Łamiąca ser wiadomość! Szwajcarzy właśnie przegłosowali w referendum, że niektóre stacje benzynowe i sklepy będą mogły być otwarte przez 24 godziny na dobę i do tego w niedzielę! Szok! Niemożliwe! To znaczy, że nie będę musiała już wyżerać resztek spleśniałego sera popijając piwem (priorytety trzeba jakieś mieć, piwo jeszcze u nas się nigdy nie skończyło. A tak, jak przekonać Steva, żeby skoczył po śmietanę? „- Kochanie, nie ma piwa. – Jak to możliwe? –No, wypiłam! – To jadę! – Kup śmietanę po drodze!”)
Swoją drogą jakiś czas temu zorientowałam się około godziny 24, że nie mam bardzo potrzebnych środków higienicznych natury intymnej, a zdarzyła się pewna awaria. I co tu zrobić? A mieszkamy, jak przypominam na wsi zabitej dechami, gdzie koń mi przez balkon…tego…mówi ijoooo… a krówki dzwoneczkami…tego. I jak się potem domyślacie musieliśmy zasuwać 15 kilometrów do samej Lozanny, bo oczywiście nie ma nic po drodze! Ile się mogłam naprzeklinać na Szwajcarię!
Gdzie wszystkie sklepy są maksymalnie do 19, a i nawet wyganiają i ogłaszają przez megafon o 18:30. A chwilę po 19 wszyscy kasjerzy opuszczają kasy i nawet jak Ci się udało schować w kąciku za dyniami przed personelem wyganiającym, to nikt Ci już nic nie nabije na kasie. Prędzej jeszcze dostaniesz po głowie, że zawracasz komuś gitarę po godzinach pracy. Taka jest ta Szwajcaria. Obsługę klienta właściwie można by podsumować jednym filmikiem:
Dziwne, prawda? Szwajcaria, to nam się wydaje, to ho ho! Co tam nam do niej! Tam fajerwerki i słoń jeżdżący na rowerze. Nasz klient, nasz pan. Nic błędnego! Może w innych krajach zachodnioeuropejskich! Ale NA PEWNO nie w Serowie! Nie wierzycie?
Z ostatnich doświadczeń:
Salon samochodowy, przy próbie odchudzenia auta. (Nasze mieści się w garażu dosłownie na szerokość lakieru):
– Dzień dobry, zobaczyliśmy tamten samochód na podjeździe, ale nie ma na nim wywieszonej ceny.
– No…nie ma.
– A z jakiego roku? Jaka pojemność silnika (i sto innych pytań, jak zgadujecie nie moich. Moje pytania by brzmiało bardzo stereotypowo: „Czy macie taki sam, tylko biały?”)
– Wie Pan co… za moment zamykamy. (Była 18:30…) Proszę mi zostawić maila i ja wszystko Panu opiszę.
Mija tydzień. Mijają dwa tygodnie. Lusterka coraz bardziej obdrapane, ale z drugiej strony Steve już nie potrzebuje strzemiennego dla kurażu przed parkowaniem. Się przyzwyczaił. A i nic, zero wiadomości. Steve dzwoni:
– Aaaaa wtedy. To kolega wziął maila od Pana w takim razie. Nie odpisał? Hmmm… A jakie auto? Aaaa to? Noooo, poszło. Tak, tak, damy znać oczywiście, jak się coś pojawi. Miłego dnia!
Zgadnijcie, czy ktoś kiedykolwiek dał znać?
Zakład kamieniarski, gdzie chcieliśmy zamówić blat na bar:
– Dzień dobry, hmmm… blat na bar? A to nietypowe, nietypowe… Hmmm…
Pół godziny szukania w internecie podczas, gdy my stoimy jak te kołki oglądając katalogi i wybierając, co by się nam podobało.
– No więc, co by Pan powiedział na ten kamień?
– Nie, chcielibyśmy coś ciemniejszego, w chłodnym odcieniu.
– Aha…
Następne pół godziny w internecie. W końcu tracimy cierpliwość:
– Przepraszam, czy możemy obejrzeć ten, ten i tamten kamień?
– Aaaa, tego nie mamy na składzie, tamten trzeba zamówić, a ten już proszę.
– No, ładny, to możemy zamówić 1,5 m na 60 cm?
– Hmmm… nie. Sprzedajemy je w formacie 3 m na 2 m.
– No dobrze, jak nie da rady, to weźmiemy całą płytę. Ale możecie ją przyciąć do naszego rozmiaru?
– Tak, oczywiście. Sprowadzenie kamienia to będzie miesiąc. A pan Claude, który przycina jest na urlopie, to… hmmm… powiedzmy, że za 3 miesiące kamień może być gotowy…
Oglądanie mieszkania do wynajęcia z agencją nieruchomości. W sumie to powinien być oddzielny temat jest tak obszerny. Nieudolność agencji nieruchomości to tutaj temat jak w Anglii pogoda!
W Polsce większość osób robi wszystko, żeby tylko ominąć pośrednictwo agencji nieruchomości. I w wielu przypadkach to się udaje. W Szwajcarii nie ma niezależnego rynku wynajmu i kupna nieruchomości. Po prostu nie ma! Więc jak to wygląda w praktyce? Oczywiście, tak jak się domyślacie! Przecież, jeśli pośrednictwo agencji jest nieodzowne, to nikt się nie musi starać. I tak nie da się zrezygnować z jej usług.
W Szwajcarii wynajmujący w większości przypadków nie ma żadnego kontaktu z właścicielem mieszkania. To agencja jest pośrednikiem, agencja załatwia wszystkie sprawy dodatkowych kosztów, napraw, agencja szuka nowego wynajmującego w razie rezygnacji ostatniego. Tak, tak. Sytuacje, kiedy po trzech tygodniach dzwonienia, pisania e-maili i oficjalnych pism pojawia się hydraulik wezwany do cieknącego kranu to żadne wielkie halo. Zepsuta pralka we wspólnym pomieszczeniu przez całe dwa miesiące bez naprawy? Przecież to normalne! Fakt, że okres wypowiedzenia wynajmu trwa 4 miesiące, a wyprowadzić można się tylko i wyłącznie w jednym miesiącu w roku to przecież nie podlega dyskusji (Jeśli się nie chce samemu szukać kogoś na własne miejsce.).
Ktoś ma po prostu za bogato… Kochani, i teraz Wam lepiej? Tak, tak, Polska może być sto razy lepsza niż Szwajcaria! Nam przynajmniej pieniądz nie śmierdzi, a prowizja ze sprzedaży to ważna pozycja w budżecie większości sprzedawców. Jasne, że serwis posprzedażowy to u nas bardzo dyskusyjna przygoda, wystarczy poczytać fora internetowe niezadowolonych klientów właściwie wszystkich sieci komórkowych i dostawców usług telekomunikacyjnych.
Ale nie jest aż tak źle! Groźba wycofania się z umowy, czy skargi personalnej najczęściej działa! W Szwajcarii człowiek łapie się na tym, że stara się być miłym dla zupełnie niekompetentnego, niezainteresowanego sprawą pracownika. A w odpowiedzi otrzymuje, to, co jeszcze dobrze pamiętamy z PRL’u:
– „No, czego? Przeż kawę piję?!”
Taa… to jest to przekonanie, że trawa po drugiej stronie jest bardziej zielona. W Holandii też różnie bywa z obsługą klienta. To, co mnie najbardziej zaskakiwało, to ogromna pewność siebie i opanowanie przy braku kompetencji lub wiedzy Holendrów.
Dokładnie! Najgorsze jest to, że większość Polaków uważa, że Polska to taki niecywilizowany kraj, sto lat za Murzynami, w Szwajcarii/Holandii przecież by się nie zdarzyło, żeby nikt nie odpowiedział na zapytanie klienta przez 2 tygodnie. Guzik prawda! Nam się przynajmniej chce pomóc, w dodatku całkiem nieźle jeszcze działają takie czynniki motywacyjne, jak choćby prowizja od sprzedaży.
A te ich sery to chociaż dobre?
Pyszne! To jedno im trzeba przyznać 🙂
Taak, obsługa klienta tutaj taka jak z koziej d..y trąbka. ‚Dzien dobry, czy jes..Nie ma!’ Czasem i na dzień dobry nie odpowiedzą.
Można wynająć mieszkanie od prywatnej osoby, ale są to pojedyncze przypadki.
My ostatnio pisaliśmy ‚list referencyjny’ dla znajomych bo im odmówili mieszkania jakies 10 razy…
Kolega ostatnio opowiadał, że dostał oficjalny formularz z pytaniem, jak często zaprasza gości…:/
Podobne zjawisko zauważam we Francji. Prym wiodą urzędy. Petent poczeka, aż wszyscy urzędnicy się wycałują między sobą, bo akurat przyszedł z rana i może w końcu ktoś go obsłuży, ale na kogoś kompetentnego to niech lepiej nie liczy …. Czasami naprawdę się zastanawiam, jak to jest możliwe, że Francja jeszcze stoi… :/
Ostatnio był o tym reportaż na M6 🙂 Uśmiałam się konkretnie, chociaż w sumie to nie jest wcale śmieszne.
Bo socjalizm zawsze ma tę samą twarz.
Dobre są takie wpisy! Powinno się je drukować i wieszać na słupach ;).
A poważnie mówiąc nigdzie nie ma tak, żeby było idealnie. Każdy naród ma swoje za uszami, dlatego polscy pracownicy są często tak wysoko cenieni 😉 Prawie-szwagier w Belgii jest rozchwytywany, bo się wyszkolił w czymś, co było za trudne/nieopłacalne dla ichniejszych elektryków.
Pytanie z innej beczki. Dlaczego nie można u Ciebie śledzić komentarzy? Czy to ja nie widzę tej funkcji?? :/
Hmmm… Nie mam pojęcia.
Poszukam w ustawieniach administracyjnych, być może muszę coś kliknąć, o czym jeszcze nie wiem!
W Niemczech takie sytuacje są nie do pomyślenia. Tu wszystko działa jak w zegarku 🙂
oj, az tak zle z tym wynajmem nie jest:-)
my gdy szukalismy mieszkania, to w zasadzie tylko raz trafilismy na agencje. pozostale oferty byly bezposrednio od wlascicieli (kanton Zurich). jasne, ankiety do wypelnienia dosc szczegolowe, ale poszlo wszystko sprawnie:-)