Parafrazując Wyspiańskiego z „Wesela”. W zasadzie nie miałeś, a masz. Czyli dziś będzie o rogu alpejskim, jak sama nazwa wskazuje.
Róg alpejski, piękne Panie, brzydcy Panowie, to drewniany instrument muzyczny z grupy aerofonów ustnikowych tradycyjnie używany przez pasterzy alpejskich do komunikacji przed erą komunikacji satelitarnej. Obecnie jednak nieco częściej służy do zabawiania tłumów wraz z rzucaniem flag kraju i kantonu przy lokalnym winku i fleszów skośnookich aparatów.
Trochę historii na dzień dobry: Głęboki i wzruszający dźwięk rogu alpejskiego używany był w XV – XX wieku nie tylko do komunikacji pomiędzy sąsiadującymi dolinami alpejskimi, ale również do wzywania bydła. W protestanckiej części Szwajcarii wieczorna gra na rogu alpejskim była traktowana jako modlitwa. W XIX wieku róg alpejski stracił na popularności, ale jednocześnie stał się symbolem Szwajcarii. Formalnie instrument został przywrócony do świetności na początku XX wieku, kiedy to Szwajcarski Klub Jodłowania otworzył kurs nauki gry na rogu alpejskim.
Jak sprawa wygląda dzisiaj? Nauka gry na rogu alpejskim, jak się zapewne domyślacie, jest teraz hip, top, trendy i posz, tak jak wszystko co dotyczy powrotu do natury i swoich przodków. Obecnie istnieje bardzo wiele kursów nauki na tym instrumencie w każdym formacie – weekendowych, turnusowych, raz w tygodniu, raz na miesiąc, indywidualnych i w grupie. Jest to nauka bardzo ciekawa, bo większość zajęć odbywa się na otwartym powietrzu – w górach. Częściowo dlatego, żeby uszanować pochodzenie i pierwotną rolę tego instrumentu, a częściowo dlatego, że róg alpejski ze swoim głębokim, niskim, zwierzęcym dźwiękiem sprawia, że ściany i okna drżą, a o nauce w grupie w pomieszczeniu można zapomnieć.
Posłuchajcie i powiedzcie sami, czy róg alpejski nie ma duszy?!
https://www.youtube.com/watch?v=v_vDaKgifEs
Czy trzeba mieć własny instrument w czasie kursu? Niekoniecznie! Większość kursów oferuje możliwość wypożyczenia rogu za symboliczną opłatę. I nie obawiajcie się porażki – ponoć kilka pierwszych godzin nauki to próby wydobycia dźwięku ze swojego 3-metrowego instrumentu.
Jak na tym grać? Mogę dać kilka wskazówek, jako amatorka co prawda nie rogu alpejskiego, ale didgeridoo, które należy do tej samej rodziny instrumentów. Rozluźniamy maksymalnie mięśnie twarzy i ust robiąc kontrolnie kilka fachowych, jak najdłuższych pierdnięć ustnych. Następnie takie ustne pierdnięcie produkujemy w ustnik rogu. Na spiętych ustach nie zagramy bez względu na to, jak mocno będziemy dmuchać.
Gra na rogu alpejskim jest trudna – bo wszystkie nuty są kontrolowane oddechem – tam nie ma żadnych guziczków, przycisków jak na trąbce czy innych instrumentach dętych. Żeby zagrać prostą melodię potrzeba się nieźle nadmuchać.
Ale jakkolwiek początkujący byście nie byli – gdy tylko zaczniecie wydobywać dźwięki ze swojego rogu alpejskiego – zyskacie wierną i wyrozumiałą publikę. Otóż dźwięk rogu jest uwielbiany przez krowy, które już na pierwszą nutę zwykle gromadzą się dookoła instrumentu i muzyka próbując obydwoje zalizać na śmierć.
I jeszcze jedna zaleta – żeby dobrze grać na rogu alpejskim ponoć się trzeba bardzo często i namiętnie całować, czyli przynajmniej jedna część treningu jest lekka i przyjemna. I zawsze jak nas żona/mąż przyłapie z listonoszem, możemy łatwo znaleźć wymówkę: „Co mi przeszkadzasz, przecież ćwiczę do gry na rogu alpejskim!”
Podoba mi się tu-czytam od deski do deski i będę zagladać. pozdrawiam
HAHAHAHA 🙂 Prześmieszny wpis.
Haha, a przed chwilą mój tata pytał się gdzie to tak grają, bo jak usłyszał muzykę z filmiku to myślał, ze to w kościele :).
Nie tylko dla turystow.
Graja tez dla siebie i po to, by krowy dawaly wiecej mleka – lubia te muzyke ponoc.
Na alphornie ciezko sie gra, trębacze wysiadają – a melodie moga miec tylko nuty co dwa tony.