Po francusku jest takie powiedzenie „pijany jak Polak” – « ivre comme un Polonais ». I śmieszy, i wkurza, z akcentem na to drugie – w końcu nikt nie lubi jak się mu przyprawia jakąś niekoniecznie pozytywną łatkę. Jak tu być poważnym człowiekiem na emigracji, robić biznesy, rzetelnie pracować i płacić podatki, skoro tylko jak powiemy, że jesteśmy z Polski, ktoś nam wypomina, ile to we krwi mamy procentów.
„Samosierra” January Suchodolski
Nigdy mi się to nie zdarzyło i mimo wszelkich moich prowokacji moi znajomi Szwajcarzy wyrażają zawsze i niezmiennie podziw w stosunku do naszych rodaków. Z komentarzy do moich artykułów wynika jednak, że nie jest to takie nietypowe i czasem Polacy, nawet Ci na poziomie, spotykają się z negatywnymi stereotypami. A wiecie, jak to jest z negatywnymi stereotypami – nawet, a może szczególnie jeśli są one zupełnie nieuzasadnione, potrafią boleć tak jak policzek.
Określenie „pijany jak Polak” jednak powstało jako… komplement. I to z jakich ust, Panie i Panowie! Z ust samego Napoleona! Skąd się ono wzięło?
Istnieje wiele wersji genezy tego popularnego francuskiego powiedzenia, wszystkie jednak wiążą się z postawą dzielnych polskich wojaków w czasie wojen napoleońskich.
Najpopularniejsza wersja dotyczy niezapowiedzianej rannej inspekcji oddziałów przez Napoleona po nocnej pijatyce, gdzie tylko i wyłącznie Polacy stanęli w należytym porządku do przeglądu. Napoleon ponoć wtedy powiedział swoim francuskim oddziałom: „Jeśli już macie być pijani, bądźcie pijani jak Polacy”!
Inne wersje są bardziej hmmm… bohaterskie. Dotyczą one dwóch ważnych bitew, które dzięki brawurowej akcji Polaków zostały wygrane.
Pierwsza to szarża pod Samosierrą i tutaj, uwaga, nasze pijaństwo przedbitewne było tylko i wyłącznie metaforyczne! Jeden z generałów napoleońskich tak oto skomentował rozkaz o ataku: „Trzeba być pijanym, żeby wykonać ten rozkaz!”. Gdy te słowa po zwycięskiej szarży dotarły do samego Napoleona, ponoć on odparł: „W takim razie chciałbym, żeby każdy był tak pijany jak ci Polacy!”.
Następna wersja, tym razem zupełnie nie metaforyczna, dotyczy bitwy pod Frydlandem, kiedy to po trzydniowej popijawie całkiem niespodziewanie rozpoczął się kontratak Rosjan odparty przez polskie oddziały, które jako jedyne były w stanie walczyć.
Stereotyp pijanego jak Polak ma tak fantastyczne konotacje – nie oznacza on wcale żula spod budki z piwem, ale kogoś z naprawdę mocną głową, odważnego do tego stopnia, że ta odwaga miała graniczyć z brawurą, a nawet głupotą cechującą tych pod wpływem promili.
Niestety z czasem prawdziwe pochodzenie tego powiedzenia zaczęło się zacierać w pamięci i teraz, jeśli jest w ogóle używane, to w znaczeniu negatywnym. Jeśli jest jeszcze w ogóle używane… Bo tak naprawdę i w Szwajcarii i we Francji w minimalnym stopniu funkcjonują jeszcze krzywdzące stereotypy na temat Polaków.
Ostatnio oglądałam francuską komedię, gdzie główna bohaterka uparcie szuka polskiej ekipy remontowej do nowo zakupionego mieszkania. Zgłasza się ekipa portugalska udająca Polaków. Po tym jak odpierniczają totalną manianę przyznają się, że jednak nie są Polakami, ale się za nich podają, bo inaczej nikt ich nie chce zatrudniać. Ktoś ją może również oglądał? Bo nie potrafię sobie przypomnieć tytułu…
Bardzo podobny stereotyp Polaka jak ten napoleoński mają Rosjanie. Ostatnio wylądowałam na rosyjskiej imprezce w kręgu bardzo mocno inteligenckim (czyli bliżej wolnomyślicielskiej kontry- niż pro-, jeśli wiecie, o co mi chodzi). Po pewnym czasie wyliczanym nie przy pomocy zegarka, ale klepsydry w kształcie butelki z białego szkła zaczęliśmy sobie opowiadać dowcipy. Oni – rosyjskie o Polakach, ja – polskie o Rosjanach. Oni się moim nie dziwili, w końcu oni również są bardzo świadomi swojej „mordy” szalonego Wani. Ja natomiast wyszłam z tego spotkania z poczuciem, że odkryłam całkowicie inną perspektywę na Polaków. Otóż stereotypowy Polak, który wyłaził z każdego kąta z rosyjskich dowcipów to człowiek honorowy i dumny. Hmmm… ale tak honorowy i dumny, że za każdym razem oczywiście przegrywał z durnym, szalonym Wanią, bo za honor w każdym dowcipie oczywiście umierał…
Leci samolotem Polak, Niemiec i Rusek. Nagle odleciało dno. Polak, Niemiec i Rusek wiszą na trzech belkach konstrukcyjnych samolotu. Pilot mówi do nich:
– Któryś z Was musi się puścić, bo inaczej samolot spadnie na ziemię.
Niemiec krzyczy:
– Za ojczyznę! – i się rzuca.
Pilot na to:
– Jeszcze jeden, bo spadniemy!
Rusek do Polaka – Założę się, że się nie puścisz!
– Jak to, ja się nie puszczę!?
I tak w ten deseń! Na pocieszenie chyba Rosjanie stwierdzili, że te dowcipy o Polakach to tak tylko połowicznie kierowane wzgardą… Druga połowa to raczej podziw.
Widzicie nas samych w krzywym zwierciadle stereotypów? Jak daleko one stoją od siebie… I jak daleko są one od prawdy.
A jaki morał z tej historii? Nie każdy Tomasz pije. Nie każdy Hans jest porządny. Nie każdy Mr Smith jest dżentelmenem. Nie każdy Francois jest dobrym kochankiem… I nie każdy Ahmed jest terrorystą. Jeśli tak przyjmiemy, to miejmy odwagę analogicznie przyjąć na klatę również stereotypy o Polakach.
i każdy Ahmed może odejść od islamu… albo nie?
Stereotypów jest wiele, nie tylko dotyczących Polaków. Np. Niemcy „gulgoczący” od piwa, Romowie – złodzieje , itp. Prawda jest taka, że stereotypy często są krzywdzące. Znam wielu rodaków w ogóle nie używających alkoholu, Niemców nie pijących piwa i fajnych Romów, ciężko i uczciwie pracujących.
Na pijany jak Polak zapewne bym się obruszyła, do dzisiaj nie znałam pochodzenia tego zwrotu 🙂 Ja na obczyźnie spotkałam się z żartami o Polakach, traktujących nas jak złodziei, np. jedźcie do Polski wasze auto już tam jest. Żarty żartami a rzeczywistość przedstawiała się inaczej, Austriacy np. byli bardzo ufni i cenili sobie rzetelność pracy wykonywanej przez Polaków w różnych branżach.
Ha! Tez oglądałam ten film i tez nie pamietam tytułu 😉
Na początku mojego pobytu we Francji nie raz słyszałam to powiedzonko. Na szczęście dość szybko im sie znudziło 🙂 ogolnie mam duży dystans do tego typu uwag i nigdy nie biorę ich do siebie. Nie ma o co kruszyć kopii 😉