Szwajcaria rajem dla ekspatów?

czyli jak to jest z tą przyjaźnią po szwajcarsku…

 Który kraj jest najlepszy dla osób, które się decydują opuścić swój kraj ze względów zawodowych? Szwajcaria! Przynajmniej tak odpowiedzieli respondenci sondażu 2014 HSBC Expat Explorer. Szwajcaria znalazła się na pierwszym miejscu bijąc na głowę Singapur i Chiny.

Powiem Wam tak – naprawdę się zdziwiłam. Doceniam Szwajcarię, przeszedł mi już szok kulturowy, mam wielu lokalnych znajomych i przyjaciół, a jednak nie mieści mi się to w łepetynie to, że jest to top topów dla ekspatów. Chyba nie jestem w mojej opinii jedyna, ponieważ w mediach szwajcarskich rozgorzała naprawdę ciekawa dyskusja, czy to nie jakaś humbug-podpucha i ktoż to odpowiadał na te pytania, że Szwajcaria wylądowała tak wysoko.

Jasne, że zgadzam się z respondentami, że środowisko naturalne, możliwości uprawiania sportu, ekonomia i przeciętne dochody na rodzinę i lokalne podróże stawiają Szwajcarię bardzo wysoko również w moim prywatnym rankingu. Nie można jednak zapominać, że Szwajcaria znalazła się na ostatnim miejscu spośród 34 badanych krajów jeśli chodzi o nawiązywanie nowych znajomości i przyjaźni ze Szwajcarami, szukanie mieszkań, życie towarzyskie i koszt opieki nad dziećmi.

Nad szukaniem mieszkań i kosztem niani nie będę się rozwodzić – jest jak jest – jak każdy wie – jest naprawdę trudno w tym względzie. Natomiast chciałabym się skupić na nawiązywaniu przyjaźni w Szwajcarii.

Zgadzam się. Nawiązać przyjaźń ze Szwajcarem / Szwajcarką jest trudno. Zwykle uśmiechnięci i bardzo mili, gdzie Bonjour, ça va? jest standardem, ale nikt nie oczekuje na nie prawdziwej odpowiedzi. W zasadzie podejrzewam, że jakieś 80% obcokrajowców pracujących w Szwajcarii nie potrafiło nawiązać prawdziwej przyjaźni z nikim stąd. Dlatego też pokutuje przekonanie, że Szwajcarzy są zimni, a pod tym twardym pancerzem właściwie nic nie ma.

Na szczęście dzięki chłopakowi Szwajcarowi miałam możliwość zrozumieć, że jest inaczej. Wszystkich prawdziwych przyjaciół Steva można policzyć na palcach jednej ręki, ale jest to stały skład od najmniej 20 lat. Szwajcarzy niezwykle wolno się zaprzyjaźniają i potrzebują wielu prób i błędów, żeby naprawdę komuś zaufać. Zapomnij o nic nie znaczącym „I love you, buddy” po miesiącu znajomości, a po drugim miesiącu skreśleniu swojego niegdyś najlepszego przyjaciela z kalendarzyka.

Zawsze uważałam, że Polacy dość rozsądnie dobierają sobie przyjaciół. Nie zaprzyjaźniamy się z dnia na dzień, czy na imprezach, a i uważamy, że żeby się naprawdę poznać, trzeba razem wypić beczkę dziegciu, czy jakoś tak to było… Natomiast często się zdarza, że nasi przyjaciele są aktualni tylko na pewnym etapie życia. W podstawówce ma się innych, w liceum innych, następna zmiana to studia, a potem praca. Nie poznałam wielu Polaków, którzy nadal by utrzymywali kontakt ze swoimi najlepszymi przyjaciółmi z dzieciństwa – a taka sytuacja występuje nagminnie w Szwajcarii. Trzech najlepszych przyjaciół Steva to osoby, które poznał w przedszkolu, a jednego w podstawówce. Gdy zrobiłam mini „wywiad” odnośnie przyjaciół wśród Szwajcarów, wyszło, że prawie każdy zaczął swoje przyjaźnie podczas leżakowania, a przynajmniej we wspólnej ławce.

Czy to oznacza, że nie da się z nimi zaprzyjaźnić na nieco bardziej dorosłym etapie? Tego nie wiem, natomiast obserwuję znaczne ocieplenie w moich relacjach ze szwajcarskimi znajomymi w stosunku do tego, co się działo na początku naszej trzyletniej znajomości. Nie można tego nazwać jeszcze przyjaźnią, ale takim-długim-etapem-przed-zadaniem-pytania-Czy-zostaniesz-moją-najlepszą-przyjaciółką?

No cóż. Może to nie jest mój ideał, wolałabym, żeby nawiązanie relacji w Szwajcarii było łatwiejsze. Ale tak czy siak, uważam, że jest to o wiele bardziej wartościowe niż powierzchowne i szybkie „Best buds ever!” Amerykanów, czy płytkie i intensywne relacje z południowcami. Poznałam w życiu kilka osób, z którymi szybko coś zaklikało, zaskoczyło i zaczęło grać, jakbyśmy się znali przez całe życie i równie szybko zawiało lodem, jak tylko straciliśmy się z horyzontu. I tylko ja chciałam utrzymywać kontakt – moi pseudo-przyjaciele szli przez życie zbierając na każdym kroku nowych „best buds”, a starych w odstawkę.

Jakie jest życie ekspata w Szwajcarii? Zacznijmy od pytania, jakie jest życie ekspata? Dwa lata tu, trzy lata tam, potem powrót do ojczyzny na pięć, a później trzy jeszcze gdzieś indziej. Takie podróżowanie za pracą sprzyja płytkim acz intensywnym relacjom. „Przyjaciel” tu, „przyjaciel” tam, najchętniej też ekspat, żeby rozumiał nasze podejście do życia – to oczywiście nie sprzyja nawiązywaniu prawdziwych przyjaźni ze Szwajcarami. Znajomości – i owszem – ale z tego co widzę, Szwajcarzy o wiele bardziej cenią jakość znajomych niż ilość i bardziej ich bawi grill w gronie najbliższych niż szalona impreza z nieznajomymi.

A że życie za granicą, przyjazdy „na kontrakt” mają charakter czasowy, a prawdziwa przyjaźń jest wieczna, Szwajcaria powinna być nazwana ekspackim piekłem.

8 komentarzy o “Szwajcaria rajem dla ekspatów?

  • 4 listopada, 2014 at 12:15 pm
    Permalink

    W pełni popieram Pani wypowiedź! Mieszkam tu dwa lata, znam naprawdę wielu ludzi, ale nie mogę powiedzieć, że mam przyjaciół wśród Szwajcarów. Już bardziej otwarci są Anglicy tu mieszkający i inni etrangerzy. No ale cóż ja mieszkam w mieście, które składa się głównie z obcokrajowców, więc nie ma problemu;)

    Reply
    • 7 listopada, 2014 at 10:50 am
      Permalink

      Bardzo interesujący artykuł.Tak pisząc o przyjaciołach z przedszkola czy podstawówki uważam,że takie przyjaźnie są nie zawsze dobre.Sentyment jest bo znajomość długa,ale gdy jestesmy dziecmi i się lubimy niekoniecznie gdy dorośniemy będziemy się ze sobą zgadzać.Mamy np inne zainteresowania,priorytety.Ja np poznałam swoja przyjaciółkę w szkole średniej.Lubiłyśmy słuchać podobnej muzyki,wspólne koncerty i tak do dzis się przyjaźnimy .Teraz juz jestesmy mamami,,,a nadal oczka mam błyszczą jak fajny koncert grają.Niestety kontakt sie ograniczy bo tak jak w artykule wyjeżdżam do Szwajcarii ze względu na dobra prace męża.Wiem ,że będzie ciężko gdy zostanę w domu sama z dziećmi oczekując na powrót męża z pracy.Żadnych znajomych to będzie trudne :).Pozdrawiam

      Reply
      • 7 listopada, 2014 at 11:47 am
        Permalink

        Wiem, że człowiek się zmienia i nie wiem, jak to jest możliwe, że Ci, którzy się poznali w przedszkolu mogą chodzić razem na koncerty, słuchać tej samej muzyki i uprawiać te same dziedziny sporty, ale tak jest w przypadku Szwajcarów… Może oni po prostu szybciej się we wszystkim specjalizują;)

        Reply
  • 8 listopada, 2014 at 8:10 pm
    Permalink

    A moim najlepszym, sprawdzonym, wysokiej jakości przyjacielem jest właśnie Szwajcar. Przyjaźń rozciąga się na jego żonę, synów i rodziców. Nie sądzę, że moje szwajcarskie nazwisko i korzenie odgrywają tu większą rolę. Jestem przecież obcokrajowcem z egzotycznej Polski, która jednak i dla Szwajcara może być interesująca i może się podobać. Zgadzam się, że Szwajcarzy robią wrażenie zimnych. Ja jednak spotykam się w mojej Urheimat z bardzo nieraz ciepłym i serdecznym przyjęciem i sam nie wiem czy to moje nazwisko tak działa czy ja sam? A może to górale z Graubunden, posługujący się językiem romancz są inni niż reszta Szwajcarów? W każdym razie potwierdzam, że można się ze Szwajcarami zaprzyjaźnić i warto bo nie jest to przyjaźń powierzchowna. P.S. Świetny blog!

    Reply
    • 8 listopada, 2014 at 10:17 pm
      Permalink

      Widzicie? A jednak się da!

      Reply
  • 9 listopada, 2014 at 7:33 pm
    Permalink

    Moja najlepsza przyjaciolka tez jest szwajcarka, wiec na pewno da sie 🙂 wydaje mi sie ze tez jest roznica miedzy Szwajcarami, ktorzy mieszkali/mieszkaja cale zycie w Szwajcarii, a tymi Szwajcarami, ktorzy duzo podrozuja lub spedzili czesc zycia poza Szwajcaria. Podobnie z reszta jest z kazda inna nacja. Mialam tez podobne doswiadczenia w Niemczech i Wielkiej Brytanii.
    Mysle, ze w Polsce „typowy Polak” raczej tez nie przyjazni sie z expatami, tylko pozostaje z kregu swoich znajomych.

    Reply
    • 10 listopada, 2014 at 9:58 pm
      Permalink

      Tak, dokładnie! Chyba, że ten typowy Polak jest Polką, a Ci ekspaci gorącymi południowcami……..:/

      Reply
      • 3 września, 2017 at 12:33 am
        Permalink

        cóż to za atak na orgazmuski?! 😀

        Reply

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.