą psychiczną 😉
P.S. Metoda skuteczna i sprawdzona przez nowoprzybyłych do Szwajcarii polskich znajomych 🙂
To akurat nie jest nawet spowodowane wpojonym poczuciem obowiazku, ale bardziej zasada „nie przeszkadzania innym”, ktora wywodzi sie z ciaglej obawy padniecia ofiara donosu; inaczej mowiac z powszechnej „kultury” kapowania, ktora wypracowala w ludziach nawyk unikania konfliktow i pozorne poczucie swietego spokoju. Dlatego wychodza o wyznaczonej przez gospodarza godzinie, aby okazac wzorowe zachowanie. Wyobrazam sobie jakie to musi stresujace, zycie w ogole :D, w przeswiadczeniu, ze kazdy sasiad to zagrozenie.
Voilà, przy okazji tajemnica hipokryzji, sztywno-spiecia i nieumiejetnej komunikacji rozwiazana; bezpieczniej jest sie szczerzyc i nic nie mowic, ewentualnie kilka standardowych formulek o pracy i wakacjach, aby nie daj boziu nie podac informacji, ktora moze byc wykorzystana przeciwko nam hihi.
Analiza byla to prawie-doglebna. Sluze.
Widzialam tez post o weselu, ktory (i powyzsza analiza), przywiodl mi na mysl wspomnienie pogrzebu, na ktorym, z charakterystycznym usmiechem wyszczerzonym, pytano sie nawzajem czy Ca va. Sad story.