Gatunek Homo Helveticus występuje w przyrodzie zwykle w Europie Zachodniej w okolicy Alp w państwie zwanym Szwajcarią. Gatunek ten posiada parę cech charakterystycznych wyróżniających go spośród rodziny Homo Sapiens. Dziś jednak zamiast skupiać się na opisie szczegółowym owych cech opiszę Wam pokrótce bardzo typowe etapy rozwojowe gatunku.
ETAP POCZWARKI: HEIDI / HANS
Młode osobniki z gatunki Homo Helveticus pojawiają się na świecie przez rozmnażanie. Nie jestem w stanie opisać szczegółów, ponieważ jak wszystko w Szwajcarii, TO ZALEŻY OD KANTONU. Plotki głoszą, że w kantonach niemieckojęzycznych gatunek rozmnaża się bezpłciowo. Progresywne kantony francuskojęzyczne za to są oskarżane o zapylanie się nie wiadomo jak i z kim. Zupełnie bez organizacji! DAS IST UNMÖGLICH!
W wyniku połączenia dwóch komóreczek na świecie pojawia się wypieszczona Heidi lub wyczekiwany Hans. Homo Helveticus w stadium poczwarki jest najbardziej szczęśliwą istotą na świecie. Gatunek zorganizowany jest tak, że osobniki żeńskie są skłaniane do zajmowania się młodymi. Przemyślne przerwy na lunch, drogie żłobki, brak tradycji pomocy ze strony dziadków, wolne środowe popołudnia w przedszkolach i szkołach mają utrudnić kobietom podjęcie pracy zawodowej. Nawet na późniejszym etapie szkoła wymaga aktywnego zaangażowania rodziców. Jedynym sposobem „ucieczki” od obowiązków rodzicielskich jest w zasadzie wysłanie dziecka do prywatnej placówki.
Całkiem zrozumiale, poczwarki Homo Helveticusa pod czułą opieką matki otoczone miłością i dobrobytem rozwijają się świetnie. Pierwszy krok z kokonu to szkoła. Szwajcarskie dzieci, nawet te najmniejsze, są zachęcane do samodzielnego chodzenia do szkoły. W pewnym momencie wręcz opiekuńcze mamy dostają oficjalny zakaz odprowadzania dzieci do szkoły. Dzieciom się ufa i popycha do samodzielności, co czasem może sprawiać ból głowy Homo Polonicusom. Weźmy na przykład kwestię ubierania się: dzieci i w przedszkolu i w szkole ubierają się same, więc często chodzą na mrozie bez rękawiczek, czapki, czy szalika.
Homo Helveticusów to nie przeraża. Zimny chów swoich poczwarek to normalna sprawa: w końcu oni też zasuwali bez butów po śniegu, a teraz w Louboutinach do banku…
ETAP DRUGI: SEX, DRUGS & ROCK’N’ROLL
Poczwarka wyfruwa z kokonu i zaczyna szaleć. Mam wrażenie, że szwajcarski okres buntu jest głębszy, a z drugiej strony bardziej tolerowany niż polski. Podczas gdy Homo Polonicusy powtarzają swoim latoroślom: „matury nie zdasz”, „życie sobie przegrasz”, dorosłe osobniki Homo Helveticus wzruszają tylko ramionami i ze stoicyzmem traktują wszelkie nastoletnie wybryki. Mam również wrażenie, że ten okres młodzieńczej rewolty w wydaniu szwajcarskim ma mniejszy wpływ na późniejsze życie zawodowe buntowników.
Znam co najmniej kilku takich szwajcarskich ananasków, teraz poważnych panów menedżerów, architektów, bankowców, wziętych programistów, którzy nie dochrapali się nawet matury, powtarzali klasy, tracili prawko za jazdę pod wpływem, mieli notoryczne kłopoty z prawem za graffiti, hodowlę zioła, ucieczki przed policją, organizację nielegalnych imprez w budynkach przeznaczonych do rozbiórki… To tak tylko poglądowo, jakbym się miała dogrzebywać szczegółów, to mogłabym opowiadać kwieciste historie.
Faza buntu łagodnieje z czasem, a w pewnym momencie… Szwajcar przechodzi w fazę dorosłego osobnika.
ETAP DOROSŁOŚCI – HOMO HELVETICUS RESPONSABLUS
Drogie Panie, nie dajcie sobie wcisnąć kitu. Idziesz do łóżka narąbana z niezbyt znanym Ci Szwajcarem, a budzisz się i stwierdzasz, że ten brudny punk z wczorajszego wieczoru jest ogolony, w koszuli i planuje inwestycje w rynek nieruchomości. To jakbyś zamówiła najtańszą Margharitę, a dostała Calzone z podwójnym serem i dodatkowym bekonem. I później skacowana próbowała sobie odpowiedzieć na pytanie, co poszło nie tak. Ale… ja przecież zamawiałam coś innego…
Przeobrażenie Homo Helveticusów z etapu drugiego w etap trzeci to chyba najbardziej magiczna sprawa i źródło nieustannych nieporozumień. Bo w końcu Szwajcarzy są luźni i otwarci, czy zimni i zamknięci? Jak to się dzieje, że z totalnych wariatów wyrastają lekko uśmiechnięci panowie w klasycznych garniturach odpowiedzialni za siebie, swoją rodzinę i swoje otoczenie, głosujący w każdym referendum, nie chwalący się swoimi pięknymi samochodami?
Co jest cechą charakterystyczną dorosłego osobnika Homo Helveticus? Homo Helveticusy są notoryczne niewierne swojemu gatunkowi i bardzo chętnie łączą się w pary innymi gatunkami. I uwaga: nie tworzą związków symbiotycznych. Muszą mieć oddech, czas na własne zainteresowania, swoich znajomych, swoje życie wewnętrzne. I tego samego oczekują od drugiej połówki. Z życiu zawodowym bardzo wierni i zaangażowani, nieco pozbawieni naszej Homo Polonicusowskiej wyobraźni i kreatywności.
Homo Helveticus to gatunek wybitnie outdoorowy. Jeśli chcesz dopaść i osaczyć takiego osobnika, zasadzaj się na niego bardziej w górach w butach trekkingowych niż w mieście w szpilkach. Oszczędź nieco na makijażu.
Jeśli chcesz się zaprzyjaźnić się z Homo Helveticusem, uzbrój się w cierpliwość. Ale cierpliwość popłaca. Bo pod twardą skorupą jest serce.
Nie przeczę, że inspirował mnie tekst Diccona Bewesa „Meet Homo Helveticus”, który znajdziecie w języku angielskim TU.
Fajny tekst, choc glownie z perspektywy kobiecej. Rzecz jasna to nie zarzut, ale chetnie bym sie dowiedzial jak to jest ze Szwajcarkami. Moze mial ktos z nimi do blizej do czynienia i moglby to opisac?
Hem hem, Ciocia Dobra Rada… wymięka na tym problemie 😀 Istnienie żeńskiej formy osobników Homo Helveticus zostało oczywiście stwierdzone. Osobniki te noszą imię Helvetia. Wyróżniają się mniejszym stopniem wyemancypowania ale większym stopniem naturalizmu niż Polki. Reszty nie powiem, bo nie wiem.
Gatunek rzadko spotykany. Można pomylić z osobnikiem płci męskiej :).
Łohohoho, akurat moje wszystkie koleżanki Szwajcarki są ładne! A jakie mają piękne figury!… Nie wiem, skąd się wziął ten stereotyp. Może z części niemieckojęzycznej?
Jeśli chodzi o część niemieckojęzyczną: za wiele nie podpowiem, oprócz tego, że (stereotypowo) te wykształcone i pracujące partnerstwo rozumieją jak najbardziej dosłownie i nie są wychowywane w przekonaniu, że mężczyzna nie da sobie ze względu na płeć rady z czymś takim jak na przykład gotowanie czy sprzątanie – czy też, że jest go to niegodne 😉 Ogólnie feminizm w relacjach międzyludzkich pokolenia 20-30+ wydaje się tu mieć bardzo dobrze. Jedyne pole, gdzie jest inaczej, to macierzyństwo – dzieckiem zwykle częściej zajmuje się ten, kto mniej zarabia, czyli zazwyczaj jest to kobieta. Ale i tu w kwestii znanych mi osobiście przykładów Szwajcarek dziecko nie oznacza dla kobiety całkowitej rezygnacji z pracy, tylko redukcję etatu.
Jak jest z niepracującymi czy rolniczkami, nie mam pojęcia – nie miałam możliwości żadnej poznać.
Generalnie – szkoda czasu 🙂
Szwajcarki bywają ładne, są zadbane, ale do życia się nie nadają.
Są za bardzo robotami, żeby być kobiece. Jesli chcą – zarobią na siebie, więc uważają czasem, że mąż to przeżytek.
Mają w głowach dziką mieszankę „światopoglądu naukowego”, permisywizmu i new age, co daje taki efekt, że nie chcą mieć dzieci, nie chcą się wiązać, a potem koło wieku 35 spostrzegają (albo i nie) że coś im nie zadziałało. Mają tak wysokie mniemanie o sobie i wymagania, że nikt im – w kraju czy za granicą nie jest w stanie sprostać.
Rozwiązaniem bywa sprowadzenie męża/chłopaka „ze sklepu” – z Kuby, Brazylii, Dominikany. Latino lover po 5 latach ucieka. Większe tradycjonalistki nabywają niemca.
Dlatego tylu Szwajcarów nabywa żony/dziewczyny w innych krajach – bo miejscowe osobniki żeńskie mają tak na**kładzione w głowach, że się do życia z mężczyzną nie nadają.
Randki ze Szwajcarką to jedno z bardziej traumatycznych przeżyć jakie w tym temacie poznałem 🙂
RockyMountains, zauważyłeś, że użyłam Twojego kawału?… 😉
Apropos Szwajcarek w związkach otrzymałam bardzo śmieszne i niecenzuralne historie od jednego z moich czytelników. Na nieszczęście są aż tak niecenzuralne, że nie mogę ich puścić dalej bez ratingu +18 na blogu i groźby wywalenia przez fb… Ale wierzę, że może być niezbyt. Chociaż na pewno jest mnóstwo wspaniałych Szwajcarek – sama mam koleżanki, które są naprawdę w porządku!
Dzieki za ciekawa analize. Generalnie to co piszesz zgadza sie z moimi wyobrazeniami. Lubie jak rzeczywistosc sie z nimi zgadza.
a ja mam zone Szwajcarke – co prawda z francuskojezycznej czesci…
Dogadujemy siew wysmienicie. Co prawda nie widujemy za czesto bo albo ona ma dyzur w szpitalu albo ja pracuje…