Zwykle Szwajcarię stawiam za wzór mocno kontrastując ją z naszą ukochaną Polską. Pewnie niektórym z Was mogłoby się wydawać, że jak młody pelikan świeżą rybkę łykam wszystko to, co mi się tutaj poda. Albo jak dziecko w sklepie z zabawkami, nie wiem, gdzie położyć oko, tudzież rękę i z zamkniętymi rękami bym podpisała dokument dobrowolnej adopcji przez właścicieli sklepu…
Otóż nie, tak nie jest. Jak to w praniu, tak to w życiu – nigdy nie jest całkowicie biało, ani całkowicie czarno – jest raczej szaro, bo zawsze się jakaś zbłąkana czarna skarpetka trafi do kosza z białymi koszulami…
50 odcieni szarości – wersja prawdziwa (wg Chujowa Pani Domu)
Czego nie lubię w Szwajcarii? Jest dużo rzeczy, które mnie wkurzają. Jeszcze więcej było na samym początku, ale cóż… przywykłam, teraz już tego nie zauważam. Oto mój top 4:
1. Ciemna strona szwajcarskiej dyskrecji
Dyskrecja to piękna cecha i jednoznacznie pozytywna. Nikt jednak się nie zastanawia, jak uderza ona obuchem w starszych, chorych, w ciąży i wszelkich innych ludków, którzy potrzebują pomocy. Na czym polega ta słynna szwajcarska dyskrecja? Na tym, że się nie mieszamy do czyjegoś życia, nie przekraczamy jego przestrzeni osobistej, działamy w taki sposób, żeby nikogo nie urazić, ani nikomu nie nadepnąć na odcisk. W praktyce?
Babcia stara się wysiąść z autobusu. Kierownica obniża podłogę, ale starsza pani i tak boi się wystawić więcej niż czubek buta poza autobus. Ludzie w autobusie siedzą i ze spokojem czekają na wynik boju: babcia vs. autobus.
Kobieta z wózkiem w tramwaju (ze schodkami) chce z niego wysiąść. Nikt się nie domyśla, że należy jej pomóc, wszyscy omijają jej wózek nie poświęcając jej ani jednego spojrzenia. Kobieta to najwyraźniej Szwajcarka, bo nie prosi nikogo o pomoc tylko stara się sama wytarmosić ten wózek, co graniczy z katastrofą.
Zderzają się 2 samochody. Stłuczka wydaje się niegroźna, ale młoda dziewczyna, która wysiada z pierwszego, zalewa się łzami, a kierowca drugiego samochodu z niego nie wysiada. Nie tworzy się żadne zbiegowisko, nikogo to nie obchodzi.
Dwie pierwsze sytuacje zostały rozwiązane zdecydowaną ręką przez niżej podpisanej i nie ma o czym gadać. Trzecia również, ale co ja się naprzeklinałam na tych Szwajcarów.
Zauważyłam, że nikt a to nikt nie zwraca uwagi na wypadek. A nie była to północ i wyludnione miejsce, tylko godzina 16, centrum przedmieścia Lozanny – Pully. Zdecydowałam więc, że podejdę i zapytam, czy w czymś trzeba pomóc. Otóż młoda dziewczyna zalewająca się łzami to była Rosjanka, która w pierwszym zdaniu mi powiedziała, że nie mówi po francusku, angielsku ani żadnym innym cywilizowanym języku. Widać, że dziewczyna w szoku, bo po prostu stała na chodniku i płakała.
Natomiast kierowca drugiego samochodu – kobieta w średnim wieku nadal siedziała za kierownicą swojego rozbitego samochodu. Otworzyłam drzwi i zapytałam, czy dobrze się czuje. Bingo! Kobieta czuła się źle, wiecie jak to jest, stres, pikawa, lepiej wezwać pogotowie! Kobieta swoją drogą Portugalka, bardzo kiepsko mówiąca po francusku. No to mamy „Sąsiadów”: Polka, która bynajmniej nie wygrała jeszcze nagrody za piękny francuski, nie ma dyplomu mechanika samochodowego ani ukończonej medycyny pomaga płaczącej Rosjance i Portugalce z atakiem serca. A dookoła toczy się życie, ludzie stoją na przystanku autobusowym, mijają ten wypadek bezrefleksyjnie. Typowe polskie zbiegowisko z tysiącem ciekawskich, gdzie jeeeesteeeeeeś, tak za Tobą tęsknię!
2. Ceny
Nie powiem tu nic oryginalnego! Ale jak mam wydać cenę z orbity okołoziemskiej za coś co jest zaledwie znośne, to mi się odechciewa… Załóżmy: hotele. Takie górskie, na weekendowy wypad. Za taki hotel trzeba sobie liczyć około 150-200 franków i to będzie okazja! W zamian możemy otrzymać wystrój z lat 60-tych, który obecnie w Polsce można spotkać jedynie w hotelach pracowniczych i śniadanie, czyli croissant, dżem, kawa, sok pomarańczowy.
Psi wyją!
Restauracja – 40 franków z głowy, wieczór na mieście – bez 100 franków siedzisz w domu i pijesz do lustra, wynajęcie mieszkania – bitwa na noże, litość i znajomości o mieszkanie za 1500 franków.
I to nie jest mieszkanie z tarasem, jacuzzi, ogrodem, garażem, w centrum miasta i nad jeziorem! I to nie jest wieczór na mieście z limuzyną, dziwkami i koką! I to nie jest restauracja gastronomiczna z trzema gwiazdkami Michelin w podwodnej krypcie pod akwarium!
Szwajcarskie ceny zmuszają wielu ludzi, którzy mają w miarę dobrą pracę i zarabiają nie aż tak znowu źle do życia studenckiego. Ludzie, którzy przeprowadzili się tu z wygodnego mieszkanka w Warszawie, gdzie mogli sobie za dobrą polską pensję pozwolić na bardzo wiele, przecierają oczami ze zdziwienia. Teoretycznie awansowali, zarabiają w Szwajcarii bardzo dobrze – praktycznie muszą się o wiele bardziej liczyć z każdym groszem…
3. Czego? Przeż kawe pijeeee…. czyli poziom usług
Jak jest to możliwe, że firmy, które ustalają w Szwajcarii ceny przeciętnie o 25% wyższe niż w innych krajach europejskich i do tego płacą o wiele niższy VAT mają swoich szanownych klientów w swoim niewymownym miejscu!
Bo takie właśnie zdanie mam o poziomie usług w Szwajcarii. Zaczynając od jawnie oszukańczych agentów nieruchomości, sprzedawców w specjalistycznych sklepach, a nawet salonach samochodowych, kelnerów w restauracjach, a kończąc na bankach. Cały czas mam wrażenie, że ja jako klient muszę łaskawie prosić sprzedawcę, żeby mi coś sprzedał.
Uśmiech – owszem, uprzejmość – w nadmiarze, ale chęć realnej pomocy – zapomnij. Czy można przyciąć ten kamień do podanych wymiarów? Eeeee, pracownik, który to robi jest na urlopie. Kiedy wróci? W piątek, w grudniu, po południu… A tak w ogóle to nie.
4. To jest (jak najbardziej) kraj dla starych ludzi…
Parafrazując tytuł pewnego amerykańskiego filmu. Wcale mi nie chodzi o to, że młodzi nie mają tutaj co robić – mają chociażby fantastyczne warunki kulturalno-przyrodnicze na niekończące się wycieczki. Nie wiem, czy istnieje ktokolwiek, kto mógłby w ciągu całego swojego życia, podróżując non-stop był w stanie odwiedzić w Szwajcarii wszystko, co ona oferuje. Ale nie chodzi mi o to!
Chodzi mi o tą fantastyczną energię tworzenia, która istnieje w Polsce! Mam wrażenie, że w Szwajcarii wszystkie knajpki istnieją już co najmniej od 50 lat, kelnerce już kości świszczą w stawach, a dziad właściciela popija piwo przy kontuarze.
W Morges ostatnio powstał malutki bar z hamburgerami. Styl jak najbardziej na czasie – stoły z palet, industrialne lampy i… 15m2 powierzchni. A ludzie się zabijają o miejsce i tamtejsze tłustawe burgery z dziwnymi frytkami. W Krakowie nawet pies z kulawą nogą by tam nie postał! Kraków i inne wielkie polskie miasta (a zresztą nie tylko – małe miasteczka czasami też mają coś do powiedzenia) tchną niesamowitą energią. Ostatnio pojawiłam się w tym mieście królów po kilkumiesięcznej nieobecności i tyle od tej pory się zmieniło! Poszłam na swoje ulubione śniadanko do Alchemii od Kuchni, czyli na humus z chrupiącymi warzywami i się dowiedziałam, że nie wiem NIC na temat humusu w Krakowie! Jest co najmniej kilka jeszcze lepszych ciecierzycowych lokalizacji!
W Szwajcarii tak trudno się przebić finansowo ze swoim projektem knajpki, kafejki, centrum kulturalnego, że wszystko to, co powstaje jest albo minimalistyczne (wydałem wszystko na wynajem, więc nie stać mnie na wystrój!) albo wieje nowobogactwem (stać mnie, więc idę w gusta futrzastych Rosjanek obwieszonych złotem / zakwefionych pięknych oczu z Arabii Saudyjskiej!). A gdzie tzw. młody design?
OK, teraz mnie pewnie strasznie skrzyczą mieszkańcy Zurychu. Uwierzcie, moi drodzy, Szwajcaria to nie tylko Zurych! Zurych może być hop, hop, do przodu, ale reszta Szwajcarii z uśmiechem na ustach tkwi nadal w dobrze utrzymanych i odmalowanych latach 70-tych…
A Was co wkurza w Szwajcarii? Zgadzacie się z moim top 4?
Mam nadzieję, że kiedyś będę miała okazję zobaczyć tę Szwajcarię, o której tak świetnie piszesz! Chociaż patrząc na ceny to chyba najpierw musiałabym w „totka” wygrać 😉 A swoją drogą- macie tam jakiś odpowiednik? Szwajcarzy grają?
Grają! Grają! Tutaj mają, tak jak u nas, lotka, ale bardzo popularny jest Euromilion i wszelkie możliwe zdrapki 😀 Koniecznie musisz przyjechać, piszę się na przewodnika!
🙂 Byłem w Szwajcarii kilkakrotnie – pojeździłem sobie trochę – od Liechtensteinu wpadając, zostając w Sargans, Chur, aż po Lugano, Lucernę. Mam same miłe wrażenia, aczkolwiek faktycznie – ceny i usługi hmmm…… Ale tęsknię za Szwajcarią, za powietrzem, za Alpami, za niedostępnym pół roku St. Martin… Dzięki za tego bloga – pochłaniam w całości 🙂
ja też trochę podróżowałam po Szwajcarii.
Szwajcaria jest piękna ale masz rację, że jest tu mnóstwo wkurzających tematów.
Ceny – oczywiście – jak z kosmosu.
Obsługa – zadziwiające ale też się z tym samym spotkałam.
Ktoś mi kiedyś powiedział, że to co jest takie dziwne w Szwajcarach jest spowodowane tym, że rozmnażają się w obrębie swoich społeczności.
Brak świeżej krwi 🙂
Pozdrawiam i gratuluję bloga, na który zawsze bardzo chętnie zaglądam.
A tak przy okazji, polecam olbrzymią i darmową wyszukiwarkę tanich noclegów – nawet do 80% taniej a jest w czym wybierać – ponad 5 milionów ofert – http://www.cowartozobaczyc.pl/tani-hotel-gigantyczna-porownywarka-wyszukiwarka-hoteli-polska-swiat/
„Uśmiech – owszem, uprzejmość – w nadmiarze, ale chęć realnej pomocy – zapomnij. ” Wypisz wymaluj większość krajów Europy. Jednakże , że ludzi nie można w ten sposób oceniać. Holandia i jej mieszkańcy z natury zimni a spotkałam na swojej drodze osoby, z którymi jeśli nie weszłam w relacje przyjaźni bo to za duże słowo to w relacje , w których z uśmiechem i uściskiem czy pocałunkiem się witaliśmy. Ludziom trzeba pokazać ,że można inaczej ta zimna wyrachowana Europa czeka na powiew świeżości , pragnie tego to się czuje . Nie potrafi jest tak nauczona ale zawsze trzeba pokazać ,że można i zacząć od siebie a nie krytykować zachowania np . Szwajcarów.
Co za brednie.
wcale nie brednie
ja też trochę podróżowałam po Szwajcarii.
Szwajcaria jest piękna ale masz rację, że jest tu mnóstwo wkurzających tematów.
Ceny – oczywiście – jak z kosmosu.
Obsługa – zadziwiające ale też się z tym samym spotkałam.
Ktoś mi kiedyś powiedział, że to co jest takie dziwne w Szwajcarach jest spowodowane tym, że rozmnażają się w obrębie swoich społeczności.
Brak świeżej krwi 🙂
Pozdrawiam i gratuluję bloga, na który zawsze bardzo chętnie zaglądam.
A tak przy okazji, polecam olbrzymią i darmową wyszukiwarkę tanich noclegów – nawet do 80% taniej a jest w czym wybierać – ponad 5 milionów ofert – http://www.cowartozobaczyc.pl/tani-hotel-gigantyczna-porownywarka-wyszukiwarka-hoteli-polska-swiat/
Dzięki!
syf ,kiła i mogiła byłem tam 4 razy i więcej się nie wybieram chyba że znów zmusi mnie do tego biznes. Jak byłem w Neu chatel to tłumaczyłem sobie że to syf francuski. Potem byłem w Locarno to syf włoski i skończyło sie na Zurich . Wszystko do remontu bo z lat 50tych.
A propos punktu 3 – mojemu Lubemu zepsuł się suwak w plecaku. Poszliśmy do pobliskiej krawcowej (taka szwajcarska pani Bożena, z 70 lat miała). Na pytanie czy może nam to naprawić odparła, że owszem, naturlich! Ale ale – ona suwaków nie ma, trzeba przynieść swój (tutaj zaczęła nam tłumaczyć, jak dojechać do pasmanterii, ale wiem, że starsi ludzie raczej nie wiedzą co to google). A ten stary suwak to w ogóle trzeba wyjąć samemu, bo ona tego nie robi. Na pytanie o cenę tej jakże kompleksowej usługi odparła, że na pewnie kosztuje to mniej niż nowy plecak.. . Po małym wierceniu dziury w brzuchu dowiedziałam sie, że cena to coś około 25 fr. No to wezmę plecak do Polski na święta. 😉
Polecam mały przybytek z zamkami błyskawicznymi w Krakowie przy placu Słowiańskim. Pani dysponuje chyba wszystkimi modelami suwaków, wymienia je na miejscu a całość kosztuje parę złotych ( raz zapłaciłem 5 a przy innym suwaku 4,30)
Chyba doświadczam jedynie cen 🙂
Jeszcze nigdy nie widziałem by ktoś w trudnej sytuacji został bez pomocy, dotyczy ludzi starszych i ludzi z wózkami. Zawsze znajdzie sie ktoś kto pomoże. Jak miałem wypadek ludzie sie zatrzymywali, pytali czy dzwonić po pogotowie, a jeden pan podwiózł mnie do domu nawet.
Burgerownie sa bardzo popularne w Warszawie i wiekszością nich ma podobny metraż 🙂
Poziom usług natomiast bywa tragiczny. RTG zęba w 3D kosztowało mnie 350 chf a Pabi radiolog sprawiała wrażenie że jej przeszkadzam. W Polsce ta sama usługa kosztuje jakieś 80 Chf.
Pozdrowienia
Dominik
Moje top 4 pokrywa sie mniej więcej z Twoim. Uważam, ze nie tylko restauracje czy hotele tkwią sobie szcześliwie w latach 70-tych ubiegłego stulecia, tylko cały kaj, z przemysłem włącznie. Co mnie tu razi, to to ze oni nie sa mili, sa uprzejmi i jakby wycofani emocjonalnie, ale nie mili. Moim zdaniem jest to społeczeństwo mające duże problemy emocjonalne, dzieci chowane ‚na zimno’ stają sie chłodnymi dorosłymi, dla których jedynym wyznacznikiem szczęścia sa pieniądze. Chociaż moze przesadzam 😉 Na szczęście jest tu dużo expatow a piękne widoki rekompensują inne braki. 🙂
Droga autorko, mam w domu stary wozek, moge pozyczyc oraz sluzyc jako przewodnik po Katowicach i wokolo, mozesz na wlasnej skorze doswiadczyc wsiadania i wysiadania z wozkiem, wchodzenia do sklepow, poruszania sie po dworcach. Dla bezpieczenstwa proponuje do wozka wlozyc lalke. Nie pomaga nikt, ale to absolutnie nikt, ludzie widzac wozek zamiast wchodzic innymi drzwiami to pchaja sie przed wejsciem dla wozkow i niepelnosprawnych, na miejscu dla wozkow oczywiscie wszyscy siedza wygodnie i udaja ze nie slysza… Do tego kierowca nie poczeka az zaciagniesz hamulec i wozek bedzie bezpieczny.
Hmmm… ja myślałam, że w Polsce jest inaczej. W takim sensie, że oczywiście, jedni marudzą, narzekają, ale przynajmniej Cię widzą i ktoś się zawsze znajdzie, kto Ci pomoże…
bo to są Katowice, w Gdańsku nigdy nie doświadczysz takiej obojętności 🙂
taaa a masz miesięczny, czy teoretyzujesz jeżdżąc wszędzie autem?
O naiwności! Spędziwszy raptem kilka dni w Zurychu, sądziłem jeszcze do niedawna (jak widzę pochopnie), że mój zachwyt nad tym miastem można swobodnie rozszerzyć na całą Szwajcarię.
Prawie cała reszta Szwajcarii jest lepsza 🙂
Za 40 metrowe mieszkanie z garażem w Zurichu znajomy płaci 1600 franków i zarabia około 5000 franków. Ja we Wrocławiu za podobne płacę 1800 zł i za podobną pracę zarabiam 3200 zł.
Wynajmę Pani w Gdańsku mieszkanie za 1300 zł Oliwa 40 m2 I piętro.Byłem w Szwajcarii pierwszy raz 1979 i zawsze do Polski wrócę bo ja jestem gorzej niż bumerang sam zawsze wracam.
Witaj, jeśli chcesz mniej płacić za mieszkanie zapraszam do Radomia, jeśli tylko znajdziesz pracę, wynajmę ci z garażem 79 m za jedyne 1000zł :))
dobrze, ze ktos to wreszcie napisal 🙂
Mnie osobiście i najbardziej denerwuje element systemu szkolnictwa – brak zgody na zabranie dziecka na kilka dni z przedszkola. Oczywiście można, ale tylko po otrzymaniu pisemnej zgody od nauczyciela i to tylko do 4 halbtagów, później trzeba składać wnioski do wyższych instancji. Rozumiem, że edukacja jest istotna, ale trochę wolności w tej kwestii by się przydało, tak sądzę.
Aaaaa to to racja!
Ło matko!! Znaczy się do rodziny w odwiedziny wyjechać nie można? Na wycieczkę, na urlop, sprawy rodzinne?
Tylko w ramach wakacji / ferii, wolnego w szkole 🙂
Drogi, Droga M,
Zanim poslesz pocieche do szkoly sugeruje rozpoczac studia prawnicze , dowiedziec sie cos nie cos z psychologii rozwojowej i psychiatrii.
I najwazniejsz do zapamietania DZIECI NIE SA TWOJE !!!!! SZKOLA TO NIE MIEJSCE DO ZDOBYWANIA WIEDZY, w tym kraju .
Ale sa jeszcze inne kraje poki co .
Otóż to. Dzieci nie są twoje tylko państwowe. Ot taki element quazi-totalitaryzmu choć Szwajcaria ogólnie na tle Europy jest wyjątkowo mało opresyjna w stosunku do jednostki.
I tu sie mocno mylisz, a studia tematu Ch moga byc bardzo depresyjne jak i cala Ch.
A jakie to kraje zachodnio-europejskie uznajesz za bardziej opresyjne, i czym ta opresyjność do jednostki się przejawia? Pytań, bo mnie to zainteresowało.
A swoją drogą, to nieco wiedzy z psychologii naprawdę by się przydało i to nie tylko przed posłaniem dziecka do szkoły, ale już przed jego narodzinami….
Co do 4 punktu pelna racja 🙂 az sie chce zaprosic do Warszawy, na Srodmiescie, setki ,jesli nie tysiace lokali gastronomicznych, istne szalenstwo:)
A tak przy okazji gratuluje swietnego bloga,ktorego od jakiegos czasu jestem czytelnikiem 🙂 Podroze to czesc mojego zycia,podrozuje samochodem po Europie w miejsca ktore kocham. W tym roku juz po raz 5 przebylem trase przez m.in Alpy szwajcarskie. I coz moge powiedziec o nich – to kilka tysiecy kilometrow najpieknieszych,najbardziej widowiskowych,krajobrazowych i imponujacych tras drogowych i autostrad na swiecie, kilkanascie najslynniejszych i najbardziej niesamowitych przeleczy gorskich swiata, to prawie sto tysiecy szczytow,z czego 330 ponad 3 tys metrow ,to tysiace jezior,wodospadow i rzek,o lagunowym ,nieprawdopodobnym kolorze wody,to setki miejscowosci i miasteczek pokroju Zakopanego,to jednolita i tradycyjna architektura dla kazdego regionu, to brak syfu i posmiewiska reklamowego,jak w Polsce, ktore niszczy,oszpeca i zaslania krajobrazy oraz przestrzen publiczna(cale szczescie juz weszla ustawa krajobrazowa), to najpiekniesze miejsca na swiecie ,jak np Lauterbrunnen (region Jungfrau), najwieksze wodospady Europy,ale przede wszystkim wielkosc ,ilosc i roznorodnosc gor. Tego nie da sie opisac, tylko trzeba zobaczyc i przezyc:) Jak sama napisalas- nie starczy zycia by poznac ten maly-wielki kraj:)
Szkoda tylko,ze wielu Polakow tam zamieszkujacyvh nigdy nie bylo w szwajcarskich Alpach wysokich ,badz nie jechalo zadna z przeleczy;)
Pozdrawiam i prosze o wiecej wpisow:)
Dzięki za miłe słowa! Zazdroszczę tych podróży, sama mam wrażenie, że mimo że tu jestem na co dzień, nie korzystam z dobrodziejstw przyrodniczych na tyle, na ile bym chciała…
Ale tak jest zawsze – Kraków w zasadzie poznałam w całości dzięki Szwajcarom, których wiecznie po nim oprowadzałam!
Jeśli myślisz, że Polska to reklamowy syf to w takim razie w Azji Wschodniej dostaniesz gwałtownych palpitacji. 🙂
Polska jak i Europa to wyjątkowe miejsca pozbawione reklam w miastach w dużej skali. Nie moje klimaty, bo ja osobiście wolę właśnie kraje Azji Wschodniej. Wiadomo, że reklamy są irytujące, czasem wulgarne i nieśmieszne, ale za to jak pięknie oświetlają całe miasta. 😀
Nie byłam nigdy świadkiem żadnego poważnego wypadku, serio nie sądziłam, że Szwajcarzy są tak mało pomocni. To Ty bohaterką jesteś! Nie przesadzam!
Ceny to jeszcze nic, a jak Ci rachunek przychodzi to nigdy za parę franków tylko od razu po PARĘSET FRANKÓW! Podatki masakra…
Co do restauracji, nawet Mc’Donalds jest drogi. A wiesz dlaczego? Bo muszą kupować mięso z ubojów szwajcarskich. Tak np teraz chciał wejść tutaj na rynek KFC, ale Szwajcaria nie chce się zgodzić na ich towary, ich mięso, wiec prawdopodobnie nic z tego.
Chyba nie jestem bohaterką. Jakby ktokolwiek inny się pojawił na horyzoncie, to ja bym z największą chęcią wzięła nogi za pas, chociażby dlatego, że byłam tam chyba najmniej kompetentną osobą. Ale oczywiście nie było nikogo, także musiałam trochę tak zacisnąć zęby. Najgorzej mi poszło dogadywanie się z dyspozytorem pogotowia, gdzie się zdarzył ten wypadek, bo mimo że znałam nazwę ulicy to ani numeru, ani nie miałam pojęcia jak wytłumaczyć punkty charakterystyczne.
Lubię Ciebie czytać i podobają mi się tematy, które poruszasz. Natomiast ta lista pokazuje mi raz jeszcze, jak dwie osoby mogą mieć kompletnie inne obserwacje i doświadczenia w danej działce :). Tak więc, pozwolisz, że się odniosę do Twoich punktów, z moimi prywatnymi obserwacjami. A na koniec rzucę moją listą!
Ad. 1. Nie byłam świadkiem wypadku, ale w takich codziennych sytuacjach ciągle widzę, jak ludzie pomagają kupić innym bilet / wnieść wózek. Hitem osobistym są kierowcy autobusów kupujący starszym paniom bilety na przystankach / czekający na przystanku jeśli się nie ma biletu itp. Już to widzę w Krakowie :p
Ad. 2. Ceny: no cóż, nie jest to Polska i chyba nie warto przeliczać i odnosić raczej do zarobków tutejszych. A ciekawie porozmawiać ze Szwajcarami o konkretnym produkcie czy uważają że drogi, czy nie (to był na początku mój odnośnik). Tutaj mała dygresja, albo i dwie :). Poznałam takich oto ludzi, którzy na moją uwagę o cenach książek: „Tak, jest o nas drogo, ale wiesz, nie będziemy zamawiać z / jeździć do Francji po książki itp. [moje zdziwienie] Przecież to musi tyle kosztować, bo po pierwsze zatrudnieni chcą zarabiać na to, żeby mieć z czego żyć, a po drugie my chcemy, żeby te firmy u nas działały i miały się dobrze. Dlatego wolimy je wspierać niż jeździć za granicę po zakupy”. Ogromnie mi się to spodobało, bo według mnie świadczy o szerszym spojrzeniu na dobro społeczne, a nie tylko swoje własne. Co zresztą pewnie zauważyłaś, obserwując jak oni rozumują analizując materiały do głosowania (no chyba, że ja mam w domu nietypowy egzemplarz).
Dygresja druga, to co mi się tutaj podoba to to, że ludzie wykonujący zawody u nas słabo opłacane (tutaj też), po CFC, mogą wynająć mieszkanie, mają za co jeść i jeździć na wakacje. Choć zastrzegam, że nie mówię o rodzinie z dziećmi, tylko raczej o młodych i wolnych. No i tak mi się wydaje, że tzw. minimum egzystencjalne (to, które jest w naszych głowach) wygląda inaczej w każdym kraju. Tutaj chyba się w nie wlicza przynajmniej jedno większe wyjście w miesiącu.
Aha, no i wydaje mi się, że Szwajcarzy po prostu są skromniejsi w swoich potrzebach materialnych (tak, jest o olbrzymie uogólnienie). Tzn. może i mogliby mieć milion rzeczy oraz same Chanel, ale w sumie po co? (Uwaga, opowieści o nastolatkach przepuszczających w wieczór kilka tysięcy franków znam tylko ze słyszenia, a i trochę miałam do czynienia z typem właścicielki przedsiębiorstwa).
Ad. 3. Znowu inne doświadczenia. Chyba 95% ludzi, z którymi miałam kontakt (tfu tfu) było miłych i pragnących mi ułatwić sprawę / pomóc. Uśmiechnięci, wyjaśniają, objaśniają… Pewnie, że zdarzą się tacy, którzy odpowiedzą na odczepnego (admin), ale zaraz znajdzie się ktoś, kto poradzi. Jak wszędzie, są tacy, którzy są pomocni i nie oraz tacy, którzy mają zły dzień.
Ad. 4. Tutaj mam podobne obserwacje: w PL zdecydowanie bardziej wibruje i stety niestety CH pada ofiarą swojej stabilizacji, dobrobytu oraz mieszczańskości (Lozanna). Wydaje mi się, że wystrój w dużej mierze reprezentuje typ popularny właśnie we Francji (plus Lausanne Palace, ale to chyba osobna kategoria). Wolę chaos Prowincji i tyle. Biało i czysto też bywa, ale faktycznie malutko tego (Flon?). Tak się jednak zastanawiam, czy oni po prostu nie lubią tego, co już jest.
(a propos fast foodów. Burgery z Holy Cow to moja słabość, Zoo burger jest drugi na liście a trzeci, wychwalany na wszystkie strony Inglewood. Pewnie nie powinnam się przyznawać).
A oto moja lista:
1. Wpychanie się przed ciebie w kolejce. Tak, jakby nikogo tam nie było.
2. Tłoczenie się przed wejściem do pociągu, czasem autobusu. W metrze jest lepiej i zależy gdzie: im bliżej dworca, tym gorzej. Jak mi się uda, to zastawiam: niech wysiadający wyjdą!
3. Psie kupy i dziwne na nie woreczki porzucane na chodnikach. Co ciekawe woreczki widziałam na wystawie w Neuchatel bodajże, jako wielkie osiągnięcie kraju…
4. Spóźniające się autobusy. Na pierwszy / drugi przystanek po zajezdni.
5. Zakaz pracy dla azylantów. Efekt widoczny przed dworcem i niektórych innych miejscach, w mniej drastycznej skali przed wejściem do biblioteki (Riponne).
6. Opieszałość administracji, chyba że chodzi o przesłanie faktury.
7. Opłaty za ubezpieczenie.
8. 100% pracy niekoniecznie znaczy 40h, bo może to być chyba 45h. No i 4 tygodnie wakacji…
9. Kawiarnie zamykane o 18-19 i nieczynne w niedziele.
Z drugiej strony, tzw. szok kulturowy, który koniec końców lubię / polubiłam:
1. Zamykanie sklepów o 19:00 i brak pracy w niedziele. Yes, there is no logic.
2. Kompost i recycling!
3. Pociągi.
4. Wszelkiej maści abonamenty. Na wszystko.
5. Hulajnogi oraz powszechność alternatywnych środków transportu.
6. Jest tutaj czysto.
7. Jeśli grupka ludzi popija coś na trawie / ulicy to prawie na pewno nie będą nikogo zaczepiać :).
8. Pikniki przy jeziorze, grille publiczne i to, że potem wszyscy po sobie sprzątają.
9. Szacunek do sąsiada (pamiętam, jak jeździliśmy ze współlokatorką nad jezioro na grilla, bo nie będziemy przecież włączać go w środku miasta w ogrodzie, żeby sąsiadom nie utrudniać życia).
Joanno, mam nadzieję, że wybaczysz mi tę epopeję.
Ha! to jest ciekawe, że dwie osoby mogą mieć tak różne spojrzenie na rzeczywistość. Wiesz, ja większości punktów, które podajesz nawet nie zauważyłam, a jeśli już, to w zupełności mi nie przeszkadzają. A i fakt, że jest tyle plusów, których nie wymieniłam, że artykuł wygląda jak jedno wielkie narzekanie. (Ale wiesz – niech plusy nie przesłonią nam minusów :D)
Ja w ogóle lubię analizy krytyczne, a pewne minusy są naturalnym dopełnieniem pozytywów. No i teoretycznie ich zauważenie może pomóc w przekształcenie ich na plusy.
Nie szkodzi, że wpis był narzekający. Primo fajnie jest mieć jakiś tam, indywidualny i subiektywny, ogląd całości. Secundo to jest Twój kawałek podłogi i rób na nim co chcesz ;). (Osobiście bym sugerowała moderację komentarzy, bo mam takie wrażenie, że całkiem sporo tutaj dzisiaj wybitnych redaktorów i edytorów zdobywców nagród literackich… Ale to może tylko ja mam taki opór przed poprawianiem innych i nic nie wnoszący mi komentarzami…)
No i do moich plusów jeszcze bym dodała obowiązek przejścia kursu dla posiadaczy psów i to, że sporo administracji da się załatwić mailem ;). Miłego wieczoru!
Eeeeee, ja tam nie lubię cenzury, niech sobie gadają 🙂
Dobra krytyka, jak sama nazwa wskazuje jest dobra, a Ci którzy czasami czytują mojego bloga, wiedzą, że bardzo cenię każde zdanie czytelników, jakkolwiek odległe by ono było od mojego.
Bezsensowną krytykę zostawiam i nie wyrzucam do skrzynki spamowej, bo jest na tyle głupia, że aż śmieszna. Niech się inni też pośmieją, nie tylko ja.
Dlatego w zasadzie nie wyrzucam prawie nic. No chyba, że ktoś rzuci inwektywami lub złamie prawo (np. treści rasistowskie). Ale praktycznie to się nie pojawia, więc nie muszę moderować.
Zależy mi na tych, którzy „tu” zostaną, bądź na stałych czytelnikach, których tu też wiele, reszta tylko weszła, narobiła po kątach i już nigdy nie wróci. Nie ma co sobie psuć krwi 🙂
Puszczam Ci wirtualnie oko 😉
Karolina, podpisuję się pod Twoimi słowami. Mam wrażenie, że część niemiecka i francuska to dwa odrębne światy. Gdy pracowałam jeszcze jako au-pair to NIGDY, powtarzam nigdy nie zdarzyła mi się sytuacja, gdy ktoś nie pomógł mi wysiąść z tramwaju/autobusu z wózkiem. Ludzie sami przychodzili i pytali czy mogą pomóc. Gdy raz autobus był pusty pomógł mi sam kierowca. Non stop zauważam sytuacje, gdy obcy ludzie pomagają sobie w codziennych czynnościach.
Jeśli chodzi o usługi, doradzanie klientom to póki co mam bardzo pozytywne doświadczenia.
Co do punktu czwartego notki: traf w 10! To jest coś, czego nie mogę wybaczyć Szwajcarii i narzekam na to niemal każdego dnia. Z drugiej strony od kilku miesięcy oddaję się nowej rozrywce: przemierzam kolejne dzielnice Zurychu i odkrywam nowe warte odwiedzenia kawiarenki, restauracje i bary. Zauważyłam, że Szwajcarzy w niewielkim stopniu promują takie miejsca np. na Facebooku. A okazuje się, że wbrew pozorom mieliby co promować. W trakcie zaledwie kilku spacerów odkryłam już kilkanaście wspaniałych miejsc, które pojawią się na mojej gastronomicznej mapie miasta. Ale faktycznie, brak im innowacyjności i ogromu świetnych kawiarenek.
Pozdrawiam ciepło,
Panna D.
Pkt 1 istnieje i wynika chyba z ogólnego problemu z kontaktami społecznymi w tym kraju. W zatłoczonym pociągu/tramwaju nie wpadną na to by ustąpić miejsca kobiecie w ciąży, albo matce z dwójką dzieci pomóc wnieść wózek. Czasem młodzi na wsi zapytają się trzęsącej się babci czy jej ustąpić, ale ta zazwyczaj dzielnie odmawia.
Kiedyś spacerując po Lucernie natknęliśmy się na dwu młodych mężczyzn, w tym jeden na wózku, usiłujących bez skutku uruchomić podnośnik dla niepełnosprawnych, żeby wtransportować wózkowego na ten drewniany lucerneński most. Zaproponowałem, że pomogę wnieść wózek, przecież to tylko 4 czy 5 stopni. Niezrozumienie ,a nawet przerażenie w oczach mieli…
I że niby w Zurichu jest jakos lepiej gastronomicznie? Bez przesady 🙂 W razie czego patrz Twoj pkt 2 🙂 Choc poza tem: restauracja nie musi wyglądać, byle jedzenie było w niej dobre. Ale tego też w CH ni mo 🙂
Wydawało mi się, że na zdjęciu do artykułu jest austriacki Hallstatt – ?
Wiem, wiem, to nie ja 🙂
Zamiast „Czego nie lubię w Szwajcarii?”, powinno być: „Dlaczego nie lubię w Szwajcarii?”. Wybacz, może się czepiam, ale „Czego” jest nie na miejscu w języku pisanym.
Forma „Czego nie lubię w Szwajcarii?” jest jak najbardziej poprawna.
Twoja wypowiedź byłaby adekwatna gdyby autor napisał „Czego nie lubię Szwajcarii?” 🙂
A co będzie po polsku znaczyło zdanie „Dlaczego nie lubię w Szwajcarii?”?
😉
Czego nie lubie w Szwajcarii = jakich rzeczy nie lubie w Szwajcarii 🙂
Nie ma Pan racji.
tyle.
Mieszkam ponad 30 lat w CH. Zarabiam 160kCHF rocznie u chwale sobie ten kraj. Mam dom z basenem i nie chce zadnego innego kraju, gdzie sie tak dobrze pracuje. Oczywiscie w Banku w ZRH. Na smaczne paczki jezdze oczywiscie do PL. Do restauracji nie chodze, ale latam 2x rocznie w tropiki, gdzie sobie odpoczywam. Aby sie troche „odchamic” od CH, jezdze do Jasna Gore w Cz-wie.
nie ma to jak bankowy złodziej
a tak do uczciwej pracy to nie łaska
Foka – ujawniać zarobki i baseny to troche nie po szwajcarsku i nie ma co bulwersować czytelników. Ale ogólnie, zwłascza za tropiki i Jasną Góre, przybijam piątke! 🙂
Na Onecie zdjęcie Austriackiego miasteczka Hallstatt a info o Szwajcarii 😀
To nie moje zdjęcie, tylko onetowskie 😀 Autorka.
Akurat to zdjęcie jest dobrze dobrane. Widoczny kościół z witrażami autorstwa Chagalla.
A czemu zdjęcie jest z Austrii
Nie wiem, najwyraźniej wsio rawno onetowcom, Autria czy Szwajcaria 🙂
„dziewczyna zalewająca się łzami to była Rosjanka, która w pierwszym zdaniu mi powiedziała, że nie mówi po francusku” reszty już nie czytałem bo tym co napisałaś to się kompromitujesz i ośmieszasz dziewczyno, czemu nie piszesz w żadnym cywilizowanym języku tylko po polsku?
Mnie bardziej interesuje. Czemu Pan używa słów „kompromitacja” i „ośmieszenie”, samemu interpunkcji nie znając? Ponadto zdaje się, że cywilizacja nie ominęła języka polskiego. Natomiast autorce bloga szczerze gratuluje, bo bardzo ciekawy artykuł.
,,Kobieta z wózkiem w tramwaju (ze schodkami) chce z niego wysiąść. Nikt się nie domyśla, że należy jej pomóc, wszyscy omijają jej wózek nie poświęcając jej ani jednego spojrzenia. Kobieta to najwyraźniej Szwajcarka, bo nie prosi nikogo o pomoc tylko stara się sama wytarmosić ten wózek, co graniczy z katastrofą.,,
TO JAK TA PANI WSIADŁA DO TRAMWAJU JAK SCHODKI BYŁY NO TO JAK WYSIADAŁA TO JAK? KTOŚ JEJ MUSIAŁ POMÓC. OJ NACIĄGACIE TE ARTYKUŁY. WSZĘDZIE DOBRZE JAK SOBIE PORADZIĆ POTRAFISZ, JAK NIE UMIESZ ŻYCIA PRZEŻYĆ TO NAWET W KATARZE ŻEBRAKIEM BĘDZIESZ:))
Znam tylko mały region Szwajcarii Ticino. Jest tu pięknie. Włoski klimat, Włoski język, bliskość Włoch powoduje, że ludzie są bardziej uśmiechnięci i zadowoleni, a przez wysokie ceny w swoim kraju na zakupy jeżdżą do Włoch, do restauracji też. Jest bardzo zauważalna różnica w cenach. I prawda z jakością obsługi w restauracjach. Lepiej jeść we Włoszech a pracować w Szwajcarii. Tak robi większość ludzi tu mieszkających. A i te palmy nad jeziorami…to trzeba zobaczyć 🙂
Button na Onecie przedstawia błędnie zdjęcie austriackiego miasteczka Hallstatt a przenosi nas tu, do artykułu o Szwajcarii…
Czy na zdjęciu reklamującym ten tekst na stronie głównej Onetu nie jest przypadkiem austriackie miasteczko Hallstadt? Niby też w Alpach, ale trochę w innej części….
Generalnie Szwajcaria francuskojęzyczna i włoskojęzyczna to inna bajka
Byłam 2 razy w Szwajcarii w latach 80-tych.Najbardziej podobała mi się Lozanna.Ponieważ mieszkałam z rodziną szwajcarską miałam okazję zaobserwować pewne rzeczy, na które pewnie nie zwróciłabym uwagi jako zwykła turystka.Oto i one:
1.Kupują w najbliższym sklepie, nawet nie wiedzieli,że 2 ulice dalej jest sklep gdzie sprzedawany jest ten sam asortyment.
2.Nikt nie kradnie,w ogródkach,na widoku leżały rzeczy,ktore u nas by zniknęły w 5 min.
3.Część osób ( była to wymiana studencka) wogóle nie poznała właścicieli mieszkań.Klucze otrzymali a na koniec pobytu wrzucali do skrzynek na listy.To sie nazywa zaufanie do obcej osoby,ktorej pozostawia sie do użytku wyposazone mieszkanie i pełną lodówkę.
4.Autobusy były punktualne do bólu,można było regulować zegarki ale czas oczekiwania na przystanku był okreslony.Gdy się człowiek spożnił choćby o sekundę,drzwi miał zatrzasnięte „pod nosem”.
5.Rodzina u której mieszkałam była bogata ale bardzo oszczedna.Nie brali prysznica na codzień,w misce tez można sie umyć,szkoda wody.U nas o ekologii jeszcze nikt wtedy nie myślał.
6.W kilku domach nie było telewizora, traktowany był jako złodziej czasu .Zaznaczam,że to było w czasach gdzie nie było internetu.
7.Duzo ludzi nie miało samochodów, bo po co zanieczyszczac miasta spalinami skoro sieć autobusów,trolejbusów jest bardzo rozległa i punktualna .
8.Serdeczność ludzi mnie powalała,żegnali mnie jak córkę, innych też to uderzało…Utrzymywaliśmy wiele kontaktów długie lata.
Ciekawie piszesz ale pokaż zdjęcie miasteczka z Szwajcarii a nie z Austrii bo to zdjęcie pokazuje miasteczko Hallstatt
A ja uwazam ten kraj za przyklad dla wszystkich. Jestem inzynierem, pensja roczna 105 tys CHF brutto/rok i wcale nei uwazam ze zyje mi sie zle. Pozwolic moge sobie na wszystko czego potrzebuje w przeciwienstwie do zycia w PL. Ogolnie mowiac jestem bardzo zadowolony a na narzekanie na wysokie ceny mowie tak – duzo zarabiasz duzo wydajesz. Nie moze byc przeciez tak ze zarabiasz 80 tys CHF na rok netto i placisz za mieszkanie 300CHF miesiecznie, bo kazdy chce przeciez zarobic (wlasciciel mieszkania takze…). Natomiast autorowi tego artykulu jaki i innym Polaczkom niezadowolonym z zycia w Szwajcarii proponuje powrot do Polski lub wyjazd do innego kraju. Po co zyc tam gdzie jest sie nieszczesliwym. Na koniec dodam ze w kazdym kraju sa plusy i minusy zycia, tylko ze w Szwajcarii jest zdecydowanie plusow jest wiecej niz minnusow. Wyjazd do kazdego kraju powinien byc porpostu przemyslany i dostosowany do wlasnych potrzeb.
Będąc po raz trzeci kilka lat temu w Szwajcarii, chciałam nagrać filmik z przepięknej miejscowości górskiej (byliśmy z dziećmi), był to region niemieckojęzyczny. Mąż w tym czasie wybierał z bankomatu pieniądze. Nieopodal jakiś starszy pan coś tam robił w ogródku. Ja, zachwycona urodą miejsca włączyłam kamerę i zaczęłam nagrywać. I w tym momencie ten starszy pan wybiegł ze swojej posesji i zaczął dobijać się do banku (malutki oddział), w którym była akurat przerwa. Po chwili drzwi otworzył zdziwiony pracownik, któremu ten staruszek ze złością pokazując na mnie coś tam gadał. Zrozumiałam tylko tyle, ze filmuję bank i trzeba wezwać policję. Byłam w szoku. Na szczęście pracownik banku znał angielski, więc wytłumaczyłam mu, ze jesteśmy turystami i filmuję ich piękne miasteczko. Do końca nie wiedziałam, jak się zachowa i czy przypadkiem nie będę miała problemów z tamtejszą policją. Byłam bardzo zdenerwowana. Na szczęście pracownik banku przyjął moje wyjaśnienia, będąc przy tym bardzo „chłodnym”. Starszy pan dalej coś wykrzykiwał, więc woleliśmy czym prędzej opuścić to miejsce. Ale niesmak pozostał i ten dzień już mieliśmy spisany na straty.
Faktycznie historia z kosmosu! Ale najgorsze jest to, że jestem w stanie sobie to doskonale wyobrazić. No cóż, wszędzie są niestety buraki…
Po przeczytaniu artykułu nasuwa mi się myśl, że autor artykułu jest nastawiony na nie do Szwajcarii. Spędziłem w tym roku kilka dni w tym państwie zwiedzając kantony Gryzonia, Uri i Ticino. Nie zapomniane widoki np. wycieczka expresem Bernina, przełęcze Gottharda, San Bernardino, Furkapass itd., itd.. Podróż moja była dokładnie zaplanowana tak aby jak najwięcej zwiedzić a co za tym idzie bardzo dużo czytałem artykułów na temat Szwajcarii. Jeden z nich dotyczył skrócenia czasu pracy, w referendum obywatele tego kraju wypowiedzieli się, że chcą pracować tyle ile pracują i żyć na takim poziomie jak żyją.
Zastanawia mnie fakt, że autor pisze o danym państwie a zdjęcie umieszcza z austriackiego Hallstatt, na marginesie piękna miejscowość położona nad Hallstatter See.
Co do zarobków i cen.
Poniżej link do zarobków w Szwajcarii
http://szwajcarskie-blabliblu.blog.pl/2015/06/22/srednie-zarobki-w-szwajcarii/
Myślę, że jeżeli ktoś zapoznał się z artykułem o zarobkach to przyzna mi rację, że można płacić za kawę 6 franków (kawiarnia), śniadanie 12 franków (pensjonat) i tak dalej można wymieniać.
Średni zarobek brutto w Polsce to ok 4000 zł a ceny w kawiarniach np. kawy 8, 10, 12 zł a nawet i więcej, śniadania w pensjonacie 30 zł , noclegi od około 100 zł za osobę
link do zarobków w Polsce
http://www.money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/srednia-pensja-w-polsce-to-ponad-4-1-tys-zl,32,0,1803808.html
to i tak u nas jest drożej.
Grzegorz
Szwajcaria droga! Ale standard w szpitalu państwowym i miła obsługa rewelacja. Leżałem w Saint Moritz 2 tygodnie i przeszedłem 2 operacje. Pomimo , że znałem tylko język polski nie było większych problemów z porozumiewaniem się! Ciekawe kiedy w Polsce będzie taki standard jak tam?!
Swietnie ujelas nature Szwajcarow 😉 sama mieszkam w Szwajcarii i zgadzam sie z tym, co napisalas; ciesze sie, ze tak naprawde sa to JEDYNE minusiki mieszkania tutaj; mieszkalam wczesniej w roznych krajach i zdecydowalam sie na powrot do CH, glownie ze wzgledu na jakosc i poziom zycia; gdybym chciala pisac o minusach zycia np w Londynie, wyszlaby z tego pewnie encyklopedia 😉 😉 😉
No nie jedyne. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Dla kogoś Szwajcaria będzie koszmarem, dla innego spełnieniem marzeń. Jak wszędzie.
Dla mnie Szwajcaria jest najokropniejszym, filisterskim krajem na świecie. Wiem, co mówię miaszkałam w Niemczech przy granicy szwajcarskiej i nawet gdy jechałam do Basel, to wolałam nadkładać kilometrów, żeby nie musieć jeździć przez ten kraj. Drożynzna, filisterstwo, ksenofobia i zadufanie w sobie – i te flagi na masztach przed KAŻYM domem. Brr….
Piszesz, że ksenofobia. Ok, ale czy my Polacy nie jesteśmy ksenofobami? Czy pozytywna ksenofobia nie jest po prostu dobra? Wystarczy spojrzeć na to co się dzieje z imigrantami w Europie.
Jak nie lubię Szwajcarii, tak akurat ich politykę migracyjną w nich cenię. Z całą resztą mogę się zgodzić. Nie lubię tego kraju.
Szwajcaria – prawdopodobnie najbardziej kosmopolityczny kraj w Europie, skupisko ludzi wszelkiej narodowości i wszelkich wyznań. Chore społeczeństwo (bo trudno mówić o narodzie szwajcarskim tak samo jak nie ma narodu amerykańskiego) legalizujące eutanazję i nazywające to „godną śmiercią”, zlaicyzowane, bez wartości, bez Boga. To mi w Szwajcarii przeszkadza. A poza tym konia z rzędem temu kto wskaże rdzennego Szwajcara z krwi i kości.
hmmm…. mój chłopak. Gdzie ten koń?
Fakt, również nie popieram eutanazji, ale to wszystko co piszesz mi nie przeszkadza.
Nie wiem tylko dlaczego artykuł o Szwajcarii został opatrzony zdjęciem austriackiego miasta Hallstatt, widoczne na zdjęciu jezioro to Hallstattersee, a zasnute mgła góry – to pasmo Dachstein austriackich Alp.
Tak się składa, że podróżowałem po i przez Szwajcarię parokrotnie, zdarzało mi się także mieszkać tam po kilka dni. To, co szczególnie utkwiło mi w pamięci z ostatniego pobytu, to coraz bardziej rzucające się w oczy „arabienie” tego kraju. Zbierający się co wieczór w centrum Lozanny tłumek śniadych przybyszów z Północnej Afryki i Bliskiego Wschodu (głównie z krajów Magrebu), od czasu do czasu ganiający się z nożami pod „czujnym” okiem patrolu policji trzymającego się w bezpiecznej odległości… Ciekawe, co też „studiują” na lozańskim uniwerku ci słynący z inteligencji „studenci” ? Będąc w Szwajcarii i zwiedzając np. Genewę czy Zurych nie mogłem też pozbyć się pewnych natrętnych refleksji historycznych : ile z tego ostentacyjnego dobrobytu i świętego spokoju zawdzięczają ci ludzie złotu zrabowanemu na całym świecie Żydom przez Niemców (m.in. słynne złote zęby z Auschwitz) i zdeponowanemu anonimowo (a jakże) w tutejszych bankach… Należy także mieć świadomość, że dobrobyt nie kształci i Szwajcarzy to w znakomitej większości ludzie nad wyraz prości, mówiąc wprost : o mentalności wieśniaków. Jakkolwiek takie „horyzonty”to może być sposób na osiągnięcie w życiu szczęścia i równowagi mentalnej niewielkim nakładem sił intelektualnych, to w moim przypadku potęgowało to zawsze uczucie wyobcowania, podobnie zresztą, jak w Niemczech. A dla ciebie, droga autorko mam na koniec jedną sugestię : jeśli chcesz żyć z pisania, to popracuj nad składnią i konstruowaniem zdań (logika werbalna) – język polski jest piękny, tak w mowie, jak i w piśmie, ale używany niechlujnie traci całą swą niepowtarzalną urodę.
„w znakomitej większości ludzie nad wyraz prości, mówiąc wprost : o mentalności wieśniaków.” Ten naród prostych wieśniaków ma największą liczbę noblistów na milion mieszkańców.
No i co z tego? Nagrody Nobla to zwykła manipulacja. Nie zmienia to faktu, że kraje germańskie słyną z drobnomieszczaństwa.
Wszystko fajnie tylko dlaczego zdjęcie Halstat w Austrii dajecie do artykułu o Szwajcarii
Mnie chyba najbardziej wkurza nieznajomość angielskiego. Na prawdę trudno coś załatwić, a o znalezieniu pracy bez znajomości francuskiego na b. dobrym poziomie, to można pomarzyć.
Dziwi mnie to, że także na przejściach granicznych nie każdy z urzędników zna angielski.
W Szwajcarii byłam tylko raz i to blisko 26 lat temu. Całe 3 miesiące pracowałam podczas wakacji w jednym z hoteli w Saas Fee. Nie miałam czasu na zwiedzanie, bo byłam pochłonięta zarabianiem. Tak więc pojechałam tylko do Zermatt , zaliczyłam zermattlandis i oczywiście nie mogłam sobie odmówić wjazdu na Gornergrat, chociaż tani nie był. Z resztą jak to w kurorcie tamte okolice ceny mają powalające. No, ale co do Szwajcarów to miejscowi okazali się bardzo sympatycznymi ludźmi, służyli pomocą. Jedna kobieta sama zatrzymała się i zapytała czy nie podwieźć mnie do centrum miejscowości, a było jakiś 3 kilometry . W Saas Fee już pierwszym tygodniu mojego tam pobytu właścicielka spożywczaka podarowała mi ogromną i pyszną czekoladę , bo uznała,że należy osłodzić trochę życie młodej gastarbeiterin z . Zamierzam powrócić w tamte strony, a w trakcie podróży chcę zahaczyć o parę miejsc. Zaplanowaliśmy sobie wyjazd na tegoroczny majowy długi weekend. Jestem ciekawa czy spotkam i rozpoznam ludzi których poznałam podczas tamtego pobytu.
Wszystko fajnie. Tylko dlaczego na pierwszej stronie Onetu zamiast miasteczka szwajcarskiego jest austriackie Hallstatt?
Już poprawili i na pierwszej stronie jest widoczek z Zurichu 🙂
Chyba nigdy nie byla Pani w szwajcarii…. Albo zna Pani tylko jej niewielka czesc aroganckich francuzow. Od 2 Lat mieszkam w Zurychu. Do tej pory spotkalem tylko i wylacznie serdecznych oraz pomocnych ludzi. Prawda jest ze wszystko jest drogie ale zarobki tutaj sa takze o wiele wyzsze. poziom uslug w restauracja jest wysoki a personel bardzo uprzejmy. Prawda jest ze rynek jest wymagajacy i bez pracy nie ma kolaczy.. Jak sie pracuje to sie ma a jak nie nie to sie nie ma. Proste. Zapraszam do zapoznania sie z niemiecka albo wloska czescia szwajcarii.
Tak, ja mieszkam, jak Pan mówi, w tej aroganckiej, francuskiej części. I tutaj tak jest z mojego punktu widzenia. Artykuł to nie prawda objawiona, tylko subiektywna opinia z mojej perspektywy. SUBIEKTYWNA.
Swego czasu (kilka lat temu) bywalem w CH wielokrotnie, z powodow osobistych. Sporo zwiedzilem, rozne rejony kraju. Dobrze poznalem Bern. Lubilem walesac sie po tym miescie, podziwiac jego niezmiennosc, tak jakby czas tam sie zatrzymal wiele lat temu. Lubie Szwajcarie glownie za jej walory turystyczne. Twoje uwagi „czego nie lubisz w Szwajcarii” sa generalnie trafione, wyjatki tylko potwierdzaja regule. Moze od siebie tylko dodam jak rzadko Szwajcarzy przyjmuja u siebie gosci w domu. A jesli juz to musi to byc zaanonsowana wiele tygodni (miesiecy) wczesniej wiayta. No i tylko w odniesieniu do bardzo dobrych znajomych. A zostac takim znajomym jest bardzo trudno.
Moze na odtrutke powiem o tym co (miedzy innymi) lubie w Szwajcarii. Lubie ich system referendalny.
Tam naprawde mozna sie poczuc, ze cos zalezy od szarego czlowieka. Jest to absolutny ewenement w skali swiatowej. Pozdrawiam Ciebie i wszyskich Szwajcarow.
Racja z tym zapraszaniem do domów! Bardzo trudno zaprzyjaźnić się ze Szwajcarami, ale jeśli już się to osiągnie, to nasz przyjaciel Szwajcar się da za nas pokroić.
Dzien dobry blogerko…
co do nieuprzejmosci w kafejkach sklepach etcc to masz calkowita racje ale tylko w czesci niemieckiej i moze francuskiej.Zjezdzilam prawie cala szwajcarie poczawszy od GR ,Ticino a skonczywszy na ZH(niestety) W ticino tak pogodnych usmiechnietych i milych ludzi nie spotkalam juz pozniej nigdzie.Tutaj (kanton ZH) wchodzac do sklepu przechodzi mi ochota na jakiekolwiek zakupy a kawa w lokalu nie sprawia zadnej przyjemnosci.Podane z laska i bez grama usmiechu.Moze jestem za bardzo przywiazana i przyzwyczajona do wloskich klimatow (zylam w itali 8 lat nastepne 6 w ticino) i dlatego tak ciezko mi tu zyc.Dlaczego nie wroce…?Bo partner bo praca bo super zarobki…ale co z tego jak sie nie ma gdzie tym cieszyc.
Druga rzecz to tzw super jakosc bo szwajcarskie…troche bym sie z tym klocila…wyrobili sobie marke CH i tak sie teraz im to ciagnie no moze zegarki sa ok, reszta …a zreszta i tak na stanowiskach wyzszych pracuja inzynierowie budowlancy experten z innych krajow…wiec sukces raczej miedzynarodowy…
Zycze milego dnia i sprobuje tez przymykac oko na niektore sytuacje…moze bedzie sie lepiej zylo :)))
Szwajcaria… tu sie oddycha ! Tylko zlepek kilku języków narodowych bywa kłopotliwy zwłaszcza, gdy w kantonach położonych przy granicy z Francją nie możesz dogadać sie w żadnym innym języku tylko po francusku! Nawet w pensjonacie czy lokalnym hoteliku. Taka francuska przypadłość… ni w ząb po angielsku czy też nawet niemiecku ! A Szwjacarskie miasto Sion wcale nie nazywa się Sion tylko Sitten :):):) !
Koniecznie postarajcie sie o obywatelstwo w Szwajcarii!
Tam zamierzaja wkrotce wprowadzic dozywotnia rente od urodzenia dla kazdego obywatela!
Pracowac beda roboty i programy komputerowe.
Ludzie nie beda mieli pracy ale beda korzystac z tak wypracowanych pieniedzy!
Ladna bajka. Jako, ze mam juz CH paszport i bede na to glosowal pod koniec lutego 2016, to NA PEWNO postawie NIE!!! Panstwa nie stac na to! Zaloze sie, ze „prawdziwi” Szwajcarzy beda dawac NIE i to NIE PRZEJDZIE!!! CH to nie jest SOCJALIZM. Kazdy musi pracowac na swoje!
Wyobraź sobie piękny kościół katolicki (na kilkanaście oglądanych świątyń protestanckich) . Na drzwiach napis, że czynny do 18,00.
Jest godzina 17,45. Z zakrystii wychodzi ksiądz i do grupy modlących się Polaków głośno krzyczy wskazując palcem na drzwi :
RRRRRAUSSS !!!
Znielubiłem od razu ten piękny kraj
Parę lat temu w Bazylei zdecydowanie przepłaciliśmy w restauracji. Nie wiedzieliśmy o tym bo to Szwajcaria i następnego dnia wyjeżdżaliśmy więc „raz się żyje”. Następnego dnia rano w recepcji czekała na nas koperta z nadpłaconą kwotą. Ktoś w restauracji odkrył swój błąd, następnie odwiedził wszystkie okoliczne hotele (wypatrzyłem 4) by nas odnaleźć . Czy to Szwajcaria? Czy to Bazylea? Czy trafiliśmy po prostu na bardzo uczciwych ludzi?
Niesamowita historia! Ale tak naprawdę się nie dziwię, uważam, że Szwajcarzy są naprawdę godni zaufania! (oczywiście są wyjątki, jak wszędzie)
To jest raczej normalka w CH!!!
Wszystkie te wpisy o tym jaka to jest okropna Szwajcaria są nieprawdziwe. Mieszaliśmy przez 17 lat w Anglii a teraz mieszkamy od 2009r w Szwajcarii. W Szwajcarii jest drogo jeśli się porówna do cen w Polsce lub choćby we Francji, zresztą często jeździliśmy na zakupy do Francji. Nieprawdą jest że ludzie sobie nie pomagają, owszem jest duża asertywność, ale kierowca w autobusie pomaga wsiadać ludziom starszym, co w Polsce się to nie zdarza. Ja nie spotkałem się w lokalu, sklepie z nieuprzejmością. Owszem jest segregacja na kantony z różnymi językami, a tu gdzie mieszkam obowiązuje język francuski, mówię średnio po francusku z to po angielsku porozumiewam się bez problemu. O poziomie życia, kulturze jazdy samochodem, porządku itp. nie będę mówił bo to jest oczywiste. Będąc w Polsce za kawę i ciastko zapłaciliśmy w Krakowie tyle samo co w Genewie, a zarobki są o wiele wyższe- ja jako informatyk zarabiam 7 756 franków i to chyba wystarczy. Każdy kraj ma swoje zwyczaje i trzeba je respektować.
przeprowadzkę do CH rozważam już długo, zawód mam ten sam:) Pytanie czy te pieniądze to na rękę? Czy to starcza na utrzymanie rodziny? No i czy w IT są jakieś szczególne różnice :)? Z góry dzięki za odpowiedź:D
Wg mnie te wszystkie zarobki to brutto. Od tego trzeba odliczyc podatek: ok. 15-20%, mieszkanie i kase chorych (ok. 500CHF/m-c, na rodzine 4 os). Im tansze mieszkanie, tym wiecej zostanie. Te 7756CHF to jest placa raczej kiepska. On musi miec raczej slabe znajomosci w IT, bo by wiecej zarabial! W CH liczy sie glownie nie tyle dyplom, co doswiadczenie!!!!!!!!!
Jezeli jestes z IT, to powinienes miec b. dobre znajomosci ORACLE ewent. MS-SQL albo SYBASE (raczej historia). Do tego C++, albo VB. No i do tego im lepsze doswiadczenie w bankowosci (jak caly bank dziala!!!) albo w ubezpieczeniach albo w kasach chorych, to mozesz liczyc na min. 100KCHF brutto rocznie. B. dobre pieniadze zarabiaja w IT projektanci, jezeli maja za soba doswiadczenie. Czyli Project Leader kursy plus pare lat w temacie. Moi koledzy z Lodzi czy W-wy, ktorzy przyjechali do CH w 2015 zarabiaja w banku miedzy 100kCHF a 130kCHF.
To nie jest kwestia obiektywnej prawdy czy nie: to jest blog, a nie raport z badań naukowych. Jako osobiste doświadczenia autorki wpisu blogowego, a nie artykułu naukowego czy publicystycznego, są to uwagi jak najbardziej prawdziwe. Poza tym autorka nigdzie nie napisała, że Szwajcaria jest złym krajem, a wystarczy zajrzeć na inne jej posty, żeby się o tym przekonać. Każdy kij ma dwa końce i nie zaszkodzi, oprócz zachwytu danym miejscem, mieć swoje obserwacje krytyczne. Niczemu to nie przeszkadza ;). Tak więc, zarówno doświadczenia Jo, Państwa jak i moje są jak najbardziej prawdziwe (zresztą moje spostrzeżenia są zbieżne z Pańskimi), bo oparte na indywidualnych historiach. Jedynie należałoby być ostrożnym z rozciąganiem swoim ograniczonych przecież obserwacji na całe społeczeństwo, bo to grozi krzywdzącymi stereotypami. Pozdrawiam serdecznie!
No i także niestety zauważyłam, że w Krakowie robi się skandaliczne drogo w stosunku do zarobków…
7756CHF to malo! W IT w ZRH mozna miec od 90kCHF rocznie brutto! trzeba tylko miec dobra praktyke! Ale z Angielskim nie bedzie problemu. Wszyscy w CH umieja min. 3 jezyki!
Radze przeprowadzic sie do ZRH.
Cześć,
fajny blog, zdaje się po przeczytaniu paru wpisów stwierdzam, ale….
Twój blog, Twoje spojrzenie, Twoja sprawa.
Pozdrawiam
Miś Kwazi
Wszystko co piszesz jest po części prawdą, po części bo….
1. Opisujesz francuską część, która jest TOTALNIE różna od pozostałych, np. u mnie Kierowca wysiadł by i pomógł każdemu o ile w przeciągu sekundy nie znalazł by się ktoś z pasażerów.
2. Ceny BARDZO naciągasz, choć uwypuklenie i naciąganie jest bardzo potrzebne by coś podkreślić.
3. Jakość usług jest po mojej stronie 10 krotnie lepsza niż w PL i po Twojej.
…. no ale u mnie mówi się „Romanisz”
Podsumowanie:
w CH b. dobrze sie zarabia. Chyba najlepiej w Europie. Ceny sa wysokie, ale mozna porownac tak: to co zostanie w CH po odliczeniu wszystkich wydatkow miesiecznych jest NA PEWNO WIEKSZE niz w KAZDYM KRAJU Europy!!!
Moze i prawda, jesli sie pracuje w branzy IT która jest jedna z najlepiej oplacanych w Szwajcarii
rozmawialam na wakacjach bedac w Zurychu z rodowitym Szwajcarem i mówil mi, ze dla przecietnego Szwajcara nie majacego naprawde dobrej pracy zycie w Zurychu wcale nie jest rozowe, wlasnie ze wzgledu na ceny. Natomiast jest to najdrozsze miasto tego kraju, zapewne w innych rejonach jest o wiele prosciej.W kazdym razie nasuwa mi sie taka refleksja, ze jezeli koszty zycia bylyby zblizone do zarobkow to yak wiele Niemcow nie emigrowaloby do tego kraju, bo przeciez wiadomo, ze Niemcy zarabiaja lepiej niz Polacy a koszt zycia bywa zblizony a czasem nawet mniejszy.W kazdym razie emigruja wyksztalceni Niemcy, tacy co moga wybrzydzac, to tez nie UK gdzie wyjedzie ktos pracowac w fabryce czy sklepie.
Mi osobiscie Szwajcaria sie bardzo spodobala, mieszkalam zreszta u Szwajcara bardzo introwertycznego z natury, bardzo kulturalnego, poukladanego ale tez mocno powaznego i trzymajacego rezerwe.I mimo, ze nie do konca nadawalismy na tych samych falach poniewaz mamy calkiem inne osobowosci to dzieki niemu( za co bede zawssze wdzieczna) moglam zwiedzic niemieckojez czesc Szwajcarii i nie placic za motel/hotel czy jakis pensjonat.
Sama bylam i wciaz jestem tak zauroczona Szwajcaria, ze z checia bym tam zamieszkala, ale niestety mimo moich szczerych checi nie jest to niestety mozliwe, moze kieeedys
Ech. Szkoda, że nie istnieje idealne społeczeństwo, gościnne jak Irańczycy, biorące na stopa chętnie jak Gruzini, porządne jak starsi Niemcy, otwarte i tolerancyjne jak Szwedzi, ale z dozą polskiego zdrowego rozsądku, wyluzowane w sprawach formalnych jak Polacy, ale życzliwe i rozsądne jak Szwajcarzy. No i pytające się potrzebujących o pomoc jak Polacy 😉
Niby takie proste, a…
A ja uważam, że ceny nie są aż takie wysokie , pod warunkiem, że się zarabia w Szwaicarii. Np. Kawa w kawiarni w Polsce 12 zł w Szwaicarii 6 chf mleko 3 zł 1.5 l w Szwaicarii 1,4 chf wszystko jest tańsze w Szwaicarii. Średnia kraiowa w polsce 3 800 zł w Szwaicarii 6 500 chf. Paliwo w polsce 4,5 zł w Szwaicarii 1,5 chf.
Chcialam to lepiej wyrwzic niz ktos kto juz wczesniej to skomentowal, ale faktycznie wiekszosc wymienionych przez Ciebie minusow to jednal bzdury. Chyba tylko z cenami moge sie zgodzic tu nie ma innej mozliwosci.
Co do braku inicjatywy by komus pomoc- ciezko mi sie zgodzic. Mieszkalam na poczatku w Bazylei, teraz w Zurychu. Podrozowalam wielokrotnie z wielkimi torbami i w wiekszosci znalazl sie ktos kto chcial mi pomoc a o dziwo ja wolalam sie z ta torba meczyc sama. To samo tyczy sie wozka z dziecmi. Raz zdazylo mi sie plakac na ulicy i tez zostalam zapytana czy mozna mi jakos pomoc.
Nie sadze, zebym miala takie szczescie, ze mi akurat zawsze ktos pomogl. Moj chlopak jest szwajcarem i tez pomaga innym nosic torby itd.
Co do jakosco uslug, raczej tez z tym nie mam problemu. Co najwyzej zdazy mi sie , ze ktos malo sympatyczny jest albo sie po prostu nie zna,ale prosic die o uwage nie musze. Co wiecej podoba mi sie, ze sprzedawcy nie sa zbyt natretni.
Nie patrze bezkrytcznie na szwajcarie i jest sporo rzeczy, ktore mnie denerwuje, ale sa to raczej sytuacje, ludzie… nie zbyt moge tu generalizowac.
Grüezi
Mieszkam w ‚niemieckojęzycznej’ części CH. Jednak 90% spotykanych ludzi nie umie rozmawiać po niemiecku (in Hochdeutsch), a tylko w swoim dialekcie schwiizertüütsch (sklep, pralnia, elektryk itp). I mimo, że rozumiem dialekt, to jak mam mówić? To tak, jakbym była w Opolu i słyszała ‚kaj dziołcha ida?’ I tak mam odpowiadać? dialektem?.. 😉
Są rasistami. Gdy przeczytali na mojej skrzynce do listów polskie nazwisko przestali się odzywać i odpowiadać na ‚dzień dobry’.
Nie lubią chorych, niepełnosprawnych i starych. Gdy idę o kulach wmawiają mi, że powinnam kule schować do piwnicy, bo pewnie dam radę bez, że muszę ćwiczyć. Brak instytucji aktywizujących niepełnosprawnych, brak udogodnień w firmach, tak, jak w PL.
Ceny nieadekwatne do otrzymywanych wartości. Usługi byle jakie i opieszałe, brak uprzejmości.
Wmawianie na każdym kroku, że Szwajcaria jest lepsza od innych. Nie wiem w czym…
Ignorancja. Uważają, że Polska to kraj trzeciego świata z glinianymi chałupkami.
Wyciąganie na siłę dodatkowych pieniędzy, np. za wystawienie rachunku, wypisanie mandatu, przypomnienie o płatności, wysłanie rachunku, opłata środowiskowa. ba! nawet obciążyli kwotą 15 Fr za otwarcie korespondencji! (nazywając to czymś w rodzaju czynności administracyjne). Piszą cenę towaru, a rachunek przychodzi plus VAT – w PL takie oszukańcze praktyki zniknęły wiele lat temu.
Właściwie nie da się nic załatwić e-mailowo, trzeba dzwonić lub wysyłać list, albo przyjść, ale nie w czasie świętej sjesty.
W biurze podróży znajdzie pani Elfride wycieczkę? Tak, ale może za tydzień, bo pani Elfride pracuje na 20% tylko w poniedziałki i po przyjściu i zapłacie 100 Franków za tę usługę. (!).
Śmieci tylko w specjalnym worku i wolno wystawiać na ulicę konkretnego dnia. Przez tydzień trzeba kisić śmieci w domu (nie ma śmietników), a gdy worek dalej niepełny trzeba uzupełnić papierem, bo spalarnie też muszą z czegoś żyć (tak instruowali mnie Szwajcarzy). A papier – raz na 3 miesiące można wystawić na ulicę, związany sznureczkiem.
Przedszkola – tylko w godz. 8.30 – 11.30. Brak placów zabaw i parków.
Zbieranie danych przy staraniu się o wynajem mieszkania. Formularze, w których musisz podać stan cywilny, narodowość, gdzie pracujesz i pracowałeś, gdzie mieszkałeś, zawód, wykształcenie, hobby itp. Nikt tego nie kontroluje, żadnych przepisów (albo są olewane) o ochronie danych osobowych, ani ich przetwarzaniu.
Zakaz klimatyzacji w biurach. Stare biurowce, stare meble bez certyfikatów. Brak benefitów.
Łącze mam 33 Mbps! Gdy pytam o światłowód, patrzą jakbym była z kosmosu.
Dla mnie Szwajcaria to ciemnogród. Można ładniej nazwać: średniowiecze Europy.
Lista jest długa i to zapewne nie koniec, ale nie chcę zanudzać lub drażnić 🙂
Nie drażnisz. Każdy ma swój punkt widzenia i inne rzeczy, na które zwraca uwagę. Fajnie, że tym się podzieliłaś!
Lubię to, że patrzysz zawsze na pozytywy.
Dla kogoś Szwajcaria to może być ciemnogród ale dla Ciebie będzie to w najgorszym razie ciemny ogród 🙂
😀
A był tu kiedyś kolega Medyk Helwecki i też podobne rzeczy pisał, zabierając mi idealistyczne wyobrażenia o tym jaką krainą szczęśliwości jest Helwecja….
Teraz Ty piszesz o tym.