Wszyscy znają i doceniają fondue. Kiedyś tak czy siak o nim napiszę, ale dziś poświęcę swój czas na opisanie taty fondue, czyli sera Vacherin (czyt: Waszrę). Vacherin to jedna ze szwajcarskich rzeczy, którą mogłabym zabrać na bezludną wyspę, jeśli miałabym ograniczyć ilość zabieranych przysmaków do jednego. Oczywiście pod warunkiem, że ta bezludna wyspa byłaby mroźna!
Ser Vacherin powinien stanowić połowę mieszanki serów na fondue. Nie ma co chyba wspominać, że jest to najdroższa i najlepsza jej połowa. Najbardziej esencjonalna, rozgrzewająca i serowa, aż myszy machają ogonami! Vacherin można jeść smarując dobry szwajcarski chleb, jednak ja zwykle jadam go inaczej – na ciepło, tak jak fondue. W takiej formie Vacherin stanowi przepyszny, romantyczny posiłek. Sam pomyśl – te widelce spotykające się w ciepłym serze. Klink, klank, klink, klank…
Vacherin na ciepło posiada wszelkie zalety fondue, a nie posiada jego wad. Po pierwsze – ser Vacherin znajduje się w drewnianym małym pudełku, które jest przeznaczone do pieczenia w piekarniku. Odpada nam brudzenie garnka do fondue, który się niemiłosiernie przypala. Nie trzeba zapalać tego paliwka do zestawu do fondue, które śmierdzi i jest niebezpieczne. Co więcej – nie trzeba latać po całym województwie jak kundel bury w poszukiwaniu tego paliwka! Uwierzcie – 2 lata temu w Krakowie zwiedziłam kilka hipermarketów w poszukiwaniu tego produktu!
Co jeszcze? Do tradycyjnego fondue dodaje się Kirsch, czyli tak jakby hmmmm Kirsch, po prostu. Ani to wiśniówka, ani to likier, po prostu Kirsch. Nie do dostania w Polsce. 2 lata temu właśnie zorganizowaliśmy fondue w Krakowie ze znajomymi, a „mistrzem” tego fondue był mój Steve z kolegą z pracy też Szwajcarem. Dostałam zadanie – znalezienie Kirschu. Po kilku godzinach szukania stwierdziłam, że po prostu wykupię ze sklepu wszystkie produkty alkoholowe zawierające wiśnie, a oni sobie wybiorą. I tak przyszło nam wypić tego wieczoru kilka butelek wiśniowego likieru, wódki i innych specjałów „na pestkach”. Bo do dodania do fondue to się nie nadawało. Na marginesie dodam, że przed tą imprezką kolega Steva zarzekał się, że może pić jak smok i nigdy w życiu się nie upił. Po imprezie tak jakby – 1. Wykonał profesjonalny taniec erotyczny na latarni, 2. Jak tylko wszedł do Radissona, zrobił fikołka ku uciesze personelu. Nie przewrócił się – zrobił przewrót w przód z odbiciem jak za starych czasów na wuefie. 3. Biegał w tym luksusowym hotelu po całym swoim piętrze waląc pięściami do wszystkich drzwi i krzycząc: „Party! Party!”, 4. Następnego dnia usnął w pracy z głową w doniczce fikusa. To by było na tyle, jeśli chodzi o mocną głowę Szwajcarów.
Wracając do Vacherina, przepis na ten ser jest bardzo prosty:
Vacherin na ciepło
Porcja dla 2 osób
Składniki:
1 krążek sera Vacherin w drewnianym opakowaniu
Odrobina wytrawnego białego wina
Bagietka porwana na małe kawałeczki jak do fondue
Pieprz
Akcesoria:
Naczynie żaroodporne albo specjalne gliniane do Vacherina
Długie widelce (na bezrybiu mogą być zwykłe)
Czas przyrządzania:
20 minut
Sposób przyrządzania:
1. Rozgrzej piekarnik do 2000 C.
2. Otwórz drewnianą pokrywę sera. Włóż drewniane opakowanie do naczynia glinianego lub żaroodpornego i wstaw do piekarnika.
3. Po 10 minutach wyjmij ser. Odkrój ostrożnie wierzchnią warstwę sera (zawiera bakterie, nie polecam) i wlej odrobinę białego wina. Możesz lekko wymieszać ser z winem.
4. Wstaw do piekarnika na kolejne 10 minut lub dotąd, aż ser będzie całkowicie płynny, a na powierzchni zacznie się tworzyć smakowita podpieczona warstewka.
5. Wyjmij z piekarnika i natychmiast podawaj!
Sposób jedzenia:
1. Zmiel troszkę pieprzu do sera.
2. Nabij kawałek bagietki na długi widelec i wytarzaj ją w serze. A potem do buzi! Mniam! Patrz w oczy swojemu mężowi/żonie/partnerowi/partnerce/sąsiadowi/sąsiadce/hydraulikowi/pielęgniarce niewinnie zlizując ser z bagietki. „Kochanie, coś Ci kapnęło”. Tak tylko podpowiadam.
Zasady jedzenia sera na ciepło
To takie zdroworozsądkowe zasady, żeby nie skończyć na SORze:
- Możesz pić: białe wino, wódkę, napoje ciepłe. Nie możesz pić W ŻADNYM WYPADKU: napojów gazowanych, piwa, zimnych napojów niealkoholowych.
- Aby ser nie stężał szybko zawsze ktoś musi w nim gmerać widelcem. Szwajcarskie zorganizowanie gmeranie widelcem polega na wykonywaniu ósemek. Gdy druga osoba przeżuła i jest gotowa do włożenia swojego widelca, ty swój wyjmujesz i do buzi! (O bardziej dwuznaczny opis naprawdę trudno.)
- Nie poleca się jedzenia skórki sera, ponieważ znajdują się tam małe żyjątka, które później zjedzą Cię od środka. Dlatego też nie można za bardzo pocierać o dno sera. Szczerze mówiąc, ja tam tak lubię Vacherin, że zawsze pocieram o jego dno jak wściekła. I jakoś wydaję się cała, przynajmniej na zewnątrz. Tyle, że one zjadają od środka….:/
Dlatego też ja i moje pół wątroby, trzy czwarte żołądka, 3 metry jelita i jedenastnica życzą Wam kochani: smacznego!!!
Ależ mi smaka narobiłaś! Ciekawam, czy w piotrze & pawle będzie ten ser. Niestety wszystkie inne ‚ekskluzywne’ spożywczaki uciekają stąd tam gdzie pieprz rośnie :P.
Z serów/dań serowych szwajcarsko-francuskich jadłam ‚tylko’ raclette (w domu), rösti (w domu i restauracji; obydwa były dobre, ale to domowe zdecydowanie smaczniejsze :)) i fondue (w restauracji, kosztowało jakieś koszmarne pieniądze, a w smaku było ok, ale po tych wszystkich ochach i achach spodziewałam się czegoś więcej). W ogóle wydaje mi się, że do serów trzeba dojrzeć. Jak byłam młodsza to wchodził mi tylko zwykły żółty, plasterkowany, a teraz fą fę parmezanów i tych innych mi się zachciewa 😉
Szczerze mówiąc, to obawiam się, że może być problem w Polsce ze zdobyciem Vacherina. Może w jakimś albo dość dobrym sklepie z dużym wyborem „egzotycznych” produktów…. Może w Carrefourze?
A ja w ogóle nie lubię sera w takim stylu, w jakim go jedzą Polacy, czyli na kanapce. Za to ochoczo wsuwam fą fą parmezany, im bardziej śmierdzący tym lepszy!
Mozna go dostac w Polsce :
http://www.vipdelikatesy.pl/sery-i-produkty-mleczne/1-vacherin-mont-dor-ca-550-g-szt.html
a jak nie, to najlepiej przez znajomych 🙂
Dzięki! Ja właśnie jak szukałam na polskich stronach, to znalazłam tylko ogólne opisy sera, a nie praktyczne porady, gdzie go znaleźć!
Sprawdziłam jeszcze raz- ten sklep dostarcza tylko w promieniu 25 km od Warszawy, także trochę kiepsko. Natomiast cena aż oczy bolą:) taniej niż w Szwajcarii. Tutaj krążek kosztuje ok. 15 franków, czyli około 50 złotych, w Polsce 35 złotych… Taki przelicznik to ja lubię!
Ajajaj, właśnie dodałaś kolejną rzecz do mojej listy potrzeb, w dodatku póki co najwidoczniej nieosiągalną *__* Nie wypatrzyłaś go gdzieś w Krakowie albo w Lublinie? 🙂
Nie cierpię żółtego sera na kanapkach, ale razem z moim M. uwielbiamy sery pleśniowe, toteż zwykle powroty z wakacji we Francji wyglądają tak, że wszystkie ciuchy z bagażu rejestrowanego są przełożone do podręcznych, a w dużej walizce zostaje miejsce na wino (owinięte w ręczniki) i sery – tyle, ile się zmieści w limicie wagowym 😉
We Francji Vacherin jest również popularny, także po prostu dopisz do listy zakupów! 😀 A u nas w ogóle kiepsko z zagranicznymi produktami regionalnymi. Podejrzewam, że chodzi tu o cenę. Nikt, kto nie wie, jaką można z tego zrobić ucztę nie kupi nieznajomego krążka sera za te 50 zł…
Dosc dosadny opis tego czym mozna popijac „serowe dania” (w tym przypadku Raclette) znalazlem tutaj:
http://fxcuisine.com/Default.asp?
language=2&Display=184&resolution=high&page=2
With raclette you can drink only alcohol or warm tea. Go try to wash down the raclette with a coca cola or some mineral water if you want, but please sit in the back so the smell of your vomit will not distract the other diners. Valaisian parents tell their children that ‚If you drink something cold with raclette, it will turn the cheese into a hard ball in your stomach and you’ll be sick’. The children might point out that the white wine is cold and that nobody gets sick ‚Alcohol prevents the formation of the ball in your stomach’. Those children who argue too well or who disregard their parent’s advice soon find out the value of experience as they rush out of the room.
Ubawiłaś mnie jedenastnicą, parskłam na komputer służbowy 😉
A co do dania – apetyczne. Piszesz, że zimno być powinno najlepiej, to do picia wyobrażam sobie połączenie wina i herbaty – znaczy się grzane wino. Co o tym myślisz?
Na pewno bezpieczna opcja, bo jest i alkohol, i ciepłe.
Ale ja bym się nad tym zastanawiała, bo serem się tak czy siak naprawdę rozgrzejesz, a jeszcze doprawisz się grzańcem i taaaak będzie Ci się chciało pić. A tu nie można!
Dlatego tutaj się jednak najczęściej pije białe wino, a na koniec, żeby się dobrze trawiło, kończy się pięćdziesiąteczką Apricotine, takiej ichniejszej wytrawnej morelówki. Wtedy jest na żołądeczku ciężko, ale tak dobrze!
Nigdy tego nie jadłam, ale musi być pyszne!
Narobiłaś smaka i nieźle rozbawiłaś!
Oj, i co ja biedna teraz zrobię bez tego sera? Wieczór już, sera w Biedronce nie znajdę… A smaka mam 😀
Spoko! Przynajmniej będziesz bezpieczna! Wczoraj jak robiłam Vacherin w piekarniku, pooooszła nam cała elektryczność w wielkim wybuchu z iskrami i dymem jak z horroru. Także może bez sera, ale cała 🙂
Czy ta audycja nie zawiera aby lokowania produktu? 😛
Pyszny jest takze z kawalkami szalotek wcisnietymi w naciecia na serze i po podlaniu winem zapieczony. A potem z ziemniaczkami :). Az zaluje ze to nie sezon i jakis poznikal ze sklepow.