Ostatnio robię się stara i zgredziała, czego syndromem jest to, że zamiast lecieć na Hawaje, a później jeść chleb z dżemem przez pół roku i mieszkać w namiocie, to ja robię remont. Właściwie to nie ja robię remont, tylko mój chłopak, ale jakby to na to samo wychodziło, sama przecież na te Hawaje nie pojadę.
Remont robimy w Szwajcarii, gdzie nie jest możliwe ani sensowne znalezienie szwajcarskiej ekipy remontowej, ale tutaj Ameryki chyba nie odkryłam. Szwajcarzy są drodzy i bardzo wyspecjalizowani w swojej działalności, także na przykład pan od płytek pokręci nosem na przełożenie rury, a pan od podwieszanego sufitu nie zrobi do tego halogenów. A przecież każdy wie, że przy remoncie potrzebny jest niczym nieskrępowany umysł, wiele inwencji i kreatywności. Jednym słowem potrzebna jest polska ekipa!
Mój chłopak był ZA, bo Polaków bardzo lubi i ceni. Pierwsze, co zrobiłam, to udałam się po pomoc do Polaków mieszkających w Szwajcarii, których znam w olbrzymiej liczbie 2 osób. Koleżanka z Zurychu zapewniła, że jeśli chcę to ona mi załatwi patologa sądowego w asyście fizyka jądrowego, ma też znajomości w rządzie i mennicy, ale ekip budowlanych nie bardzo. Szybko przemyślałam tą sprawę, ale mieszkanie nie jest takie złe, żeby rzucać tam bombę atomową, patolog może się w sumie przydać jak mnie już tu do reszty krew zaleje, ale paneli chyba nie położy, a i pan z mennicy też by mógł być do dodrukowania nam pieniędzy. Ale za te pieniądze ktoś nam musi na przykład wyburzyć ścianki. Druga koleżanka nawet podała mi numer telefonu do niejakiego pana Artura, ale niestety pan Artur był już zajęty przez całe wakacje.
No! To jak trwoga to do forum Polacy w Szwajcarii. I tam znalazłam jedno ogłoszenie: „Chcesz mieć Wieżę Eiffla w ogrodzie? Nie pytaj, czy to możliwe, zapytaj na kiedy.” (Jak skomentowali moi koledzy: „O, nie! Jutro będzie w gazecie, że jacyś Polacy podpierdzielili Wieżę Eiffla”.) Czyli pan Rysio. Pan Rysio okazał się bardzo kompetentny, mówiący płynnie po francusku, zmotywowany. Co prawda ja go jeszcze na oczy nie widziałam, ale sprawił takie wrażenie na Stevie. Niestety cenę podał nam taką bardzo szwajcarską, także chcąc – nie chcąc musiałam znowu zapytać wujka gugla, czy w Szwajcarii jest jakaś inna polska ekipa? Wujek gugle powiedział: Jest! „Poważna, niepijąca ekipa z Polski”…
Poważna, niepijąca ekipa z Polski okazała się bardzo sympatycznym panem Bogdanem z St. Tropez z kolegą, którzy od razy wysforowali się na prowadzenie w tym wyścigu o nasz remoncik. Zmotywowani, weseli, ale niestety pracujący zwykle we Francji, także wiele rzeczy, takich jak wywóz gruzu, musielibyśmy tak czy siak załatwiać na własną rękę. Wieża Eiffla kontratakowała proponując niższą cenę. Poważna, niepijąca ekipa z Polski zapewniała, że no przecież się dogadamy.
Niespodziewanie do walki wkroczył nowy konkurent. Zdecydowanie pijąca, tania ekipa i pies. Zdecydowanie pijąca, tania ekipa i pies pracując u mojej mamy w Krasnymstawie jak usłyszała o szwajcarskich cenach to aż dostała czkawki (być może również miało na to wpływ to przełykane ciepłe piwo przed 12), a pies zaszczekał „hau, hau”. Szybko zostało przeliczone to i owo, kilometraż, ładowność samochodu. Zdecydowanie pijąca, tania ekipa i pies wyszła na prowadzenie, jak tylko zapewniła, że zabierze ze sobą polskie panele (ach te ceny, ach ta jakość) i psa w bagażniku.
Poważna, niepijąca ekipa z Polski nie poddawała się tak łatwo, zapewniając o wspólnych korzeniach ze wschodu Polski. Wieża Eiffla w ogrodzie szachowała wszystkich wywozem gruzu. A zdecydowanie pijącej, taniej ekipie i psu właśnie padł gaźnik w ich kaszlaku, także z bólem serca i wyraźną ulgą zrezygnowałam z tej przygody. Wieża Eiffla w ogrodzie zdecydowała się na naszą propozycję cenową i zapewniła, że już jest w drodze do Paryża i Francuzi przecież nic nie zauważą.
Także kochani, zapraszamy na romantyczny spacer w naszym ogrodzie, pod Wieżą Eiffla. Tylko stówka franeczków. Może zwróci nam się remont.
To jak tylko będzie stać – daj znać. Wsiadam w auto i… cóż – trafię na oko 🙂
Hahahah! Obiecuję!
Ta Szwajcaria to jednak, zadupie. No wiecie Państwo, żeby nawet polskiego hydraulika nie mieć…